Quantcast
Channel: Niepoprawni.pl
Viewing all 33206 articles
Browse latest View live

Modelowy rząd

$
0
0
Ilustracja: 
Dziś kampania wyborcza w pełni, Mateusz Morawiecki lata po różnych wiecach i obiecuje, co to rząd nie dokona, jeśli go tylko ponownie wybierzemy, znacznie trudniej jest z wymienianiem dokonań. Bo dokonania są raczej „modelowe”. Pamiętamy jak pod wpływem lobby amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego realizowanego przez Wacława Berczyńskiego, Antoni Macierewicz zerwał rozmowy na zakup helikopterów potrzebnych dla wojska oraz dla służb cywilnych. W zamian miał zrealizować bardziej korzystny kontrakt na potrzebne helikoptery. Czego to miał  on nie kupić, a to helikoptery amerykańskie, a to w kooperacji z Ukrainą mieliśmy własne budować. Latał, jak to on miał w zwyczaju po konferencjach z modelem helikoptera w ręku. No i na modelu się ostało. Dziś Macierewicz okupuje gabinet ministra obrony. Co robi? Ciiii, to tajemnica państwowa. Modelowy z niego chłopak, trzeba to przyznać. Stępka MorawieckiegoW czerwcu 2017 nasz premier Morawiecki, coraz częściej określany „Pinokio”, w ramach odbudowy polskiego przemysłu stoczniowego uroczyście położył stępkę pod prom, który ma powstać właśnie w Stoczni Szczecińskiej. W tym celu do elementu konstrukcyjnego przymocowano tabliczkę upamiętniającą tę uroczystość. Po jakimś czasie stępka okazała się elementem konstrukcyjnym elektrowni wiatrowej, a tabliczka gdzieś zniknęła, ale PiS utrzymywał, że prace nad promem z wykorzystaniem polskiej myśli technicznej trwają. I tak trwały, póki niedawno minister Gróbarczyk nie ogłosił, że jednak kupimy gotowy projekt. Co dociekliwsi dotarli do smutnego faktu, iż Stocznia Szczecińska  w świetle dokumentów nie jest nawet stocznią. Stocznia Gryfia jest stocznią remontową, nigdy żadnego promu nie zbudowała, minister Gróbarczyk wspominał też o Stoczni Szczecin, tyle, że jest to park maszynowy głównie utrzymujący się z wynajmu terenu innym podmiotom. Minęły dwa lata od położenia słynnej „stępki” a w jej otoczeniu nic się nie zmieniło. A termin goni, planowany termin odbioru lara 2020/2021 1)  Lodołamacz na taśmę sklejonySwego czasu w kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski skleił taśmą klejącą pękniętą szybkę w drzwiach. Ileż radości miała z tego propaganda PiS, mimo tego, że w rzeczywistości tak zabezpiecza się pęknięte szybki niewielkich rozmiarów by do czasu wymiany nie skaleczyły kogoś. Spragniony pokazania się przy jakimkolwiek sukcesie minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk postanowił polansować się na tle lodołamacza budowanego w szczecińskiej stoczni. To nic, że kadłub w stanie niedokończonym, dziury papierową taśmą się pozakleja, kadłub ładnie pomaluje, na platformę postawi i lodołamacz jak na możliwości sukcesy PiS jak się patrzy. Minister posklejany taśmą statek odebrał, zdjęcia się porobiło i sukces ogłosiło. Całe szczęście, że nie przyszło im do głowy by kadłub zwodować, dopiero byłby sukces na miarę obecnego rządu. Bareja się w grobie obraca, co  chwila to materiał na doskonałą komedię. Każdy ktokolwiek, cokolwiek malował wie, że najpierw kończy się prace konstrukcyjne a dopiero później za pędzel się łapie. Ale widocznie w ramach reformy PiS będzie na odwrót. 2) Ścieki KaczyńskiegoDziś jednym z elementów kampanii wyborczej jest zrzut ścieków do Wisły z pękniętego kolektora w Warszawie. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski zmartwiony tym faktem do Płocka się udał propaganda PiS chce na awarii technicznej zrobić sobie kampanie, zapomnieli biedacy, że zanim zbudowano kolektor, zanim rozbudowano oczyszczalnię Czajka, jej poprzedniczka odbierała ścieki tylko z części dzielnic Warszawy. Jak podał Michał Szczerba, za czasów Kaczyńskiego zrzut nieoczyszczonych ścieków do Wisły był dwukrotnie większy. Oczywiście nic to nie usprawiedliwia awarii ale w krytyce trzeba pamiętać, by nie widzieć w źdźbła oku drugiego gdy w własnym belkę się nosi. Internet jednak szybko przypomniał ministrowi Szumowskiemu, że nie jego to działka. Znacznie lepiej by zrobił gdyby zajął się tymi lekami których ceny po zmianie listy leków refundowanych wzrosły wielokrotnie. Przykładowo lek Emend podawany przy chemioterapii który kosztował 3,20 dziś kosztuje 110 zł. Równie dobrze powinien się zająć kolejkami do lekarzy, które za tego rządu znacznie się wydłużyły.Jak widać w tej kampanii nie mogąc doszukać się własnych sukcesów PiS brzytwy się chwyta.  Jak widać z tych kilku przykładów kampania wyborcza PiS zbudowana jest wzorem kampanii nieudaczników, na obiecankach bez pokrycia w faktach. Nie mając własnych sukcesów obecny rząd tylko obiecuje coś co już dziś wiadomo, że nie spełni. Dlatego takie fakty należy obnażać, co zamierzam czynić, by wyborca zarzucany kłamliwą propagandą wiedział, z kim mamy do czynienia. 1)    https://www.money.pl/gospodarka/stepka-pod-prom-stoi-od-2017-r-stocznia-istnieje-tylko-teoretycznie-6353635877484161a.html2)    https://fakty.interia.pl/pokaz-na-potrzeby-kampanii-pana-grobarczyka-minister-zeglugi-video,vId,2746360 fot. Fot. mjr Robert Siemaszko/CO MONfot: Mateusz Madejski
Ocena wpisu: 
Średnio: 1(1 głos)
Kategoria wpisu: 

AKCJA "WIDELEC"WYMUSZALI ZEZNANIA BICIEM Z POLECENIA SCHETYNY

$
0
0
Ilustracja: 
TUSK OSCAR PUTIN ETC
AKCJA "WIDELEC" ZA TĘ AKCJĘ SCHETYNA POWINIEN TRAFIĆ DO WIĘZIENIAWYMUSZALI ZEZNANIA BICIEMBicie kluczami po jądrach, zmuszanie do przysiadów nago, do siadania na pałce policyjnej ustawionej na sztorc, gazowanie w zamkniętym samochodzie – tak według relacji uczestników wydarzeń działała policja, wymuszając przyznanie się do winy w czasie "Akcji Widelec".Zorganizował ją w 2008 r. Grzegorz Schetyna, dziś entuzjasta KOD. Teraz w sprawie zapadła około setka wyroków uniewinniających. Reszta spośród 752 zatrzymanych wciąż na nie czeka.– My musimy pokazać, że chcemy bronić naszej wolności, że nie pozwolimy nikomu jej zabrać – tak o manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji mówił ostatnio Grzegorz Schetyna.MECENAS LENKIEWICZ: TO BYŁA ZAPLANOWANA AKCJASłowa te wypowiedział autor policyjnej akcji, która była najbardziej drastycznym pogwałceniem wolności przez władzę po 1989 r. Polegała ona na zatrzymaniu 752 kibiców Legii Warszawa. – Zatrzymani byli bici na komisariatach. W ten sposób zmuszano ich do przyznania się do winy – mówi mecenas Krzysztof Wąsowski, reprezentujący jednego z zatrzymanych w czasie "Akcji Widelec". – Kibicom mówiono: przyznaj się, to cię wypuścimy. A jak nie, trafisz do aresztu – stwierdza adwokat Norbert Lenkiewicz.Mec. Lenkiewicz bronił kibiców, którzy byli sądzeni w Sochaczewie. Przed tamtejszym sądem stanęło ich dwudziestu i wszystkich sąd uniewinnił. – Nie ma wątpliwości, że operację zaplanowano dużo wcześniej, bo na miejscu były oddziały prewencji z różnych stron Polski, nie tylko z Warszawy. Zarówno liczba funkcjonariuszy, jak i przede wszystkim pojazdów będących na miejscu, którymi wywożeni byli kibice, przygotowane były na tak olbrzymią liczbę zatrzymanych – mówi adwokat.Z kolei Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnił pod koniec września ub. r. kolejnych siedemnastu kibiców. Według adwokatów wyroków uniewinniających jest już około stu, jednak rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie nie potrafił nam podać dokładnej ich liczby.KŁAMSTWA MEDIÓW  ITI„Gazeta Wyborcza”, TVN i inne media koncernu ITI mówiły początkowo o akcji z 2 września 2008 r. entuzjastycznie. „Kilkuset pseudokibiców demolowało stolicę” – tak zatytułował swojego newsa na temat tych wydarzeń portal Onet.pl, który był wówczas własnością ITI, podobnie jak skonfliktowany z kibicami klub Legia Warszawa.Wobec braku zdjęć z rzekomych awantur (których nie było) w TVN24 puszczano archiwalne materiały z rozrób na stadionach. Jako komentatora TVN24 zaprosiła jednego ze swoich szefów, który, będąc stroną konfliktu, wystąpił jako sędzia we własnej sprawie. Wojciech Kostrzewa, prezes grupy ITI, dowodził: „Ci, dla których zadyma jest ważniejsza od meczu, z prawdziwą piłką nie mają wiele do czynienia”.Symbolem akcji, pamiętanym do dziś, stał się widelec, który policja pokazała jako dowód agresywnych zamiarów kibiców. Prawdopodobnie był on pozostałością po jakimś pikniku, który odbywał się w miejscu, gdzie kibice zostali stłoczeni.Prawda była zupełnie inna. 2 września 2008 r. duża grupa kibiców Legii zmierzała w stronę stadionu Polonii, gdzie odbywały się derby Warszawy. Jak ustalił sąd w Sochaczewie na podstawie zarówno nagrań policyjnych, jak i monitoringu miejskiego, marsz był spokojny, a policja nie uznawała go za nielegalne zbiegowisko, bo nie nawoływała do rozejścia się. Dopiero pod stadionem kibiców otoczono.Jak pisał po akcji ówczesny rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler, kibice mieli rzucać racami, kamieniami i próbować sforsować bramę stadionu. Sąd ustalił, że było inaczej.– Materiał filmowy pokazuje, że w stronę stadionu Polonii poleciały trzy lub cztery race. Nie widać rzucania kamieniami, nie ma też próby sforsowania bramy stadionu. Przecież uczestnicy przemarszu byli od niej odseparowani przez policję – mówi mecenas Lenkiewicz.Tych, którzy rzucali, ukarały później sądy, jednak rzucenie kilku rac stało się pretekstem do zatrzymania całego tłumu. Wśród otoczonych przez policję znaleźli się także przypadkowi przechodnie oraz niewidomi wychodzący z pobliskiej siedziby Polskiego Związku Niewidomych.W efekcie 688 osobom prokuratura postawiła zarzuty „czynnego udziału w zbiegowisku, którego celem jest gwałtowny zamach na osobę lub mienie” (pozostali kibice byli nieletni).Mec. Lenkiewicz nie ma wątpliwości, że zarzuty prokuratury były kuriozalne. – Klub Polonia Warszawa ogłaszał, że przed meczem będzie można kupić bilety. Ci ludzie, a przynajmniej przeważająca większość z nich, szli zwyczajnie na mecz. Żadnych przestępstw nie zamierzali popełniać.POLICYJNY WYWIADOWCA: "ZEZNANIA WYMUSZANE BYŁY BICIEM"Zanim jednak doszło do postawienia zarzutów, rozegrały się sceny mrożące krew w żyłach, do jakich nie doszło nigdy w historii III RP.Najbardziej wstrząsające relacje zamieścił dziennik „Polska The Times”. Redakcja dziennika zebrała kilkanaście relacji o biciu w komisariatach kluczami po jądrach i pałkami po całym ciele, zmuszaniu do robienia pompek i przysiadów nago, pozbawiania snu, picia i jedzenia.„Dostałam pałką, a kilku dosłownie przebiegło po mnie. »Na ziemię, kur…!«, krzyczeli” – opowiadała roztrzęsiona Agnieszka, 20-letnia studentka polonistyki. „Kopali nas i bili po twarzach, rzucali bluzgi. Mówili, że wreszcie się do nas dobrali” – relacjonował 23-letni student Kamil.Pawła z Ożarowa, studenta technologii żywności w SGGW, przesłuchiwano w komisariacie przy ul. Raginisa.„Policjant kazał mi zdjąć spodenki i majtki. Musiałem nago robić przysiady. Wyzywał mnie od spaślaków. Każdy, kto wszedł na przesłuchanie, dostawał otwartą dłonią w twarz, zanim jeszcze cokolwiek powiedział. Na krześle stawiali pałkę na sztorc i kazali mi na niej siadać. Podpisałem oświadczenie, bo jeden policjant powiedział, że za godzinę może mnie tu już nie być. A tak trafię na trzy miesiące do aresztu”.Potwierdzały to wypowiedzi funkcjonariuszy policji, do których dotarli dziennikarze „Polski The Times”. „Szef powiedział mi wprost: masz wszystkich zmusić, by podpisali przyznanie się do winy. Wciskałem więc tym dzieciakom kit, że je zamkniemy, jeśli nie podpiszą oświadczenia. Gdy nie skutkowało, koledzy z kryminalnego brali delikwenta do siebie i tam bicie było” – mówił dziennikarzom tej gazety wywiadowca z jednej z komend w Warszawie.„Sama nie wiedziałam, jak się zachować” – opowiadała policjantka spod Warszawy. „Komendant powiedział, że przywożą kiboli po zamieszkach, a do mnie na przesłuchania trafiły jakieś spokojne dzieci. Nie potrafiłam zmusić ich do podpisania tych oświadczeń. Ale zarzuty i tak prokurator kazał postawić”.SĘDZIA JOHANN: "ORGANIZATOR TEJ AKCJI JEST PRZESTĘPCĄ"Dziennikarze ustalili też, że policja nazwała swoją akcję slangiem zaczerpniętym z języka niemieckich nazistów: „Ostateczne rozwiązanie kwestii kibiców Legii”.– Wśród zatrzymanych byli zarówno pracownicy najemni, jak i przedsiębiorcy, a nawet pracownicy administracji państwowej wyższego szczebla. Był wśród nich pracownik klubu Legia Warszawa, trafił się nawet jeden cudzoziemiec – mówi mec. Lenkiewicz. My ustaliliśmy, że były wśród nich także dzieci byłego działacza PO oraz asystent jednego z obecnych ministrów. Prokuratura wszystkich ich uznała za przestępców.Wiesław Johann, były sędzia Trybunału Stanu, mówi: – Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wszystko było znacznie wcześniej zaplanowane i przygotowane. Odpowiedzialnością za te wydarzenia powinno się przede wszystkim obciążyć osobę, która podejmowała decyzje i wydawała rozkazy. To, co 2 września 2008 r. zrobiła policja, jest przestępstwem ściganym przez polskie prawo karne.Radca prawny Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem, komentuje: – "Ta akcja była nieprawdopodobnym, niebywałym naruszeniem praw człowieka i podstawowych wolności. Władza postanowiła budować swoją popularność na walce z urojoną przestępczością. Aż ciśnie się na usta pytanie: gdzie byli wówczas obrońcy demokracji"?JAK WSADZIĆ SCHETYNĘ DO WIĘZIENIA?Zdaniem mecenasa Bąbki, mieliśmy do czynienia m.in. z przestępstwem nadużycia władzy czy złamaniem art. 231 Kodeksu karnego. Ale, jak podkreśla Bąbka, doprowadzenie do tego, by Grzegorz Schetyna poniósł odpowiedzialność karną za swoje czyny, nie jest łatwe, bo trzeba by mu udowodnić sprawstwo kierownicze.Jakie są dowody i poszlaki na kierownicze sprawstwo Schetyny?Niemal zaraz po akcji zwołał on konferencję prasową, na której apelował o wspólną walkę z chuligaństwem. Na tej samej konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapowiedział, że będzie namawiał prokuratorów do twardej postawy wobec chuliganów.Potem, gdy niektóre media zaczęły ujawniać prawdę o przebiegu wydarzeń, obaj ministrowie przycichli. Jednak rolę Schetyny w akcji potwierdził 30 czerwca 2010 r. w czasie konwencji PO Donald Tusk. „Kiedy trzeba było poskromić po raz pierwszy, z użyciem policji chuliganów na ulicach Warszawy – tę decyzję podjął, jak pamiętacie, Grzegorz Schetyna – co zrobił PiS i jego szef? Stanął w obronie chuliganów przeciwko policji” – mówił.Grzegorz Schetyna nie odbierał telefonów od nas, nie zareagował też na SMS z prośbą o ustosunkowanie się do najnowszych wyroków sądów.MINISTER BŁASZCZAK: CELEM BYŁ MARKETING POLITYCZNYMariusz Błaszczak, obecny minister spraw wewnętrznych, należał do posłów, którzy w 2008 r. interweniowali w obronie kibiców.– "Działania policji nie miały uzasadnienia, została ona wykorzystana do celów marketingu politycznego przez ministra Grzegorza Schetynę. W absolutnie skandaliczny sposób potraktowano niewinnych ludzi, co teraz orzekł sąd,  – mówi „Gazecie Polskiej. –Oczekuję od rzecznika praw obywatelskich, by podjął działania w związku z tymi wyrokami"– dodaje.„Bohaterowie” "Akcji Widelec" nadal pracują w policji, wielu z nich awansowało. Inspektor Piotr Owsiewski, który według naszych informatorów dowodził akcją, jest dziś zastępcą komendanta stołecznego Policji. Chcieliśmy go zapytać o jego odpowiedzialność za tamte wydarzenia. Sekretarka po rozmowie z Owsiewskim poinformowała nas: – Pan komendant nie będzie udzielał informacji w tej sprawie."Akcję Widelec" chwalił wówczas rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler. Dziś jest p.o. rzecznika Komendy Głównej Policji. Gdy usłyszał, że pytamy o "Akcję Widelec", postanowił skierować nas do swojego kolegi, rzecznika Mariusza Sokołowskiego, któremu kibice wysyłali później widelce pocztą.Gdy przypomnieliśmy mu jego własne słowa, powiedział, że ustosunkuje się do sprawy po zapoznaniu się ze szczegółami dotyczącymi wyroków.Co oprócz „marketingu politycznego” mogło kierować Schetyną? W 2008 r. klub Legia Warszawa był skrajnie skonfliktowany ze swoimi kibicami. Jego właścicielem był koncern ITI, będący jednocześnie właścicielem telewizji TVN. Zażyłość Schetyny z Walterem nie była tajemnicą, media komentowały ich bliskie relacje przy okazji meczu gwiazd TVN.Co na policyjnej akcji mógł zyskać koncern ITI? Po pierwsze, dzięki zakazowi stadionowemu, wydanemu tak dużej liczbie kibiców, mniej gardeł wykrzykujących na meczu hasła atakujące bossa ITI. Po drugie, ITI zainteresowany był stworzeniem przychylnego klimatu dla nowej ustawy o bezpieczeństwie na imprezach masowych, pozwalającej skuteczniej represjonować kibiców. Jak pisaliśmy, jej nieformalnym współautorem był Stefan Dziewulski. Dziewulski niegdyś odpowiadał w Legii za bezpieczeństwo na stadionie. Wcześniej pracował w policji, później w sztabie Euro 2012."GAZETA WYBORCZA" PRZYZNAJE: "TO BYŁ MONSTRUALNY BEZSENS"Michał Szadkowski i Andrzej Olejniczak z „Gazety Wyborczej” pisali 4 września 2008 r. o „udanej akcji warszawskiej policji, która sprawnie spacyfikowała kiboli Legii”. „741 spacyfikowanych kiboli Legii to tylko promyk nadziei. Sukces policji szybko może zamienić się w klęskę, jeśli bandyci unikną kary” – sugerowali.Siedem lat później, 3 września 2015 r., Piotr Machajski z tej samej „GW” pisał już o akcji w zupełnie innym duchu, nazywając ją „monstrualnym bezsensem” i stwierdzając, iż „w aktach nie ma ani jednego dowodu (poza protokołem zatrzymania), który wskazywałby, że ktoś rzeczywiście brał czynny udział w zbiegowisku”.Opisał on, jak sprawą akcji Schetyny musiały zajmować się sądy: „Sprawy tak bezsensownie monstrualnej jeszcze w stołecznym sądzie nie było. Prokuratura nie mogła oskarżyć 688 kibiców w jednym procesie, bo nie dałoby się go prowadzić. Podzieliła więc oskarżonych na 10-, 20-osobowe grupy. Takich aktów oskarżenia, różniących się jedynie nazwiskami, prokuratura wysłała do sądu kilkadziesiąt. Do każdego dołączyła zeznania świadków, przede wszystkim policjantów. Było ich blisko 650. Do każdego z aktów oskarżenia prokurator dołączył dokumenty dotyczące wszystkich zatrzymanych. Akta liczyły więc po 115 tomów”. Potem sędziowie „uznali, że w przypadku większości zatrzymanych w ogóle nie doszło do przestępstwa. Zaczęli masowo umarzać sprawy. Prokurator się odwołał, sąd wyższej instancji przyznał mu rację”.W efekcie ze względu na „ekonomikę procesową” sprawy, których nie były w stanie przeprowadzić warszawskie sądy, zaczęły trafiać do innych miast: Pabianic, Ostrowi Mazowieckiej, Zambrowa, Sochaczewa, Grójca, Skarżyska-Kamiennej, Radomia, a nawet Katowic czy Poznania. Większość nie zakończyła się do dzisiaj.DZIAŁACZE ANTYRASISTOWSCY POTĘPILI "AKCJĘ WIDELEC"Także na łamach „Gazety Wyborczej” po latach, 20 listopada 2015 r., "Akcję Widelec" potępili działacze antyrasistowscy, wskazując, że bezsensowne działania policji przyczyniły się do radykalizacji nastrojów politycznych wśród kibiców. „Pochód kibiców Legii zakończył się gigantyczną policyjną łapanką na ponad 700 osób (…), jeśli ktoś próbował uciec, spędził potem noc w ubraniu przesiąkniętym gazem pieprzowym. Brali wszystkich, jak leci, nastolatków, dziewczyny. Ludzie nie mieścili się w celach. To odpowiedzialność zbiorowa” – mówili o akcji, którą chwalili się Tusk, Schetyna i Ćwiąkalski.      
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Ścieki zostały wypuszczone do Wisły specjalnie.

$
0
0
Ilustracja: 
- Tak, to prawda dziecko. Ścieki zostały wypuszczone do Wisły specjalnie. Celowo, aby to było zupełnie jasne.- Nie rozumiem, Panie Jezu. Gdyby tu mieszkali i mieli mieszkać sami Polacy to bym rozumiał tę dywersję, ale jest tu coraz więcej żydów i chce ich być.A jednak dziecko.Otrzymał Cyprian Polak (Krzysztof Michałowski)  https://cyprianpolakwiara.blogspot.com/2019/09/1-ix-2019-scieki-zostay-wypuszczone-do.html
Ocena wpisu: 
Średnio: 1(1 głos)
Kategoria wpisu: 

