Quantcast
Channel: Niepoprawni.pl
Viewing all 32790 articles
Browse latest View live

Czy Matka Boska była Żydówką?

$
0
0
Ilustracja: 
Żyjemy w czasach "wielkiej ściemy".Wszędzie wokół wmawiają nam " na okrągło", że żyjemy w "demokracji", a coraz więcej z NAS - "zwykłych zjadaczy chleba", nabiera przekonania, że to jakiś SZWINDEL. Coraz bardziej nabieramy przekonania, że wrzucenie raz na kilka lat kartki wyborczej do urny wyborczej po to, aby "wybrać" jednego z podsuniętych nam przez mafie polityczne – zwane na wyrost "partiami politycznymi"– kandydatów, to nie jest jednak demokracja.  Więcej na ten temat w tekście: »Tak zwana "demokracja"– największy przekręt współczesności« (http://naszeblogi.pl/47072-tak-zwana-demokracja-najwiekszy-przekret-wspolczesnosci), a także w tekstach:"Czy w Polsce rządzi mafia?" ( http://naszeblogi.pl/47571-czy-w-polsce-rzadzi-mafia)" 25 (70) lat bandytyzmu pod szyldem i w majestacie państwa polskiego"(http://naszeblogi.pl/50847-25-70-lat-bandytyzmu-pod-szyldem-i-w-majestacie-panstwa)i w innych tekstach publikowanych na portalach wymienionych na końcu tego artykułu. Oczywiście, w dalszym wciskaniu nam tej "ściemy", głównie za pośrednictwem massmediów, najbardziej zainteresowane są tzw. "elyty" polityczne, które – różnymi metodami w poszczególnych krajach i przy użyciu różnych zapisów, nazywanych "prawem"– dorwały się do władzy. To samo głoszą jednak zblatowane z nimi tzw. "elyty" naukowe, nie przejmując się, a być może nawet nie zauważając, że tym samym kompromitują do cna zdobyte tytuły: profesorów, doktorów, docentów.To powoduje, że w powszechnym odczuciu nie ma już ELIT, a są jedynie "łże – elity" (pseudo – elity). Paradoks polega na tym, że to nasze, coraz powszechniejsze, odczucie istnienia w czasach "wielkiej ściemy"świadczy jednak o tym, że "normalniejemy"– że coraz bardziej zaczynamy dostrzegać, że to MY – naród, że to MY – Polacy jesteśmy suwerenami w NASZYM państwie; chociaż zostaliśmy przez uzurpatorów pozbawieni możliwości wykonywania swej suwerenności – co najmniej w dużej jej części.  Warto sobie przypomnieć, że jeszcze niewiele więcej niż sto lat temu, większość ludzi w Europie - w tym wszyscy Polacy pod zaborami - żyło w świecie, gdzie obowiązywał JEDEN PRZEKAZ: władza z woli Boga należy do monarchy. Jedna osoba, nawet jeśli miała wątpliwe kwalifikacje umysłowe nie tylko do sprawowania władzy, ale do "normalnego" funkcjonowania w przestrzeni publicznej,była "panem życia" - a wcale często decydowała też o śmierci (wojny itp.) - milionów osób. Więcej w książkach:"W poszukiwaniu suwerena. Czy każdy z nas jest suwerenem?", 2009 r.;"Postmonarchia czy demokracja", 2013 r.;"Demokracja", 2013 r.,a także, na przykład, w tekstach: "Ja, (współ)suweren...: Bój to jest wasz ostatni." http://naszeblogi.pl/47506-ja-wspolsuweren-boj-jest-wasz-ostatni"POLSKA DLA POLAKÓW – czy tego Pan chce, czy nie, Panie (P)AD"http://naszeblogi.pl/48767-polska-dla-polakow-czy-tego-pan-chce-czy-nie-panie-pad"Postmonarchia – obalmy w końcu, kuźwa, ten ustrój!"http://naszeblogi.pl/55315-postmonarchia-obalmy-w-koncu-kuzwa-ten-ustroj"Obalmy, kużwa, ten ustrój! (cz. II). Posłów powołuję – odwołuję."http://naszeblogi.pl/55380-obalmy-kuzwa-ten-ustroj-cz2-poslow-powoluje-odwolujeKilka dni temu było święto Bożego Narodzenia, a już niebawem Nowy 2018 Rok, czyli "wydarzenie w czasie" mające ten sam rodowód – narodziny Jezusa. Jest to okazja do "prześwietlenia" kolejnego ważnego w naszej – polskiej przestrzeni publicznej, "przekazu", nachalnie utrwalanego przez pewne środowiska, w tym, co jest niesamowitym paradoksem, przez pewne środowiska w kościele katolickim. Ten "przekaz" składa się z wielu elementów cząstkowych, tutaj jednak zajmiemy się tylko tymi, które czynią największe spustoszenie w prawdziwym obrazie rzeczywistości. Są to tezy, że:Matka Boska była Żydówką;Jezus był Żydem;Żydzi to "starsi bracia w wierze" chrześcijan. Oczywiście, w tekście tym zostaną pominięte, wszelkie rozważania i spory, czy Jezus i jego matka byli postaciami historycznymi, czy nie i temu podobne. Na potrzeby tego artykułu przyjmujemy wersję zdarzeń opowiedzianą w Nowym Testamencie i doprecyzowaną/dopowiedzianą w tradycji chrześcijańskiej, bo to one stanowią przecież rdzeń kanonu wiary dla chrześcijan, a przynajmniej dla tej wersji chrześcijaństwa, która dominuje w Polsce.  