ARNOLD ROTHSTEIN - ŻYDOWSKI GANGSTER WSZECH CZASÓW ŻYDOWSKA MAFIA - MECHANIZMY I CELE

$
0
0
Ilustracja: 
ARNOLD ROTHSTEIN - ŻYDOWSKI GANGSTER WSZECH CZASÓWŻYDOWSKA MAFIA - MECHANIZMY I CELE W żydowskiej mafii starannie opracowano procedury objęcia kontroli nad wszelkimi instytucjami przez przenikanie w jej struktury i przez ustanowienie osobistej kontroli nad szefami tych struktur.Wszystkie inne mafie póki co stawiają sobie jedynie lokalne cele: przejęcie kontroli nad jakimś regionem lub miastem z jego zasobami. I karmienie się nimi. To jeszcze w zasadzie nie mafie. Jest to jedynie przestępczość zorganizowana. Celem niektórych najbardziej wyrafinowanych grup przestępczych jest przejęcie kontroli nad państwowymi instytucjami, a czasem samym państwem.Mafia z definicji tym różni się od zorganizowanej przestępczości, że łączy się z niektórymi systemami administracji publicznej. Są to na przykład – yakuza w Japonii, częściowo włoska mafia i chińskie triady.Ale oprócz mafii żydowskiej nikt nie ma na celu globalnej kontroli nad procesami światowymi. I nie będzie miał. Miejsce jest już zarezerwowane. Nie zostanie wypuszczony.Wiecie kiedy w USA i we Włoszech za pomocą państwa zaczęto skutecznie zwalczać włoską mafię? Kiedy mafiozi zorientowali się, że jeden finansista może nakraść więcej niż tysiące gangsterów, tak więc spróbowali konkurencji ze strukturami żydowskimi, które kontrolują 85% finansów i 75% obszaru mediów, nie licząc takich drobiazgów jak widoczna obecność w prawodawstwie, medycynie i szeregu innych dziedzinach. Właśnie te sieciowe żydowskie struktury nie palą się do zacieśnienia więzów z jakimiś dzikusami.W innych krajach mafie mają ideologiczne uzasadnienie swojego działania usprawiedliwiając swoje istnienie jednocząc adeptów. Na przykład mafia charakteryzuje siebie jako ludzi honoru, broniących naród przed samowolą obcego państwa. Ma nawet swoje prawa (w Rosji określają się pojęciami), które przekazują ustnie z pokolenia na pokolenie jak w czasach niepiśmiennych.Ale żadna mafia nie została podniesiona do rangi religii i żadna z nich nie ma pisanego wielotomowego Talmudu – w rzeczywistości w znacznej swojej części jest to regulamin sieciowych mafijnych organizacji do zdobycia i utrzymania kontroli nad swoim karmiącym terytorium, które poszerzane jest do skali planetarnej, regulując każdy szczegół zachowania swoich zwolenników. I jeśli ta sama włoska mafia nazywa się tylko ludźmi honoru, to żydowska – patrz powyżej – wybrańcami Boga. I jeżeli yakuza i mafiozi po prostu gardzą ludźmi pozbawionymi honoru, czym się karmią, to mafia żydowska ogólnie uważa swoją bazę paszy za bydło, które nie powinno być traktowane z punktu widzenia humanitaryzmu, a zwyczajnie powinno podlegać prawom hodowli. I jeśli yakuza i mafiozi z szacunku dla samego siebie czasem pomagają baranom ze swojego stada rozwiązywać ich problemy, to ci wcześniej wspomniani nie przejmują się takimi drobiazgami. Oni chcą uszczęśliwić od razu całą ludzkość przez dostosowanie do posłuszeństwa jedynego prawdziwego boga. Co zdarzyć się może nie wcześniej niż mafia żydowska przejmie pełną władzę nad ludzkością. Dla dobra tej ludzkości, oczywiście. A potem przyjdzie król żydowski – Mashiach (Mesjasz) i wszystkim będzie dobrze.Infiltracja zaczyna się wraz z pojawieniem w instytucji utalentowanego, sumiennego, i wzruszająco uroczego indywiduum. Na przykład naukowca, który dzięki swoim osobistym i zawodowym cechom zostaje w firmie lub instytucji znaczącą postacią, bez której nie można się obejść (nie zawsze to wychodzi, oczywiście). Na tym etapie indywiduum nie afiszuje się ze swoim żydostwem, nie zdradza swojej roli, jeśli to możliwe ukrywa ją.Jest tylko jeden mały niedostatek: wszędzie ciągnie swoich krewnych i znajomych różnego stopnia pracowitości i talentu protegując ich. I wszyscy oni są Żydami o różnym stopniu wyrazistości. Wszyscy ludzie mają skłonność do protekcjonizmu. Potem jego protegowani ciągną swoich krewnych i znajomych. Mijają lata. Instytucja wypełnia się Żydami. Wśród nich powstają organizacje nieformalne, zamknięte dla obcych, w miarę wzrostu coraz bardziej stają się równoległe do władz w instytucji. Jest to władza, która zmierza do rozszerzenia swoich wpływów poprzez przechwytywanie zasobów administracyjnych i przepływów finansowych.Na tym etapie uczonego i pracoholika zsuwa się w jakiś dalszy kąt, gdzie nadal zmaga się ze swoją nauką nie przeszkadzając innym w łupieniu i poszerzaniu zasobów administracyjnych. (Przykłady z współczesności sami znajdziecie). Zazwyczaj nie jest ruszany, ba, nawet usilnie go promują w celu dalszego wykorzystania jako przykrywki: typu, mamy nie tylko biurokratów i kombinatorów. No i jeszcze geniusz-laureat – dźwignia postępu. Tu przypadkowo znalazł się taki, możecie zobaczyć i porozmawiać. Dlatego go rozwijają.Na tym etapie zaczynają aktywnie protestować wszyscy pozostali nie Żydzi, sprzeciwiając się temu dokąd zmierza instytucja. Po prostu wszyscy nie Żydzi (tak, na wszelki wypadek). Kończy się to zazwyczaj, jeśli nic nie przeszkodzi, pełnym przejęciem kontroli nad instytucją.Jak tylko nad instytucją zostaje ustanowiona żydowska kontrola, natychmiast osadza się ją w globalnej sieci żydowskiej struktury i podporządkowuje jej. Jeżeli instytucja jest ważna dla tych struktur, to robi się ją aktywniejszą, jeżeli mniej, to maleje jej aktywność. Ale i tak będzie, na wszelki wypadek.Przy czym na wszystkich powyższych etapach jeśli jakiś Żyd nie będzie chciał się włączyć do systemu i pracować dla interesu tego systemu, to albo zostanie do tego zmuszony albo będzie usunięty. Żydowskie struktury słyną z umiejętności osiągania swoich celów nie przebierając w środkach. Indywiduum chociażby był Żydem lub gojem, nie jest w stanie się im oprzeć.Ideologia nie ma tu znaczenia. Żydzi zawsze stoją po obu stronach barykady. I wszędzie zajmują się tym samym – ustanawiają kontrolę. W przypadku zwycięstwa każdej ze stron, „przegrani” Żydzi płynnie przenikają do zwycięzców wzmacniając ich.Ustanawianie kontroli nad nie żydowskimi strukturami poprzez przejęcie kontroli nad kierownictwem tych struktur stosowane jest powszechnie. Ale tylko jako cel pośredni. Gdyż wszystko, co jest związane z osobowością jest nie stabilne. Człowiek jest śmiertelny. Przy czym czasem umiera nagle i trzeba się spieszyć z jego wykorzystaniem. Przez takiego kierownika wypełnia się instytucję swoimi ludźmi a dalej według wcześniej przedstawionej metody.Obecnie kontrola żydowskich struktur nad światowymi procesami jest ogromna, ale nie absolutna. Dalszemu wzmocnieniu kontroli przeszkadzają duże państwa, które jako jedyne mogą oprzeć się tym strukturom, jak również sama mentalność ludności.Ideolodzy i organizatorzy tych struktur od dawna to rozumieją. I dlatego podejmują działania o różnym stopniu wykonalności.Po pierwsze, podejmują wysiłki zmierzające do podziału dużych państw na dziesiątki i setki małych i bezsilnych quazi - państw, których rola realnie sprowadza się do lokalnego samorządu. Nad nimi powinny stać potężne sieciowe struktury, pod kontrolą których mają być (i są) finanse, media oraz światowe struktury siłowe (na razie tego nie ma). Właśnie tym można wyjaśnić wszechobecną walkę z państwami, która ma miejsce pod pozorem walki z terroryzmem, obrony społeczeństwa obywatelskiego, walki z biurokracją i korupcją. Do tej walki wykorzystuje się inne państwa (tymczasowo zadeklarowane jako dobre, na okres walki ze złymi. Potem przyjdzie kolej na nie, najpierw jako dobre z czasem staną się złe).Druga linia frontu struktur sieciowych o dominację nad światem idzie na linii modyfikacji zachowań ludzi przez zmianę ich mentalności. Z pomocą totalnej presji medialnej, wychowania w szkołach, przymusu finansowego i zastraszania państwa (krótko mówiąc, perswazji i przymusu) lub zamiany na inną ludność, z już zmienioną lub z pewnym prawdopodobieństwem podatniejszą na zmianę mentalności.Cel tych przedsięwzięć to oderwanie gojów od ich tradycji i tradycyjnego wychowania (jak się okazało – nie jest to łatwy cel!). To w czasach bolszewików było hasło „wychowanie nowego człowieka”. W rzeczywistości sprowadzało to się do atomizacji społeczeństwa. Żeby jego zachowanie nie kształtowało się z tradycjami, religią tradycyjną i tym co określili w takim człowieku rodzice a robiła to nadrzędna organizacja. U bolszewików – państwo.Aby społeczeństwo zamieniło się w stado, składające się z indywiduów typu krowy, świnie lub owce, które można strzyc, czasowo dać im obrosnąć, które można zostawić na tucz, można wybrać sztuczne karmienie lub oddać innym maciorom. A można w ogóle puścić całe stado pod nóż, jeżeli dalsze jego treści nie są racjonalne ekonomicznie.Wyszło na razie tak sobie.Ale od czego jest cierpliwość i trochę wysiłku. Z miłujących wolność i nie poddających się oswajaniu górskich baranów też przez tysiące lat wyszły udomowione owce. Przede wszystkim ten kierunek działania dobrze wypełnia Talmud i religia – judaizm. Robi się według niej szablon dla gojów.„Urodziliśmy się aby z bajki zrobić dzień powszedni” – śpiewali bolszewicy. Ta bajka to Talmud.Teraz spójrzmy na to, co działo się w skali historycznejW historycznej skali ma miejsce proces walki o stworzenie jednolitego światowego państwa z odmienną koncepcją istnienia ludzkości – o charakterze państw narodowych i imperiów. W takiej formie ludzkość istnieje od tysięcy lat.Marzy mi się jednolite światowe państwo, bardziej postępowe przy poprawnym jego urządzeniu. Przynajmniej będzie to ogromna oszczędność na wyścigu zbrojeń. Były już na świecie próby organizowania takiego światowego państwa. Najjaśniejsza z prób to rewolucja 1917 roku w Rosji. Stawką wtedy było stworzenie super-imperium na bazie ZSRR, które potem chciano rozszerzyć na rewolucję światową (po prostu za pomocą wywrotowych działań piątej kolumny w innych krajach) za pomocą Trzeciej Międzynarodówki, a następnie pomagać ludziom niosąc “internacjonalną pomoc”. (A prościej, wtargnięcie wojsk ZSRR z późniejszym włączaniem pokonanego i oczyszczonego kraju do swojego imperium, które powinno zakończyć się aneksją całego świata). Czy to nie przypomina czasów współczesnych?Modyfikacja zachowania ludności tworzona była według metody tworzenia “czystej kartki papieru” z narodu. Poprzez fizyczne zniszczenia nosicieli poprzedniej kultury, nauki humanistycznej i religii. Wtedy nie wyszło.Teraz demiurgowie zmienili taktykę: zamiast jednego stanowczego uderzenia stosują stopniowe wyciskanie. Stawką jest stopniowa transformacja społeczeństwa od wewnątrz.Żydowskie struktury sieciowe są jednym z podstawowych pasów napędowych tej taktyki.Może to się nawet udać (w końcu się uda – taka jest logika rozwoju cywilizacji) stworzyć jednolite państwo na planecie Ziemia. W tym przypadku możliwe, że zarządzanie tym krajem w dużej mierze będzie opierało się na żydowskim fundamencie. Ale w skali historycznej, okres ten będzie krótkotrwały.Wszystko komplikuje urządzanie ludzkiego społeczeństwa przez ograniczenie ludzkiego mózgu co jest sprzeczne z genetycznymi instynktami u człowieka. Człowiek po prostu nie poradzi sobie z rządzeniem. I tę funkcję nieuchronnie weźmie na siebie samodzielna, samo rozwijająca sztuczna inteligencja. A wszystkich ludzkich administratorów zepchnie do ogólnej masy ludzkości i zostaną oni poddani ze wszystkimi stopniowej modyfikacji genetycznej wraz z innymi metodami w celu dostosowania człowieka do warunków istnienia w składzie noosfery i w interesie całej noosfery ogólnie.Ludzka cywilizacja ewoluuje w stadium noosfery (nie według Wiernadskiego) – jednego rozumnego ponad organizmu wielkości planety. Coś w rodzaju termitiery z cybernetycznymi i biologicznymi istotami z bardzo ograniczoną indywidualnością.  KOSZER NOSTRA - ŻYDOWSKA MAFIA RZĄDZI ŚWIATEM Wiele teorii spiskowych mówi o tym, że Żydzi rządzą światem. Większość z nich jest wyssana z palca, jednak w tej jest całkiem sporo prawdy. Oto historia Koszer Nostry – żydowskiej mafii o ogromnych wpływach na całym świecie.Powstanie żydowskiej mafii można datować na przełom XIX i XX wieku, a jej największy rozwój nastąpił wraz z rozwojem przemysłu w latach 20-tych i prohibicją, która dała możliwości rozszerzenia wachlarza działań. Wówczas to pojawiły się takie znane postaci w świecie przestępczym, jak Arnold Rothstein, który, jak pisał Leo Katcher, "przekształcił przestępczość prowadzoną przez drobnych chuliganów w wielki biznes działający niczym korporacja, a sam usadowił się na samym szczycie." W latach dwudziestych żydowsko-amerykański gang znany jako Murder Inc. rządził na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych konkurując z włoskimi organizacjami przestępczymi.Żydowscy gangsterzy byli zaangażowani w ściąganie haraczy, przemyt i produkcję alkoholu, prostytucję, a także przemyt oraz produkcję narkotyków. Ustawiali również wyniki spotkań sportowych. W tej kwestii doszli do mistrzostwa ustawiając nawet wszystkie mecze baseballowej World Series w sezonie 1919.Co najważniejsze mieli ogromne poparcie w społeczeństwie, zwłaszcza wśród rosnącego w siłę ruchu robotniczego. Z drugiej strony morderstwa i brutalne ściąganie haraczy powodowało wzrost antysemityzmu wśród drobnych przedsiębiorców i polityków. Zwłaszcza, że większość z nich była powiązana z konkurencyjnymi mafiami: włoską lub irlandzką. Dopiero czystki wśród polityków przeprowadzone przez FBI pod koniec lat 20-tych zrównały obraz wszystkich mafii działających na terenie USA. Dotychczas bowiem Irlandczycy i Włosi przedstawiani byli przez media jako obrońcy amerykańskich wartości.Meyer Lansky był drobnym złodziejaszkiem i przemytnikiem, jednak dzięki bezwzględności i umiejętnościom "dyplomatycznym" szybko zaczął piąć się po szczeblach mafijnej kariery. W czasie wojny Castekkammarese, która toczyła się pomiędzy włoskimi rodzinami mafijnymi, ten młody gangster stanął po stronie Giusepppe "Joe Bossa" Masserii, szefa jednego z największych włoskich gangów, przeciwko Salvatore Maranzano. Kiedy okazało się, że Masseria przegrywa walkę, on i Lucky Luciano, kolejny młody gniewny, porozumieli się z Maranzano i zlikwidowali swego dotychczasowego sojusznika.Po tym wydarzeniu Maranzano dał w swojej organizacji bardzo wysoką pozycję wszystkim uczestnikom spisku, a zwłaszcza Lucky'emu Luciano, który był zastępcą Maranzano. Jednak pokój nie trwał długo - Luciano i Lansky ustalili, że trzeba się pozbyć Maranzano, do czego doszło 10 września 1931 roku.Zaogniło to sytuację, która i tak była napięta, zwłaszcza, że część byłych członków żydowskiej mafii, jak Red Levine, czy Bo Weiberg, przeszło na stronę Włochów, gdzie byli cenieni jako lojalni współpracownicy, którzy sprawnie wykonywali wyroki na przeciwnikach. Po kilku miesiącach wyczerpani wojną przeciwnicy zasiedli do rozmów.Spotkanie mafijnych rodzin odbyło się 11 listopada 1931 roku w Hotelu Franconia. Tam Luciano i Lansky, porozumieli się w sprawie współpracy i wspólnego prowadzenia biznesu z Irlandczykami i pozostałymi organizacjami żydowskimi i włoskimi, a także wprowadzili strefy wpływów. Żydzi byli bardzo niechętni do tworzenia mafii ponadnarodowej. Jednak Lansky przekonał pozostałych żydowskich gangsterów, m.in. Jacoba "Gurraha" Shapiro, Josepha "Doca" Strachera, Hymana "Curly" Holtza i Harry'ego Tietlebauma do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. W ten sposób powstało konsorcjum przestępcze znane jako Narodowy Syndykat, czyli Nowa Mafia Amerykańska.Lansky nie mógł być szefem żadnej z rodzin ponieważ nie był Włochem, jednak to on kierował działaniami organizacji z tylnego fotela mając największy wpływ na sposób jej działania. Był on ostatnim wielkim bossem żydowskiej mafii. Stworzył podwaliny dla wielkiej międzynarodowej organizacji przestępczej, na której wzorowali się później wszyscy najwięksi bossowie na świecie. Również pokolenie współczesnych żydowskich mafiosów.Koszer Nostra to gra słów odnosząca się do najsłynniejszej mafii świata - Cosa Nostry. Ich rolę mieli przejąć żydowscy mafiosi, którzy wyemigrowali z krajów Europy Wschodniej. Pierwszy raz to określenie pojawiło się w latach 20-tych i odnosiło się do zatrudnionych przez Włochów w roli "cyngli" młodych bezwzględnych Żydów. Później zostało ono przeniesione na całą etnicznie czystą mafię żydowską.Dziś żydowska mafia jest oparta na emigrantach pochodzących z byłego ZSRR i działa praktycznie na całym świecie. Siły bezpieczeństwa Izraela i Stanów Zjednoczonych uważają, że mafia stworzona przez rosyjskich Żydów odpowiada za 60 procent przemytu broni na świecie i jest głównym dostawcą uzbrojenia dla Hezbollahu toczącego wojnę z Izraelem.Od czasów, kiedy Meyer Lensky był głową wszystkich organizacji przestępczych wiele się zmieniło. Początek lat 80-tych był wręcz wymarzonym okresem dla mafiosów. Kiedy Breżniew zezwolił Żydom na ograniczony wyjazd do Izraela, najczęściej korzystali z tego członkowie gangów, których było stać na przeprowadzkę. Tym samym zwiększali obszar swoich interesów.Wraz z najsłynniejszym handlarzem bronią, Wiktorem Butem, sprzedawali uzbrojenie do państw całego świata - do Afryki, Azji, na Bliski Wschód i do Ameryki Południowej. Zaopatrywali m.in. angolskich rebeliantów, bojówki Hutu z Rwandy, a także wielkich przywódców, jak Muammara Kaddafiego z Libii czy Charlesa Taylora z Liberii.W tej chwili największymi organizacjami przestępczymi prowadzonymi przez Żydów są rodziny Abergil i Zeeva Rosensteina. W oświadczeniu wydanym przez amerykański Kongres ujawniono, że w poprzednim dziesięcioleciu mafie te opanowały rynek narkotyków i handlu bronią warty kilkadziesiąt miliardów dolarów w samych tylko Stanach Zjednoczonych.Zeeva Rosensteina aresztowano w Izraelu w 2006 roku i przewieziono do USA, gdzie został skazany na 12 lat za handel narkotykami i przestępstwa skarbowe. Nie przeszkadzało mu to jednak w kierowaniu organizacją, która obecnie po rządzie Stanów Zjednoczonych jest największym handlarzem bronią na świecie.Obecnie mafia izraelska jest największą organizacją piorącą pieniądze w światowych bankach. Szacuje się, że rocznie przez ich konta przepływa więcej pieniędzy, niż wynosi budżet Izraela. Dzięki powiązaniom ze światem polityki dzisiejsi bossowie są właściwie nieuchwytni, dodatkowo sytuację zaciemniają teorie spiskowe, które bardzo dobrze maskują prawdziwe działania mafiosów. ARNOLD ROTHSTEIN Arnold Rothstein (ur. 17 stycznia 1882, zm. 4 listopada 1928) – ps. the Brain, Mr. Big, The Big Bankroll, The Fixer; gangster, hazardzista i milioner amerykański pochodzenia żydowskiego, jeden z twórców powstających w Ameryce na przełomie XIX i XX wieku żydowsko-amerykańskich organizacji przestępczych (Jewish Mob, Jewish Mafia, Kosher Mafia). Duchowy przywódca i ojciec amerykańskiego świata przestępczego. Mentor takich tuzów świata przestępczego jak Lucky Luciano, Meyer Lansky, Frank Costello, Johnny Torrio. Jego protegowanymi byli m.in. Waxey Gordon, Dutch Schultz, Jack Diamond.Do perfekcji opanował sztukę korumpowania urzędników państwowych, rozumiał korzyści płynące z tworzenia sojuszy ponad podziałami etnicznymi oraz doceniał znaczenie osób, które obracały się w świecie biznesu, polityki, wymiaru sprawiedliwości i policji (najbardziej skorzystał z jego nauk Frank Costello). W 1919 roku zamieszany był w skandal Chicago Black Sox biorąc udział w przekupieniu kilku graczy Chicago White Sox, aby mistrzostwo Ameryki zdobyła drużyna Cincinnati Reds.Z upływem lat Arnold Rothstein zaczął ulegać manii hazardowej – grał o olbrzymie stawki, raz wygrywał, drugim razem przegrywał. W 1928 roku był uczestnikiem słynnego maratonu pokerowego na Broadwayu – grał bez przerwy od 8 do 10 września (przegrał ponad 300 000 dolarów, ale oświadczył, że gra była ustawiona i odmówił uregulowania długów).4 listopada 1928 roku został zamordowany w Central Park Hotel. Podejrzanymi byli inni hazardziści – Nigger Nate Raymond i Titanic Thompson (sprawa pozostała nierozwiązana). Jako zleceniodawców wskazywano też Lucky Luciano i Meyera Lansky'ego (niczego im nie udowodniono), gdyż obaj najwięcej zyskali na jego śmierci. Obaj po kilku latach wdrożyli ideę tzw. zorganizowanego amerykańskiego syndykatu – wieloetnicznych gangów, o jakiej marzył Arnold.Rothstein zawsze działał w białych rękawiczkach, zwykle przez pośredników i gości od „mokrej roboty”. Dzięki przebiegłości i sprytowi nigdy nie stanął przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Cieszył się za to ogromnym autorytetem w amerykańskim świecie przestępczym, który był wówczas zdominowany przez gangsterów pochodzenia włoskiego. Jednak Żyd z Nowego Jorku marzył o stworzeniu mafijnego syndykatu „ponad podziałami narodowościowymi”. Dlatego w jego otoczeniu pojawiali się zarówno „Sycylijczycy” – Johnny Torrio, Al Capone czy Charles „Lucky” Luciano, jak i Żydzi, z grona których wyróżniał się Meyer Lansky, jeden z najsłynniejszych gangsterów polskiego pochodzenia.„To był najinteligentniejszy facet, jakiego znałem” – mawiał Meyer Lansky, współtwórca jednej z najpotężniejszych amerykańskich grup przestępczych. Zarówno dla niego, jak i wielu innych słynnych gangsterów z lat 20., Arnold Rothstein uchodził za duchowego przywódcę, jednak dopiero następcy wcielili w życie jego ideę utworzenia mafijnego syndykatu „ponad podziałami narodowościowymi”.Legendą stał się już za życia. Gdy w 1925 r. ukazała się głośna powieść Francisa Scotta Fitzgeralda „Wielki Gatsby”, dla nikogo nie było tajemnicą, że pierwowzorem postaci Meyera Wolfsheima, tajemniczego wspólnika tytułowego bohatera, jest właśnie Arnold Rothstein. Nowojorski gangster do dzisiaj pobudza wyobraźnię nie tylko pisarzy, ale i scenarzystów filmowych, o czym mogli przekonać się niedawno widzowie świetnego serialu „Zakazane imperium”.Urodził się 17 stycznia 1882 r. na Manhattanie, w rodzinie bogatego żydowskiego przedsiębiorcy Abrahama Rothsteina, który kilka lat wcześniej przybył do Stanów Zjednoczonych, uciekając z ojczystej Rosji przed antysemickimi pogromami. Ojciec Arnolda zaczynał od sprzedaży szytych w domu czapek, ale szybko został jednym z największych nowojorskich producentów odzieży bawełnianej, bardzo szanowanym w środowisku żydowskim. Zyskał przydomek „Abe Sprawiedliwy”, ponieważ często zwracano się do niego, by rozstrzygał rozmaite spory.Arnold miał starszego brata, o którego przez całe dzieciństwo był zazdrosny, Żyjąc w przekonaniu, że Harry jest faworyzowany przez rodziców. A to przecież on zawsze chciał być w centrum zainteresowania, dlatego wszelkie frustracje wyładowywał w gronie kolegów. Był jednak szanowany przez rówieśników za mistrzostwo w grze w kości, jej zasad nauczył się ponoć od ojca. „Grałem, od kiedy pamiętam, ponieważ zawsze kochałem emocje. Kiedy gram, nic innego nie ma znaczenia” – mówił po latach.Choć w szkole osiągał spore sukcesy, zwłaszcza w matematyce, szybko odkrył, że nie chce iść śladem brata, który świetnie się uczył i został rabinem. Arnold wolał zarabiać duże pieniądze. W wieku 17 lat opuścił dom, by zająć się… sprzedażą kapeluszy, ale przede wszystkim nielegalnym udzielaniem krótkoterminowych pożyczek.Kilka lat później stać go już było na otwarcie salonu gier hazardowych w The Tenderloin, czyli okolicy Times Square, słynnego dzisiaj placu na Manhattanie, który na początku XX wieku był znany przede wszystkim z wszechobecnych szulerni i burdeli.Arnold Rothstein świetnie czuł się w takim otoczeniu, ponieważ dzięki niebywałej inteligencji umiał skutecznie balansować na styku świata przestępczego i urzędniczego. Nieprzypadkowo nazywano go „The Fixer”, czyli „gość, który wszystko może załatwić”. Z niebywałą łatwością potrafił korumpować przedstawicieli administracji publicznej oraz służb porządkowych. Wielu urzędników czy policjantów nieoficjalnie dla niego pracowało.Rothstein szybko odkrył, że ogromne pieniądze można zarabiać na zamiłowaniu Amerykanów do sportu, zwłaszcza baseballu. Był uważany za jednego z głównych organizatorów afery, która do historii przeszła jako „Black Sox Scandal”. Ósemka graczy Chicago White Sox została oskarżona o celowe przegrywanie meczów podczas World Series w 1919 r. z Cincinnati Reds, w zamian za pieniądze od hazardzistów. Rothstein miał zarobić na tym blisko 300 tys. dolarów, co było wówczas oszałamiającą kwotą. Jednak gangsterowi nigdy nie udowodniono udziału w tym skandalu.Jeszcze więcej, bo aż pół miliona dolarów, przyniósł mu fortel ze sztucznie wywindowanie wysokości zakładów na konia Sporting Blood, który wystartował w wyścigu w 1921 r.Arnold Rothstein jeszcze przed trzydziestką został milionerem, a w połowie lat 20. uchodził za najbogatszego przestępcę w Stanach Zjednoczonych, z majątkiem szacowanym na ponad 10 mln dolarów.Ogromne zyski zawdzięczał przede wszystkim wprowadzonej przez amerykański rząd prohibicji, czyli zakazowi sprzedaży, produkcji oraz transportu alkoholu. Doprowadziła ona do rozprzestrzenienia się organizacji przestępczych i rozkwitu podziemnego handlu. Rothstein sprowadzał whisky bezpośrednio z Anglii. Kutry rozładowywano na plaży w Montauk, a potem sznur ciężarówek z towarem, swobodnie mijający patrole skorumpowanych policjantów, kierował się prosto do Nowego Jorku.Rothstein zawsze działał w białych rękawiczkach, zwykle przez pośredników i gości od „mokrej roboty”. Dzięki przebiegłości i sprytowi nigdy nie stanął przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Cieszył się za to ogromnym autorytetem w amerykańskim świecie przestępczym, który był wówczas zdominowany przez gangsterów pochodzenia włoskiego. Jednak Żyd z Nowego Jorku marzył o stworzeniu mafijnego syndykatu „ponad podziałami narodowościowymi”. Dlatego w jego otoczeniu pojawiali się zarówno „Sycylijczycy” – Johnny Torrio, Al Capone, czy Charles „Lucky” Luciano, jak i Żydzi, z grona których wyróżnia? się Meyer Lansky, jeden z najsłynniejszych żydowskich gangsterów polskiego pochodzenia.„To on nauczył mnie jak się elegancko ubierać, jak zachowywaę się przy stole czy korzystać z noża i widelca” – opowiadał o Rothsteinie Charles Luciano, uważany za twórcę nowoczesnej przestępczości zorganizowanej w Stanach Zjednoczonych, czyli tzw. Narodowego Syndykatu, którego pomysłodawca był jednak jego mistrz.Arnold Rothstein nie zdążył zrealizować śmiałych planów, ponieważ zgubiła go miłość do hazardu. Z upływem lat grał o coraz większe stawki – we wrześniu 1928 r. wziął udział w partii pokera trwającej niemal trzy doby. Przegrał blisko 300 tys. dolarów, ale oświadczył, że gra była ustawiona i odmówił uregulowania długu.Dwa miesiące później został postrzelony w Manhattan's Park Central Hotel. Zmarł następnego dnia w nowojorskim szpitalu, nie zdradzając przesłuchującym go policjantom, kto był zamachowcem. O zabójstwo podejrzewano uczestników wrześniowego maratonu pokerowego, znanych hazardzistów Niggera Nate Raymonda i Titanica Thompsona, ale niczego im nie udowodniono.Niewykluczone, że za zabójstwem Rothsteina stali jego współpracownicy – Luciano i Lansky. Niebawem to oni wcielili w życie ideę mafijnego syndykatu, a Meyer stał się mózgiem całego przedsięwzięcia. TRZECH KRÓLÓW PRZESTĘPCZOŚCI: ROTHSTEIN, LUCIANO, LANSKY Mafia wydaje się być wieczna, wszechobecna i zawsze ukryta w cieniu. To jednak także struktura, która się reformuje, warto więc przyjrzeć się trzem postaciom, których działania doprowadziły do powstania nowoczesnej amerykańskiej mafii, czyli syndykatu. Ci ludzie to Arnold Rothstein, Charles „Lucky” Luciano oraz Meyer Lansky.  1945 - 1989 - I WOJNA ŚWIATOWA I DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE Gdyby Rothstein zajął się tylko legalnymi interesami, zostałby prezesem rady nadzorczej General Motors (wypowiedź jednego z agentów FBI o mafiosie Meyerze Lanskim).Arnold Rothstein to dzisiaj nieco zapomniana osobistość amerykańskiego świata przestępczego, znana i kojarzona głównie z ustawienia finału mistrzostw Ameryki - największego skandalu w historii rozgrywek baseballa. Urodził się w 1882 roku, szkoła szybko go jednak znudziła i w wieku 17 lat opuścił dom, by zająć się sprzedażą kapeluszy. Potem skupił się na zarabianiu większych pieniędzy - zaczął od udzielania pożyczek na utworzenie swojego pierwszego domu hazardu. Działalność ta pozwoliła mu potem dorobić się sporego majątku, który inwestował w kolejne przestępcze przedsięwzięcia. HAZARDZISTA I WYCHOWAWCA GANGSTERÓW Arnold Rothstein (1882-1928). Nieprzypadkowo nazywano go „The Fixer” (Załatwiacz), nie było bowiem rzeczy, której nie byłby w stanie osiągnąć, między innymi dzięki wielkiej łatwości, z jaką korumpował przedstawicieli administracji publicznej oraz służb porządkowych. Szybko przekonał się także, że rozgłos nie sprzyja interesom i konsekwentnie pozostawał w cieniu. Ta zasada świetnie sprawdziła się w okresie prohibicji - dla Rothsteina były to złote czasy, również dzięki podejmowaniu działań w sposób przemyślany. Wnikliwa analiza sytuacji skłoniła go do nawiązania kontaktów z europejskimi producentami trunków i postawienia na import alkoholu do Stanów Zjednoczonych. Szybko osiągnął w tych działaniach pozycję monopolisty, a w konsekwencji swoisty immunitet, chroniący go przed gangsterskimi porachunkami - nikomu nie opłacało się ryzykować ograniczenia dostaw trunków z Europy.Inną pasją Rothsteina były wyścigi konne. W dziedzinie tej także stosował nietuzinkowe metody - gdy w 1921 roku jego koń Sporting Blood miał stanąć w szranki z dosyć słabym konkurentem, co nie dawałoby wysokiej wygranej, Rothstein uzgodnił z trenerem Samem Hildrethem, że ten również wystawi wybitnego rumaka o imieniu Grey Lag, co podniosło wysokość zakładów u bukmacherów. Tuż przed samym startem został on jednak skreślony z listy koni biorących udział w wyścigu, a sztucznie wywindowana wygrana Sporting Blooda przyniosła Rothsteinowi 500 000 dolarów. Nie stronił też od rozgrywek baseballu - to właśnie z tą dyscypliną związane jest wydarzenie, które w największym stopniu wpłynęło na jego wizerunek. W finale rozgrywek World Series w 1919 roku grały ze sobą Chicago White Sox i Cincinnati Reds. Do Rothsteina zgłosiły si1) dwie niezależne od siebie osoby, namawiając go do wyłożenia pieniędzy, mających posłużyć do przekupienia zawodników z Chicago, by ci oddali mecz bez walki. Szybko rozeszła się wieść, że przystał na tę propozycję, sam twierdził jednak, że to nieprawda. Postanowił jednak przynajmniej na tym zarobić: założył, że do oszustwa tak czy owak dojdzie, postawił więc na Cincinnati 60 000 dolarów i - niejako sankcjonując ten korupcyjny proceder - wygrał 270 000 dolarów.Artykuł potępiający zawodników Chicago Black Sox zamieszanych w aferę korupcyjną. Hazard był jego największą obsesją: wielokrotnie wygrywał w pokera wysokie sumy, wziął też udział w jednej z najsłynniejszych rozgrywek w historii tej gry, podczas której od 8 do 10 września 1928 roku, czyli przez trzy dni, nie odchodził od stołu. Przegrał 320 000 dolarów, stwierdził jednak, że rozgrywka została ustawiona i długu nie spłacił. To nie załatwione zobowiązanie oficjalnie uznano za przyczynę zamordowania Rothsteina niedługo potem, jednak dwójka hazardzistów, schwytana i oskarżona o jego zabicie, została później wypuszczona z braku dowodów. Bardziej prawdopodobną przyczyną były ambicje jednego z jego protegowanych, Dutcha Schultza, o którym spekulowano, że obawiał się ograniczenia swoich wpływów, których rozrost blokował.Arnold Rothstein został zapamiętany głównie z udziału w ustawieniu rozgrywek baseballu, zaś jego rola w powstaniu syndykatu mafijnego (to on by? autorem tego pomysłu) poszła w niepamięć. Był z pewnością geniuszem świata podziemnego, był może najwybitniejszym gangsterem swoich czasów. Nigdy nie został skazany za złamanie jakiegokolwiek prawa, miał też „zasługi” dla rozwoju przyszłej przestępczości zorganizowanej - sprawował „opiekę” nad Johnnym Torrio, pod którego skrzydłami wyrósł później Al Capone, Frankiem Costello, jednymi z najwybitniejszych gangsterów w historii, a także Charlesem Luciano oraz Meyerem Lanskim. SZCZĘŚCIARZ Z BLIZNĄ NA TWARZY Dwóm ostatnim śmierć Rothsteina otworzyła pełne pole do działania. Luciano zaczynał od ściągania haraczy ze szkolnych kolegów i właśnie przy tej okazji poznał Lanskiego. Początkowy konflikt (Lansky odmówił płacenia) przerodził się w gangsterską przyjaźń.Właściwa kariera Charlesa Luciano rozpoczęła się w roku 1916, kiedy stał się jednym z szefów grupy Five Points Gang, oskarżanej o dokonanie wielu morderstw. Przez następne lata zajmował się przemytem alkoholu i poszerzał krąg swoich znajomych, w którym znaleźli się między innymi tacy gangsterzy jak Joe Adonis, Vito Genovese czy Frank Costello. W trzecie dziesięciolecie XX wieku „Lucky” wkroczył jako doradca bossa rządzącego najpotężniejszą rodziną mafijną Nowego Jorku: Giuseppe „Joe Bossa” Masserii.Charles „Lucky” Luciano (1897-1962). W 1928 roku wybuchła Castellammarese, jedna z najważniejszych mafijnych wojen w historii, w której o wpływy starli się Masseria oraz Salvatore Maranzano. Luciano nie brał bezpośredniego udziału w walkach, jednak działał na tyłach obu wodzów. Nie podobały się mu manifestowane przez nich obu uprzedzenia rasowe, gdyż sam nauczył się od Rothsteina, że interesy robi się ponad tego typu podziałami. „Lucky” po obu stronach zbudował sieci popleczników i trzy lata później doprowadził do zamordowania „Joe Bossa”, w efekcie czego został mianowany numerem dwa w imperium zwycięzcy Salvatore Maranzano. Ten ostatni szybko obwołał się szefem wszystkich szefów mafii (capo di tutti capi) i zapragnął kontroli nad całą amerykańską przestępczością. W tym celu zaplanował zlikwidowanie między innymi Ala Capone i Luciano. Ten ostatni przejrzał plan i wykorzystał starą przyjaźń z Lanskim - wspólnie zlecili zabójstwo Maranzano, którego śmierć ostatecznie przypieczętowała koniec staromodnej włoskiej Mafii.Jej miejsce zajął syndykat - struktura wymyślona przez Rotshteina, a wcielona w życie przez jego protegowanych, Luciano i Lanskiego. Ta nowoczesna amerykańska mafia szybko przejęła wszystkie liczące się gałęzie przestępczych interesów, niewiele pozostawiając nie zrzeszonym gangsterom. Jedną z pierwszych decyzji Luciano było zniesienie funkcji capo di tutti capi. Takie posunięcie okazało się świetnym zabiegiem wizerunkowym - on sam zaczął być postrzegany jako przywódca całego świata przestępczego Ameryki, a dzięki temu, że nie zabiegał o to stanowisko, a nawet był mu przeciwny, jego autorytet i życie nie były przez nikogo zagrożone.Jedną z ważniejszych innowacji wprowadzonych przez Luciano była tak zwana Komisja, czyli organ zarządzający całą przestępczością amerykańską, mający na celu między innymi rozdzielać wpływy między poszczególne organizacje. Zasiadali w niej początkowo przedstawiciele wszystkich pięciu nowojorskich rodzin oraz mafii z Filadelfii, Buffalo, Los Angeles i Chicago, później zaś dołączono członków z Detroit i Kansas. Każdy dysponował jednym głosem, jednak to Luciano miał decydujący wpływ na przebieg obrad.Jak wspomniano, Arnold Rothstein był „Fixerem” (załatwiaczem), natomiast swój przydomek „Lucky” (szczęściarz) Charles Luciano zawdzięczał temu, że udało mu się przeżyć zlecony przez Maranzano atak nożownika. Pocięty policzek sprawiał, że jego wygląd budził w ludziach strach i odrazę i być może miało to również wpływ na wieloletnie sukcesy w świecie przestępczym, które pozwalały mu na bezproblemowe utrzymywanie się na szczytach mafijnej władzy.W jego życiu dopatrzeć się zresztą można wielu paradoksów. W 1936 roku na skutek działań prokuratora Thomasa E. Dewey'a został skazany na kilkadziesiąt lat więzienia za sutenerstwo, co było najwyższym wyrokiem w historii sądownictwa amerykańskiego za tego typu przestępstwo.Ironia losu polegała jednak na tym, że gdy podwładny Luciano niedługo wcześniej domagał się zamordowania prokuratora Dewey'a, zabronił mu tego właśnie... „Lucky”. Więzienie nie stanowiło przeszkody w kierowaniu mafijnymi interesami - zza krat. Luciano czynił to z powodzeniem przez dziesięć lat. Jak bardzo nietypową postacią był niech świadczy fakt, że w 1946 roku został zwolniony z więzienia, ponieważ... nakazał swoim ludziom pomoc i ochronę portów aliantów w Nowym Jorku w czasie II Wojny Światowej. LUCIANO W RZYMIE W 1948 ROKU Po zwolnieniu został wydalony do Włoch, gdzie wciąż doglądał swojego imperium, rządzonego teraz przez Joe Adonisa, któremu wyraźnie polecił, że ma się słuchać jego przyjaciela i wspólnika Meyera Lanskiego. W końcu jednak wpływy Luciano zaczęły topnieć. Wziął jeszcze udział w spisku na życie Vito Genovese, który przeciw niemu spiskował, jednak jego epoka zbliżała się do kresu: ochłodziła się przyjaźń z Lanskim, przeżył też kilka zawałów serca, z których wreszcie ostatni zakończył się śmiercią gangstera w 1962 roku w Neapolu. Został pochowany w USA. BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ... WSZYSTKIM Charles „Lucky” Luciano niewątpliwie reprezentował wielki talent organizatorski oraz niezłomność w osiąganiu tego, co sobie zamierzył. Jednak istotnym czynnikiem jego sukcesów była też przyjaźń i współpraca z drugim najważniejszym wychowankiem Arnolda Rothsteina. Majer Suchowiański, bo tak naprawdę nazywał się Lansky, był Żydem polskiego pochodzenia i jest po dziś dzień jednym z najbardziej tajemniczych mafiosów w historii.Meyer Lansky (1902-1983). Wiadomo, że w latach 20., wraz z Bugsy'm Siegelem, dowodził Bug and Meyer Mob - szajką, która zajmowała się ochroną, a także przejmowaniem transportów alkoholu. Co jakiś czas trafiały też do niej zlecenia na morderstwa, a ponieważ wielu członków gangu wstąpiło potem do zbrojnej organizacji syndykatu Murder Inc., to właśnie Meyera Lanskiego uważa się za jednego z głównych twórców tej przestępczej struktury. Najważniejszym jego przedsięwzięciem były jednak kasyna, które założył na Kubie. Dzięki temu, że bez problemów dogadał się z ówczesnym prezydentem Kuby Fulgencio Batist, miał na wyspie wyłączność na tego typu działalność, którą musiał zakończyć dopiero po rewolucji Castro.Meyer Lansky miał świetny patent na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Wiedział, ?e kluczowe jest zapewnienie innym zysków z tego, co sam robi, dzięki czemu nikt nie byłby zainteresowany jego zniknięciem. W efekcie tego wiele rodzin mafijnych czerpało zyski ze swoich udziałów w kubańskich kasynach. I chociaż takiego przydomku się nie doczekał, dziś moglibyśmy go nazwać „Networkerem”, gdyż budowane przez niego kontakty i sieci społeczne i finansowe pozwalały mu odgrywać istotną rolę w tak wielu przedsięwzięciach, że zabicie go nikomu się nie opłacało. Powszechne uznanie i autorytet procentował na spotkaniach Komisji Syndykatu, gdzie zawsze proszono go opinię, a następnie postępowano zgodnie z jego radą. Słuchał go nawet Luciano, który rozumiał, że dzięki współpracy z Lanskim zapewni sobie znacznie lepszą pozycję w świecie przestępczym. Stanowili oni perfekcyjny, wzajemnie się uzupełniający duet i darzyli się nieustającym zaufaniem, co w świecie mafijnym nie jest częste.Pomimo tak obszernych wpływów Meyer Lansky umiał pozostawać w cieniu. Jeszcze w 1951 roku media nie wiedziały kim jest i myliły go z innymi gangsterami, zaś Komisja Kefauvera, która na początku tej dekady badała amerykańską przestępczość nie wezwała go nawet na przesłuchanie, pomimo, iż był wówczas, obok Luciano, absolutnie najważniejszą postacią mafii.W stan oskarżenia Lansky został postawiony dopiero w 1970 roku z powodu nie zapłaconych podatków, w efekcie czego musiał na kilka lat opuścić Stany Zjednoczone - udał się do Izraela, gdzie na mocy Prawa Powrotu uzyskał obywatelstwo. Nie udało mu się jednak ukryć swoich interesów i wkrótce musiał opuścić kraj przodków. Wrócił do USA i ponownie stanął przed sądem za oszustwa podatkowe. Proces zakończył się jednak uniewinnieniem i organa ścigania ostatecznie dały mu spokój. Osobowość Meyera Lanskiego w 1983 roku zadała potężny cios amerykańskiej mafii - był jej najważniejszą osobistością i do końca życia wywierał na nią wielki wpływ.Chociaż mafia jest zjawiskiem, którego w zasadzie pokonać nie można, to jednak można przypuszczać, że gdyby nie działalność, niezwykłe predyspozycje przywódcze i społeczne, spryt i zmysł taktyczny trzech królów przestępczości, prawdopodobnie stanowiłaby dla państwa o wiele mniejszy problem. To oni swoimi wizjami i działaniami zreformowali amerykańską mafię, nadając jej nowe (można by rzec: nowoczesne) oblicze. MEYER LANSKY - ŻYDOWSKI MÓZG AMERYKAŃSKIEJ MAFIIŻYDOWSCY MAFIOSI MORDOWALI SWOICH ZIOMKÓW MAFIOSÓW Urodził się jako Meyer Suchowlański w 1902 roku w Grodnie, na dawnych terenach I Rzeczpospolitej będącej ówcześnie pod rosyjskim zaborem. Obecnie miasto to znajduje się na terenie Białorusi, niedaleko granicy z Polską. Plotka głosi, że kiedy pytano Lanskiego o pochodzenie, odpowiadać miał właśnie – Polska. Żydowska rodzina Meyera zabiegała o to aby chłopiec został w przyszłości rabinem. Stało się jednak inaczej i jako 9-latek wyruszył w 2-tygodniową podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie wraz z matką dołączył do ojca, który przebywał tam od kilku lat.Za oceanem, w szkolnym dzienniku trudne do wymówienia nazwisko zamieniono mu na Lansky. Chłopiec bardzo lubił chodzić do szkoły a nauka przychodziła mu z łatwością – jednego roku zaliczył nawet dwie klasy. Rodzina Suchowlańskich była jednak zbyt uboga aby opłacać dalsze kształcenie chłopaka i jego edukacja zakończyła się na szkole podstawowej.Po pewnym czasie zmienili miejsce zamieszkania i przeprowadzili się w pobliże Małej Italii – dzielnicy zamieszkiwanej przez włoskich imigrantów. Tam nastoletni Meyer po raz pierwszy miał okazję wykazać się charakterem.Pewnego razu kiedy samotnie przemierzał ulice, otoczyła go grupka starszych i fizycznie większych Włochów. Zażądali od młodego Żyda pieniędzy za ochronę. Kiedy stanowczo odmówił doszło między nimi do bójki. Harda postawa Lanskiego, zrobiła na Włochach takie wrażenie, że zaproponowali mu ochronę za darmo. Meyer miał zlekceważyć tą propozycję, mówiąc liderowi szajki – „Wsadź sobie w dupę twoją ochronę. Nie potrzebuję jej.”Owym hersztem grupy okazał się Salvatore Lucania, którego świat poznał później jako Lucky’ego Luciano. Przyszłemu bossowi amerykańskiej mafii zaimponowała bezczelna i odważna postawa Lanskiego. Jakiś czas później panowie tworzyli już nierozłączny, przestępczy duet.Na swojej drodze, młody Lansky spotkał jeszcze innych młodych rzezimieszków, którzy później stali się tuzami amerykańskiego półświatka, Dutch’a Shultza czy Bugsy’ego Siegel’a. To właśnie z nimi zaczął prowadzić pierwsze interesy zajmując się zbieraniem haraczy, sutenerstwem czy drobnym hazardem.Trzeba zaznaczyć, że Lansky nigdy nie imponował posturą czy brutalnością. Był raczej wątłej budowy i mierzył zaledwie 167 cm. Nadrabiał jednak sprytem, inteligencją zdolnością analitycznego myślenia i umiejętnością prowadzenia negocjacji czy rozwiązywania konfliktów.Wybuch jego kariery, podobnie jak wielu innych drobnych przestępców w USA, nastąpił w momencie wprowadzenia prohibicji na początku lat 20.Przemytniczego fachu, Lansky uczył się od najlepszych. Jego mentorem w tamtym czasie został Arnold Rothstein, do 1925 roku największy przestępca w całej Ameryce, pierwszy przemytnik narkotyków i największy szmugler alkoholu w czasach prohibicji. Jego majątek wycenia się na 125 milinów dzisiejszych dolarów.Rothstein jako twórca żydowskiej mafii, poprzez połączenie ulicznych gangów został uznany za ojca przestępczości zorganizowanej w Stanach Zjednoczonych. To właśnie on zmienił małych przestępców w wielkich biznesmenów, którzy zaczęli zarabiać potężne pieniądze. Jednym z nich był właśnie Lansky.4 listopada 1928 roku, żydowski boss został zastrzelony w Central Park Hotel, a jako zleceniodawców wymieniano Lucky’ego Luciano i Lanskiego. To właśnie oni, wieloletni uczniowie Rothstein’a mieli zyskać najwięcej na jego śmierci. Rozpoczynali właśnie swój marsz po przejęcie władzy w nowojorskim półświatku.Po tamtym zabójstwie w Nowym Jorku rozszalała się wojna kastellamaryjska. Naprzeciw siebie stanęło dwój sycylijskich bossów starego pokolenia – „Joe Boss” Masseria i Salvatore Maranzano.Lansky i Luciano przyłączają się najpierw do tego pierwszego, lecz później dogadują się z drugą frakcją. Finalnie, swój plan realizują w 100%. – Używając kilku podstępnych zagrywek, zabijają obu bossów i na początku lat 30 tworzą Narodowy Syndykat z podziałem na pięć rodzin mafijnych. Na czele organizacji zasiada Luciano a jego prawą ręką i najbliższym współpracownikiem zostaje Meyer Lansky.Obaj panowie od początku nie znosili sycylijskich, konserwatywnych bossów, którzy dokonywali podziałów etnicznych. Zgodnie uważali że możliwość zarabiania w półświatku tak samo jak Włochom należy się również Irlandczykom, Polakom, Żydom i innym nacjom.Zbrojnym ramieniem Syndykatu została ekipa składająca się w większości z Żydów, znana jako „morderstwo spółka zoo.” Szacuje się, że w ciągu dekady cyngle syndykatu zgromadzili na swoim koncie około 1000 ofiar. Lansky nigdy nie przyznał się do jakichkolwiek powiązań z morderstwami bojówki syndykatu.Znany był z pragmatycznego podejścia do prowadzenia interesów. Zamiast naboi wolał używać słów i polubownie załatwiać sprawy i rozwiązywać konflikty. Po latach mówił –„Prowadziliśmy biznes niczym koncern samochodowy Forda. Strzelanie i zabijanie nie było efektywnym sposobem robienia interesów. Sprzedawca Forda nie strzela do sprzedawcy Chevroleta. Oni próbują się przelicytować”.W latach 40, dzięki swoim zdolnościom mediacyjnym wyciągnął z więzienia Luciano, który w zakładzie karnym w Dannemora, odsiadywał wyrok od 30 do 50 lat. Gdy po wybuchu II wojny światowej w portach przy wschodnim wybrzeżu USA zaczęły płonąć statki, władze podejrzewały, że może być to sprawka niemieckich sabotażystów.Obawiano się także strajku robotników pracujących w dokach. Z racji tego że nabrzeże kontrolowała mafia, zwrócono się poprzez Lanskiego do odsiadującego wyrok Luciano. Lansky wynegocjował, że jego przyjaciel opuści więzienie, zaś Luciano zagwarantował ład i bezpieczeństwo na amerykańskim wybrzeżu.Słynny “Lucky” został wkrótce deportowany do Włoch, zaś Meyer zajął się tym co lubi najbardziej – biznesem hazardowym i praniem brudnej forsy.Kupował kluby, restauracje i hotele. Za pośrednictwem banku na Bahamach wysyłał pieniądze do Szwajcarii. Następnie dokonywał skomplikowanych operacji finansowych, pożyczał sam od siebie pieniądze, płacił odsetki, a potem jeszcze dostawał zwrot podatku.Posiadał udziały w kasynach w Nowym Jorku i Nowym Orleanie. Miał też trzy potężne kasyna w Majami, gdzie finalnie zamieszkał.W połowie lat 40, pomagał swojemu kumplowi “Bugsy’emu” przy budowie “Flamingo” – potężnego hotelu z kasynem na pustyni w Las Vegas. Początkowo Lansky był bardzo sceptyczny co do tego projektu, który na starcie przynosił tylko straty. Zanim hotel zaczął generować potężne przychody Siegel został zabity na zlecenie mafii, której podpadł kilkukrotnie, nie tylko tym że nie przynosił pieniędzy inwestorom. Meyer ratował mu skórę kilka razy, finalnie prawdopodobnie sam wydał zgodę na jego zabójstwo.Na początku lat 50 Lansky wyjeżdża na Kubę i planuje zbudować w Hawanie swoje kasynowe imperium. Był to okres, w którym do władzy doszedł dyktator Batista. Panowie szybko się zaznajomili i zaprzyjaźnili. Jako, że Meyer Lansky znany był jako geniusz hazardu, Batista dał mu wolną rękę w sprawie budowy kasyn i rozwoju hazardowego biznesu na Kubie.Żydowski gangster postawił nawet 21-piętrowy hotel z kasynem o nazwie “Riviera”, jednak hazardowe El dorado zakończyło się w sylwestrową noc 1958 roku. Na ulice wybiegają rewolucjoniści pod przywództwem Fidela Castro a Batista ucieka z kraju. Do Stanów ucieka także Lansky, a misternie budowane kasynowe imperium wpada w ręce rewolucjonistów i przepada na dobre.Meyer zaczyna jednak tracić zdrowie i chory na serce trafia do szpitala w Majami. Nie daje mu odetchnąć także FBI, które nieustannie depcze mu po piętach.Wydarzenia z Kuby zostały w pewnym stopniu ukazane w filmie “Ojciec chrzestny II”, w którym postać Hyman’a Rotha była mocno inspirowana osobą Lanskiego. Po premierze filmu, gangster zadzwonił nawet do aktora wcielającego się w tą rolę, informując go, że zagrał bardzo dobrze jednak powinien być nieco bardziej miły.W końcu władze dobierają się do Lanskiego znajdując w dokumentach różne nieprawidłowości. Mężczyzna trafia do aresztu jednak wychodzi wkrótce za kaucją. W 1970 roku ucieka do Izraela gdzie stara się o tamtejsze obywatelstwo.Po dwóch latach otrzymuje odmowę i wylatuje do Paragwaju, gdzie za 50 tys. dolarów obiecano mu azyl. Podczas międzylądowania w Argentynie zostaje jednak schwytany i przewieziony do Majami. Ponownie wychodzi za kaucją tym razem w wysokości aż 250 tys. dolarów.Chory na serce kursuje między szpitalem a sądami, gdzie odpowiada na zarzuty dotyczące przestępstw podatkowych. Finalnie, z braku dowodów w 1976 roku sąd umarza postępowanie przeciwko niemu.Po zakończeniu problemów prawnych ponownie próbuje udać się do Izraela ale dostaje odmowę. Do końca życia mieszka w domu w Majami wraz z żoną i trójką dzieci. Umiera w szpitalu na raka płuc, w styczniu 1983 roku, w wieku 81 lat.Meyer Lansky był inspiracją dla wielu postaci filmowych i książkowych. Wspomniany Hyman Roth czy David Aaronson z „Dawno temu w Ameryce” – byli wyraźnym nawiązaniem do jego osoby. W filmie „Hawana – Miasto utracone”, Dustin Hofman wcielił się w rolę właśnie Meyera Lanskiego. Gangster urodzony w Grodnie jest także jednym z głównych bohaterów serialu HBO, “Zakazane imperium”. FRANK COSTELLO - NOWOJORSKI GANGSTER Frank Costello (ur. 26 stycznia 1891, zm. 18 lutego 1973) – nowojorski gangster.Costello urodził się jako Francesco Castiglia w Lauropoli w Kalabrii w południowych Włoszech w 1891. Mając 9 lat wraz z matką i bratem wyemigrował do Stanów Zjednoczonych gdzie mieli dołączyć do ojca Castigli, który znalazł się tam 7 lat wcześniej. Starszy brat Francesca - Eddie wprowadził go do środowiska przestępczego. W wieku 13 lat Francesco został członkiem lokalnego gangu i zaczął używać imienia Frank. Castiglia odbywał karę więzienia za napaść i rabunek w 1908 i 1912. W wieku 24 lat dostał pierwszy poważny wyrok - 10 miesięcy więzienia za ukrywanie i posiadanie nielegalnej broni. Krótko przed trafieniem do więzienia Castiglia ożenił się z żydowską dziewczyną Laurettą Giegerman, która była siostrą jego bliskiego przyjaciela.Po wyjściu z więzienia w 1916 roku Frank Castiglia zaczął pracować dla Ciro Terranovy, wpływowego mafiosa z Wschodniego Harlemu. Frank został członkiem gangu kontrolującego hazard, wymuszenia, napady i narkotyki na Manhattanie i Bronksie.W czasie pracy dla Terranovy Castiglia poznał i zaprzyjaźnił się z Salvatorem Lucania, znanym później jako Charles "Lucky" Luciano, sycylijskim liderem gangu Manhattan's Lower East Side. Razem z innymi Włochami Vitem Genovese i Gaetano Lucchese oraz z żydowskimi wspólnikami Meyerem Lanskim i Benjaminem "Bugsy" Siegelem, gang przeprowadzał rozboje, kradzieże i wymuszenia oraz kontrolował hazard i handel narkotykami. Przymierze Lucania-Castiglia-Lansky zaczęło prosperować a w czasie wprowadzenia prohibicji na alkohol w 1919 roku, gdy zajęli się nielegalną sprzedażą alkoholu. Ich sukcesem zainteresowali się prominentni żydowscy i irlandzcy bossowie nowojorskiego podziemia. W 1924 roku Castiglia i jego włoscy towarzysze zaczęli pracować dla jednej z największych irlandzkich rodzin mafijnych w Nowym Jorku. Ten krok skłonił Castiglie do zmiany nazwiska na bardziej irlandzko brzmiące - Costello.Po uwięzieniu jednego z bossów mafii Costello próbował sam zostać bossem. Nie udało mu się to ponieważ Irlandczycy uważali, że to oni powinni kierować swoimi interesami. Przez napięcia wybuchła mafijna wojna, którą Costello przegrał.W 1927 roku Costello, Luciano i były chicagowski gangster Johnny Torrio organizowali duże dostawy alkoholu z Kanady i Europy na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Minimalizowali koszty produkcji i dzięki temu uzyskiwali wysokie profity co dawało im przewagę nad innymi gangsterami trudniącymi się tym procederem/ WOJNA CASTELLAMMARESE W 1928 roku Costello i Luciano byli uważani za dwóch młodych i ambitnych gangsterów jednak wojna pomiędzy ich włoskimi wspólnikami odsunęła ich na jakiś czas na boczne tory. Bezpośredni szef Costello Giuseppe "Joe Boss" Masseria zaczął wchodzić w konflikt z Salvatore Maranzano, który wcześniej przyjechał z Sycylii z miejscowości Castellammare del Golfo (stąd później nazwa wojny). Masseria prawie zdołał zdobyć tytuł Szefa wszystkich szefów (cappo di tutti capi) i na jego przeszkodzie stał tylko Maranzano z którym musiał się liczyć. Doszło do wojny między Maranzano a Masserią, którego wspólnikami byli Costello, Luciano i Genovese. Wojna o dominację między nimi trwała w latach 1929 - 1931. Z upływem czasu, gdy śmierć zbierała żniwo po obu stronach konfliktu Lucky Luciano zauważył, że przeciągająca się wojna nie służy mafijnym interesom, postanowił nawiązać kontakty z młodymi gangsterami pracującymi dla Masserii i Maranzano, którzy po cichu nie zgadzali się na ich sposób prowadzenia interesów. Razem z kilkoma wspólnikami min. Meyerem Lansky'm i Bugsy Siegelem Luciano postanowił uderzyć na Joe Masserię (dla którego notabene pracował - uważał, że lepiej uderzyć na wspólnika niż na wroga). Wyrok na Giuseppe "Joe Boss" Masserii wykonano 15 kwietnia 1931. Po tym zabójstwie Salvatore Maranzano ogłosił się 'Bossem nad bossami', jednak nie cieszył się zbyt długo z tytułu - zginął zastrzelony w swoim nowojorskim biurze 10 września 1931 roku. Śmierć obu bossów zakończyła wojnę Castellammarese, stara sycylijska mafia musiała ustąpić miejsca, nowej amerykańskiej mafii (syndykat wieloetnicznych gangów z dominacją Włochów i Żydów), co było zasługą i pomysłem dwóch wybitnych gangsterów tamtych czasów - Lucky Luciano i Meyer'a Lansky'ego. LATA JAKO CONSIGLIERE Po zabiciu prominentnych bossów Salvatore Luciano założył własną rodzinę mafijną Luciano, której capo został Costello. Frank szybko zdobył sławę człowieka przynoszącego najwyższe zyski rodzinie i prowadził swoje własne interesy w zakresie hazardu między innymi instalując 25 000 maszyn do gier w całym Nowym Yorku. Mimo że burmistrz tego miasta skonfiskował tysiące jego maszyn i zatopił je w rzece, Costello dostał propozycje od gubernatora Luizjany na umieszczenie tam swoich maszyn i zyskiwanie na nich 10%. W 1936 roku Luciano został skazany na karę więzienia za prowadzenie licznych domów publicznych i osadzony w znacznej odległości od Nowego Yorku. Mimo że próbował rządzić swoim imperium z więzienia, szybko zdał sobie sprawę, że jest to niemożliwe i wyznaczył na swojego następcę Vita Genovese. Genovese został rok później skazany za morderstwo i musiał uciekać do Neapolu. Wtedy Luciano wyznaczył Costello na bossa rodziny. BOSS Costello zdobywał duży majątek nie musząc odcinać grubych prowizji dla siebie od swoich podwładnych. Zaczął wtedy już inwestować w legalne interesy takie jak giełda i budownictwo. Z czasem zaczął rozszerzać rodzinny interes na kasyna w Las Vegas i na Kubie.W 1946 roku na Sycylii został złapany i deportowany do Stanów Vito Genovese, który miał stanąć przed sądem za morderstwo dokonane w roku 1937. Po wygraniu sprawy o morderstwo Vito Genovese powrócił do rodziny. Jednak został on tylko capo a nie bossem rodziny. Zaczął więc zyskiwać zwolenników wśród swoich "żołnierzy", zwłaszcza tych, którzy trudnili się brudnymi interesami takim jak kradzieże i włamania. Costello natomiast miał ogromne poparcie wśród ludzi, którzy trudnili się legalnymi interesami takimi jak hazard.W latach 1950-1951 Costello zeznawał przed komisją Kefauvera razem z 600 innymi bossami, bukmacherami, alfonsami itp. Zeznania były transmitowane przez telewizję i wtedy to pierwszy raz mafia zaczęła się pojawiać w popularnej kulturze. W latach 1951-1957 dwukrotnie odsiadywał karę więzienia za niestawianie się przed komisją i niepłacenie podatków. W końcu w roku 1957 został zwolniony warunkowo.PRÓBA ZAMACHUVito Genovese w końcu podjął kroki aby zlikwidować Costello i przejąć rodzinę Luciano. Tę próbę ułatwiła mu deportacja stronnika Costello - Joe Adonisa. 2 maja 1957 roku, krótko po tym jak Costello został wypuszczony z więzienia i wychodził z holu swego budynku na Manhattanie, został on postrzelony w głowę przez kierowce Genovese - Vincenta 'the Chin' Gigante. Zanim Gigante oddał strzał wykrzyknął do Franka: "To dla ciebie Frank !". Słysząc to Costello odchylił głowę i kula obtarła jego skórę i drasnęła ucho. Po nieudanej próbie zamachu Gigante ukrywał się i próbował stracić na wadze (ważył ponad 130 kg), aby nie pasować do rysopisu sporządzonego na jego liście gończym. Powrócił jednak do Nowego Jorku (odchudzony) i oddał się w ręce policji, pojawił się na rozprawie sądowej mając nadzieję, że Costello zastosuje się do włoskiej zasady milczenia - Omerty. Frank Costello zachował się jak na rasowego gangstera - nie rozpoznał zamachowca w osobie Vincenta Gigante, stwierdził, że nie widział wcześniej oskarżonego. W tym samym roku Vito Genovese doprowadził do zabójstwa Alberta Anastasii (co było na rękę Meyer'owi Lansky'emu). Costello postanowił wycofać się z działalności przestępczej - doszło do zawarcia pokoju między Genovese a Costello. Warunkiem tego pokoju było przejęcie rodziny przez Genovese w zamian za co Costello utrzymał swoje imperium hazardowe w Luizjanie i Las Vegas. W ten sposób największa mafijna rodzina w Ameryce zmieniła nazwę z Luciano na Genovese.REWANŻ COSTELLOPo tym jak Costello postanowił odejść na emeryturę tj. porzucić przestępczą karierę po zabójstwie Alberta Anastasii, Vito Genovese stopniowo przejmował stery rodziny Luciano. Jednakże starzy kumple z czasów prohibicji Luciano, Costello i Lansky oraz Carlo Gambino nie zapomnieli o swojej przyjaźni. Postanowili wrobić Genovese w aferę narkotykową. W wyniku ich spisku (przekupili handlarza narkotyków) sąd w 1959 roku skazał go na 15 lat więzienia (zmarł w 1969 roku nie odzyskawszy wolności). W tym samym procesie prawa ręka Genovese - Carmine Galante został skazany na 20 lat (ułaskawiony w 1974 roku, zamordowany w 1979 roku). Costello zmarł na atak serca w szpitalu na Manhattanie 18 lutego 1973 roku.BIBLIOGRAFIA:https://online-mafia.pl/2019/08/05/meyer-lansky-mozg-amerykanskiej-mafii/Carter Lauren, Najsłynniejsi gangsterzy w historii, Muza SA, Warszawa 2008.Sifakis Carl, Mafia amerykańska. Encyklopedia, Universitas, Kraków 2007.Rich Cohen; "Tough Jews. Fathers, Sons and Gangster Dreams"; New York 1998Carl Sifakis; "The Mafia Encyclopedia"Jonathan Vankin, John Whalen; "Największe spiski ostatniego stulecia"         
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Gówno dalej wybija na „polskim” portalu

$
0
0
Kolejny tekst na prowadzonym przez kremlowskich pożytecznych idiotów NEon24 atakuje Polskę w stylu jakiego nie powstydziłaby się Trybuna Ludu sprzed październikowej odwilży 1956 roku.Któż inny, jeśli nie Rękas?  Naczelna „ruska onuca” znowu wydaliła prosowiecki tekst:To była niepotrzebna wojna. Ani Polacy, ani nawet Niemcy nie szli na nią bynajmniej jakoś szczególnie chętnie, choć po obu stronach zabrakło świadomości do jak tragicznej w skutkach gry zostały wciągnięte nasze narody.(…)Bo to była nieuchronna wojna. Wojna mająca ukonstytuować nowy porządek światowy, zlikwidować przejściowy etap państw narodowych i przyspieszyć procesy globalizacyjne, utrwalające władzę Wielkiego Kapitału.(…)A przecież okazała się to być tak przydatna Polsce wojna. Bez niej nie rozwiązalibyśmy zżerającego nas problemu mniejszości. To w jej wyniku udało się (w bólach, ale jednak) rozwiązać narosłe stuleciami kwestie społeczne i przeskoczyć tychże kilka stuleci gospodarczych zapóźnień.Wojny, przy całej swej gwałtowności i sile napędowej – zwłaszcza z pewnej perspektywy są tylko epizodami historii, jak ona cała mogącymi służyć po prostu jako nauka tego co nieuchronne, tego, co niepotrzebne, tego, co użyteczne i co konieczne. Przede wszystkim zaś wojny uczą, by je wygrywać. I jak je wygrywać. Bo właśnie 1. września powinniśmy także pamiętać, że był i 9 maja.Oto spojrzenie na historię XX wieku poprzez kremlowskie okulary. II wojna światowa, możliwa dzięki pomocy udzielonej Hitlerowi przez Stalina, miała wedle neonowego publicysty… pozytywne reperkusje dla Polski!Co tam 6 mln ofiar, co tam zniszczenie miast, miasteczek i wsi. Co tam rujnacja polskiego przemysłu.Najważniejsze jest to, że Polska po wojnie dostała się w ręce Stalina.Nawiasem mówiąc do dzisiaj pamiętam kolegę Ryszarda P., który gdzieś tak na początku września 1969 r. w połowie lekcji poświęconej atakowi Niemiec hitlerowskich na Polskę (wtedy nie znano jeszcze określenia naziści) nagle stwierdził:- Dzięki Hitlerowi mamy w Polsce socjalizm!Wtedy skończyło to się wezwaniem rodziców Ryśka do szkoły.A po 50 latach jego teza nagle znalazła kontynuatora! Neonowy publicysta tokuje dalej:Czy jednak musieliśmy przegrać przed 80 laty?Tak, wówczas już tak. Nie pomoże żadna, najbardziej nawet optymistyczna historia alternatywna. Tego się po prostu nie dało wygrać w sytuacji międzynarodowej, do której doprowadzono. Weźmy po kolei wszystkie wałkowane do znudzenia warianty:Inne ustawienie sił polskich dałoby może tydzień – dwa ekstra. Decydowały jednak względy pozawojskowe i głębokie polskie niezrozumienie o co toczy się walka i jakie interesy są w nią zaangażowane. Podstawowym błędem, który zaważył także na kolejnych latach polskiej dyplomacji i następnych błędach przez nią popełnionych – było bowiem upieranie się, że to wojna o Polskę, do której innych trzeba zachęcać, pilnować, żeby się nie zniechęcili itd., a nie walka o globalne interesy (przede wszystkim brytyjskie czy raczej przez UK reprezentowane).Okazuje się, że za Hitlera odpowiedzialni są… Brytyjczycy. Co prawda tow. Rękas nie mówi tego głośno, ale w podtekście nie tylko oni. Najwyraźniej winni są także… Polacy. Wypisz, wymaluj kalka stalinowskiej propagandy z połowy lat 1940-tych!Wtedy po raz pierwszy sformułowano zarzut „doprowadzenia do klęski wrześniowej”.Rydz-Śmigły, Beck i pośrednio Piłsudski doprowadzili do wojny przy pomocy brytyjskiego premiera. A wąsaty gruziński megamorderca z Kremla został uznany największym bohaterem wojny, którą sam rozpętał!Najwyraźniej Rękas uważa, że przebrany za Mołotowa agent 007 podpisał pakt z reprezentującym kanclerza Niemiec Ribbentropem (pewnie również współpracujący z MI6).A przecież prawda niekoniecznie jest jak dupa (każdy ma swoją). Obiektywne przesłanki wskazują jednoznacznie, że w 1939 r. istniał tylko jeden ośrodek marzący o wszechświatowej dominacji.Ośrodek ten był na Kremlu.I nigdy tego nie ukrywał!Tylko w ten sposób możemy patrzeć na II wojnę światową.Najpotężniejsza armia świata (sowiecka) szykowana była do „wyzwolenia” klas robotniczych całej Europy.Czołgi, których liczebność i jakość nie miała odpowiedników w ówczesnym świecie, samoloty itp. nie były budowane z myślą o obronie Związku Sowieckiego. Bo przecież tanki z serii BT mogły pokazać pełnię swoich możliwości dopiero na europejskich autostradach. Ani w Rosji, ani też w Polsce czy Rumunii ich napęd kołowy był mało przydatny, jeśli w ogóle.Tak samo wojska spadochronowe, których w 1941 r. Stalin miał kilkadziesiąt razy więcej, niż wszystkie pozostałe kraje świata razem.O agresywnym charakterze Armii Czerwonej świadczy również wyposażenie dywizji pancernych w czołgi pływające. To typowa broń ofensywna.Armia sowiecka była bowiem „zbrojnym ramieniem wszechświatowej rewolucji”.Dopiero pamiętając powyższe można i należy tłumaczyć pakt Ribbentrop-Mołotow. Internaziści zapalili zielone światło nazistom. Dzięki atakowi na Polskę Stalin uzyskał granicę z Hitlerem i mógł szykować się do „wyzwoleńczego” ataku na Europę. Trzeba było tylko pomóc Hitlerowi w ataku na Europę zachodnią. I Stalin pomagał. Mimo panującego w „robotniczym raju” głodu na zachód szły transporty żywności. Poza tym metale potrzebne do wyrobu pocisków, stali czołgowych, ropa etc.To jest jedyne wytłumaczenie genezy II wojny światowej.Rękas bezkrytycznie twierdzi jednak, żejeszcze w sierpniu 1939 r., już mając w ręku papier podpisany przez Ribbentropa – Stalin (ustami m.in. Woroszyłowa) do ostatniej chwili sondował Polaków proponując pomoc przeciw Niemcom. Zapewne nie bezinteresownie, ale i bezskutecznie. To znów odpowiedzialność zachodnia, przede wszystkim brytyjska – polegała także na tym, że Londyn ewidentnie NIE CHCIAŁ porozumienia z ZSSR z udziałem Polski już w 1939 r. - bo takowe mogło POWSTRZYMAĆ wybuch wojny.Mój Boże, fantazje powstałe po 1990 roku na Kremlu mają uchodzić za „pewnik historyczny” na NEon24?Historia odnotowała przecież okrzyk radości Stalina po zawarciu paktu z III Rzeszą niemiecką.A teraz prosowiecki hejter z prosowieckiego portalu wmawia, że Stalin mimo tego, że godziny dzieliły świat od wytęsknionej przez kremlowską bandę wojny mającej w ich zamyśle doprowadzić do rozciągnięcia rządów na całą Europę (a potem świat), nagle zwraca się do Polski z propozycją zachowania status quo.Jakie było rzeczywiste nastawienie Stalina do zbliżającej się wojny świadczą jego słowa wygłoszone podczas nadzwyczajnego posiedzenia Biura Politycznego KC WKP(b):„Sprawa wojny czy pokoju weszła w stadium krytyczne. Jej rozwiązanie zależy wyłącznie od nas. Jeżeli zawrzemy traktat z Anglią i Francją, Niemcy będą zmuszone odstąpić od planów agresji i ustąpić wobec stanowiska Polski. Będą też szukać ułożenia stosunków z mocarstwami zachodnimi. W ten sposób będziemy mogli uniknąć wybuchu wojny, lecz dalszy rozwój wydarzeń poszedłby w niewygodnym dla nas kierunku. Natomiast jeśli przyjmiemy niemiecką propozycję zawarcia z nimi paktu nieagresji, to umożliwi to Niemcom atak na Polskę i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie się faktem dokonanym. (…) Wybór jest dla nas jasny: powinniśmy przyjąć propozycję niemiecką, a misję wojskową francuską i angielską odesłać grzecznie do domu.”Słowa te czerwony bandyta wypowiedział 19 sierpnia 1939 r.A Rękas licząc na to, że praktycznie nikt nie zna tych słów dalej wciska prosowiecki kit.Najważniejsze przesłanie, jakie „prawicowiec” i „patriota” Rękas przekazuje swoim czytelnikom dotyczy…. Putina.Przede wszystkim jednak, obserwując heroiczną walkę, jak Donald Trump toczy z huraganem gdzieś między trzecim a czwartym dołkiem – moglibyśmy zrozumieć, że to jest właśnie ten moment, w którym przywódca Polski (gdybyśmy takiego posiadali...) powinien był oświadczyć: - Dla właściwego uczczenia 80-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej, dla przypomnienia wspólnie odniesionego w niej zwycięstwa i rozpoczynając tym samym nowy rozdział w stosunkach między naszymi krajami - skierowałem właśnie zaproszenie do wzięcia udziału w obchodach 1. września w Warszawie na ręce pana prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina.Rękas nie rozumie jednego. Wszystkie powojenne rządy Niemiec (nie licząc sowieckiej zony okupacyjnej o nazwie NRD) zgodnie potępiały Hitlera.Natomiast prezydent Putin nigdy nie uznał winy Stalina za rozpętanie największej pożogi w dziejach świata. Co więcej, w licznych wystąpieniach powtarzał, że to ZSRS miał największe zasługi w walce z „nazizmem”.Zaproszenie go na uroczystości poświęcone rocznicy wybuchu II wojny światowej w tej sytuacji byłoby co najmniej dziwne, gdyż pośrednio oznaczałoby zgodę na sowiecko-rosyjskie fałszowanie historii.A poza tym co go tak 1 września nagle zainteresował?Sowiecka historiografia z uporem twierdziła, że wojna zaczęła się dopiero 22 czerwca 1941 r.Niechże więc sobie gospodin Putin urządza hucznie obchody 80-lecia wybuchu ich wojny w 2021 r.I zaprosi na nie nawet prezydenta Czadu.Nikt nie neguje ofiar. Ale trzeba pamiętać, że były one wynikiem polityki Stalina, który zamiast bronić sowieckich granic szykował się do najazdu na opanowaną przez Niemcy Europę. I nie po to, by wyzwalać, ale po to, by relatywnie łagodniejszy reżym brunatny zastąpić o wiele gorszym czerwonym.22 czerwca 1941 r. zaczęła się bijatyka wewnątrz bandy, która wcześniej obrabowała Europę. I żeby było jaśniej – brunatny łobuz pierwszy walnął czerwonego zbira szykującego się do zadania mu ciosu.Kaprys historii sprawił, że zaatakowany bandzior zmuszony był stanąć po stronie ofiar. To jednak nie powód, by przestać uważać go za bandytę. 3. 09 2019
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.4(głosów:15)
Kategoria wpisu: 

ZAPOMNIANE LUDOBÓJSTWO ŻYDÓW NA WOŁYNIU W 1919 ROKU - KSIĄDZ KATOLICKI BŁAGAŁ ŚWIAT O REAKCJĘ.