Powyższe rozważania można by rozpocząć od dywagacji, czy Jezus był Judejczykiem, a jego matka – Judejką. Koronnym argumentem byłby fakt, że od 6 r. n.e. wszystkie miejscowości związane z życiem tych postaci, weszły ostatecznie w skład rzymskiej prowincji o nazwie Judea, (przemianowanej w 135 r. n.e. na "Syria Palaestina") obejmującej wcześniejsze prowincje: Judea, Samaria i Galilea. Koronnym kontrargumentem mógłby być fakt, iż Jezus prawie przez całe swoje życie, a jego matka w dużej części swego życia, związani byli z miejscowościami, w tym szczególnie z Nazaretem, które do 6 r. n.e. znajdowały się w prowincji Galilea. Prowincja ta, mimo wyznawania przez dużą część jej mieszkańców tej samej wiary co Judejczycy, przez prawie cały okres istnienia antycznego judaizmu pozostawała bytem odrębnym od Judei, a mieszkańcom Galilei zdarzało się nawet walczyć zbrojnie z mieszkańcami prowincji Judea. Dywagacje takie byłyby tutaj jednak zupełnie zbędne, bo nie istnieje zbiorowość ludzi, nazywana "Żydami". Mówiąc inaczej - "Żydów" nigdy nie było i teraz też nie ma.Tak samo nigdy nie istniał i dzisiaj też nie istnieje "naród"żydowski. Wyobrażenie "Żydów" i "narodu"żydowskiego jest to kolejny wielki SZWINDEL, spreparowany w drugiej połowie XIX wieku głównie przez ludzi, których przodkowie albo:przeszli pod koniec I tysiąclecia n.e. na istniejącą wtedy odmianę judaizmu (różną od judaizmu antycznego, o tym więcej dalej w tekście) na rozległych stepach Wschodniej Europy w państwie Chazarów;dokonali konwersji na religię żydowską jeszcze później, w tym także w okresie gwałtownego rozwoju, szczególnie w I Rzeczypospolitej, chasydyzmu.  Rozwój wiedzy historycznej, w tym pojawienie się takich nowych narzędzi poznawczych jak badania genetyczne, dostarczył wiedzy, że współcześni żydzi (wyznawcy współczesnej odmiany judaizmu), jak i ludzie "czujący się Żydami" tylko dlatego, że ich przodkowie wyznawali jakąś tam odmianę judaizmu (różną, oczywiście, od judaizmu "antycznego"), absolutnie nie są "Semitami": potomkami mieszkańców Judei czy Galilei. W sensie etnicznym są oni potomkami pewnie większości "plemion" Europy, a także plemion przybyłych z Azji, w szczególności Chazarów, bo uczynienie przez nich - czyli Chazarów, z istniejącej wtedy (w IX – X wieku) odmiany judaizmu religii państwowej (panującej) uchroniło najprawdopodobniej tę religię od odejścia w niebyt. Więcej na ten temat w tekście: » "Naród"żydowski?.. Jaki naród, Panie (P)AD!« ( http://naszeblogi.pl/48964-narod-zydowski-jaki-narod-panie-pad ) Po co został więc wymyślony "naród żydowski" - którego członkami mają być "Żydzi"?No coż, "naród żydowski" miał być podobno "narodem wybranym" (choć – pomijając wszystkie inne kwestie – przed naszą erą i długo, długo w naszej erze żadne "narody" nie istniały, co najwyżej "plemiona"), a czy "nie jest miło" przynależeć do takiej "elyty" i z tego tytułu być "lepszym" od "gojów"? A ile "praktycznych"żądań można jeszcze przez to uzasadnić!Najlepszym przykładem – państwo Izrael! Ani Jezus, ani jego matka nie byli "Żydami".Słowo "Żyd" pisane wielką literą nie jest bowiem niczym więcej, jak tylko błędem ortograficznym. Pozostaje pytanie, czy byli "żydami"– a więc czy wyznawali tę samą religię, co żydzi. Tutaj pojawiają się dwie podstawowe kwestie.Pierwsza dotyczy judaizmu antycznego, czyli tego, którego "centrum" była świątynia jerozolimska oraz "judaizmów" późniejszych. Judaizm antyczny oparty był na Torze i tylko na Torze, czyli Pięcioksięgu, znanym także w swym rdzeniu chrześcijanom jako Stary Testament. "Judaizmy" późniejsze także, podobnie jak chrześcijaństwo, uznają Pięcioksiąg za swoje "pismo święte", ale - także na podobieństwo chrześcijaństwa – dodały do niego inne jeszcze elementy, przede wszystkim Talmud. Co więcej, w okresie, kiedy niemal wszyscy wyznawcy ówczesnej wersji judaizmu na świecie mieszkali w I Rzeczypospolitej, rozwinął się wśród dużej części z nich ruch religijny zwany chasydyzmem, który przeobraził wyznawaną przez nich religię daleko poza kanony wyznaczone nie tylko przez Torę, ale także przez Talmud.  