$
0
0
Ilustracja: 
zbeodnie
ZAPOMNIANE LUDOBÓJSTWO ŻYDÓW NA WOŁYNIU W 1919 ROKU - KSIĄDZ KATOLICKI BŁAGAŁ ŚWIAT O REAKCJĘ.Opublikowano: 05 wrzesień 2019 | Drukuj | E-mail | Odsłony: 6"Kresowy Serwis Informacyjny" wrzesień 2019 r.Autorzy Marcin Niewalda; Piotr Strzetelski ("GENEALOGIA POLAKÓW")Nie pierwszym bestialstwem był pogrom 6 milionów Żydów podczas II Wojny Światowej. Nie pierwszą Rzeź Wołyńska w latach 40-tych XX wieku. O falach nieludzkiej nienawiści w 1919 roku na Wołyniu dał świadectwo kapłan katolicki, Feliks Sznarbachowski, błagając świat o reakcję, wobec tajemniczego milczenia samych Żydów. Ambasador Henry Morgenthau Senior, będący wcześniej świadkiem wymordowania 1,5 mln Ormian w Turcji w 1915 roku, wysłany do zbadania zbrodni nie uwzględnił informacji z listu księdza, wskazując zaledwie na „ekscesy” w miastach terenów polskich, zaznaczając jednak, że polskie wojsko starało się je powstrzymać. Ziemie te, bestialsko zlane krwią już wcześniej w czasie koliszczyzny np. w Rzezi Humańskiej, stały się też świadkiem palenia wsi i dworów z mieszkańcami w 1918. Wiele z tych miejscowości dzisiaj próżno szukać na mapach. List księdza Feliksa Sznarbachowskiego był cytowany w gazetach, a doniesienia o rzeziach widoczne są w prasie i dokumentach, jednak Powstanie Śląskie, które wybuchło 2 tygodnie potem, zajęło uwagę opinii publicznej. Warto spytać, dlaczego  HoloKaust ten nie jest tak podkreślany jak późniejszy, dlaczego nikt nie domaga się zadośćuczynienia finansowego i dlaczego na świecie nie stawia się muzeów i pomników tej gehenny.Poniżej przytaczamy list w formie oryginalnej, który pochodzi z jednej z gazet, zwracając uwagę na sugestie o tajemniczym celowym braku reakcji. Pierwszy wydruk miał miejsce w Kurierze Warszawskim, 26 lipca 1919 roku, wyd. wieczorne. Ksiądz Feliks Sznarbachowski, zagrożony aresztowaniem ocalał dzięki miejscowej ludności. Zmarł w Kowlu w roku 1931. Na jego pogrzeb przybyli niemal wszyscy miejscowi Żydzi.CAŁKOWITA ZAGŁADA LUDNOŚCI ŻYDOWSKIEJ NA WOŁYNIU I POŁUDNIOWO - WSCHODNICH KRESACH ("KURIER WARSZAWSKI" 26.07.2019 WYD. WIECZORNE)Niesłychane szczegóły – odezwa kapelana polskiego w obronie Żydów – Wyższa racya, która każe milczeć Żydom – „Rzeź Żydów” – Bandy Zelenego, Sokołowskiego, Tiutiuniuka – Bandy Szapowała, Wołyńca i Szyszki – Bandy Szepela, Szaleściuka i Rykuna.– Straszliwe pogromy w Fastowie, Humaniu, Monasterzyskach, Czarnobylu – Rzezie w Bracławiu, Hajsynie, Olgopolu i w stu innych miejscowościach – Groźba całkowitej zagłady żydostwa. Telegram doniósł już o odezwie księdza prałata Feliksa Sznarbachowskiego do senatora Morgenthaua. Dziś jesteśmy w posiadaniu tej cennej odezwy. Gdy czyta się ją krew ścina się w żyłach. Straszliwa gehenna, jaką przeżywa ludność żydowska, na Wołyniu i kresach południowo- -wschodnich musi wywołać jakąś na wielką skalę zakrojoną akcyę. Ohydna nagonka na Polskę uprawiana przez agitatorów żydowskich nie może zamknąć nam oczu na fakt rzezi masowej Żydów, której dopuszczają się dotychczasowi rzekomi przyjaciele żydostwa bolszewicy rosyjscy, Ukraińscy i wszelkiego gatunku bandy ruskie. Jaki środek ratunkuznajdzie senator Morgenthau, nie wiemy. Pytanie nasuwa się, czy świat cywilizowany nie zechce zwrócić się de polskiego rządu z błaganiem, aby to Polska właśnie, którą fanatycy żydowscy niedawno usiłowali zohydzić w oczach całego świata, pospieszyła na ratunek wybijanej systematycznie ludności żydowskiej.Poniżej podajemy ustępy ze wspomnianej odezwy, która stanowi dokument martyrologii żydostwa wprost niebywały. Apel kapłana polskiego do wolnego obywatela wolnej Ameryki, pana Morgenthaua deklaracya wolnego obywatela wolnej Polski.Pracując jako kapłan polski w przeciągu dwudziestu lat na Kresach Południowo-Wschodnich, mianowicie: nа Wołyniu, Podolu i Kijowszczyznie, pod najświętszym hasłem „miłości bliźniego”-  w życiu codziennem wykonywał to hasło w czynie, że obok chrześcijan, zaskarbiłem sobie uznania u Żydów, zamieszkujących te Kresy. Dowodem tego są pamiątkowa dary, czyli „matuny», złożone mi na ręce przez starszyzną żydowską. W ogólnoludzkiej pracy i trudach humanitarnych, ekonomicznych i społecznych, ratując chrześcijan, jednocześnie podawałem rękę pomocy wyznawcom Mojżesza. Świadkiem kahał szarawiecki. W sposób specyalny, z narażeniem siebie, ratowałem Żydów podczas pogromów rosyjskich w roku 1905, o czem może poświadczyć dzisiaj kahał szarawelski na Podolu, z Noftułą Grojsmanem i starym Łuzerem na czele, niemniej podczas pogromów w 1915 roku w Ołyce, o czym mogą dzisiaj poświadczyć: Chalm Poleszuk, Isset, Kopelman, Kiwa, Calengold i inni z Ołyki. W roku bieżącym ratowałem w tejże samej Ołyce Żydów od całego szeregu pogromów już nie rosyjsko carskiego reżymu, lecz ukraińskiego i moskiewskiego bolszewizmu.WYŻSZA RACYAWidziałem niedolę Żydów ołyckich, okolicznych, na całych Kresach Południowo-Wschodnich i dalej, a jednak, gdym zaproponował im, aby wspólnie ze mną wysłali swych delegatów do pobliskiej Polski, oni ze smutkiem mi odpowiedzieli: „Niech ksiądz sam za nas prosi, niech przychodzą i ratują nas, ale nam nie walno tego robić”, Więc dla jakiejś wyższej, ukrytej i niezrozumiałej polityki muszą ginąć nie tylko dobrobyt i mienie całych gmin żydowskich, lecz tvsiące Żydów w sposób okrutny mordowanych przez najrozmaitsze partye, bandv i oddziały bolszewików i niebolszewików ukraińskich i moskiewskich? A że giną, daję następujące fakty:STRASZLIWA RZEŹ W OŁYCEW mieście Ołyce w miesiącu maju  b.r. blisko 3-tysięczny oddział bolszewicki bił, katował i grabił Żydów ołyckich w przeciągu dwu dni.  Jeszcze dzisiaj słyszę nieludzkie krzyki, lament i wycia katowanych mężczyzn, kobiet i młodzieży żydowskiej. Jeszcze dzisiaj stoi ml przed oczyma obłąkana twarz starej Żydówki, krewnej starosty szkolnego, Mejera Mełameda, zamkniętej  na poniewierkę w chlewiku i bitej na gnoju pomiędzy świniami. Jeszcze dzisiaj widzę i pokaleczoną twarz tegoż Małameda i wieluinnych, których ukryłem w swoim domu. W tejże Ołyce zostały pogwałcano kobiety i dziewczęta żydowskie, imiona zaś ich mоgę podać w zaufaniu z ich przyzwolenia. Tamże miejscowy rabin został doszczętnie zrabowany i kilka razy ciężko pobity za to, że nie chciał wskazywać, gdzie Żydzi chowają pieniądze i mienie. Obili zaś go tak, jak i innych Żydów ołyckich, bolszewicy z bundy Szeleściuka. W mieście Równem bolszewicy nie tylko rozgrabili sklepy, fabryki i domy żydowskie, nie tylko zabili tak jak wszędzie handel i przemysł, lecz nadto popełnili cały szereg gwałtów nad Żydami, wyrzucając ich z mieszkania i zmuszając do najbardziej poniżających robót publicznych i czyszczenia kloak.HASŁO "RZEŹ ŻYDÓW"Na terenach Kresów Południowo-Wschodnich, obok dobrze zorganizowa nych band bolszewicki h , operują liczne bandy pomniejsze, różniące się pomiędzy sobą nazwami, lecz całkowicie uzgodnione codo swego wytycznego hasła, które zwyklebrzmi: „Rźeź Żydów" czyli „rżnij Żydów"..BANDY TRUDNIĄCE SIĘ RZEZIAMI ŻYDÓWZaprawdę potężne wojsko Faraona, zagubione w morzu Czerwonem, niczem jest wobec stosów wymordowanych Żydów, a to przez bandą Zelenego, mordującą zapamiętale Żydów pod Kijowem, Fastowem, Bobruskają, Cwietkowo, Chrystynówce i Humaniu. bandę Sokołowskiego (Rusina) gromiącego Żydów  Żytomierzu (urzędowo zarejestrowano zarżniętych Żydów 1.200), w Korosteniu, zwłaszcza w Radomyślu, gdzie na razie banda wyrżnęła kilkuset Żydów, potem zaś, gdy Żydzi wyszli z ukrycia, wyrżnęła resztę Żydów do niemowląt włącznie, banda Tiutiuniuka rżnęła Żydów wHumaniu, Monasterzyskach, w Czarnobylu i w powiecie humańskim; banda Szapowała i banda Angeła rżnęła i rżną Żydów w innych powiatach kijowskich; banda Wołyńca i banda Szyzko wyrżnęły Żydów w Bracławiu (obok innych Żydów wyrżnięto znaną rodzinę Awerbuchs, złożoną w sześciu osób), Hajsynie (urzędowo 1.400 wyrżniętych Żydów), Berszadzie, Olgopolu, Torościańcu (z 3.000 Żydów zostało przy życiu zaledwie 60(!), Tulczynie, Ładyżynie, Ilińcach, Kuźmińcach i Hajworonie; banda Szepela gromiła wybiła Żydów w Litynie, Chmielniku, Latyczowie i w powiecie winnickim; banda Szeleściuka rżnie żydów w Ołyce, Młynowie i Klewaniu; bandaRykuna rżnęła Żydów w Dubnie i w powiecie dubieńskim. Jeśli do tych, znanych i krwawych dziejów rozgłośnych band dodamy setki innych mniejszych, niemniejkrwawych band, oraz dodamy rzezie żydów, dokonywane przez potężne oddziały: Grigoriewa, Machno, Szkuro wtedy ze zgrozą zrozumiemy jakie olbrzymie muszą być stosy wymordowanych Żydów.RATUJ SWOICH WSPÓŁBRACI ŻYDÓWZnając dokładnie okropny stan kwestii żydowskiej, widząc nieuniknioną całkowitą zagładę Żydów na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich i w Małopolsce Wschodniej oraz wiedząc o tajemniczych przyczynach, fanatycznie nakazującychgminom i kahałom żydowskim milczeć o dokonywanych rzeziach Żydów, ja, pomnąc na hasło i zasadę: „miłości bliźniego”, milczeć nie mogę. Więc też, pracując dzisiaj w stolicy Polski, w Warszawie, nad oswobodzeniem umęczonej ludności Wołynia iKresów Południowo-Wschodnich z pod krwawego jarzma bolszewickiego, zwracam się jednocześnie i do ciebie, wolny obywatelu wolnej Ameryki i wołam: ratuj swoich współbraci Żydów na Kresach Południowo-Wschodnich. Do mego głosu, wołającego o ratunek dla Żydów Kresów Południowo-Wschodnich chętnie dołącza swój glos cale społeczeństwa polskie: Wołynia i Kresów Południowo-Wschodnich, które w imię wysokiej kultury polskiej i haseł humanitarnych polskich zawsze żyło w dobrej zgodzie z synami Izraela.W imię tych haseł nie wahałem się w przeciągu dwudziestu lat kapłaństwa mego wspomagać i ratować prześladowanych przez rząd moskiewsko-carski moich rodaków, zarówno jak też Żydów, w imię tychże haseł nie waham się dzisiaj, jako wolny obywatel wolnej Polski, zwrócić się do Ciebie, wolny obywatelu wolnej Ameryki, z kategorycznym żądaniem, abyś ratował na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich naród żydowski od ostatecznej zagłady.                                                                       Warszawa, 24 lipca 1919 r. Kapłan polski Feliks SznarbachowskiŹródło:"Kresowy Serwis Informacyjny" 1 września 2019 r.PREZENTACJA SYLWETKI KSIĘDZAKAPŁANA POLSKIEGO FELIKSA SZNARBACHOWSKIEGOFeliks Sznarbachowski (ur. 29 maja 1876 r. na Zaporożu, zm. 10 sierpnia 1931 r. w Kowlu) – protonotariusz apostolski, kanonik-dziekan kapituły ołyckiej.Ukończył Seminarium Duchowne w Żytomierzu i Akademię Duchowną w Petersburgu. Został wyświęcony w 1899 r. roku. W latach 1905–1918 był wikariuszem, a następnie administratorem parafii Czeczelnik i Berszeda. Później, kolejno proboszcz w: parafii Szarawka, parafii katedralnej w Żytomierzu, parafii Brahiłów i parafii Św. Barbary w Berdyczowie.Miał opinię wybitnego organizatora i działacza społecznego. Wielokrotnie był karany przez władze carskie za działalność religijno-narodową. Wybudował kilka kościołów m.in. w Żmerynce i w Kowlu oraz dom biskupi i gmach kurialny w Żytomierzu. W Brahiłowie założył drukarnię i był wydawcą „Kalendarza Brahiłowskiego”, ukazującego się w nakładzie setek tysięcy egzemplarzy. Wydawał w Kijowie miesięcznik „Wiadomości Bibliograficzne”.Był redaktorem i autorem ponad 60 broszur o charterze religijno-moralnym, historycznym i literackim.W 1905 i 1915 roku z narażeniem życia ratował od pogromów ludność żydowską w Szarawce koło Płkirowa i w Ołyce na Wołyniu. Ratował również ludność rusińską. Jego działalność była doceniana.W 1916 roku przebywał w Petersburgu na leczeniu. Współpracował tam z Centralnym Komitetem Obywatelskim Królestwa Polskiego niosący pomoc uchodźcom z ziem zajętych przez wojska niemieckie. W tamtym okresie wydawał także „Biblioteczkę dla wygnańców”.Na początku 1917 roku powrócił do diecezji jako proboszcz parafii św. Barbary w Berdyczowie. Tu stanął na czele Polskiego Komitetu Wykonawczego. Jako proboszcz kolegiaty ołyckiej założył kilkanaście szkół Macierzy Polskiej.W maju 1919 roku grożono mu aresztowaniem i śmiercią, jednak ocalał dzięki pomocy miejscowej ludności. W czerwcu tego samego roku udał się do Warszawy na czele delegacji ludności polskiej, rusińskiej i czeskiej z Wołynia, w celu zapoznania władz państwowych z sytuacją na Kresach Południowo-Wschodnich oraz z prośbą o interwencję przeciwko niszczącej i morderczej działalności band bolszewickich. Delegacja złożyła w ambasadach Francji, Anglii i Stanów Zjednoczonych odpowiednie dokumenty ukazujące krwawe pogromy ludności żydowskiej. Spotkał się także Achillesem Rattim, z nuncjuszem apostolskim w Polsce, .W czerwcu 1920 roku został mianowany protonotariuszem apostolskim. W latach 1920-1921 odbył podróż do USA, gdzie w prasie polonijnej przeciwstawiał się prowadzonej przez niektóre środowiska żydowskie (lobby żydowskie w USA), zniesławiającej  Polaków o dokonywanie krwawych pogromów ludności żydowskiej na Kresach Południowo - Wschodnich. Po powrocie do Kraju w 1921 roku zostaje mianowany proboszczem w Kowlu. Tu założył pismo „Praca Katolicka”. W 1924 roku rozpoczął budowę kościoła-pomnika, dokończoną przez jego następcę ks. Mariana Tokarzewskiego. Posiadał tytuł kanonika–dziekana kapituły ołyckiej. Był wybitnym kaznodzieją i autorem rozprawy „Początek rzymsko-katolickiej diecezji łucko-żytomierskiej, obecnie łuckiej”. Zmarł nagle 10 sierpnia 1931 w Kowlu. Na pogrzeb przybyli prawie wszyscy miejscowi Żydzi.Literatura:Sznarbachowski, „Początek i dzieje Rzymsko-katolickiej Diecezji Łucko-Żytomierskiej obecnie Łuckiej w zarysie”. (BUW 4.16.12.9.)Księżopolski, „Nasi księża”, Wydał ks. D. Bączkowski, Pińsk, Drukarnia Diecezjalna 1938.Szalom i Kresy!”, Film Andrzeja Chiczewskiego (scenariusz i realizacja), Zdjęcia Andrzej Skoczylas, Kierownik produkcji Tamara Czyż-Kasperek. TVP2 S.A. 1997.   
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Pech Donalda Trumpa

$
0
0
   Nazywa się on "huragan Dorian".  Jak pamiętamy, Donald Trump zrezygnował z wizyty w Polsce w dniu 1 września, ponieważ cyklon ów był wtedy kategorii piątej i zagrażał Florydzie.  Prezydent USA miał nadzieję, że zyska uznanie wyborców, walcząc z klęską żywiołową.  Nic z tego jednak nie wyszło.  Huragan zaatakował Bahamy zamiast USA, doszczętnie zniszczył ten kraj, po czym osłabł.  Dzisiejsze wieści na jego temat są następujące:   "Przemieszczający się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od południowo-wschodniego wybrzeża USA huragan Dorian ponownie osłabł do kategorii 2 w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona - podało amerykańskie centrum ds. huraganów (NHC). Według najnowszych danych wiatr, który towarzyszy żywiołowi, osiąga teraz maksymalną prędkość 175 km/h.   Dorian wciąż może spowodować poważne szkody na amerykańskim wybrzeżu, jako że jest wystarczająco blisko lądu, by mieszkańcy odczuli skutki wiatrów i ulew.Oko huraganu znajduje się obecnie ok. 80 km od miasta Charleston, leżącego na wybrzeżu stanu Karolina Południowa. Przemieszcza się na północ w tempie 13 km/godz. W Charleston woda zalała niektóre ulice, część mieszkańców przemieszcza się w kajakach.Wcześniej informowano, że huragan doprowadził do przerw w dostawach prądu w ponad 215 tys. domów i firm w Karolinie Płd. i Georgii. Dorian, który miał wcześniej 5 kategorię, zdążył już zdewastować wyspy Bahama, gdzie pochłonął co najmniej 20 istnień. W środę przeszedł koło wybrzeża Florydy, wbrew przewidywaniom w stosunkowo bezpiecznej odległości, a w czwartek - w pobliżu Georgii, by zbliżać się do Karoliny Południowej." {TUTAJ}}.   W efekcie Trump nie miał nic do roboty i spędził ostatnie kilka dni grając w golfa.  Co więcej, zamieścił na Twitterze kilka nonsensownych uwag na temat huraganów.  Stał się obiektem drwin i szyderstw.  Ukazał się {TUTAJ} artykuł "Trevor Noah unpacks Trump's ridiculous response to Hurricane Dorian".  Satyryk nie pozostawił suchej nitki na prezydencie, a zakończył słowami:   "But Noah actually suggested the further Trump is from handling the hurricane, the better."Think about it. He doesn't know how big it is, he doesn't know where it's going, and he's got some batshit ideas for stopping it, so I say let the man play his golf, because if we don't there's a good chance Trump ends up nuking Alabama.".   "Washington Post" opublikował we wtorek, 3 września tekst Dana Milbank "Trump’s Dorian response: Par for the course" {TUTAJ}.  Wyszydzono w nim niemiłosiernie postępowanie Trumpa, a w szczególności decyzję o odwołaniu wyjazdu do Polski.  Istnieje teoria mówiąca, że przyczyniły się do niej naciski lobby żydowskiego.  Nie sposób tego sprawdzić, ale faktem jest, iż sympatia Trumpa do Izraela oraz Żydów doprowadziło go już do kilku niezbyt fortunnych decyzji.   Pierwsza z nich to decyzja o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy.  Żadne poważniejsze państwo nie poszło śladem Stanów Zjednoczonych.  Podobnie było z drugą, czyli z uznaniem przynależności wzgórz Golan do Izraela.  Zwiększyły one tylko wrogość do Izraela wśród jego sąsiadów.  Najgorsze było jednak wszczęcie pod wpływem Izraela konfliktu z Iranem.  Trump wypowiedział porozumienie nuklearne i nałożył sankcje na Iran.  Kraj ten jednak nie przestraszył się tego.  Zacytuje odpowiedzi prezydenta Iranu zamieszczone przez Wojciecha Szewkę na Twitterze:   "Prezydent Rouhani: Iran odrzuca możliwość rozmów z USA do chwili zniesienia sankcji23:54 - 2 wrz 2019 {TUTAJ}.  Rouhani (prezydent Iranu): Od 16 miesięcy USA miały 3 cele: 1. zmiana władzy (w Iranie). 2. osłabienie, jeśli nie mogą jej zmienić. 3. narzucenie negocjacji według własnej agendy. Nie mamy wątpliwości, że USA poniosły porażkę we wszystkich 3 celach.13:02 - 4 wrz 2019 {TUTAJ}.  Rouhani: od piątku Iran wycofuje się z kolejnego punktu dealu atomowego (JCPOA), tym razem dot. restrykcji nałożonych na badania i rozwój.13:07 - 4 wrz 2019" {TUTAJ}.   Trump wpakował się w pułapkę.  Nie może wszcząć wojny z uwagi na przyszłoroczne wybory w USA.  Gdyby to zrobił - musiałby pożegnać się z drugą kadencją.  Nie ma zresztą wystarczających sił w Zatoce Perskiej.  Iran jest lepiej uzbrojony iż początkowo sądzono.  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Hejt ma już więcej niż 100 lat

$
0
0
Ilustracja: 
25 sierpnia na portalu ukazała się notatka niejakiej Ciszy, opisująca straszne przykłady hejtu, jaki ją dotknął.Blogerka::Jak widać moda na „hejcik” trwa, jest narzędziem nie tylko totalnych, o których słusznie rozpisuje się mainstream ale także ponoć patriotycznych i prawych zwolenników narracji rządu /hagady ?/. Spokojnie krytykowani nie są w stanie dyskutować, odpierać argumentów ale używają „ruskiego” jadu, podobnie jak kiedyś socjalistyczni władcy PRL-u słynnych „karłów reakcji”. Inwencja godna ćwierćinteligentów z komitetów politycznych PZPR.https://niepoprawni.pl/blog/cisza/wolontariat-hejtuPosłuchajcie zatem, jak to z hejtem było, nim jeszcze wymyślono pierwszy komputer.W jaki sposób zostałem niegdyś redaktorem „Świata Zwierząt”, czasopisma wysoce interesującego, tego sam powiedzieć nie umiem. Było to dla mnie zagadką nierozwiązalną aż do chwili, w której doszedłem do wniosku, iż mogłem był zostać nim jedynie w stanie całkowicie niepoczytalnym. Do stanu takiego doprowadziła mnie przyjaźń i życzliwość dla kolegi Hajka, który dość długo redagował to czasopismo bardzo przyzwoicie, ale zakochał się w córeczce właściciela tego czasopisma, pana Fuchsa, który wywalił go z miejsca i jeszcze zażądał, by Hajek postarał się mu o porządnego redaktora.Jak panowie widzicie, były onego czasu zgoła dziwne stosunki pracownicze.Właściciel czasopisma, któremu przedstawił mnie kolega Hajek, przyjął mnie bardzo grzecznie i zapytał, czy mam jakie takie wiadomości o zwierzętach, i bardzo był zadowolony z mojej odpowiedzi, iż zwierzęta bardzo szanuję i widzę w nich ogniwo przejściowe ku człowiekowi, a osobliwie ucieszył się, że ze stanowiska ochrony zwierząt czynię wszystko, co tylko można, aby zwierzęta były zadowolone. Każde zwierzę pragnie przede wszystkim tylko tego, aby było uśmiercone możliwie bezboleśnie, zanim człowiek przystąpi do zjedzenia tegoż zwierzęcia.Karpia już od urodzenia prześladuje natrętna myśl, że to bardzo nieładnie ze strony kucharki, gdy mu za życia rozpruwa brzuch. Zwyczaj ścinania koguta to początek szlachetnych usiłowań stowarzyszeń ochrony zwierząt, aby zarzynanie drobiu w ogóle nie było wykonywane ręką niefachową.Poskręcane postaci piskorzów świadczą o tym, iż zwierzęta te umierając protestują przeciw smażeniu ich na margarynie żywcem. Co do indyka…Tak przemawiałem do tego pana, dopóki nie przerwał mi zapytaniem, czy znam się na drobiu, psach, królikach, pszczołach i na rozmaitościach z życia zwierząt, czy potrafię wycinać obrazki z obcych czasopism dla reprodukowania i tłumaczyć fachowe artykuły o zwierzętach z czasopism zagranicznych. Dalej, czy orientuję się w dziele Brehma i czy umiałbym pisywać razem z nim, to jest z panem Fuchsem, artykuły wstępne o życiu zwierząt z uwzględnieniem świąt katolickich, pogody i pór roku, wyścigów i łowów, tresury psów policyjnych, uroczystości narodowych i kościelnych. Jednym słowem, chodziło mu o to, abym się we wszystkim należycie orientował i abym umiał wyzyskać wszystko jako materiał do artykułów wstępnych.Powiedziałem, że o racjonalnym redagowaniu takiego czasopisma, jak „Świat Zwierząt”, myślałem już bardzo dużo, że więc wszystkie te rubryki i punkty będę umiał należycie wypełnić, bo materiał mam opanowany całkowicie. Dodałem jeszcze, że usiłowaniem moim będzie podniesienie czasopisma na niebywałe wyżyny, że zorganizuję je i w treści, i w formie.Obiecałem wprowadzić nowe działy, między innymi: „Wesoły kącik zwierząt”, „Zwierzęta o zwierzętach”, a w nich uwzględnić należycie sytuację polityczną.Postanowiłem dawać czytelnikom rzeczy interesujące, jedną niespodziankę za drugą, żeby ich zupełnie zdezorientować mnóstwem materiału i zwierząt. Rubryki: „Z dnia zwierząt”, „Nowy program rozwiązania kwestii bydła gospodarczego”, i „Ruch w świecie nierogacizny”, będą podawane na zmianę.Znowu mi przerwał i rzekł, że wystarcza mu to zupełnie i że jeżeli uda mi się spełnić choć połowę z tego, co obiecuję, to ofiaruje mi parę rasowych kur karłowatych z ostatniej berlińskiej wystawy drobiu. Kury te dostały pierwszą nagrodę, a ich właściciel został odznaczony złotym medalem za świetny dobór tej parki.Śmiało rzec mogę, że pracowałem uczciwie i realizowałem w czasopiśmie swój program rządowy, jak dalece siły moje starczały. Dodam nawet, iż niekiedy spostrzegałem, że artykuły moje przekraczają moje zdolności.Pragnąc dać czytelnikom coś zupełnie nowego, wykombinowałem nowe zwierzęta.Zdawałem sobie sprawę z tego faktu, że na przykład słoń, tygrys, lew, małpa, kret, koń, prosię itp. to zwierzęta znane bardzo dobrze każdemu czytelnikowi „Świata Zwierząt”.Trzeba więc poruszyć czytelników czymś zgoła nowym, niebywałymi odkryciami, i dlatego zrobiłem próbę z wielorybem syrobrzyckim. Nowy ten gatunek wieloryba nie przekraczał rozmiarami dorsza i miał pęcherz napełniony kwasem mrówkowym i osobną kloakę, z której wypuszczał narkotyzujący kwas na małe rybki, gdy chciał je pożreć. Kwas ten został nazwany kwasem wielorybim przez pewnego uczonego angielskiego, ale już nie pamiętam, jak tego uczonego nazwałem. Tłuszcz wielorybi znany był wszystkim aż nadto dobrze, ale nowy kwas wzbudził zainteresowanie kilku czytelników, którzy dopytywali się o firmę wyrabiającą taki kwas.Trzeba dodać, że czytelnicy „Świata Zwierząt” są ludźmi bardzo ciekawymi.Niebawem po wielorybie syrobrzyckim odkryłem szereg innych zwierząt. Wymieniam między innymi: bałagułę chytrego, ssaka z gatunku nabierców, wołu jadalnego, praojca krowy, wymoczka sepiowego, którego włączyłem do gatunku szczurów wędrownych.Co dzień przybywały jakieś nowe zwierzęta. Mnie samego dziwiło wielkie powodzenie w tej dziedzinie. Nigdy przedtem nie pomyślałem, że zachodzi tak wielka potrzeba uzupełnienia zwierząt i że Brehm opuścił ich tyle w swoim dziele Życie Zwierząt. Czy na przykład wiedział Brehm i jego następcy cośkolwiek o moim nietoperzu islandzkim, nietoperzu dalekim, o moim kocie domowym z wierzchołka góry Kilimandżaro, nazywanym „paczuchą jelenią, drażliwą”.Albo czy uczeni wiedzieli cokolwiek o pchle inżyniera Khuna, którą odkryłem w bursztynie, a która była zupełnie ślepa, ponieważ pasożytowała na podziemnym i przedhistorycznym krecie, także ślepym, a to dlatego, że prababka jego skoligaciła się, jak pisałem, ze ślepym macaratem jaskiniowym z Jaskini Postojeńskiej, która w owych czasach sięgała aż do wybrzeży dzisiejszego Morza Bałtyckiego?Na tle tego drobnego wydarzenia rozwinęła się wielka polemika między „Czasem” a „Czechem”, ponieważ „Czech”, przedrukowując mój artykuł o pchle przeze mnie odkrytej, dodał od siebie: „Wszystko, co Bóg czyni, jest dobre.” Oczywiście, że „Czas” podszedł do całej sprawy z właściwym sobie realizmem i starł na proch całą moją pchłę razem z wielebnym „Czechem” i od tego czasu zaczęło mnie opuszczać szczęście wynalazcy i odkrywcy nowych stworzeń. Prenumeratorzy „Świata Zwierząt” zaczęli się niepokoić.Powodem tego zaniepokojenia były różne moje wiadomości z dziedziny pszczelnictwa i hodowli drobiu, w których rozwijałem nowe teorie. Wywołały one istny popłoch, ponieważ po moich prostych radach trafił szlag znanego pszczelarza pana Pazourka, a pszczelnictwo na Szumawie i Podkarkonoszu uległo zagładzie. Na drób zwaliła się zaraza generalna: zdychało wszystko. Prenumeratorzy pisywali do mnie listy z pogróżkami i odsyłali czasopismo.Przerzuciłem się na ptaki polne i leśne i jeszcze dzisiaj pamiętam szczegóły mojej afery z redaktorem „Przeglądu Wiejskiego”, klerykalnym posłem i dyrektorem, Józefem M. Kadlczakiem.Z czasopisma angielskiego „Country Life” wyciąłem obrazek jakiegoś ptaszka siedzącego na leszczynie. Nazwałem go orzechówką, tak samo, jak byłbym nazwał ptaszka siedzącego na jałowcu — jałowcówką albo nawet jałówką.I masz tobie! Pan Kadlczak przysłał do mnie zwyczajną pocztówkę, w której zaatakował mnie, że ten ptak to sójka, a nie żadna orzechówka, i że nazwa moja to kiepski przekład niemieckiej nazwy Eichelhäher.Napisałem list do niego, w którym to liście wyłożyłem mu całą teorię o orzechówce przeplatając zdania licznymi inwektywami i zmyślonymi zdaniami z dzieła Brehma.Poseł Kadlczak odpowiedział w „Przeglądzie Wiejskim” artykułem wstępnym.Mój wydawca, pan Fuchs, siedział, jak zwykle, w kawiarni i czytał gazety prowincjonalne, ponieważ ostatnimi czasy bardzo dużo pisywano o moich interesujących artykułach zamieszczanych w „Świecie Zwierząt”. Kiedym podszedł do niego, wskazał mi bez słowa „Przegląd Wiejski” leżący na stole i spojrzał na mnie swymi smutnymi oczyma. Ostatnimi czasy oczy jego miały stale wyraz smutny.Czytałem na głos przed całą publicznością kawiarnianą:„Szanowna Redakcjo!Zwracałem już uwagę, że wasz “Świat Zwierząt” wprowadza terminologię niezwykłą i nieuzasadnioną, że nie troszczy się o czystość języka czeskiego i zmyśla różne nowe zwierzęta. Jako przykład przytoczyłem, że zamiast powszechnie używanej i starodawnej nazwy “sójka”, co ma niezawodnie uzasadnienie w tłumaczeniu z niemieckiego Eichelhäher, redaktor używa nazwy “orzechówka”.— Sójka — powtórzył za mną zrozpaczony właściciel czasopisma.Spokojnie czytałem dalej:„Prócz tego od redaktora otrzymałem list wyjątkowo ordynarny, pełen osobistych napaści i grubiaństw, w którym to liście zostałem karygodnie nazwany ignoranckim bydlakiem, co zasługuje na doraźną naganę. Tak nie odpowiada się na rzeczowe uwagi w polemice toczonej przez ludzi przyzwoitych. Pragnąłbym tylko wiedzieć, który z nas obu jest większym bydlakiem. Prawda, że nie należało może wszczynać polemiki na pocztówce, ale napisać list, lecz z braku czasu nie zwróciłem uwagi na ten drobiazg, obecnie wszakże po ordynarnej napaści redaktora “Świata Zwierząt” stawiam go pod pręgierz opinii publicznej.Pan redaktor myli się ogromnie, przypuszczając, że jestem niedouczonym osłem, który nawet pojęcia nie ma o tym, jak się który ptak nazywa. Ornitologię uprawiam już od szeregu lat, i to nie po książkowemu, ale przez osobiste obserwowanie przyrody, bo w klatce mam więcej ptaków, niż redaktor “Świata Zwierząt” widział ich w ciągu całego swego życia, będąc niezawodnie stałym gościem praskich szynków i spelunek.Atoli sprawy te są uboczne, aczkolwiek nie zaszkodziłoby takiemu redaktorowi, aby się najpierw przekonał, kogo wyzywa od bydlaków, zanim sięgnie po pióro i zacznie pisać takie grubiaństwa. Nie trzeba lekceważyć czytelników, choćby nawet mieszkali na Morawach we Frydlandzie pod Mistkiem, gdzie przed pojawieniem się tego artykułu też prenumerowano “Świat Zwierząt”.Nie chodzi tu zresztą o polemikę osobistą z pierwszym lepszym idiotą, lecz o sprawę ogólną, i dlatego jeszcze raz powtarzam, że zmyślanie nazw podług języków obcych jest niedopuszczalne, kiedy mamy piękne słowo ojczyste, znane powszechnie: “sójka”.” — Tak jest, sójka — jeszcze smutniejszym głosem przemówił mój pracodawca.Czytam wszakże spokojnie dalej i nie pozwalam sobie przerywać:„Rzecz prosta, że takie wycieczki osobiste są gałgaństwem, gdy się ich dopuszczają niefachowcy i brutale. Któż bowiem kiedykolwiek mówił o jakiejś tam orzechówce? W dziele Nasze ptaki na stronicy sto czterdziestej i ósmej jest nazwa łacińska: Ganulus glandarius B. A.I to jest właśnie mój ptak: sójka.Redaktor “Świata Zwierząt” przyzna chyba, że lepiej znam swego ptaka, niż znać go może niefachowiec. Orzechówka nazywa się według dra Bayera Mucifraga carycatectes B., a ta litera nie znaczy bynajmniej, jak pan redaktor raczył do mnie napisać, iż jest to początkowa litera słowa bałwan. Czescy ornitolodzy znają w ogóle tylko sójkę zwyczajną, a nie jakąś tam orzechówkę zmyśloną właśnie przez tego pana, którego można by określić słowem zaczynającym się na “b”, według jego własnej teorii. Jest to łobuzerska napaść osobista, która w niczym nie zmienia istoty rzeczy.Sójka pozostanie sójką, choćby redaktor “Świata Zwierząt” z tego wszystkiego zesrał się w portki. Mamy tu jedynie dowód, jak lekkomyślnie pisuje się niekiedy, chociaż i on powołuje się na Brehma, czyniąc to oczywiście bardzo wulgarnie. Ten brutal pisze, że sójka należy do podgatunku krokodylowatych, i powołuje się na stronicę czterysta pięćdziesiąt dwa, chociaż na tej stronicy jest mowa o srokoszu zwyczajnym (Lanius minor L.), i jeszcze ten ignorant, że tak go delikatnie nazwę, powołuje się ponownie na Brehma, że sójka należy do grupy piętnastej, a tymczasem krukowate Brehm zalicza do siedemnastej, należą do niej kruki i kawki. Taki jest ordynarny, że i mnie nazwał gawronem (colacus) z wytartym dziobem, wroną niebieską, podgatunkiem srok cymbałowatych, aczkolwiek na wspomnianej stronicy jest mowa o sójkach gajówkach i o srokach pstrych…”— O sójkach gajówkach — westchnął mój wydawca łapiąc się za głowę — ja sam doczytam do końca. Niech pan da.Wystraszyłem się słysząc jego zachrypły głos, gdy czytał dalej: „Drozd, czyli kos turecki, będzie i nadal w języku naszym nazywany drozdem, a kwiczoł pozostanie zawsze kwiczołem…”— Co do kwiczoła — wtrąciłem — to należy nazywać go jałowczykiem albo jałowiczką, proszę pana, ponieważ żywi się jałowcem.Pan Fuchs rzucił gazetę na stół i wlazł pod bilard, skąd głosem zachrypłym wykrzykiwał:— Turdus — drozd. Nie sójka — ryczał spod bilardu — ale orzechówka! Będę gryzł, szanowni panowie!Wyciągnięto go spod bilardu i na trzeci dzień skonał, otoczony rodzina, na grypę mózgową.Ostatnie jego słowa, gdy odzyskał na chwilę świadomość, były następujące:„Nie chodzi tu o moją osobę, ale o pomyślność ogółu. Na tej podstawie raczy pan przyjąć moje zdanie tak spokojnie, jak…” i czknął.Jednoroczny ochotnik milczał przez chwilę, a potem rzekł z jadowitą ironią do kaprala:— Chciałem przez to tylko powiedzieć, że każdy człowiek może się znaleźć w ciężkiej sytuacji i dopuścić do błędu.(Jarosław Haszek, Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej)A zatem jeszcze w czasach dobrotliwie nam panującego Franciszka Józefa hejt był obecny w sztuce i kulturze. Zwróćcie uwagę, że jednoroczny Marek (alter ego Jarosława Haszka, który ongiś sam narozrabiał jako redaktor Świata Zwierząt) finezyjnie hejtuje swojego interlokutora nazywając nazywając go a to ignoranckim bydlakiem, a to niedouczonym osłem czy też gawronem (colacus) z wytartym dziobem, wroną niebieską, podgatunkiem srok cymbałowatych itp. Tamten nie pozostaje dłużny i nazywa go pierwszym lepszym idiotą.Tak po prawdzie spoglądając w przeszłość przypadki hejtu występują o wiele wcześniej. Ot, sławny w naszym kręgu kulturowym pewien list, jaki do przywódcy sąsiedniego mocarstwa wystosowali zbuntowani obywatele I Rzeczpospolitej:Zaporoscy kozacy do tureckiego sułtana!Ty, sułtanie, czarcie turecki, przeklętego czarta bracie i towarzyszu, samego Lucyfera sekretarzu. Jaki ty do diabła rycerz, jeśli gołą dupą jeża nie zabijesz? Diabeł sra, a twoje wojsko [to] zjada.Nie będziesz ty, sukin ty synu, synów chrześcijańskich pod sobą miał, twojego wojska my się nie boimy, na ziemi i wodzie będziemy się z tobą bić, job twoju mać!Babliloński ty kucharzu, macedoński kołodzieju, jerozolimski piwowarze, aleksandryjski koźle kastrowany, Wielkiego i Małego Egiptu świniopasie, armeński wieprzu, podolski złodzieju, tatarski kołczanie, kamieniecki kacie, samego czorta wnuku i całego świata i piekła błaźnie, a naszego Boga durniu, świńska mordo, kobyla dupo, rzeźnicki psie, niechrzczony łbie, job twoju mać!Samego czorta wnuku i naszego chuja haku.Tak oto tobie zaporożcy odpowiadają, plugawcze. Nie będziesz ty nawet świń chrześcijańskich pasł. Teraz kończymy, bo liczb nie znamy i kalendarza nie mamy, księżyc na niebie, rok w księgach, a dzień taki u nas, jak i u was, za co pocałuj w dupę nas!Podpisano: ataman koszowy Iwan Sirko ze swoim koszem zaporoskim.Ciekawe, jak by zareagował na taki hejt dzisiejszy wrażliwiec z NEon24, który co prawda u siebie na portalu toleruje wrzodakowe czy rus(z)kiewiczowe bluzgi, ale na zewnątrz udaje prawiczka intelektualnego?Zachowując poetykę siczową ani chybi zesrał by się w gacie. ;)Jeśli więc dzisiaj mamy przejmować się tym, że ktoś kogoś określił mianem ruskiej onucy znaczy to, że hejt na przestrzeni wieków złagodniał wręcz niesamowicie.Jeśli nic nie powstrzyma tego procesu wizja świata z 2032 r. przedstawiona w filmie Człowiek Demolka stać się może rzeczywistością.Ale mocno wątpię, by wtedy znalazł się jakiś John Spartan i wyprostował rzeczywistość. Walcząc z hejtem coraz bardziej wyzbywamy się wolności słowa. 5.09 2019
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Pa, pa, "Trzecia Siło" do następnych wyborów!

$
0
0
Gdy opadł kurz i odpuściły wypieki na policzkach po hucznej "kampanii wyborczej" do Eurokołchozu, sam, (pełen nadziei) agitowałem za Trzecią Siłą, w której widziałem Narodowców. Ba, sądziłem bliski pewności, iż to, że się załapią to pewnik, natomiast kwestią sporną było jak liczną "petardę" będą stanowić. Widziałem oczyma wyobraźni zjednoczenie sił narodowych nie dla kasy i koryta ale dla idei i zasad. Nie dla lansu i ciągu w "celebryctwo" ale dla spełnienia oczekiwań kilku pokoleń takich naiwniaków jak ja. Myślałem: nie udało się z Solidarnością, nie udało się z Ruchem Odbudowy Polski - ale wreszcie uda się z z Pospolitym Ruszeniem Narodowym, ową Trzecią Siłą. Tak siłą, która nie byłaby zawalidrogą i kijem w szprychy, lecz merytoryczną, patriotyczną opozycją dla rządzących. Obojętnie, kto by to był.Przykro mi bardzo, ale to co wykroili panowie od Konfederacji nie jest tym na co czekałem. Mimo swoich kilku dziesiątek na karku (a może właśnie dlatego) nie popadam w euforię nad przebierańcami od Sasa do lasa, i nie dlatego że nie łączy ich żaden program, ale dlatego, że większość z nich ma tyle wspólnego z Narodowcami co pan Tusk. Nie interesuje mnie jeszcze jedna naczajka "dopieprzyć pisowi".Na Trzecią Siłę wypada poczekać, póki co.  
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.2(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

Hartman propagatorem krzyża?

$
0
0
Ilustracja: 
Jan Hartman kilka dni temu, po tragicznej w skutkach burzy z piorunami, sugerował usunięcie ze szczytu Giewontu krzyża, który według niego "wciąż zabija". Został jednak sprowadzony do parteru listem Burmistrza miasta Zakopane. Łopatologicznie wytłumaczono mu, że góry ogólnie są niebezpieczne, a krzyż nie zabija, lecz jest symbolem, który jest symbolem chrześcijańskim, o którym mówił św. Jan Paweł II. Jest też symbolem naszej wiary i kultury.Widać pan Hartman wystraszył się tych słów, a może i innych znaków od środowisk góralskich, bo nagle prawie o 180 stopni zmienił zdanie. Proponuje, żeby niechrześcijanie ... stawiali własne krzyże. Pisze między innymi: "Krzyż na Giewoncie niechaj będzie – byle nie był tylko „Wasz”, to znaczy katolicki. ... Nikt nie usunie krzyża, bo zostałby za to pobity, a już z pewnością wyrzucony z pracy – jeśli byłby to urzędnik wydający pozwolenie bądź zlecenie takiej operacji. Jednak nie tylko groźba przemocy może ten krzyż ochronić – wystarczy, by stał się on krzyżem wszystkich ludzi: wyznawców Jezusa, wyznawców religii Mahometa, wyznawców religii Mojżesza, buddystów, a także ateistów."  https://hartman.blog.polityka.pl/2019/09/04/czym-jest-krzyz-wladzom-zakopanego-dedykowane/Czy Hartman jest aż takim ignorantem, czy tylko udaje? Jego propozycja, żeby krzyż stał się symbolem również Żydów, mahometan, buddystów i ateistów jest jawną prowokacją i kpiną z tych religii (tak, tak, ateizm też jest religią - w końcu ateiści głęboko wierzą, że Boga nie ma). Prawie wszystkie te religie maja swoje własne symbole, które są dla nich nie mniej święte, niż krzyż dla chrześcijan. Próba narzucenia tym religiom krzyża jako wspólnego symbolu jest wobec tego skrajnym brakiem tolerancji religijnej i empatii dla uczuć ich wyznawców, w końcu, jak pisze w św. Paweł w 1 Kor 1:23 "my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan". Tak więc Hartman okazał się ignorantem w sprawach nie tylko chrześcijaństwa, ale i wszystkich religii na które się powołuje, włącznie z własną. A podstawowa wiedza na ten temat powinna być znana człowiekowi z tytułem profesora. To źle świadczy o jakości jego "profesury".Z drugiej strony, jako chrześcijanie powinniśmy nieść Dobra Nowinę wyznawcom innych religii. Gdyby kiedyś krzyż stał się symbolem jednoczącym wszystkich ludzi, było by to zwycięstwo Miłości, jaką jest Bóg. Ale nie o takie zjednoczenie chodzi Hartmanowi. On nie dąży do tego, żeby krzyż stał się rzeczywistym symbolem wszystkich ludzi zjednoczonych wokół Dobra i Miłości. On chce odrzeć go z tych wartości jakie niesie jako symbol nie samej męki, ale odkupienia człowieka. On chce go przejąć i wykorzystać, żeby stał się co najwyżej symbolem kulturowym. Logiem, jednym z wielu obok np. marki napojów, czy samochodów. Pięknym eksponatem w muzeum, ozdobą ściany w mieszkaniu, byle nie symbolem wiary. Gdyby się to udało, krzyż, jak zapewne chce Hartman, sam powoli zniknąłby z przestrzeni publicznej. Oderwany od wiary, stałby się niepotrzebny. Takie próby przejęcia krzyża przez środowiska lewicowe skutkują obecnie parodiami Mszy Św. odprawianej z durszlakiem na głowie, tęczowymi aureolami czy procesją z viaginą na marszach pederastów. Jednak krzyż - "znak któremu sprzeciwiać się będą", jak ufam potrafi się sam obronić. A już na pewno nie potrzebuje obrońców i propagatorów w rodzaju Jana Hartmana...
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Skąd się wzięła kasta prawnicza ?

$
0
0
Problem korporacji prawniczej nie jest tylko problemem niezweryfikowanych kadr w krajach postkomunistycznych, jest problemem systemowym demoliberalizmu.Oprócz głównych procesów społeczno-politycznych, związanych ze strukturą władzy i modelem gospodarczym w strukturze społecznej pojawiają się procesy uboczne i narastając, zaczynają niekorzystnie oddziaływać na pozostałe i wprowadzać zakłócenia. Wszystkie procesy społeczne regulowane są przez trzy typy regulatorów, a które z nich przeważają zależy od stopnia rozwoju i wielkości populacji. Gdy państwo osiąga sporą wielkość potrzebna jest duża warstwa biurokracji, która to państwo obsługuje. Rozwój może przybierać różne formy: polityczny może przybrać formę demokracji, a gospodarczy formę kapitalizmu. Potem mogą się pojawić się próby zreformowania gospodarki przekształcające ją w system konsumpcjonistyczny, czemu towarzyszy rozwój ideologii ukierunkowanej na różne warstwy społeczne powodujący przekształcenie demokracji w demoliberalizm. W demoliberalizmie/konsumpcjonizmie zmienia się rola regulatorów. W normalnym społeczeństwie podstawą regulacji jest moralność w postaci spisu nakazów i zakazów, następnie obyczaj, a na końcu prawo jako zbiór zakazów w kwestiach szczególnej wagi. W systemie demokratycznym panuje w zakresie regulacji względna równowaga, lecz dobrobyt sprawia, że w miarę jedzenia apetyt rośnie, rosną wymagania różnych grup społecznych, w toku rozwoju zmienia się struktura społeczna, co powoduje rozluźnienie więzi społecznych i obniża morale, a system przekształcony zostaje w demoliberalizm oparty na gospodarce konsumpcjonistycznej zapewniającej szybszy rozwój i pewne warstwy zyskują większy wpływ na sterowanie państwem i ten wpływ utrwalają. Mnożą się nowe cele, jakie opinia publiczna uważa za ważne i godne realizacji, a stare formy regulacji jak moralność i obyczaj zostają uznane za przestarzałe i za zawadę na ścieżce szybkiego rozwoju niektórych grup społecznych. Tempo zmian rozwojowych rośnie coraz szybciej, rozwijają się nowe dzidziny aktywności i jak je tu pozostawić samym sobie, bez regulacji ? Gorączka legislacyjna się wzmaga i nakręca się prawne szaleństwo. Przy osłabieniu, mimowolnym lub celowym takich form regulacji jak moralność i obyczaj wzrasta rola prawa, a co za tym idzie i prawników. I wtedy zaczyna się to co ja określam jako budowę domu poczynając od dymu z komina. Moralność i obyczaj są wytworem spontanicznych interakcji społecznych. Gdy osłabnie rola tych spontanicznych interakcji, wkracza prawo, będące formą regulacji nie dobrowolnej, lecz wyspekulowanej i opatrzonej sankcjami karnymi. Korporacja prawnicza się rozrasta i usiłuje wywierać dominujący wpływ na społeczeństwo i procesy politycznej kontroli zaczynają się toczyć w kierunku totalitaryzmu. Jak wskazuje Jonathan Haidt, podstawą polityki są pewne fundamenty moralne. Usuwając moralność (opartą na normach religijnych) i obyczaj, demoliberalizm stwarza próżnię, którą swoimi pomysłami z Ksieżyca wziętymi, usiłuje wypełnić kasta prawnicza.Na uczelniach wielką rolę odgrywają dyscypliny prawnicze, kształcące wielkie rzesze ludzi zajmujących się spekulacjami teoretyczno-formalnymi, przepisami i ich interpretacjami. Prawo zaczyna, w systemie edukacji, spełniać taką rolę, jak na początku rozwoju uniwersytetów spełniała teologia, nic więc dziwnego, że niektórzy pranicy doznają zawrotu głowy. Trzeba więc zupełnie zdekonstruować obecny system, redukując rolę prawa i ponownie wzmocnić moralność i obyczaj. Sędzia musi kierować się w swoich decyzjach całym systemem regulacji, zamiast tylko przepisami prawa.
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

80-letnia staruszka ograbiona z domu

$
0
0
[video:https://www.youtube.com/watch?time_continue=101&v=DQonTh9yYac]Czy staruszka ograbiona z domu otrzyma pomoc czy zostanie wyrzucona na bruk?Ponad 80-letnia mieszkanka Żywca została de facto ograbiona z dorobku życia. Jej dom przejął nowy właściciel, a umówione prawo do zamieszkania w nim do końca jej życia okazało się iluzją. Staruszka – pani Basia – tułała się po wynajmowanych mieszkaniach, aż trafiła do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego, którym zarządza dyrektor Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Żywcu. Od lat pomocy starszej osobie stara się udzielić prezes Towarzystwa Patriotycznego im. Jana Olszewskiego, Monika Socha-Czyż. – Przez całą kadencję radnej starałam się pomóc pani Basi. Chodziło o unieważnienie przekazania własności domu pani Basi. Do tego pokrywaliśmy koszty jej zakwaterowania w godnych warunkach. To skandaliczne, że gdy przedwczoraj ta staruszka trafiła ze schroniska młodzieżowego, w którym czasowo zamieszkuje, do żywieckiego szpitala … to na mocy decyzji dyrektora Zespołu Szkół Mechaniczno – Elektrycznych została spakowana i nie miała tam wracać. W rozmowie z przedstawicielem tej placówki oświatowej uzyskałam jedynie zapewnienie, że pani Basia może wrócić tam jedynie do 13 września. Jestem ciekawa, jakie stanowisko w tej sprawie ma starosta żywiecki Andrzej Kalata z PiS? To przecież powiat jest organem odpowiedzialnym za prowadzenie tej szkoły – mówi NGO Monika Socha-Czyż.W tej sprawie poprosiliśmy o stanowisko starostwo powiatowe w Żywcu. Niemniej, sytuacja, gdy to samorządowiec partii Jarosława Kaczyńskiego pełni funkcję starosty, a władze podległej jemu placówki wykazują się tak daleko posuniętym brakiem empatii, to oznacza, że tzw. polityka senioralna mocno kuleje na tym terenie.Zadziwiającym jest też, że pomimo wsparcia rozwikłania sprawy pani Basi ze strony wojewódzkiej radnej w latach 2015-2018, sprawa nadal stoi w „martwym punkcie”.Komu zatem zależy na tym, aby staruszka nie odzyskała swojego domu? Dlaczego dyrektor żywieckiej szkoły podejmuje tak drastyczną decyzję? W końcu, co dzieje się tak naprawdę w Żywcu, że do rozwikłania sprawy ponad 80-letniej kobiety nie przystąpili tamtejsi posłowie, radni, policja i prokuratura? Czy to swoiste odhumanizowane wyczekiwanie, aż problem sam się biologicznie rozwiąże?- Apeluję do premiera Mateusza Morawieckiego o interwencję w sprawie pani Basi. To się jej należy z uwagi na wiek i zasady cywilizowanego państwa. Tak nie wolno traktować seniorów – mówi NGO Socha-Czyż.Do sprawy wrócimy i poinformujemy o stanowisku zajętym w sprawie przez starostwo powiatowe w Żywcu. Panią Basię można też wesprzeć finansowo poprzez zbiórkę na portalu pomagam.pl.  Piotr Galicki Źródło artykułu: Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu: https://ngopole.pl https://ngopole.pl/2019/09/05/czy-starszuka-ograbiona-z-domu-otrzyma-pomoc-czy-zostanie-wyrzucona-na-bruk/#more-105942 https://ngopole.pl/2019/09/05/czy-starszuka-ograbiona-z-domu-otrzyma-pomoc-czy-zostanie-wyrzucona-na-bruk/#more-105942  
Ocena wpisu: 
2
Średnio: 1.4(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Program PO-KO - najkrótszy post w historii mojego blogowania...

$
0
0
Zapoznawszy się z przedstawionym dziś wyborczym "planem" PO, chciałbym li tylko nadmienić, że nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób się do niego ustosunkowywać, bo nie lubię polemizować z czymś tak pustym, że go nie ma. I tyle... Pozdrawiam Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...http://krzysztofjaw.blogspot.com/kjahog@gmail.com A jeszcze... z racji tego, że przedstawiona w poście myśl jest nader "odkrywcza i błyskotliwa" pozostaje w mocy stwierdzenie, iż: Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Rząd daje rolnikom pieniądze za likwidacje gospodarstw!

$
0
0
Agencja Restrukturyzacji informuje o pieniądzach dla rolników, którzy zdecydują się zlikwidować swoje gospodarstwo. To przykład jak unijna kasa i urzędnicze machiny niszczą polskich rolników.To nie pierwsza tego typu akcja. Jest też dofinansowane za to, że zrezygnujemy z hodowli trzody chlewnej na rzecz innej działalności i obiecamy, że przez lata nie będziemy zajmować się świniami. Jest też dofinansowanie dla tych, którzy chcą założyć pozarolniczy biznes. Kto steruje gospodarką? Komu zależy na tym, żeby polscy rolnicy nie hodowali świń?„Właściciel gospodarstwa uczestniczącego w tzw. systemie dla małych gospodarstw, który zdecyduje się zakończyć działalność rolniczą i przekazać lub sprzedać swoją ziemię innemu rolnikowi, może od 30 września br. ubiegać się w ARiMR o specjalną rekompensatę z PROW na lata 2014-2020. ” – czytamy na stronie Agencji Restrukturyzacji o najnowszym projekcie.Warunkiem otrzymania pieniędzy jest przekazanie przez rolnika posiadanego gospodarstwa, gruntów i zwierząt na powiększenie innego gospodarstwa lub innych gospodarstw. Przekazanie gospodarstwa musi być trwałe czyli na podstawie umowy sprzedaży albo umowy darowizny.Brzmi to tak, jakby programy były pisane pod duże korporacje, które chcą skupować małe, rodzinne gospodarstwa. Jeszcze państwo przykłada do tego rękę.Nie mówimy, żeby z tego nie korzystać, ale nie dajcie się zwieść i bądźcie rolnikami jak długo tylko się da. Jest dużo problemów, ale nie poddawajcie się, walczcie do końca. Będziemy razem – macie problem piszcie kontakt@agrolajt.plK.Mźródło: https://agrolajt.pl/felieton-3/rzad-daje-rolnikom-pieniadze-za-likwidacje-gospodarstw-121 Rząd nakłaniając i zachęcając rolników poprzez nagrody pieniężne do rezygnacji z własnych gospodarstw rolnych, potencjalnie łamie Konstytucję Rzeczpospolitej, która mówi:Art. 21.Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia.Art. 22.Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny.Art. 23.Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne. Zgodnie z konstytucją, obowiązkiem polskiego rządu jest dbałość o gospodarstwa rodzinne, ich działalność, sukces i ciągłość poprzez dziedziczenie przez następne pokolenia, a nie niszczenie polskiego rolnictwa, co ma miejsce od wielu lat – poprzez zakaz zakupu ziemi rolnej Polakom, którzy nie mogą się wykazać, że są rolnikami, wprowadzanie tylnymi drzwiami upraw GMO, likwidację punktów skupu i przetwórstwa, blokowanie zagranicznych rynków zbytu, wybijanie stad trzody chlewnej pod pozorem chorób zakaźnych, dotacji za nieuprawianie roli, czy nagród pieniężnych za zrzeczenie się własnego gospodarstwa rodzinnego.Polski (?) rząd nie utożsamia się z narodem polskim; wręcz przeciwnie: działa na jego szkodę wszelkimi sposobami eliminując możliwość samowystarczalności żywnościowej Polaków. Kolejne rządy okrągłostołowe działają na korzyść zagranicznych korporacji, które najczęściej są korporacjami „międzynarodowymi”, czyli żydów zamieszkałych w wielu różnych państwach; korporacji, które przejmując kontrolę nad ziemią rolną i żywnością, przejmują ostatni bastion własności i wolności Polaków.  
Ocena wpisu: 
2
Średnio: 1.6(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

UKRAIŃSKIE, SOWIECKIE I NIEMIECKIE GWAŁTY NA POLKACH

$
0
0
Ilustracja: 
UKRAIŃSKIE, SOWIECKIE I NIEMIECKIE  GWAŁTY NA POLKACH. MY UKRAIŃCY, ROSJANIE I NIEMCY MAMY PRAWO DO WSZYSTKICH POLEK ! JEDNAKOWO WYUZDANA SWOŁOCZ.DAWAJ KOBIETO.Czyje metody gwałtów były okrutniejsze, Ukraińców, Rosjan. czy Niemców? Jedno jest pewne, że ta dzicz działała wspólnie i w porozumieniu. Przełożeni tych gwałcicieli nie reagowali, sami zapewne też pragnęli dołączyć do tych ludzkich bestii.Rosjanie boją się przyznać, że ofiarami Armii Czerwonej padło kilkadziesiąt tysięcy naszych Rodaczek. Dawno już nic tak nie rozwścieczyło Rosjan jak rzeźba studenta Akademii Sztuk Pięknych Jerzego Bohdana Szumczyka.Instalacja prezentuje sowieckiego sołdata gwałcącego ciężarną Polkę. Gwałciciel bolszewicki jedną ręką trzyma swoją ofiarę za włosy, a drugą wciska jej pistolet w usta.Szumczyk rzeźbę zatytułował “Dawaj kobieto” i ustawił nocą obok czolgu T-134 stojącego w gdańskiej Alei Zwycięzca. Natomiast po udostępnieniu rzeźby się zagotowało.”To przejaw chuligaństwa o charakterze otwarcie bluźnierczym” – zagrzmiał ambasador Rosji w Polsce Aleksander Aleksiejew. Według niego Szumczyk “znieważył pamięć ponad 600 tysięcy żołnierzy sowieckich poległych w walce o niepodległość Polski” z gwałtami polskich kobiet w tle. O sprawie z oburzeniem pisały sowieckie media. Deputowany Partii Jednej Rosji Franc Klincewicz zażądał przeprosin od polskiego Parlamentu.TRWOGA POLSKICH WŁADZ ANNO DOMINI 2013Trzęsący pludrami rządzący Polską Tusk et consortes zachowali się bojaźliwie. Pomnik został w ekspresowym tempie usunięty przy pomocy dźwigu, a sprawą zajęła się politycznie poprawna prokuratura. Rozważała ona czy młodego artystę oskarżyć o…sianie nienawiści na tle różnic narodowościowych. Głos zabrał rzecznik MSZ, nijaki i nijaki Marcin Wojciechowski pseudo Polak – “Przykro mi z powodu incydentu wokół pomnika żołnierzy radzieckich w Gdańsku”. Swoje oburzenie wykazał również prezydent Gdańska  – przestępca – Paweł Adamowicz. W ów “skandal” wmieszała się również HGW warszawska prezydent aferzystka.A praca artystyczna Bohdana Szumczyka wywołała oburzenie bolszewickie i przypomniała prawdę o gwałtach ukraińskich i bolszewickich na Polkach. I za to mu chwała!!! A więc powiedział prawdę o jednej z najbardziej ukrywanych zbrodni bolszewickich i ukraińskich, a także niemieckich ludobójców.Wbrew obiegowej opinii przemoc seksualna przez bolszewików stosowana była nie tylko wobec Polek. Ofiarą gwałtów padły Czeszki, Słowaczki, Węgierki, Litwinki, Łotyszki, Estonki czy Rumunki. A nawet kobiety sowieckie wywiezione na roboty do Rzeszy lub przetrzymywane w niemieckich obozach koncentracyjnych. Losu tego nie uniknęły również dziesiątki tysięcy Polek.To sprawa bardzo słabo znana nie tylko społeczeństwu, ale także historykom, co pachnie skandalem!Nie zachowało się za wiele źródeł. Polki na ogół niechętnie mówiły o dokonanych na nich gwałtach, uznając je za coś wstydliwego. Olbrzymia część podobnych incydentów nie została nigdzie zgłoszona. Pionierskie badania na ten temat przeprowadził dopiero w ostatnich latach historyk Marcin Zaremba. To, co ustalił, jest szokujące. W artykule opublikowanym w zbiorze IPN „W objęciach Wielkiego Brata. Sowieci w Polsce 1944–1993” oraz w książce „Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys” przytoczył on szereg wstrząsających relacji, które ukazują prawdziwe oblicze wkroczenia bolszewików do Polski.Pewna Polka z Gdańska pisała w liście: „Kobiety po 15 razy gwałcono, przestraszyłam się bardzo i poszłam z powrotem. Tej nocy zostałam zgwałcona, ta hańba odbyła się na oczach mojego ojca. Mnie zgwałcono 7 razy, to było straszne”.Gdy w pobliżu znajdowali się czerwonoarmiści żadna kobieta nie mogła czuć się bezpieczna. Polski, Niemki, Rosjanki, Rumunki czy Węgierki były ofiarami gwałtów dokonanych przez żołnierzy Armii Czerwonej. Pisaliśmy już o bestialskich gwałtach, jakich dopuszczali się sowieccy żołnierze na Niemkach w końcowej fazie drugiej wojny światowej. Ofiarami czerwonoarmistów padły jednak również tysiące kobiet innych narodowości. Polki nie były wyjątkiem.Polska znalazła się w innej sytuacji niż Niemcy, Rumunia czy Węgry, gdyż formalnie była sojusznikiem ZSRS. W takim przypadku zemsta nie wchodziła w grę. Pomimo to żołnierze sowieccy stwierdzili w czasie pewnego incydentu, że: „walczą trzeci rok o Polskę, więc mają prawo do wszystkich Polek”. Jak się okazało, nie było to podejście odosobnione.Niezwykle trudno jest określić skalę przemocy seksualnej czerwonoarmistów względem polskich kobiet. Brakuje przede wszystkim relacji ofiar bądź bezpośrednich świadków tych wydarzeń. Głównym źródłem informacji są raporty milicyjne, prywatne listy przechwycone przez cenzurę, czy poufna korespondencja urzędowa między różnymi organami nowej władzy.DIEWOCZKA, TY PRIMA SORT!Także Polki, obok Niemek, stały się w Prusach obiektem napaści seksualnej ze strony pijanych sołdatów. Antony Beevor przedstawił w książce „Berlin 1945. Upadek” taką oto sytuację:“Gdy alkohol rozgrzał żołnierską duszę i ciało, narodowość ofiar nie miała już najmniejszego znaczenia. Lew Kopielew opisał wydarzenie z Olsztyna, gdy usłyszał „straszny krzyk” i zobaczył dziewczynę „z długimi blond włosami w nieładzie, w podartej sukience”, która przerażająco krzyczała: „Jestem Polką! Jezus, Maria! Jestem Polką!”. Dziewczynę goniło dwóch pijanych czołgistów, a wszystko to rozgrywało się na oczach innych żołnierzy i oficerów”.Wydaje się, że do pierwszych gwałtów na terenie Polski doszło już w styczniu 1945 r. zaraz po zajęciu Krakowa. W Poznaniu były przypadki Polek podstępnie zwabionych przez czerwonoarmistów prośbami o pomoc w opatrywaniu rannych, a następnie brutalnie zgwałconych. Do podobnych zdarzeń dochodziło w Gdańsku, gdzie polskie kobiety pracujące w sowieckim garnizonie „po 15 razy gwałcono”.BESTIE W SOWIECKICH MUNDURACHTakie sytuacje powtarzały się praktycznie w całym kraju. Po wsiach i miasteczkach krążyły hordy pijanego żołdactwa i urządzały regularne obławy na kobiety. Dochodziło nawet do pacyfikacji całych wsi. Stało się tak w okolicach Łodzi, gdzie 3 lipca 1945 r. sowieccy żołnierze zaatakowali wsie Zalesie, Olechów, Feliksin i Hutę Szklaną, rabując domostwa i gwałcąc kobiety, co w efekcie doprowadziło do panicznej ucieczki wszystkich mieszkańców.CZERWONA ZARAZAJak naprawdę wyglądało wyzwolenie?Sowieci obiecywali wolność i bezpieczeństwo. Zdruzgotany brutalną okupacją niemiecką Naród witał ich z nadzieją i kwiatami.Zamiast wybawicieli nadeszli jednak bezwzględni zbrodniarze i złoczyńcy. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny w zetknięciu z czerwoną szarańczą. Żołdacy Stalina zamordowali dziesiątki tysięcy Polaków. Patriotów zaciągali do enkawudowskich katowni. Nawet małe dzieci zamykali za drutami obozów. Kobiety nie były dla nich ludźmi, ale wyłącznie łupem. Nie sposób zliczyć ile Polek padło ofiarą chorej żądzy czerwonoarmistów. Na pewno zbyt wiele.Do porwań dochodziło nawet w biały dzień w centrach miast. Szczególnie niebezpieczne były okolice dworców kolejowych. Zdarzały się również napady na pociągi. Polska nauczycielka pisała:“W dniu 8 stycznia 1946 r. o godz. 1-ej w czasie powrotu mego z ferii świątecznych z Radomia do Szprotawy, między Legnicą a Szprotawą do wagonu, w którym jechałam, jak również do innych wagonów wkroczyły masy bolszewików, zaczęli torturować i bić mężczyzn, rabować walizki i gwałcić kobiety, z których ani jedna nie uszła tej hańby i gwałtu.Wkraczający do Polski czerwonoarmiści szybko pokazali, że dla kobiet stanowią nawet większe zagrożenie niż żołnierze Wehrmachtu.Nawet kilkuletnie dziewczynki stały się obiektem przemocy seksualnej. Jakże wymowny jest ten raport milicyjny z czerwca 1945 r:“W nocy 25 VI br. o godz. 2-ej do mieszkania K. Wincentego w pow. krakowskim wtargnęło dwóch żołnierzy sowieckich, którzy dopuścili się gwałtu na 4-letniej dziewczynce, a potem zrabowali garderobę”.ZBRODNIE NA MAZURACHOd lutego 1945 r. na tzw. „ziemiach odzyskanych” na Mazurach i Pomorzu zaczęły się instalować zręby polskiej administracji. Stopniowo rozpoczął się również napływ osadników, zajmujących gospodarstwa opuszczone przez Niemców.Polacy szybko stali się obiektem agresji ze strony żołnierzy wciąż licznie tu stacjonujących jednostek armii sowieckiej. W ówczesnym Okręgu Mazurskim, starosta powiatowy w Szczytnie, Walter Późny, raportował w sierpniu 1945 r:“Ze strony polskiej napływają stale skargi o kradzieżach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez znajdujące się w powiecie oddziały wojskowe. Zdarzały się ostatnio wypadki, że osadnicy broniąc swego mienia zostali zastrzeleni, oraz że w obecności rodziców wojskowi gwałcili ich córki”Do podobnych wypadków dochodziło we wszystkich powiatach Warmii i Mazur. Doprowadziło to do masowego odpływu polskiej ludności, dopiero co zasiedlającej te ziemie. Starosta reszelski Stanisław Watras we wrześniu 1945 r. alarmował:“Wobec braku należytej ochrony i gwałtownego pogorszenia się stosunków bezpieczeństwa, a więc masowych wypadków grabieży, rabunków i gwałcenia kobiet przez żołnierzy sowieckich, ludność osadnicza masowo opuszcza gospodarstwa wiejskie i powraca do centrum kraju. W niektórych okręgach ucieczka ta objęła do 60% osadników”.W styczniu 1946 r. Sowieci uprowadzili pracownicę “Kolumny Przeciw Epidemiologicznej” w Bartoszycach, która została obrabowana z pieniędzy i ubrania, pobita, oraz zgwałcona przez około 30 żołnierzy. W tym samym czasie, w pod olsztyńskiej wsi Likusy czerwonoarmiści pobili i zgwałcili 73-letnią staruszkę.Nigdy chyba nie dowiemy się, ile polskich kobiet padło ofiarą sowieckich żołnierzy. W odniesieniu do Czechosłowacji przyjmuje się, że zgwałconych zostało 10–20 tys. kobiet. W Polsce, przez którą przebiegała główna oś natarcia sowieckich armii na Berlin, musiało ich być znacznie więcej.Tuż po wojnie, w latach 1945–1947, zaobserwowano gwałtowny wzrost zachorowań na choroby weneryczne, który przybrał rozmiary prawdziwej pandemii. Roczna liczba nowych zakażeń kiłą wynosiła ok. 100 tys., a na rzeżączkę 150 tys. Ile z nich było efektem gwałtu, nie wiadomo.W czasach komunizmu był to temat tabu i władzom zwyczajnie nie zależało na przeprowadzeniu jakichkolwiek wiarygodnych badań w tej kwestii. Wydaje się, że również po 1989 r. zagadnienie to nie funkcjonuje dostatecznie w świadomości społecznej, a oprawców sowieckich w dalszym ciągu nazywa się wyzwolicielamiŻOŁNIERZE WEHRMACHTU GWAŁCILI POLKINiemcy bezkarnie gwałcili Polki. Ofiary trafiały do obozów, zmuszano je do prostytucjiW czasie okupacji Polki nie mogły czuć się bezpiecznie. Niemieccy gwałciciele zazwyczaj pozostawali bezkarni. Polskie ofiary gwałtów trafiały do obozów lub zmuszano je do prostytucji. – Szczególnie groźne były Einsatzgruppen, czyli specjalne grupy operacyjne, które na zapleczu frontu mordowały lub wtrącały do więzień Żydów i prawdziwych lub domniemanych polskich wrogów politycznych III Rzeszy. Gdy ich członkowie dopuszczali się przemocy seksualnej wobec Polek i Żydówek, ich przełożeni przymykali na to oko. Einsatzgruppen miały odgórne przyzwolenie na stosowanie różnych rodzajów przemocy i przemoc seksualna była tolerowana – mówi niemiecka historyk Maren Röger.Historycy szacują, że żołnierze Armii Czerwonej zgwałcili w Niemczech około 2 mln kobiet. Temat gwałtów, których dopuścili się czerwonoarmiści na Niemkach, jest dobrze opracowany. Powstały nawet filmy fabularne, które o nich opowiadają. Tymczasem o gwałtach dokonywanych przez Niemców na Polkach wciąż wiadomo bardzo niewiele. Podobnie jak opinia publiczna do dzisiaj nic nie wie, albo niewiele o istnieniu niemieckiego  obozu koncentracyjnego dla nieletnich Polaków i Polek w wieku od 2 – 16 lat w  getcie w Łodzi (Litzmanstadt ghetto).W Niemczech bardzo długo utrzymywało się silne przekonanie, że żołnierze Wehrmachtu nie dopuszczali się w okupowanych krajach przemocy wobec kobiet ani zbrodni w ogóle. Mimo, że historycy już wcześniej rozprawili się z mitem “czystego Wehrmachtu”, dopiero od niedawna wzięli na warsztat zbrodnie na tle seksualnym. Badania są jednak utrudnione ze względu na źródła, którymi dysponujemy, a prowadzenie wywiadów z ofiarami przemocy seksualnej jest równoznaczne z rozdrapywaniem starych ran i wyciąganiem informacji, o których kobiety chciałyby zapomnieć.Czy skala przemocy seksualnej czerwonoarmistów w Niemczech i niemieckich sił okupacyjnych w Polsce jest porównywalna?Przede wszystkim trzeba podkreślić, że liczba 2 mln zgwałconych Niemek jest przedmiotem ożywionej dyskusji. Oszacowano ją na podstawie liczby aborcji przeprowadzonych po zakończeniu wojny. Są to szacunki bardzo nieprecyzyjne i te 2 mln należy raczej traktować jako ocenę rzędu wielkości, niż dokładną liczbę zgwałconych kobiet. Bardzo trudno oszacować dziś, ile kobiet zostało zgwałconych przez niemieckich żołnierzy i przedstawicieli okupacyjnej administracji w okupowanej Polsce, ale skala przemocy seksualnej była na pewno mniejsza niż w Niemczech pod koniec wojny.W 1939 r. Polskę najechało 1,5 mln niemieckich żołnierzy, więc siłą rzeczy nie mogli oni dopuścić się aż tylu gwałtów. Poza tym, choć Niemcy od samego początku wojny zaczęli popełniać w Polsce zbrodnie skierowane przeciwko ludności cywilnej, były to zbrodnie prowadzone planowo. Tymczasem przyzwolenia na gwałty wśród niemieckich dowódców nie było, a dyscyplina w Wehrmachcie była znacznie większa niż wśród czerwonoarmistów. Nie znaczy to oczywiście, że nie dochodziło do gwałtów. Z całą pewnością możemy stwierdzić, że w czasie wojny polsko-niemieckiej i na początku okupacji mieliśmy do czynienia ze znacznie zwiększoną skalą niemieckiej  przemocy seksualnej.We wrześniu 1939 r. nikt w Polsce nie przypuszczał, że niemiecka okupacja będzie aż tak brutalna, a niemieccy żołnierze nie mieli jeszcze fatalnej reputacji, którą wyrobili sobie później. Jednak polskie i żydowskie kobiety były narażone na niebezpieczeństwo.Szczególnie groźne były dla nich Einsatzgruppen, czyli specjalne grupy operacyjne, które na zapleczu frontu mordowały lub wtrącały do więzień Żydów i prawdziwych lub domniemanych polskich wrogów politycznych III Rzeszy Niemieckiej.Gdy ich członkowie dopuszczali się przemocy seksualnej wobec Polek i Żydówek, ich przełożeni przymykali na to oko. Einsatzgruppen miały odgórne przyzwolenie na stosowanie różnych rodzajów przemocy i przemoc seksualna była tolerowana.Rasizm miał duże znaczenie. Zakaz nawiązywania romansów z Polkami i Żydówkami miał podłoże rasistowskie. Zakaz gwałcenia kobiet miał natomiast na celu utrzymanie dyscypliny. W niektórych dokumentach wojskowych można się natknąć również na inne wytłumaczenie, które z perspektywy późniejszych realiów okupacyjnych wydaje się kuriozalne. Mianowicie dowódcy niemieckich oddziałów obawiali się, że przemoc seksualna ze strony żołnierzy spowoduje spadek zaufania polskiej ludności cywilnej do niemieckich władz okupacyjnych.Wielu badaczy konfliktów zbrojnych uważa, że przyzwolenie na przemoc jest często jednym z narzędzi prowadzenia wojny, które ma dodatkowo sterroryzować i upokorzyć podbite społeczeństwo.W przypadku niemieckiej okupacji w Polsce tak nie było. Cywili terroryzowano, ale innymi metodami.Czy Polka zgwałcona przez niemieckiego żołnierza miała jakiekolwiek szanse na dojście sprawiedliwości? I czy była szansa, że gwałciciel poniesie karę?W czasie wojny niemiecko-polskiej i na początku okupacji panował chaos, w którym mało kto zaprzątał sobie takimi sprawami głowę. Później jednak zdarzało się, że niemieccy żołnierze i przedstawiciele władz okupacyjnych byli skazywani za gwałty na Polkach. Takich spraw było jednak bardzo mało. Niemcy popełniali w Polsce brutalne zbrodnie i mało któremu Polakowi przychodziło do głowy, żeby zgłaszać je na policję. Dotyczyło to również gwałtów. Polscy lekarze często nie chcieli przeprowadzać obdukcji, bo bali się, że jeśli zostaną one użyte jako dowód w sądzie, to będzie im grozić niebezpieczeństwo. Stąd wynikają trudności z oszacowaniem skali przemocy seksualnej w okupowanej Polsce. Zachowały się akta procesowe, ale wiemy, że do sądów trafiał znikomy odsetek takich przypadków.Jakie wyroki zapadały w sprawach o gwałt, gdy trafiały one do sądu?Bardzo różne. Czasem sądy uniewinniały oskarżonych, jako powód podając to, że w czasie popełniania gwałtu byli oni pijani i nie mogli odpowiadać za własne czyny. Natknęłam się na uzasadnienie wyroku w sprawie o gwałt, w którym sędzia pisał, że oskarżony przebywa w Generalnym Gubernatorstwie od niedawna i że w związku z tym nie wiedział, jaki wpływ wywrze na niego wódka. Dostał bardzo łagodny wyrok. Czasem jednak gwałcicieli skazywano na więzienie albo zsyłano ich do obozów koncentracyjnych. Zdarzało się, że sądy orzekały karę śmierci. Dotyczyło to spraw o gwałty, które były demonstracjami przemocy.Chodzi o gwałty dokonane przy przypadkowych świadkach. Zdarzało się, że niemieccy urzędnicy, żołnierze albo członkowie jakichś innych formacji, wracając na przykład z jakiegoś zakrapianego przyjęcia, gwałcili kobiety na ulicy. Świadkowie bali się oczywiście zareagować. Za tego typu przestępstwa sądy wymierzały karę śmierci. Wielu urzędników niemieckich władz okupacyjnych obawiało się, że jeśli kary za takie przestępstwa nie będą surowe, to zostanie to wykorzystane przez propagandę aliantów.Przecież w tym samym czasie Niemcy dokonywali mnóstwa innych masowych zbrodni skierowanych przeciwko polskim cywilom, trwał Holokaust żydowski i polski.Tak, te wytłumaczenia wydają się dziś zupełnie niezrozumiałe. Dlaczego wyroki były tak zróżnicowane?Obecnie często przyjmuje się, że niemiecka władza okupacyjna była jednolita i konsekwentna, bo funkcjonowała niczym perfekcyjnie skonstruowana, zbrodnicza machina. Tak nie było. Trwał konflikt między Einsatzgruppen, a niektórymi dowódcami Wehrmachtu, którzy protestowali przeciwko ich zbrodniczej działalności.Jednak duża część tych paradoksów wynikała po prostu z tego, że wśród 1,5-milionowej armii, która najechała na Polskę, i wśród dziesiątek tysięcy niemieckich urzędników byli bardzo różni ludzie. Pochodzili z przeróżnych środowisk, byli bardziej lub mniej religijni, bardziej lub mniej praworządni. Niemiecka administracja jako całość była odpowiedzialna za brutalne zbrodnie i masowe mordy, ale konkretni ludzie często starali się postępować zgodnie z własnymi przekonaniami. Wielu z nich poczuło, że ma władzę nad innymi ludźmi, i w pełni to wykorzystywali, inni byli zagorzałymi nazistami i postępowali w myśl zbrodniczej ideologii. Zdarzali się jednak i tacy, którzy kierowali się tradycyjnym kodeksem moralnym. Dotyczyło to również sędziów. Stąd brały się tak duże różnice w karach zasądzanych za akty przemocy seksualnej i dziwaczne z dzisiejszej perspektywy uzasadnienia niektórych działań.Skoro zgwałcone Polki bały się iść na policję, to jak w ogóle dochodziło do procesów?Na ogół zawiadomienie składały osoby trzecie, inni Niemcy, którzy usłyszeli gdzieś o gwałcie, albo tłumacze, którzy dla nich pracowali.Był jeszcze jeden wybuch przemocy na tle seksualnym. W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy i żołnierze z jednostek kolaboracyjnych dopuszczali się w Warszawie masowych gwałtów. Jeśli natomiast chodzi o rok 1939, to powód był prozaiczny. Gdy zakończyły się działania zbrojne, z kraju wyjechała większość niemieckich żołnierzy. Jednak w pierwszym okresie okupacji częstsza była nie tylko przemoc seksualna, ale także dobrowolne kontakty seksualne między Niemcami a Polkami. Kobiety dość często wchodziły w przelotne związki z niemieckimi żołnierzami. Ze wspomnień z tego okresu wynika, że zarówno Niemcy, jak i Polki traktowali to jak coś w rodzaju przygody.To prawda, ale na początku wojny nie była ona jeszcze aż tak silna jak później, gdy zaczęły się rozchodzić informacje o niemieckich zbrodniach. W bardzo wielu niemieckich raportach wojskowych z kampanii wrześniowej i pierwszego okresu okupacji oraz w późniejszych meldunkach polskiego podziemia przestrzegano przed fraternizacją oraz apelowano o trzymanie dystansu. Sam fakt, że obydwie strony zwracały na to tak dużą uwagę, świadczy o tym, że zjawisko było dość powszechne. Potwierdzają to wspomnienia z tamtego okresu.Większość Polek, które były skłonne do wdawania się w romanse z Niemcami, szybko zmieniła nastawienie, gdy rozpoczęła się brutalna okupacja. Znacznie wzrosła również niechęć polskiego społeczeństwa, które stanowczo potępiało i piętnowało kobiety zadające się z Niemcami. Mówi o tym nawet jedna ze zwrotek znanej okupacyjnej piosenki “Siekiera, motyka, bimber, szklanka”: “Idzie sobie panna/Ze szwabem pod rękę/Bardzo z tego dumna/Z getta ma sukienkę/Za taką córeczkę/Jak ci nie wstyd ojcze?/Nie wstyd, bo jak córka/Stałeś się folksdojczem”. Większość Polaków uważała, że kobiety wiążące się Niemcami są po prostu zdrajczyniami albo prostytutkami.Związki Niemców z Polkami w czasie okupacji były bardzo specyficzne. Na ogół nie były to ani przypadki prostytucji, ani romantycznej miłości. Zazwyczaj był to po prostu swoisty układ. W okupowanej Polsce panowała nędza. Wielu mężczyzn zginęło, siedziało w obozach jenieckich i koncentracyjnych albo zostało wysłanych na przymusowe roboty do Niemiec. Kobiety zostawały bez środków do życia, często z dziećmi na utrzymaniu. Niemcy tymczasem mieli władzę. Mogli zapewnić im pieniądze, jedzenie i ubrania, które, tak jak sukienka w okupacyjnej piosence, często były własnością zamordowanych Żydów. Mogli też szantażować je groźbą utraty pracy. Dlatego przy piętnowaniu Polek, które decydowały się na nawiązanie relacji z Niemcami, trzeba być bardzo ostrożnym.Znowu bardzo trudno o jakiekolwiek szacunki. Jednak skala zjawiska z pewnością była duża. Stałe, ale oczywiście nieformalne związki Niemców z Polkami czy Rosjankami były tak częste, że wśród urzędników Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy dorobiły się nawet specjalnego określenia “Ostehe”, czyli “wschodnie małżeństwo”. Wśród Niemców w Polsce takie “wschodnie małżeństwa” były na porządku dziennym.Nie znaczy to oczywiście, że Niemcy wyrzekali się swoich rasistowskich poglądów. Po prostu chcieli sobie wygodnie urządzić życie w okupowanym kraju.JAK NA TO REAGOWAŁO POLSKIE PODZIEMIE?Reakcje nie tylko podziemia, ile całego społeczeństwa były ostre. W mniejszych miejscowościach drukowano imienne listy kobiet zadających się z Niemcami. Zdarzało się golenie głów. Niekiedy podziemne sądy orzekały karę śmierci, ale działo się to tylko wówczas, gdy Polka nie tylko wiązała się z Niemcem, ale także kolaborowała, wydając okupantom Polaków lub Żydów.Skoro tego typu relacje polsko-niemieckie były dość powszechne, to czy oznacza to, że niemiecki zakaz nawiązywania kontaktów seksualnych z Polkami był martwy?Większość tych związków była tajemnicą poliszynela, ale przepis nie był całkiem martwy. Czasem wszczynano w tych sprawach dochodzenia, które często były wynikiem donosu. To był dobry sposób na pozbycie się wrogów i konkurentów.Jeśli dochodziło do procesów, to sądy na ogół karnie wysyłały Niemców na front. Dużo gorszy los spotykał jednak Polki. Najłagodniejszą karą było wyrzucenie z pracy. Często zsyłano je jednak do obozów koncentracyjnych. Najstraszniejszą karą była przymusowa prostytucja.NIEMIECKIE SĄDY SKAZYWAŁY POLKI NA PRZYMUSOWĄ PROSTYTUCJĘ. CO SIĘ DZIAŁO Z DZIEĆMI NIEMCÓW I POLEK.Znamy takie przypadki z Kraju Warty. Jego niemiecki namiestnik Arthur Greiser wydał rozporządzenie, w myśl którego Polki skazane za nawiązanie relacji z Niemcami musiały pracować w domach publicznych dla niemieckich żołnierzy.W innych krajach często się zdarzało, że dzieci z takich związków spotykały się z aktami agresji. W Polsce jednak raczej się to nie zdarzało, być może dlatego, że w powojennym chaosie bardzo wiele kobiet zmieniło miejsce zamieszkania. Nikomu nie opowiadały o swojej przeszłości. To bardzo bolesne sprawy. Znam przypadki ludzi z takich związków, którzy do dziś ukrywają przed otoczeniem to, że ich ojcowie byli Niemcami. UKRAIŃSKIE GWAŁTY NA POLKACH TEMAT ZAKAZANY We wrześniu 2009 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ  przyjęła rezolucję, która stwierdziła, że gwałt może być ścigany jako zbrodnia wojenna, a nawet jako czyn mieszczący się w definicji ludobójstwa. Od tego czasu w polskich mediach pojawiło się kilka publikacji dotyczących gwałtów dokonanych przez Niemców na Polkach, oraz kilkanaście publikacji dotyczących gwałtów dokonanych przez Sowietów na Niemkach, Polkach i Węgierkach.W artykule „Rosjanie, gwałty kobiet i milczenie salonu” (www.niezależna.pl20.10.2013) napisano:„Sowieci gwałcili kilkuletnie dziewczynki i siedemdziesięcioparoletnie babcie. Być może była to forma nagrody (!) dla fatalnie odżywionego żołnierza, ale też może i metoda zastraszenia miejscowej społeczności. Brytyjscy historycy podają konkretne dane:100 tysięcy zgwałconych Polek, 2 miliony zgwałconych Niemek”.Fruzsina Skrabski w rozmowie z Piotrem Włoczykiem („Sowieckie gwałty na Węgierkach”, w: Historia „Do Rzeczy” z marca 2014) oceniła, że ofiarami gwałtów mogło być nawet 800 tysięcy Węgierek.Do tej pory nikt jednak nie podniósł tematu gwałtów dokonanych przez Ukraińców na Polkach w latach 1939 – 1948. A były one masowe, przerażające w swoim okrucieństwie i kończyły się niemal w każdym przypadku śmiercią ofiary.Często torturowane i gwałcone były wszystkie kobiety polskie w napadniętym domu, zarówno 6-letnie wnuczki, ich matki jak i ponad 60-letnie babcie. Podczas napadu na wieś były to gwałty publiczne, dokonywane w miejscu, w którym ofiarę dopadnięto. Towarzyszyło im barbarzyńskie okaleczanie ofiar.Już  12 września  1939 roku we wsi Smerdyń pow. Łuck, uzbrojona grupa Ukraińców w pobliskim lesie dokonała zbiorowego gwałtu na 9 kobietach w wieku 20 – 35 lat oraz 2 dziewczynkach w wieku 11 – 13 lat, a następnie je zamordowała  (poza nimi zamordowali wówczas małżeństwo staruszków w wieku po ok. 80 lat, 5 chłopców w wieku 10 – 14 lat oraz 4 dzieci w wielu przedszkolnym  (Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko “Ludobókstwo”…, s. 654).17 września w lasach Nadleśnictwa Karpiłówka pow. Sarny banda chłopów ukraińskich napadła na gajówkę: postrzelili gajowego Józefa Kałamarza, przywiązali do ławy i przerżnęli w poprzek brzucha; jego żonę Otylię zawlekli do stodoły, gdzie ją zbiorowo zgwałcili i zamordowali; podpalili gajówkę i w ogień wrzucili ich trójkę małych dzieci (j.w.Siemaszko…, s. 809).Nocą z 18 na 19 września we wsi Szumlany pow. Podhajce: „W liście wysłanym 17 grudnia 1941 r. przez polskiego rządcę z dworu w Szumlanach Jana Serafina do Polskiego Komitetu Pomocy w Brzeżanach, pisał on:„We wrześniu 1939 r. Ukraińcy zamordowali w Sławentynie miejscową nauczycielkę p. Zdebową, z domu Małaczyńską.Mordowali ją w sposób wyrafinowany. Egzekucja trwała w mieszkaniu nauczycielki od zmroku do świtu. Powodem mordu był fakt, że Zdebowa była Polką”   („Antypolska akcja nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w świetle dokumentów Rady Głównej Opiekuńczej 1943 – 1944”, wstęp i opracowanie L. Kulińska i A. Roliński, Kraków 2003, s. 12 – 14).Kilku Ukraińców  przez całą noc morduje „w sposób wyrafinowany” bezbronną kobietę,  polską nauczycielkę. Trudno przypuszczać, aby ten „wyrafinowany sposób” nie składał się głównie ze zbiorowego gwałcenia ofiary.Są setki relacji świadków, którzy w przypadkach torturowanych i zabijanych polskich dziewcząt używają sformułowań typu:„zamordowana po okrutnych torturach”, „zamęczona na śmierć”. Zwłoki dziewcząt i kobiet były często tak zmasakrowane,  że tylko można było domyślać się, iż wcześniej były gwałcone”.Zbrodniarze ukraińscy najczęściej, zanim uśmiercili ofiarę, stosowali wobec niej kilku wymyślnych sposobów tortur. Świadkowie często pomijali masowość dokonywanych gwałtów na dziewczętach i kobietach, ze względu na cześć ofiar. Nie jest tak łatwo ujawniać, że matka, żona, siostra czy córka były w potworny sposób zbiorowo gwałcone przed zamordowaniem.Bezkarność, przyzwolenie, a nawet wręcz zachęta, pozwalały wyzwalać każdą formę zboczenia, w tym pedofilię. Trudno jest chociażby stwierdzić, czy dzieci nasadzone na kołki w płocie były wcześniej gwałcone.Franciszek Sikorski w książce „Lwa zielona” na s. 123 wspomina: „/…/  czterdziestego drugiego roku /…/ zobaczyłem w Kadłubiskach pomordowanych Polaków w jeszcze bardziej bestialski sposób /…/, na przykład, kobiecie w ciąży rozpruto brzuch i nie narodzone jeszcze bliźniaki ułożono jedno przy jednej piersi matki, drugie – przy drugiej; siedmioletniej dziewczynce wepchnięto do pochwy odwrotną stroną sosnową szyszkę”.Rzeź wsi Parośla pow. Sarny z 9 lutego 1943 r. uznana została przez historyków za początek ludobójczego szlaku OUN-UPA. Zbrodnia w Parośli  – zbrodnia dokonana przez sotnię Ukraińskiej Powstańczej Armii pod dowództwem Hryhorija Perehijniaka “Dowbeszki-Korobki” (według Władysława Filara dowodził Korziuk Fedir ps. Kora w dniu 9 lutego 1943 na ludności polskiej we wsi Parośla w gminie Antonówka, w powiecie sarneńskim województwa wołyńskiego. Liczba ofiar szacowana jest w granicach od 149 do 173 zamordowanych Polaków.Antoni Przybysz w książce „Wspomnienia z umęczonego Wołynia” na s. 62 pisze: „W południe Ukraińcy przyprowadzili do domu Bronisława Stągowskiego z sąsiednich domów kilka panienek i młodych mężatek i urządzili zabawę.Jeden z bandytów grał na harmonii, a pozostali – trzydziestu mężczyzn tańczyli na zmianę z tymi kobietami. Wszyscy byli pijani i wobec panienek i mężatek zachowywali się brutalnie i wyrażali się wulgarnie. O godzinie czternastej wyprowadzili z domu starszych ludzi i dokonali zbiorowego gwałtu na kobietach.Kobietom opierającym się przykładali noże do gardeł, względnie lufy karabinów lub naganów do głów i w ten sposób zmuszali je do uległości”.Od 1943 roku coraz częściej ofiarą  padały uprowadzane z domów młode dziewczęta, z  których większość zaginęła bez śladu.  Ciała tych odnalezionych były zmasakrowane, zwykle miały obcięte piersi, wyłupane oczy i rozprute brzuchy od narządów rodnych aż po szyję.25  lutego 1943 roku we wsi Skurcze pow. Łuck upowcy zamordowali 25-letnią Zofię Szpaczek. W lutym 1943 roku we wsi Białokrynica pow. Krzemieniec 23-letnią Polkę Annę Monastyrską, 13 marca w osadzie Chrobrów pow. Łuck 23-letnią Janinę Hetmańczuk.Polskie dziewczęta były mordowane m.in.  w kol. Grobelki pow. Łuck, w kol. Gruszwica pow. Łuck, w osadzie wojskowej Hallerówka pow. Równe, w kol. Lubomirka Stara pow. Równe (lat 20 – 25, zamordowana przez Ukraińców z Kamiennej Góry), w kol. Łamane pow. Łuck, w kol. Kopytów pow. Równe.16 marca 1943 roku we wsi Rudniki pow. Łuck zamordowany został leśniczy z 19-letnią córką, w majątku Charłupy 18-letnia dziewczyna została zgwałcona.Od marca 1943 r. z powierzchni ziemi zaczęły znikać całe polskie wioski, których ludność zostawała wymordowana, dobytek  rozgrabiony zarówno przez banderowców, jak i okoliczną ludność ukraińską, która najczęściej brała udział w zbrodni.Po relacjach cudem ocalałych świadków można tylko domyślać się niebywałej tragedii, dramatu torturowanych rodzin i ogromu cierpienia ofiar. Istotą tego ludobójstwa było okrucieństwo sprawców i ból bestialsko torturowanych ofiar.Podczas wyrzynania polskiej ludności prawie w każdej miejscowości zarówno na Wołyniu jak i w Małopolsce Wschodniej dochodziło do zbiorowych gwałtów na dziewczynkach i kobietach polskich, niezależnie od wieku.Zbrodni dokonywali zarówno „partyzanci ukraińscy” z UPA i Służby Bezpieki OUN, jak też ukraińscy chłopi z tej samej wsi i wiosek sąsiednich. Na ponad dwieście tysięcy zamordowanych mamy  około dwudziestu tysięcy dokładnych  relacji opisujących sposoby torturowania i uśmiercania ofiary z podaniem jej nazwiska.Do tych wspomnień często nie chcą wracać ci, którym udało się przeżyć. Jest to wciąż dla nich ogromnym traumatycznym przeżyciem. Trudno zresztą relacjonować oglądane z ukrycia i przy pełnej bezradności okaleczanie, gwałcenie i uśmiercanie swojej matki, żony, siostry  czy córki. Jest to zrozumiałe, ale daje przewagę mordercom oraz ich poplecznikom, którzy chcą zrobić z kata ofiarę a z sadystycznych zbrodniarzy bohaterów narodowych.22 kwietnia 1943 r. (Wielki Czwartek) we wsi Dźwinogród pow. Borszczów banderowcy uprowadzili do młyna 3-osobową rodzinę polską Sypnickich.„Tam na oczach rodziców oprawcy zgwałcili ich 17-letnią córkę Janinę, a następnie całą trójkę zamordowali” (Komański…, s. 35). “W Wielki Piątek 23 kwietnia. w kol. Augustów pow. Horochów zarąbali siekierami rodzinę młynarza liczącą 10 osób.Zginęli: 55-letni Jan Romanowski, jego 18-letni syn Aleksander, 16-letnia córka Leokadia, 13-letnia córka Aleksandra, 10-letnia córka Krystyna, 8-letnia córka Jadwiga, zamężna 30-letnia córka Anna Dziadura i jej 3-letnia córka Ewa, 80-letnia Anna Romanowska (matka Jana) oraz 17-letnia kuzynka Feliksa Kicuń; „córki młynarza przed zamordowaniem były zgwałcone”.Żona młynarza, z pochodzenia Niemka, z ukrycia obserwowała rzeź całej rodziny i rozpoznała 2 zabójców, a po spaleniu młyna uciekła do Włodzimierza Wołyńskiego (Siemaszko j.w.…, s. 149).W kwietniu 1943 r. pomiędzy wsią Podłużne a osadą Janowa Dolina pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 10-letniego Tadeusza Gołębiowskiego, którego udusili drutem oraz 18-letnią Zofię Bartosiewicz, którą zgwałcili i obcięli jej piersi (Siemaszko j.w.…, s. 322).Na drodze do Łucka zamordowali 48-letniego inż. Władysława Krzanowskiego z 26-letnią córką Janiną Krzanowską, nauczycielką, którą przed śmiercią zgwałcili; ciała ofiar wrzucili do studni.W kolonii Teresin pow. Włodzimierz Wołyński w marcu lub kwietniu 1943 r.: „Ukraińcy weszli do domu Brzezickich i na oczach Jana zgwałcili jego żonę!Potem ich powiązali i zabrali ze sobą na wóz. W tym samym czasie, Ukraińcy z tej samej grupy, zabrali także ze sobą Antoniego Bojko oraz jego żonę Jadwigę. Od tej chwili, wszelki słuch po nich zaginął, jestem prawie pewien, że zostali wtedy nieludzko zamordowani. /…/Tymczasem niedługo później Ukraińcy z Lasu Świnarzyńskiego, znów przyjechali do naszej wsi i tym razem zajechali na podwórko rodziny Kukułka. Gospodarz miał na imię chyba Stanisław lat około 45, który miał żonę lat około 42 oraz jednego syna Antoniego lat około 18 i jedną córkę, chyba miała na imię Zosia, lat około 23.Po odjeździe banderowców, po naszej kolonii rozpoczęto sobie opowiadać, co stało się z rodziną Kukułków. Ludzie mówili tak:„Banderowcy weszli do domu rodziny Kukułka, zgwałcili Zosię, a potem wszystkich zabrali ze sobą do lasu. Od tej pory wszelki słuch po nich zaginął. Pewnie ich w lesie bandziory pomordowali.”  (Eugeniusz Świstowski; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl wspomnienia spisane przez Sławomira Rocha).„Około 12 V 1943 r. sotnia bulbowców otoczyła zamieszkaną przez Polaków kolonię Wielka Hłusza, leżącą około 25 km na północ od Kamienia Koszyrskiego.Mieszkańców, w liczbie 15 osób dorosłych i kilkoro dzieci, zgromadzono w zabudowaniach Pileckiego i Łukaszewicza, po czym w obecności sterroryzowanych mężczyzn zgwałcono wszystkie niewiasty, a następnie wszystkim nie wyłączając dzieci, wyłupano oczy, obcięto języki, kobietom piersi, a mężczyznom genitalia, po czym zabudowania wraz ze znajdującymi się w środku okaleczonymi spalono” (Janusz Niewolański: „W poszukiwaniu zagubionych  „Żurawi Ibykusa”; w: Kresowy Serwis Informacyjny nr 7 / 2013). Nocą z 14 na 15 maja we wsi Kundziwoda pow. Dubno upowcy oraz Ukraińcy z sąsiednich wsi obrabowali i spalili  większość polskich zagród oraz zamordowali co najmniej 15 Polaków, w tym 60-letnią wdowę Samoszyńską i jej dwie córki lat 21 i 22 po wielokrotnym zgwałceniu (Siemaszko j.w.…, s. 56).W maju 1943 r. w kol. Stryłki pow. Równe upowcy w nocy dokonali rzezi ludności polskiej. „Ofiary były mordowane w bestialski sposób: mężczyźni mieli odcięte genitalia, kobietom powpychano między wnętrzności butelki i kamienie, odcinano palce, języki, nosy, wbijano kołki w szyje i głowy” (Siemaszko j.w…., s. 726).2 czerwca we wsi Hurby pow. Zdołbunów upowcy oraz chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi otoczyli wieś i ze szczególnym okrucieństwem dokonali rzezi około 250 Polaków.„Na 3 dzień (5 czerwca 1943 r.) po dokonaniu morderstwa przez Ukraińców byłem w tej wsi. /…/  Doszliśmy na miejsce: widok okropny, wieś częściowo spalona, bardzo dużo pomordowanych w najokropniejszy sposób, kobiety w pozycjach, które wskazywały, że gwałcono je przed zamordowaniem./…/  Nie wszystko widziałem – wieś była rozległa, nie udało się wszystkich przykryć ziemią, brak było łopat, wszystko zrabowane”  (Jan Filarowski; w: Siemaszko.j.w….., s. 1243).18 czerwca we wsi Jarosławicze pow. Dubno wymordowali co najmniej 52 Polaków. M.in.: 18-letnią Stasię Jachimek „ukraińscy powstańcy” kilkakrotnie zgwałcili, przywiązali nagą sznurem za nogi do belki i zanurzyli głową w dół w studni.18-letnią Lusię i 30-letnią Jadwigę Przewłockie przed śmiercią brutalnie wielokrotnie gwałcili na oczach kilku osób (w tym rodziców) czekających na śmierć  (Siemaszko.j.w…, s. 65; oraz Mieczysław Jankowski:” Zapomnieć nie mogę”; w: „Świadkowie mówią”, s. 10).20 czerwca w kol. Dąbrowa pow. Łuck  zamordowali Anielę Rudnicką  z 3 dzieci oraz 17-letnią Wandę Stępień po dokonaniu zbiorowego gwałtu (Siemaszko j.w.…, s. 568).W osadzie Szklińskie Budki pow. Łuck zakłuli nożami 40-letniego Wacława Podobińskiego, jego 38-letnią ciężarną żonę Zofię oraz uprowadzili ich 17-letnią córkę Alicję, po której ślad zaginął.23 czerwca w kol. Andrzejówka pow. Łuck Ukraińcy z kolonii Krasny Sad zamordowali 10 Polaków, w tym 23-letnią Jadwigę Chmielewską, którą uprowadzili do lasu i tam przed śmiercią zgwałcili.29 czerwca w kol. Fundum pow. Włodzimierz Wołyński upowcy poszukiwali młodych Polek. Postrzelili Feliksa Bulikowskiego i wrzucili do studni oraz ciężko pobili matkę i syna, bo nie chcieli zdradzić miejsca ukrycia córek (sióstr).Następnie napadli na rodzinę Styczyńskich i pobili ciężko rodziców także poszukując ich córek. W czerwcu 1943 r. w kol. Budki Kudrańskie pow. Kostopol dokonali rabunków w polskich gospodarstwach oraz zgwałcili kilka nieletnich dziewcząt.Jest to jeden z 4 znanych przypadków w historii tego ludobójstwa, gdy gwałty nie zakończyły się śmiercią  ofiar.Koło wsi Chwojanka pow. Kostopol w pobliskim lesie zamęczyli na śmierć siostry Dąbrowskie, 19-letnią Władysławę i 21-letnią Genowefę, mieszkanki kol. Borek Kuty.W kol. Grabina pow. Łuck postrzelili 15-letnią Polkę Helenę Karczewską, następnie zgwałcili ją i dobili strzałem w podbródek; świadkiem był ojciec ukryty nieopodal w lesie (Siemaszko j.w.…, s. 568).We wsi Hać pow. Łuck zamordowali młodą dziewczynę, Kalabińską, nad którą znęcali się w okrutny sposób. W czerwcu 1943 r. majątku Woronów  pow. Sarny upowcy obrabowali i spalili majątek oraz zamordowali nie ustaloną liczbę Polaków, natomiast 30 z nich zbiorowo zgwałciło córkę zarządcy majątku (Siemaszko.j.w…., s. 722).W kol. Zahadka pow. Włodzimierz Wołyński miejscowy Ukrainiec podjął się doprowadzenia do Włodzimierza młodej Polki Reginy Garczyńskiej, która odwiedziła rodzinę i wiozła z powrotem żywność. W okolicach wsi Mohylno wydał ją w ręce upowców, którzy przywiązali ją rozebraną do drzewa i gwałcili. Równocześnie rozpalili ognisko i następnie wkładali ofierze w narządy rodne rozpalone żelazo (Siemaszko j.w….., s. 949, 959).We wsi Zastawie (Katarzynówka) pow. Horochów upowcy  uprowadzili do lasu 22-letnią Henrykę Tomal, gdzie przez 3 dni wielokrotnie ją gwałcili, potem zamordowali i wrzucili do suchej studni w lesie (Siemaszko j.w.…, s. 136).To wszystko działo się jeszcze przed 11 lipcem 1943 roku, dniem nazwanym „Krwawą Niedzielą” , czyli przed apogeum ludobójstwa na Wołyniu. Potem nadeszły rzeczy tak  przerażające, że podczas słuchania o nich „siwiały młode dziewczęta”.Przykładem takiego bestialstwa jest zagłada wsi Władysławówka pow. Włodzimierz Wołyński.  Przebieg tej zbrodni znany jest dzięki Ukraińcowi, który zrelacjonował ją swojemu polskiemu sąsiadowi.Pod koniec sierpnia 1943 roku z Władysławówki przybiegł zakrwawiony mężczyzna krzycząc, że Ukraińcy mordują w tej wsi Polaków. Świadek, W. Malinowski ukrył się ze swoją rodziną w lesie.Pomagał im sąsiad, Ukrainiec Józef Pawluk. Poszedł on do wsi sprawdzić, co się dzieje. Wrócił po około 3 godzinach i zdał relację.„Prowidnyk ich powiedział, że taka rzeź jednocześnie jest przeprowadzana, odbywa się na całej Ukrainie, że jest nakaz wybicia wszystkich Lachiw – żeby nikt nie pozostał – komunistów i Żydów też.Powiedział (Józef Pawluk – przyp. Stanisław Żurek), że we wsi Władysławówce wybili wszystkich, 40 rodzin – ogółem około 250 osób, leżą martwi, trupy.Zapytany, jak to się stało, opowiedział, że rano napadli na kolonię, 50-ciu Ukraińców – UPA, uzbrojonych, otoczyło i „zdobyło” wieś, podczas “zdobywania” wsi zastrzelili kilku Polaków, którzy uciekali.Pozostali bezbronni i sterroryzowani zostali oddani Ukraińcom, którzy oczekiwali w rejonie wsi przed jej „zdobyciem”.Była to zbieranina ludzi bez broni palnej, ze 150 osób, między nimi były kobiety – wszyscy posiadali kosy, sierpy, siekiery, widły, noże, cepy, szpadle, grabie, kłonice, orczyki i inne narzędzia stosowane w rolnictwie.Tak na znak dany przez uzbrojonych Ukraińców, rzucili się na Polaków. Rozpoczęła się straszna rzeź, w tym zamieszaniu pobili i swoich.O tym opowiedział mi ojciec – mówił Pawluk, a sam widziałem koniec tego mordu – najgorzej znęcali się nad ostatnimi Polakami – rozszarpywali ludzi, ciągnęli za ręce i nogi, a inni ręce te odżynali nożami, przebijali widłami, ćwiartowali siekierami, wieszali żywych i już zabitych, rozcinali kosami, wydłubywali oczy, obcinali uszy, nos, języki, piersi kobiet i tak ofiary puszczali. Inni łapali je i dalej męczyli, aż do zabicia.Przy końcu ofiara była otoczona grupą ryzunów – widziałem, jak jeszcze żyjącym ludziom rozpruwano brzuchy, wyciągano rękami wnętrzności – ciągnęli kiszki, a inni ofiarę trzymali; jak gwałcili kobiety, a później je zabijali, wbijali na kołki, stawiali żywe kobiety do góry nogami i siekierą rozcinali na dwie połowy, topili w studniach.Powiedział Pawluk, że nigdy w życiu nie widział i nie słyszał o takiej rzezi, i nikt, kto tego nie widział, nigdy w to nie uwierzy, że jego pobratymcy tego dokonali. (…) Po wybiciu ofiar wszyscy rzucili się na dobytek – rabowali wszystko, nawet jedni drugim zabierali, były bratobójcze bójki (…).Nie mogłem patrzeć się na dzieci z roztrzaskanymi głowami i mózgiem na ścianach, wszędzie trupy zmasakrowane, krew – aż czerwono..”. (Siemaszko j.w…., s. 1236 – 1237).W podobny sposób jak Władysławówka, zarówno na Wołyniu jak i w Małopolsce Wschodniej zagładzie uległo kilkaset wsi polskich. W Augustowie ocalał świadek Kajetan Cis, ukryty w kopie zboża. Widział nieudaną próbę ucieczki rodziny Malinowskich liczącej 7 osób: rodziców, teściową i dzieci lat: 2. 3, 4 i 5.„Rozjuszona banda, jeszcze okrwawiona i rozgrzana we Władysławówce – widłami, siekierami, sierpami i kosami – zabijała, maltretowała tę rodzinę; kobiety, żonę Malinowskiego i teściową, rozebrali do naga i gwałcili – chyba gwałcili już nieżywe kobiety, bo leżały bez ruchu i co raz jakiś rezun kładł się na nie, były całe we krwi.Żywe dzieci podnosili na widłach do góry – straszny krzyk (…). Kilku rezunów poznałem – mieszkali w przyległych wioskach, sąsiedzi” (Siemaszko j.w…, , s. 1237).We wsi Woronczyn pow. Horochów 15 lipca 1943 r.: „Kiedy my, przestraszeni siedzieliśmy w życie, we wsi rozpętało się piekło. /…/ Siedzieliśmy skuleni, aż tu nagle słychać rozmowę.Powolutku podniosłam głowę. Zobaczyłam białego konia, na którym siedział Ukrainiec. Przez pierś miał przewieszony karabin. Prowadził przywiązaną do siodła kobietę.Była to nasza sąsiadka Krzeszczykowa” (Stanisława Jędrzejczak; w: “Biuletyn Informacyjny 27 Dywizji Wołyńskiej AK”, nr 1 z 2000 r.). Losu uprowadzonej „w jasyr” polskiej kobiety można domyśleć się, był gorszy od branek tatarskich, a działo się to w połowie XX wieku.25 lipca 1943 r. we wsi Gnojno pow. Włodzimierz „ukraińscy partyzanci” zamordowali 37-letnią Polkę z kol. Mikołajówka oraz jej sześcioro dzieci, a w dwa dni później Feliksę Dolecką ze wsi Swojczów.Z posterunku policji ukraińskiej w Gnojnie przyjechało do domu Felicji w Swojczowie, dwóch znanych jej ukraińskich policjantów. Powiedzieli do Felicji tak:“Zbieraj się odwieziem cię do Włodzimierza Wołyńskiego, bo tutaj Ukraińcy cię zabiją!”Ona już w tym czasie wiedziała o tragedii jaka wydarzyła się niedawno w polskim Dominopolu.Zaufała Ukraińcom, zebrała pospiesznie swoje rzeczy do walizek, wsiadła z nimi na furmankę i odjechali. Zamiast jednak do Włodzimierza Wołyńskiego pojechali w trójkę na posterunek policji ukraińskiej w Gnojnie.Tam ją gwałcili, a w końcu zaciosali kołek i wbili jej ten pal w błonę poślizgową. Tak wbili ją na pal, zupełnie jak za okrutnych czasów ich bohatera narodowego Bohdana Chmielnickiego”  (Antonina i Kazimierz SidorowicW lipcu 1943 r. we wsi Niewirków pow. Równe podczas nocnego mordowania ludności polskiej upowcy w jednym domu zgwałcili dwie Polki: 20-letnią Hicewicz i 25-letnią Marię Błachowicz, a następnie zakłuli je, natomiast „tylko” śmiertelnie pokłuli ich matki.W drugim domu to samo spotkało kolejne dwie Polki. We wsi Ozierany pow. Kowel zamordowali: siostry lat 18 – 20, chłopca lat 21 oraz Anielę Świder z mężem i dzieckiem, którą zgwałcili i przypiekali rozpalonym żelazem.8 sierpnia 1943 r. w kol. Kadyszcze pow. Łuck dwie Polki, siostry mające po 17 – 18 lat, idące do kościoła, po zgwałceniu zostały bestialsko zamordowane przez kilkunastu chłopów ukraińskich.15 sierpnia 1043 r. (święto Wniebowzięcia NMP) w kol. Ludmiłpol pow. Włodzimierz Wołyński bestialsko zamordowali siostry lat 18 i 20 uciekające furmanką ze wsi Turia do Włodzimierza Wołyńskiego – Jadwigę i Stanisławę Zymon.28 sierpnia we wsi Beresk pow. Horochów zamordowali 3-osobową rodzinę polską kowala: 60-letniego Grzegorza Paluszyńskiego, jego 60-letnią żonę Aleksandrę oraz 20-letnią córkę Stanisławę, którą przed śmiercią zgwałcili.29 sierpnia w  kol. Czmykos pow. Luboml upowcy razem z chłopami ukraińskimi z okolicznych wsi Czmykos, Sztuń, Radziechów, Olesk i Wydźgów wymordowali około 200 Polaków.Napadem kierował sotnik Pokrowśkyj, syn duchownego prawosławnego ze wsi Sztuń.Grupę dziewcząt i kobiet spędzono do szkoły, gdzie po zgwałceniu i zmaltretowaniu, zwłoki wrzucono do szkolnej ubikacji.30 sierpnia we wsi Myślina pow. Kowel upowcy z okolicznych wsi, powracając z rzezi ludności polskiej w Rudnikach, zgwałcili 16-letnią Leokadię Czarny i spalili ją żywcem razem z 18-letnim bratem oraz 5-osobową rodziną Myślińskich.31 sierpnia w  kol. Fiodorpol pow. Włodzimierz Wołyński zamordowali 69 Polaków; 20-letnią Genowefę Bałakowską oraz jej 22-letnią koleżankę o nazwisku Jączek najpierw zgwałcili, następnie przywiązali nagie do krzeseł, wydłubali im oczy i poderżnęli skórę wokół szyi.W kol. Mikołajówka pow. Włodzimierz Wołyński zamordowali co najmniej 31 Polaków. Rozalia Noworolska, lat 20, ponieważ broniła się przed gwałtem została zakopana żywcem w ziemi, zamordowali także jej 16-letnią siostrę Annę.Podczas żniw w 1943 roku we wsi Wesołówka pow. Kowel upowcy przez 2 tygodnie torturowali Bronisławę Wesołowską.„Ze wsi Dubiszcze w sierpniu 1943 r. do leśniczówki ordynacji radziwiłłowskiej – Grobelki oddalonej ok. 1 km od Kolonii Grobelki przyszło około 30 Ukraińców niby po wypłatę. Otoczyli budynek. Za pomocą siekier zamordowali rodzinę leśniczego Władysława Krepskiego, przy czym siostrę jego, ciężarną Janinę Krepską – Rodak znaleźli ukrytą w pasiece, najpierw zgwałcili,  następnie obcięli piersi i przybili do drzwi stajni (www.dziennik.pl forum dyskusyjne, 6.02.2009 http://www.panorama.media.pl/ (Panorama leszczyńska)17 września 1943 r. we wsi i majątku Zabłoćce oraz we wsi Żdżary Duże pow. Włodzimierz Wołyński upowcy i miejscowi chłopi ukraińscy wymordowali wszystkich Polaków z rodzin polsko-ukraińskich.Mężczyzn, kobiety i dzieci mordowali na miejscu, dziewczęta w lesie po zgwałceniu – razem 116 osób.  Jesienią  1943 r. w osadzie Łabędzianka pow. Dubno zamordowali po torturach rodzinę gajowego Midura; jego żonę z dziećmi, w tym 12-letnią córkę, którą przed śmiercią zgwałcili.W listopadzie we wsi Krzywcza Górna pow. Borszczów uprowadzili z domów i zamordowali w pobliskim lesie 5 Polaków, w tym 18-letnią Julię Kamińską  i 21-letnią Marię Kamińską. Odnalezione zwłoki miały ślady tortur, liczne rany kłute, powyrywane paznokcie, poparzone ciała ogniem, obcięte piersi u kobiet, które przed torturami były gwałcone (Komański…, s. 44).W Wigilię 1943 roku  we wsi Kotłów pow. Złoczów zamordowali 7 rodzin polskich podczas wieczerzy wigilijnej. „Tam były pomordowane młode dziewczęta i jakże okrutnie… jedną powieszono za włosy na drzwiach i rozpruto jej brzuch, a drugiej z kolei ręce przybito gwoździami do stołu, a stopy – do podłogi.Albo ten maleńki chłopczyk… powieszony za genitalia  na klamce…” (Sikorski…,  s. 189 – 190 i  202).  We wsi Załoźce pow. Zborów: „1943 rok , przedmieścia malej kresowej mieściny Zalosce , b. woj. tarnopolskie.Kilku członków Ukraińskiej Powstańczej Armii wkracza do małego gospodarstwa, mordują (walczą) stryja mojej śp. Babci, jego żonę, ich 3 – miesięczne dziecko, dwie córki w wieku 14 i 15 zostają zgwałcone i pocięte nożami, moja Babcia obserwuje wszystko ukryta w drewutni (lat 11), potem bohaterowie UPA podejmują heroiczna walkę z żywym inwentarzem, który biorą do niewoli.Tak UPA walczyła …” (Lancaster, 26 grudzień 2012; w: http://forum.historia.org.pl/topic/8955-ukrainska-powstancza-armia-upa/p…17 stycznia 1944 r. we wsi Suchowola pow. Brody banderowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 48 Polaków. „Stefania Molińska, bardzo ładna dziewczyna, wyjechała do Brodów, ale tego dnia przyjechała do domu w Zalesiu, aby zabrać trochę rzeczy.Była gorącą patriotką i nieraz starła się z ukraińskimi nacjonalistami, którzy ja sobie dobrze zapamiętali. Tego dnia banderowcy złapali ją, zabrali do lasu, tam bili, w końcu odcięli jej ręce, wyrwali język i zakopali żywcem w ziemi.W takim stanie, w cierpieniu, powoli umierała” (Cz. A. Świętojański i A. Wiśniewski, w: Komański…s. 601).„Od Antoniego Morawskiego dowiedział się, że banderowcy byli bardzo okrutni. Wrzucali do płonących zabudowań żywych ludzi, innym podrzynali gardła, a jego siostrę Stefanię Molińską przed zamordowaniem zgwałcili, wyrwali język, odrąbali ręce, a potem do połowy zakopali w ziemi”  (Edward Gross; w: Komański…, s. 562).Nocą z 19 na 20 stycznia 1944 r. we wsi Madziarki pow. Sokal upowcy zamordowali 8 Polaków, w tym 20-letnią Julię Bałajewicz oraz 14-letnią Eugenię Teterę.„Kazik poszedł na strych, Julka schowała się w skrzyni. Kazika dopadli pierwszego. Dostał kulą rozrywającą i spadł z dachu. Julkę wyciągnęli ze skrzyni i zgwałcili.Opowiadała macocha, że prosiła: „panowie zrobiliście coście chcieli, darujcie życie”. Padł strzał”  (Michał Bałajewicz; w: Siekierka…, s. 1035; lwowskie).„W poprzek łóżka leżała w krótszej koszuli (nakryta chustką przez Marczewską) Gienia siostra lat 14. Twarz nienaruszona. Pościel na łóżku obłocona. Zgwałcono ją przed śmiercią.Śmiertelna kula weszła w szyję i wyszła wierzchem głowy. Tak jakby na leżącą położono karabin i oddano strzał” (Józefa Paszkowska z d. Tetera; w: Siekierka…, s. 1069; lwowskie).W lutym 1944 r. we wsi Majdan pow. Kopyczyńce „zamordowano Marysię Pełechatą, lat 24, córkę Anny i Mikołaja. Szła z koleżanką Marysią Dżumyk do Cortkowa.Na drodze niedaleko starej leśniczówki, wyszło do nich kilku ukraińskich rezunów i zaprowadzili obie na Korczakową, do „domu katowni” mieszczącego się w polskiej zagrodzie Marii i Franciszka Czarneckich./…/ Kiedy przyprowadzono obie dziewczyny do jej domu, Marysię Dżumyk banderowcy zwolnili, bo jej matka była Ukrainką z Tudorowa, natomiast Marysię Pełechatą zatrzymano.Kilku pijanych banderowców najpierw ją zgwałciło, a następnie torturowali ją, m.in. ucięli jej język, potem obie piersi i będącą w agonii dziewczynę za włosy zaciągnęli do pobliskiego głębokiego rowu i tam dobili” (Józef Ciemny; w: Komański…, s. 745 – 746).We wsi Stawki Kraśnieńskie pow. Skałat zamordowali 3-osobową rodzinę polską, w tym 19-letnią córkę Janinę Karpińską uprowadzili do lasu, zborowo zgwałcili i z otwartą raną brzucha wrzucili do suchej leśnej studni, gdzie konała przez kilka dni.7 i 8 marca 1944 roku we wsi Jamy pow. Lubartów, Ukraińcy na służbie niemieckiej zatrzymali się na kwaterach we wsi. Po posiłku z alkoholem wypędzili mężczyzn i napastowali kobiety i dziewczęta. Na drugi dzień zaczęli palić i mordować Polaków:„Małe dzieci chwytali za nogi i żywcem wrzucali w płomienie. Kobiety i dziewczęta były najpierw gwałcone, zabijane, a ich zwłoki wrzucane do ognia”. Zamordowali około 200 Polaków (Jastrzębski…, s. 161, lubelskie).W połowie marca 1944 r. w miasteczku Gołogóry pow. Złoczów banderowcy złapali młodą nauczycielkę, łączniczkę AK Lusię Szczerską, która zbierała pieniądze na wykupienie z więzienia we Lwowie księdza Antoniego Kamińskiego, aresztowanego po fałszywym zarzucie przez policje ukraińską.„Została ona przywiązana drutem do drzewa, rozebrano ja do naga, miała wydłubane oczy, obcięty język, oskalpowaną głowę, ze skórą ściągniętą do tyłu, odcięto jej też piersi, a zdarte kawałki skóry z całego ciała położono na ziemi, przed wiszącym ciałem. Był to widok przerażający, pokazujący do czego zdolny jest ukraiński faszysta”  (Tadeusz Urbański; w: Komański…, s. 980).„17 marca 1944 roku (we wsi Staje pow. Rawa Ruska – przyp. S.Ż.) liczna grupa wyrostków ukraińskich, w wieku od 15 do 18 lat napadła na polskie zagrody i wymordowała wszystkich napotkanych Polaków.Zginęli wtedy: /…/ Maria Legażyńska (20 lat), wyprowadzona z domu, zgwałcona przez kilku napastników, następnie zamordowana, a zwłoki położone zostały pod stodołą”  (Aleksander Kijanowski; w: Siekierka…, s. 796; lwowskie).25 marca w tej wsi upowcy spalili część zabudowań i kościół oraz zamordowali ponad 40 Polaków, w tym kobietę zbiorowo zgwałcili i dwóch Ukraińców o nazwisku Skopij zarąbało ją siekierami.W marcu 1944 roku we wsi Bruckenthal pow. Rawa Ruska policjanci ukraińscy przebrani w mundury niemieckie, upowcy oraz chłopi ukraińscy z okolicznych wsi wymordowali 230 osób.Około 100 osób spalili w kościele. „W sukurs umundurowanym bandytom przyszły liczne zastępy mołojców z Domaszkowa, Sałaszy i Chlewczan. Ci byli uzbrojeni w widły, siekiery i noże.Zaczęły płonąć pierwsze domy. Wśród zabudowań uwijali się podpalacze i gromady chłopów ukraińskich, grabiąc co się tylko dało. Ulicami, w stronę kościoła, szły tłumy ludzi, otoczone i popędzane przez gromadę żądnych krwi bandytów.Inni buszowali po piwnicach i strychach wywlekając stamtąd ukrytych mieszkańców, pastwiąc się nad nimi i gwałcąc kobiety i dziewczęta. /…/Zabijano więc w płonących domach, na podwórzach i ulicach, zarzynano dzieci i kobiety”  (ks. Michał Danowski; w: Siekierka…, s. 780 – 790; lwowskie).W marcu 1944 r. między wsią Modryń a kol. Sahryń pow. Hrubieszów znaleziono zwłoki nagiej 14-letniej dziewczynki polskiej, wbitej na pal, pochodzącej z Sahrynia (Jastrzębski…, s. 115, lubelskie).We wsi Perehińsko pow. Dolina uprowadzili do bunkra 25-letnią Eugenię Czanerlę i jej przyrodnią siostrę 19-letnią Józefę Raczyńską. Tam je trzymali przez kilka dni i gwałcili, a następnie zamordowali.„Pewnego dnia do Alojzego Czanerle przyjechał znajomy Ukrainiec z Perehińska, który powiedział, że Eugenia Czanerle z córką Martą i Józefą Raczyńską zostały uprowadzone z domu i trzymane w bunkrze, tam gwałcone i grozi im śmierć.Ta wiadomość się sprawdziła, obie kobiety z dzieckiem nigdy do domu nie powróciły. Zostały zamordowane”  (Maria Bolesława Gurska.; w; Siekierka…, s. 60 – 61 oraz podpis pod fotografią na s. 105; stanisławowskie).We wsi Zawałów pow. Podhajce upowcy  uprowadzili z drogi, zgwałcili i zamordowali dwie dziewczyny polskie: 17-letnią Lidię Kordas  i 20-letnią Julię Niemiec. We wsi Zielencze pow. Trembowla  kilku „partyzantów ukraińskich” usiłowało uprowadzić z domu młodą Polkę, ale wobec jej oporu i oporu matki, pobili matkę a jej 16-letnią córkę Genowefę Malarczyk zakłuli bagnetami.Nocą z 1 na 2 kwietnia 1944 r. we wsi Dołha Wojniłowska pow. Kałusz upowcy zamordowali co najmniej 95 Polaków, w tym na plebani spalili 38 Polaków (kilka rodzin) razem z ks. Błażejem Czubą.„Jadwiga Marek i jej córka Iśka zostały w kilka dni potem również zamordowane, a przed śmiercią zbiorowo zgwałcone (Emilia Cytkowicz; w: Siekierka…, s. 193; stanisławowskie).We wsi Zady pow. Drohobycz bojówkarze OUN spalili wszystkie 52 gospodarstwa polskie, szkołę, urząd wiejski i zamordowali 35 Polaków, oraz „nieznana liczba mężczyzn spaliła się w ogniu” (Motyka…. s. 387; Ukraińska partyzantka).„Druga część tragedii rozegrała się z Marią Badecką i jej synkiem. Przyszli banderowcy i oboje zabrali. Zgwałcili ją, obcięli piersi i zastrzelili, a dziecko przywiązali do dwóch ugiętych drzew, które prostując się, rozerwały je.Scenę tę oglądał z ukrycia parobek”  (Jadwiga Badecka; w: Siekierka…, s. 188. lwowskie).Mord miał miejsce we wsi Łąka pow. Sambor, dokąd uciekła z synem z przysiółka Zady po rzezi 10/11 kwietnia 1944 r. 7 kwietnia 1944 r. we wsi Salówka pow. Czortków esesmani ukraińscy z SS „Galizien’ zgwałcili i zamordowali Marię Górską, żonę podoficera WP.12 kwietnia 1944 r. we wsi Hucisko pow. Bóbrka upowcy oraz chłopi ukraińscy ze wsi okolicznych za pomocą siekier, kos, wideł, noży i innych narzędzi dokonali rzezi 118 Polaków.Szlak „bohaterskich” oprawców UPA był znaczony gęsto usłanymi trupami niewinnych dzieci, starców, kobiet i mężczyzn.A oto dalsze ofiary „Samostijnej Ukrainy” w wydaniu banderowskiej idei OUN-UPA:/…/ – Jadwiga Błaszczyszyn, mężatka, matka małego dziecka, została przez kilku banderowców zgwałcona i zamordowana  /…/– Karolina Bożykowska, córka Grzegorza, jedna z najładniejszych dziewcząt we wsi, 26 lat, zgwałcona i zakłuta nożami”.Zofia Gryglewicz z córką Michaliną, mieszkające na stałe w Bóbrce, przyszły w odwiedziny do męża i ojca, członka AK, ukrywającego się w Hucisku. W drodze powrotnej do Bóbrki zostały zatrzymane przez banderowców, zgwałcone i zamordowane (Jan Buczkowski; w: Siekierka…, s. 19, 36 – 38; lwowskie).10 i 13 kwietnia 1944 r. w mieście Kuty pow. Kosów Huculski upowcy wymordowali ponad 200 Polaków i Ormian. „W tym samym miesiącu w bestialski sposób zastała zamordowana cała rodzina naszego ojca. Jego brat Michał Chrzanowski z żoną Eugenią, oboje po 58 lat, dwóch synów: Tadeusz, lat 16 i Walenty, lat 11, oraz dwie córki: Wanda, lat 15 i Halina, lat 18, którą uprowadzono do lasu i po zbiorowym gwałcie zamordowano. Jej zwłoki znaleziono po kilku dniach powieszone na drzewie na skraju lasu” (Klara Augustynkiewica; w: Siekierka…, s. 319; stanisławowskie).W kwietniu 1944 r. we wsi Lipowiec pow. Lubaczów 6 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę Hawryszkiewiczów z 2 dzieci, z których 19-letnią córkę Stanisławę przed zamordowaniem zgwałcili.W czerwcową niedzielę 1944 roku we wsi Germakówka pow. Borszczów  pięć młodych dziewcząt wybrało się na stację kolejową pożegnać chłopców, którzy odjechać mieli do Wojska Polskiego. Były to: 15-letnia Janina Bilińska, 15-letnia Stanisława Hygier, 15-letnia Paulina Piaseczna, 17-letnia siostra Stanisławy Hygier, 18-letnia Zofia Diaczyn.„Nagle pojawiła się grupa wyrostków ukraińskich. Był wśród nich Dmytro Husak, znałem go ze szkoły. Podeszli do dziewcząt, wzięli je pod ramiona i poprowadzili w głąb wioski.Po tym wydarzeniu nikt już tych dziewcząt nie widział i nie znaleziono ich ciał”.Po wielu latach Ukrainka Nastia Burdajna, która była we wsi staniczną, opowiedziała o losie tych dziewcząt.„Otóż zaprowadzono je do lasu i tam były gwałcone przez kilka dni, następnie spuszczono z nich krew i wbito kołki drewniane w narządy rodne. Pogrzebano je w okopach pod lasem na Glince” (Stanisław Leszczyński; w: Komański…, s. 543).18 sierpnia 1944 r. we wsi Pałanykie pow. Rudki zamordowali 19-letnią Weronikę Suchocką. „Została we wsi Pałaniki zatrzymana przez banderowców, którzy zrobili z niej widowisko makabryczne. Rozebrali do naga, wycięli język, posadzili na wozie przystrojonym zielonymi gałęziami i wozili po wsi jako symbol konającej Polski.To widowisko trwało przez pół dnia aż do zmroku. Pod wieczór dziewczynę zawieziono na tzw. okopisku, gdzie grzebano padłe zwierzęta, tam wykopano dół, do którego włożono ją w pozycji stojącej aż po szyję i tak konała w męczarniach przez kilka godzin” (Tadeusz Pańczyszyn; w: Siekierka…, s. 872).”Podczas dnia, w sierpniu 1944 r., zabrano ze szkoły Marię Myczkowską – nauczycielkę, która pracowała we wsi Zalesie. Przyprowadzono ja do domu jej ciotki, u której mieszkała. Mordercy zamknęli się z nią w pokoju, kolejno gwałcili ją i bili.Po kilku godzinach wyprowadzili ją z domu, a właściwie wyciągnęli, bo jak zeznają świadkowie, nie mogła już iść sama. Tak trwało przez dwa dni. Na trzeci lub czwarty dzień znaleziono jej zwłoki na brzegu Zbrucza. Jej ciało było zmasakrowane, ręce i nogi związane drutem kolczastym” (Danuta Kosowska; w: Komański…, s. 535).We wsi Polanka pow. Lwów „partyzanci ukraińscy” zamordowali 3-osobową rodzinę polską: chorego ojca zamordowali w domu, do lasu uprowadzili 1-rocznego syna i 17-letnią córkę.„ Dwa dni po napadzie banderowców, NKWD odnalazło w lesie ciało Natalki i jej braciszka. Natalka miała rozcięty brzuch, do którego był włożony martwy chłopczyk”  (Tadeusz Caliński – Cały; w: Siekierka…, s. 637 – 638; lwowskie).29 września 1944 r. we wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński podczas trzeciego napadu upowcy spalili polskie gospodarstwa i wymordowali 74 Polaków.„U rodziny Polichtów – Józefa (70 lat) i jego żony Wiktorii (60 lat), tej nocy nocował znajomy kolejarz z córką ze Lwowa. Wszyscy zginęli z rąk banderowców. Córkę kolejarza, młodą i ładną dziewczynę zabrali ze sobą banderowcy. Można się tylko domyśleć jej tragicznego losu” (Eugeniusz Koszała; w: Siekierka…, s. 236 – 237; lwowskie).W październiku 1944 r. we wsi Krzywcze Dolne pow. Borszczów zamordowali 9 Polaków; wszystkie zwłoki nosiły ślady licznych tortur, ran kłutych, miały pozrywane paznokcie, ciała poparzone od ognia, obcięte piersi u kobiet, które były torturowane i gwałcone (Komański…, s. 44).25 listopada w kol. Czyszczak pow. Kołomyja należącej do wsi Kamionka Wielka upowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 50 Polaków.„Banderowcy mężczyzn zabijali strzałami w tył głowy i układali twarzą do podłogi, natomiast kobiety i dziewczęta mordowali w łóżkach, prawdopodobnie po uprzednim zgwałceniu. Nie mogłam oderwać ich ciał od pierzyn i piór z zastygłej krwi.W innych polskich domach na Czyszczaku kilkoro małych dzieci miało nożem przybite języki do stołu. Kilku młodym dziewczętom napastnicy porozcinali usta od ucha do ucha. Śmiali się wtedy i mówili: „Masz Polskę szeroką od morza do morza” (Malwina Świątkowska; w: Siekierka…, s. 264; stanisławowskie).W listopadzie 1944 r. we wsi Hordynia pow. Sambor banderowcy uprowadzili 7 Polaków: ciała 6 Polaków znaleziono po kilku dniach na polach, natomiast 19-letnia Alicja Beck zaginęła bez śladu (ciała jej rodziców znaleziono).Jesienią 1944 r. we wsi Łukowiec Wiszniowski pow. Rohatyn zatrzymali koło miasta Stryj samochód, zamordowali młodą dziewczynę polską i kilku żołnierzy sowieckich oraz uprowadzili 4 młode dziewczyny polskie, po których ślad zaginął.9 grudnia we wsi Gontawa pow. Zborów: „Dwóch morderców nas zauważyło, i zaczęli do nas strzelać. Któryś z nich trafił mamę w nogę, tak, że upadła na ziemię. Uciekając odwróciłam się, nad mamą stał jeden z bandytów. /…/ Ojciec znalazł zwłoki mamy, leżała na ziemi martwa, bez butów, które zabrali jej mordercy. Ojciec wziął mamę na ręce i wtedy zauważył, że z brzucha wypadły jej wnętrzności. Mordercy wbili jej też w krocze duży kołek. Tej nocy w podobnie męczeński sposób, zginęły jeszcze dwie inne kobiety (Józefa Olszewska; w: Komański…, s. 951).„Byłam mieszkanką wsi Babińce k. Dźwinogrodu. Na początku lata 1944 r. władze sowieckie zabrały do wojska wielu mężczyzn, w tym mojego tatę Juliana Krzyżewskiego i męża Joanny Gonczowskiej. Tydzień po Bożym Narodzeniu 1944 r., kiedy spałam z mamą na piecu, banderowcy rozbili drzwi i weszli do naszej chaty. Było ich trzech. Ściągnęli moją mamę z pieca do sieni i tam ją kolejno gwałcili. Potem pobili ją tak mocno, że była cała posiniaczona.Ja w tym czasie schowałam się pod poduszkę, a kiedy zaczęłam krzyczeć, jeden z banderowców uderzył mnie mocno pałką. Kiedy oprawcy opuścili naszą chatę mama powiedziała: „Uchodźmy z chaty, bo jak jeszcze raz przyjdą to nas zabiją”.Wzięłyśmy pierzyny na siebie i poszłyśmy na strych do stajni. Do rana tam siedziałyśmy nie mogąc zasnąć. Słyszałyśmy, jak w nocy, drogą przez naszą wieś szli i jechali saniami i końmi bandyci – banderowcy.Rano poszłyśmy do mieszkania. Przyszła wtedy do nas nasza sąsiadka, koleżanka mamy, Joanna Gonczowska. Opowiedziała nam, że u niej też byli banderowcy i też ją gwałcili przy dzieciach”  (Maria Krzyżewska – Krupnik; w: Komański…, s. 537 – 538). Po zabraniu mężczyzn do wojska we wsiach polskich pozostały bezbronne kobiety, dzieci i starcy, pozostawione na pastwę banderowców.Po polskich domach bezkarnie grasowali banderowcy torturując, gwałcąc i zabijając dziewczęta i kobiety. We wsi Mogielnica pow. Trembowla zamordowali 42-letnią Bronisławę Janicką oraz jej 16-letnią córkę Nellę, którą zgwałcili i zakłuli nożami (Komański…, s. 406).W mieście Trembowla woj. tarnopolskie uprowadzili 25-letnią Irenę Golańską  i na polu koło wsi Ostrowczyk po zbiorowym gwałcie i torturach zamordowali ją (Komański…, s. 418).Pod koniec 1944 roku we wsi Germakowka pow. Borszczów małżeństwo polsko-ukraińskie zamierzało wyjechać do Polski. Safron Kifjak był Ukraińcem, jego żona Zofia z domu Konopska była Polką. Tuż przed wyjazdem jej mąż zaginał.„Zaniepokojona Zosia pobiegła do leśniczówki i zobaczyła męża z uciętą głową. Przebywała tam liczna grupa pijanych banderowców. Oni zatrzymali Zosię, najpierw ją zbiorowo zgwałcili, następnie włożyli ja do dużego worka, położyli na ziemi, i zaczęli ćwiczyć rzucanie noży w worek.Podobno zabawa trwała dość długo. Ofiara strasznie krzyczała i cierpiała, aż wreszcie skonała”  (Stanisław Leszczyński; w: Komański…, s. 545). Na masową skalę Polki były uprowadzane z domów i w większości ginęły bez śladu. Ciała odnalezionych były zmasakrowane.Ale ginęły nie tylko pojedyncze kobiety. Np. we wsi Czarnokońce Wielkie pow. Kopyczyńce po zabraniu mężczyzn do Wojska Polskiego, banderowcy uprowadzili z tej wsi oraz ze wsi Czarnokoniecka Wola 40 Polek i zamordowali w pobliskim lesie. Nie sposób także ocenić, ile kobiet zgwałconych ten koszmar przeżyło, bo ze zrozumiałych względów takich zeznań nie składały.Na początku stycznia 1945 roku we wsi Torskie pow. Zaleszczyki:„Było tam siedem ciał. Babcia znajdowała się w pozycji kucznej, miała wiele ran na ciele, pięć innych ciał leżało w różnych pozycjach, z wieloma ranami kłutymi na ciele, natomiast nasza mama była zupełnie naga, z odciętą piersią, bez uszu, z bagnetem w kroczu i wieloma ranami kłutymi i postrzałowymi na ciele”  (Czesław Bednarski; w: Komański…, s. 889).W styczniu 1945 roku we wsi Zazdrość pow. Trembowla uprowadzili z domów 3 Polki: Rozalię Podhajecką, Emilię Słowińską oraz Eugenię Wilk. Kobiety trzymali w piwnicy i gwałcili przez kilka dni, a następnie zamordowali (Komański…, s. 423). 8 marca 1945 r. we wsi Jezierzany pow. Borszczów wdarli się nocą do polskiego domu i wymordowali 6-osobową rodzinę Sorokowskich oraz sąsiadkę, koleżankę córki.Zarówno 18-letnią sąsiadkę Janinę Tomaszewską jak i 19-letnią córkę Bronisławę przed zamordowaniem zborowo zgwałcili (Komański…, s. 41).18 marca we wsi Dragonówka pow. Tarnopol dwaj banderowcy w mundurach NKWD wymordowali 7 osób z 2 rodzin braci Domaradzkich, w tym: małe dziecko, Kazię, utopili w cebrzyku z pomyjami oraz zabrali ze sobą 14-letnią córkę Ludwika Domaradzkiego, która zaginęła bez wieści (Komański…, s. 366).„Teresa Pendyk przypomina o napadzie ukraińskiej bandy na rodzinę Dziubińskich. Po nim banderowcy uprowadzili ok. 13-letnią córkę Dziubińskich. Przetrzymywali ją w piwnicy w Podhorcach. Dziewczynka była bita i gwałcona. Zmarła”. (http://roztocze.net/arch.php/22746_Ukrai?cy_wystawi?_rachunek_.htmlW marcu 1945 we wsi Leszczańce pow. Buczacz zamordowali 22 Polaków. Zwłoki 15-letniej Genowefy Gil znaleziono dopiero 3 maja nad brzegiem rzeki Strypa, natomiast zwłok uprowadzonej 17-letniej jej siostry  Heleny nie odnaleziono.We wsi Karczunek pow. Tarnopol: „Szczególnie tragiczny był los dwóch młodych kobiet – Michaliny Kupyny, córki Błaszkiewicza, żony Ukraińca Piotra Kupyny oraz 16 letniej Czesławy Nakoniecznej. Obie pochodziły z Dobrowód leżących 7 km od Ihrowicy i były Polkami. /…/ Zabrali obie kobiety do domu Tracza, gdzie wielokrotnie rozbierano je i brutalnie gwałcono. Nie pomogły błagania Michaliny, że zostawiła dwoje małych dzieci, 6 letnią córeczkę i 2 letniego synka, a jej mąż Ukrainiec jest na wojnie. Michalinę zamordowano. Czesławę trzymano w strasznych warunkach jeszcze kilka dni, ale w końcu wypuszczono.Wycieńczona gwałtami i głodem powoli wracała do oddalonych o 5 km Dobrowód. W tym czasie w siedzibie bandy pojawiła się niejaka Zahaluczka, prawdopodobnie żona Ołeksy. Kobieta przekonała banderowców, że pozostawienie przy życiu Czesi jest dla nich niebezpieczne, gdyż dziewczyna może zdradzić miejsce pobytu bandy.Kiedy Czesia z trudem dochodziła do Dobrowód, dogonił ją na koniu banderowiec Horochowski, pochodzący z tej samej wsi. Obwiązał dziewczynę powrozem i przyprowadził z powrotem do domu Tracza. Tam dziewczynę zabito” (Jan Białowąs: „Krwawa Podolska Wigilia w Ihrowicy 1944 r.”; Lublin 2003, s. 65-67 oraz w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.plW kwietniu 1945 r. we wsi Strzałkowce pow. Borszczów znalezione zostały zwłoki Danuty Szynajewskiej, z 1-roczną córką. Kobieta była torturowana, miała też wyprute jelita, natomiast dziewczynka roztrzaskaną głowę.Wiosną 1945 roku we wsi Święty Stanisław pow. Kołomyja w bunkrze UPA w lesie znaleziono zwłoki dziewczyn lat 17, 20 i 21.18 czerwca 1945 r. we wsi Cewków – Buda Czerniakowa  pow. Lubaczów upowcy zamordowali 3 Polki, lat 23, 26 (ich ciał nie odnaleziono) oraz 30-letnią.Nocą z 16 na 17 lipca we wsi Wojutycze pow. Sambor zamordowali 2 rodziny polskie liczące 10 osób, o nazwisku Kok (2 mężczyzn, 2 kobiety (lat 30 i 50), dwie córki lat 2 i 4 z jednej rodziny oraz 3 córki w wieku od 17 do 22 lat i syn lat 24 z drugiej rodziny.„Przed śmiercią kobiety i dziewczęta zostały zbiorowo zgwałcone. Wszyscy byli torturowani, ciała ofiar były zmasakrowane”  (Siekierka…, s. 912 – 913; lwowskie).16 czerwca 1946 r. we wsi Darowice pow. Przemyśl upowcy uprowadzili 18-letnią Helenę Wańczoskę i po nocy następnego dnia przyprowadzili ją pod jej dom i tutaj zastrzelili.Nocą z 6 na 7 lutego 1947 r. we wsi Żernica Wyżna pow. Lesko uprowadzili 4 Polki, które zaginęły bez wieści oraz w marcu tego roku we wsi Raczkowa pow. Sanok uprowadzili 3 Polki, które także zaginęły bez wieści.Podczas walk z UPA w Bieszczadach generał Edwin Rozłubirski wyruszył z batalionem WP na pomoc napadniętej przez UPA jednej z wiosek.Meldunek przekazała placówka WOP w Komańczy. Dotarli po dwóch godzinach marszu. Generał relacjonował, co tam zastali:„ W stojącej na uboczu owczarni znaleźliśmy dziewczęta i młode kobiety, jedyne istoty ludzkie, które ocalały z rzezi – ofiary tego, co – Hładysz cynicznie określał jako „kwadrans higieny seksualnej” ; kobiety zmaltretowane, pokrwawione, wielokrotnie gwałcone…Płakały i błagały o pomoc, ale jak mogliśmy im pomóc? Trzeba było zawieźć je do miasta i udzielić pomocy lekarskiej…. Drżącym i zacinającym się ze zdenerwowania głosem meldowałem o tym dowódcy pułku prosząc o przysłanie lekarza i konwoju z samochodami wymoszczonymi sianem – wiedziałem, że tyloma sanitarkami, ile było potrzebnych, pułk nie dysponuje .Felczer batalionu zbierał od żołnierzy opatrunki osobiste – swoje z torby już dawno zużył, bez rezultatu usiłując zahamować krwotok dziewczynie, której bandyci wcisnęli butelkę w narządy rodne, po czym jeden z nich szczególnie okrutny – jak mówiły z krechą na gębie – który bił je i maltretował – rozbił szkło kopnięciem.Nieszczęsna leżała teraz w kałuży krwi na ziemi, bezsilna, z twarzą białą jak papier, gryząc wargi w niemym milczeniu; podobno opierała się banderowcom, jednego z nich uderzyła w twarz.Druga, która wymaga natychmiastowej interwencji chirurga to dwunastoletnia dziewczynka…. Ma rozdarte krocze”. Jeszcze w 1948 roku, 8 kwietnia we wsi Cichoborz pow. Lubaczów grupa „ukraińskich partyzantów” torturowała i zabiła Polaka – gajowego, a dwóch z nich zgwałciło jego córkę.Trudno jest oszacować, ile polskich dziewcząt i kobiet padło ofiarą ukraińskich gwałtów w latach 1939 – 1948.Łączna ilość ofiar ludobójstwa szacowana jest od 150 tysięcy do 250 tysięcy Polaków, z czego około 80% to były kobiety, dzieci i starcy.A jak wskazują badania dr Lucyny Kulińskiej, ofiarami gwałtów padały nawet 6-letnie dziewczynki.Można przyjąć, że będzie to liczba mieszcząca się pomiędzy 20 – 50 tysiącami ofiar. O ile jednak w przypadku sowieckich gwałtów na Niemkach, Polkach czy Węgierkach, w ich wyniku śmierć poniosło mniej niż 1% ofiar, to w przypadku gwałtów ukraińskich przeżyło je mniej niż 1% polskich dziewcząt i kobiet.Jest to także istotą tego ludobójstwa określonego przez prof. Ryszarda Szawłowskiego jako „genocidum atrox” , czyli „ludobójstwo okrutne, straszliwe”.Sejm Rzeczypospolitej. jak ogólnie wiadomo, zlekceważył przy pomocy Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Stefana Nesiołowskiego  i innych „prawdziwych Polaków” „11 lipca Dzień Męczeństwa Kresowian” nie uznając tego Dnia Pamięci, natomiast „genocidum atrox” (ludobójstwo okrutne) dokonane na 200 tysiącach Polakach i innych narodowości obywateli polskich uznał w sposób bezwzględnie okrutny za „znamiona” ludobójstwa.Ponieważ „znamiona” ludobójstwa nie utożsamiają się z okrucieństwem „genocidum atrox” Sejm Rzeczypospolitej z zza biurka odpowiada za zbrodnie ludobójstwa nacjonalizmu ukraińskiego dokonane na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.Natomiast politycy polscy występują na kijowskim majdanie z przemówieniami pod banderowskimi sztandarami.Tymczasem początek na początku roku 2014:“Polakom … zrobimy drugi Katyń”  – to słowa Dmitrija Jarosza (!)  -przywódcy “Prawego Sektora” w rozmowie z Olegiem Tiahnybokiem – przywódcą partii “Swoboda ” prowadzącym równocześnie pochody nacjonalistów, faszystów i antysemitów ukraińskich z roszczeniami terytorialnym od Przemyśla po Kraków pod hasłami: “Smert Lachom – sława Ukrainie” “Lachy za San” “Riazy Lachiw” “Lachow budut rizaty i wiszaty” “Dosyć już Lachy paśli się na ukraińskiej ziemi, wyrywajcie każdego Polaka z korzeniami”.  Opracowanie Aleksander Szumański “Kurier Codzienny” Chicago  Dokumenty, źródła, cytaty:  https://3obieg.pl/ukrainskie-gwalty-na-polkach-temat-zakazany  www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl ).  Stanisław Żurek stanzurek@vp.pl  http://www.ivrozbiorpolski.pl/ IV ROZBIÓR POLSKI  Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945”  Kulińska i A. Roliński, Kraków 2003, s. 12 – 14. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/04/26/mamy-prawo-do-wszystkich-polek-sowieckie-gwalty-nad-wisla/#3   
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Wrzodak samozaorany

$
0
0
Przyznam szczerze, że z coraz większą przyjemnością zaglądam na NEon24. Toż to czerwono-różowy teatro della farsa wzbogacony dodatkowo o pokłady groteski. Mój ulubieniec, neonowy intelektualista Zygmunt Wrzodak, zabłysnął po raz kolejny. W opublikowanym 5 września tekście tradycyjnie już daje odpór prymitywom i analfabetom w rodzaju znanego nam dobrze Husky’ego, który to zdaniem oparowego mędrca jest przybocznym Tezeusza. Nie dość, że przyboczny, to na dodatek analfabeta blogerowy, nasączony zoologiczną nienawiscią do chrześcijan - słowian z Rosji. Co więcej mędrzec z Ursusa podobnie jak Z. Niebieski stawia wysoko NEon24 co pryncypialnie stwierdza doskonale znając temat inteligencji choćby z własnego życia. Wszak powszechnie znanym faktem jest, że były poseł Zygmunt matury nie zrobił, bo jak przeczytał opublikowane w Trybunie Ludu pytania to padł ze śmiechu, że takimi pierdołami każą zaśmiecać ludziom umysły.Na ten przykład po co komu znajomość wzoru na objętość kuli? Przecież i tak objętość podawana jest na butelce, więc po co zaśmiecać sobie głowy niepotrzebną wiedzą? Poza tym, izwinitie za obarot, na chuj taka wiedza, skoro trzeba palić opony? W ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa Wrzodak olał więc maturę. Bo chciał, a nie dlatego, że nie dał rady, jak twierdzą syjoniści, unioniści, komuniści, onaniści, masochiści, inni iści… ;) Zatem temat (braku) wykształcenia nomen omen mamy z głowy. Ta drzemiąca we Wrzodaku wiedza pomimo braku formalnego wykształcenia (niczym Adam Wiśniewski – Snerg) pozwala mu na stwierdzenie: wypisuje co raz to głupsze rzeczy na N24, myśli, że i tu są mało rozgarnięci pisowcy i wszystko co głupie kupią. Tytan oparowego intelektu, którego teksty doprowadzają do intelektualnego orgazmu niejaką Astrę, raczył był wskazać na najważniejsze odkrycie ostatniego tysięclecia. Otóż Polska jest najbogatszym krajem świata. A już prawdziwe skarby kryje w sobie Suwalszczyzna. I może mędrzec z Ursusa ma rację, ale na uzasadnienie swoich słów (np. Polska ma więcej ropy niż Arabia Saudyjska, i to prawie 20 razy) powołuje się na portal pressmix.eu. Horrible dictu, jako ongiś autor tegoż portalu ze zgrozą muszę stwierdzić – właścicielem a potem rednaczem był… autentyczny Żyd. Dla dociekliwych – używał pseudonimu zaczynającego się od imienia Alef… ;) Z założenia był to portal prześmiewczo-kpiący, opierający się na wiadomościach publikowanych jako najświentszo prowda m. in. przez tak intelektualne portale jak NEon24. Intelektualista z NEon24 byłby więc ofiarą żartu? Albo, co gorsza, żydowskiej intrygi?   7.09 2019
Ocena wpisu: 
Średnio: 3.6(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

Odlot Prezesa: "Za 20 lat będziemy bogatsi, znacznie bogatsi niż Niemcy"

$
0
0
Ilustracja: 
W zasadzie jest to zdanie nie wymagające komentarza... Swoisty test na inteligencję słuchaczy i wyborców. I dlatego dziwi mnie zupełny brak - póki co - notek blogerskich na ten temat. Bardziej podłożyć się nie sposób. A potem, po Niemcach - wymieniając groźniejszych przeciwników - to już tylko parę lat, by wyprzedzić Chiny, Norwegię, Kuwejt i podejść pod USA. I zdobyć szczyt. Szczyt debilizmu. Jak w piosence "Cień wielkiej góry: "Ściana, droga pod szczyt, a potem nagle krzyk".G8, G4, G2 i G0. Wielkie G. W każdym razie jedno jest pewne - Prezes i Premier znaleźli punkt G elektoratu dopasowany do tego elektoratu oczekiwań i możliwości. "Punkt G daje niesamowitą rozkosz partnerce". Partnerką jest Polska. W łóżku. Ale z łóżka trzeba kiedyś wyjść. I pójść do lekarza (nie daj Boże, do szpitala), do sklepu, po emeryturę na pocztę - a tam już po orgazmach talmudyzmu wyborczego ani śladu, tylko rzeczywistość skrzeczy. "Za 20 lat będziemy bogatsi, znacznie bogatsi niż Niemcy". Co to może znaczyć. Są 3 możliwości: 1. Niemcy ogłoszą bankructwo i zostaną przejęte przez np. Grecję i wtedy staniemy się od nich bogatsi2. Prezes mówiąc w pluralis maiestatis"będziemy bogatsi" miał na myśli swój dwór, partyjnych członków rad nadzorczych i wierchuszkę Partii. Glapiński i jego damy już dziś są bogatsi niż przeciętny Niemiec. A za 20 lat, to hohoho! Same procenty nieźle nabiją. 3. Prezes podczas wizyty Janiny Goss u niego, gdy wyszła do toalety pomylił pudełka z tabletkami. Obydwa pudełka czerwone... Wygląda na to, że w przyszłym roku premier może dostać nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Za opracowanie nowej strategii ekonomicznej o nazwie: "bogatyzm". W tym kierunku myśli ekonomicznej bogactwo kraju jest niezależne nie tylko od gospodarki. Jest niezależne od niczego. Jedno tylko dziwi: dlaczego inne "kraje borykające się" nie rzucają się na tę myśl ekonomiczną. Przecież wkrótce cały świat mógłby być najbogatszy! Tacy Francuzi na przykład są w G7, a ubierają się w żółte kamizelki i marudzą, że nie starcza im do pierwszego. A wystarczyłoby tylko zastosować rozwiązanie Morawieckiego... Nie doceniają koncepcji  b o g a t y z m u "...Trawka, koka - mogą być sfałszowane. Wtedy kopią słabo. Bogatyzm zawsze kopie jak diabli.https://www.spin.siedlce.pl/2019/09/05/prezes-jako-super-wzorzec-konwencja-pis-w-siedlcach/Ilustracja. Tczew za 20 lat. Bardzo wszyscy lubimy aż do późnej starości snuć radosne marzenia o świetlanej przyszłości: Za trzydzieści parę lat, jak dobrze pójdzie, piękny będzie stary świat, wspaniali ludzie, pełny dobrobyt, nastrój świąteczny, nasze pomniki staną w krąg będzie przecież nowy rok - rok dwutysięczny. Pani patrzy tak dziwnie, pewnie pani nie wierzy w takie mrzonki naiwnej, pani nikt nie nabierze. Za trzydzieści parę lat, jak dobrze pójdzie, pozostanie ciemny ślad na białym murze, cisza nieznana, spokój odwieczny, kilka bakterii w głębi mórz, nie obliczy nikt, że już rok dwutysięczny. [video:https://youtu.be/8MIb-jZR5QM autoplay:0] 
Ocena wpisu: 
2
Średnio: 2(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

TEN KNEBEL MAMONY WYPLUJEMY Z KRWIĄ

$
0
0
  ten knebel mamony wyplujemy z krwiągdy nas okładać zaczną podle batemoni nie znają przecież miłosierdziai zawsze będą dla Polaków katem! przez tyle wieków byli naszą zmorąmyśmy naiwnie wierzyli Judaszoma oni zawsze knuli za plecamiaby handlować ojcowizną naszą  jutro wyszarpią nam Polskę spod nóga my jak dotąd zostaniemy niemiwierząc naiwnie w słowa zdrajcównam nie zostawią nawet stopy ziemi już dość rzucania chlebem za kamieniebo miłosierdzie kata nie rozczulinie bądź naiwna Siostro! oraz Bracie!bo przeciw Polsce zawsze będą knuli! bo dla nich Polska to jest strefa zgniotu będą w nas sączyć śmiertelną chorobęnie daj się podłym słowem jak łańcuchemzniewolić Polsko nad Ojczyzny grobem nie daj się zepchnąć w ciemny dół pogardytym którzy z przyszłości Wolnej Polski drwiąbo znów nam wbiją w plecy bagnet zdradybyśmy knebel  mamony wypluli z krwią...!  
Ocena wpisu: 
Średnio: 3(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Katyń..znicze..ekologia..

$
0
0
  To się aż w głowie nie mieści.Gazeta Wyborcza zastanawia się jaki jest sens zapalania zniczy dla uczczenia ofiar Katynia i ile dwutlenku węgla to wyemituje. To jakaś paranoja...Spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo planuje zapalić na pl. Piłsudskiego ponad 20 tys. zniczy dla ofiar zbrodni katyńskiej. Jednak pomysł najwyraźniej nie wszystkim przypadł do gustu. "Gazeta Wyborcza" z "troską" pyta: A co z dymem w centrum?Czy to mieści się w jakaś psychiatryczna rubryka.Czy jest choć jedno słowo w słowniku wyrazów wulgarnych by to jednym wyrazem opisać.Jednym słowem -Pamięć o ofiarach Katynia jest ksenofobiczną,nacjonalistyczna i zaściankowa. Oraz........ nieekologiczną.Po zwycięskich dla opozycji wyborach jej nie będzie.                      Wystarczy spojrzeć? TragediaWyborcza.pl Warszawa GazetaStolecznaZapalą ponad 20 tys. zniczy w centrum miasta dla ofiar Katynia. A co z dymem?http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25164642,zapala-ponad-20-tys-zniczy-w-centrum-miasta-dla-ofiar-katynia.htmlA teraz pytanie dla tych dziennikarskich żydowski kretynów?To co w takim razie z dniem 1 listopada.Co? Jestem przekonany, że Warszawiacy zniosą te 20 tysięcy zniczy w imię pamięci ofiar Katynia! 
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

Wyrób premiero podobny kandydatem PO na premiera.

$
0
0
 Młodsi blogowicze tego nie pamiętają, ale w czasie stanu wojennego, w ogólnym braku czegokolwiek, ówczesna władza próbowała zastąpić potrzebne produkty czymś, co było do tego podobne.Najlepszym tego przykładem jest czekolada, coś co było w opakowaniu niby przypominającym czekoladę, nazywało się wyborem czekoladopodobnym.Podobny zabieg ze stanu wojennego zastosował  Grzegorz Schetyna, słuchając agencji pijarowej  nie wiedząc dlaczego z Izraela , która podpowiedziała się, żeby się „schował”. Nie wiem dlaczego PO musiała płacić firmie zewnętrznej, bo jak mówił klasyk, jest to oczywista oczywistość i większość Polaków o tym wie. Schetyna postanowił wyciągnąć królika z kapelusza, a tym królikiem okazała się Kidawa-Błońska, dla której ta nominacja była kompletnym zaskoczeniem.Przemawiając na inauguracje była całkowicie zaskoczona tą nominacją , gdyż nie miała nawet programu  swojej partii. Ten mityczny sześciopak Schetyny, jest taką enigmą, że nie zna jej nawet Schetyna, nie mówiąc już o proponowanej nowej proponowanej pani premier in spe i inni kandydaci na posłów tacy jak np., pan Poncyliusz czy pan, którego nazwisko nie pomne, a jest sprawozdawcą sportowymMoim zdaniem Kidawa Błońska jest to zabieg , który ma za zadanie  ocieplenie wizerunku PO, ale co ma zrobić Kidawa-Błońska jak mówiąc po młodzieżowemu jest nie za bardzo kumata. Samo szczerzenie zębów w wymuszonym  uśmiechu nic nie da.
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 
Viewing all 33206 articles
Browse latest View live