Reasumując, współczesna religia żydowska ma się do judaizmu tak, jak do judaizmu ma się chrześcijaństwo. Główna różnica jest jedna – istnieją pojęcia (słowa) opisujące odrębność chrześcijaństwa od judaizmu, nie zostały natomiast wytworzone pojęcia (słowa), które odróżniałyby religię żydowską od judaizmu; dlatego w tym tekście musiało pojawić się określenie "judaizm antyczny", choć jest ono mylące o tyle, że judaizm de facto istniał tylko w antyku. Od momentu, kiedy judaizm rozprzestrzenił się poza Palestynę i kiedy z czasem większość, a w końcu praktycznie 100% jego wyznawców, to byli konwertyci z innych wyznań, judaizm przeobraził się w odrębne religie.Z judaizmem łączyło je i łączy to samo, co i chrześcijaństwo – uznawanie Pięcioksięgu za "stary testament" (w znaczeniu – podstawowa Księga Święta). I tylko tyle. Kwestia druga – zarówno Jezus jak i jego matka urodzili się w rodzinie wyznającej judaizm. Ich drogi z judaizmem rozeszły się jednak ostatecznie i nieodwracalnie z chwilą ukrzyżowania Jezusa przez Judejczyków (mieszkańców Judei – wtedy nie było tam ani Żydów, co jest już oczywiste, ani żydów). Ten akt przekreślił możliwość wewnętrznego przeobrażenia się judaizmu pod wpływem idei głoszonych przez Jezusa. Ten akt dokonany przez wyznawców judaizmu, którzy tym samym odrzucili (nie uznali) Jezusa jako Mesjasza, stał się także początkiem chrześcijaństwa, jako odrębnej od judaizmu religii.  Pogląd (przekaz), że żydzi są jakoby "starszymi braćmi w wierze" chrześcijan powstał pod wpływem przemówienia papieża Jana Pawła II w rzymskiej synagodze w 1986 roku, kiedy, między innymi, powiedział: " Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i - można powiedzieć - naszymi starszymi braćmi." (http://cdim.pl/1986-04-13-jan-pawel-ii-przemowienie-w-synagodze-wiekszej-w-rzymie,467) Oczywiście, papież Jan Paweł II w swym (całym) przemówieniu użył wielu stwierdzeń, które dzisiaj – po ponad 30 latach – nie dadzą się obronić jako prawdziwe.Dotyczy to, przede wszystkim, dwóch przywołanych powyżej kwestii:dzisiaj już wiemy, że żydzi nie pochodzą od mieszkańców terenów, które zostały ostatecznie w 135 r. n.e. włączone w skład rzymskiej prowincji Syria Palaestina;dzisiaj już wiemy, że religia żydowska nie jest tą samą religią, którą wyznawali mieszkańcy terenów, które utworzyły w 135 roku Syrię Paelistinę, a co więcej – dzisiaj już wiemy, że religia żydowska ma podobny związek z judaizmem jak chrześcijaństwo, czyli ten sam "rdzeń": Pięcioksiąg – Stary Testament (lub, jeśli ktoś tak chce: ten sam "punkt wyjścia"). Papież Jan Paweł II nie powiedział jednak, że żydzi są "starszymi braćmi w wierze" chrześcijan. W jego przemówieniu, zarówno w cytowanym fragmencie, jak i w całości – po wskazaniu związków chrześcijaństwa z judaizmem ("rzeczywistość wewnętrzna") - jednoznacznie i wyraźnie pojawia się podkreślenie odrębności religii żydowskiej od chrześcijaństwa, na przykład, zawarte w słowach: "Stosunek do niej ..." (czyli do religii żydowskiej).  Współcześnie, po odkryciu prawdy o pochodzeniu żydów, co w znacznym stopniu wpłynęło także na postrzeganie relacji między religią żydowską a judaizmem, mówienie o "starszych braciach" nie ma żadnego logicznego sensu. Kiedy w IX wieku różne plemiona w ramach państwa Chazarów przyjmowały judaizm oparty na Torze i jeszcze bardziej oparty na Talmudzie, chrześcijaństwo było już od od 6 wieków religią panującą w dużej części Europy, a jego enklawy istniały w Azji i w Afryce. Pojawia się pytanie: skoro taki jest stan rzeczy, to dlaczego osoby, pełniące czasem bardzo wysokie funkcje w kościele katolickim, a także osoby deklarujące katolicyzm, jako swoje wyznanie, a przy tym publicznie przyjmujące hostię, spiewający kolędy itd, głoszą jednocześnie, między innymi, taki fałszywy przekaz, że: Matka Boska była Żydówką;Jezus był Żydem;Żydzi to "starsi bracia w wierze" chrześcijan. Czy ten "katolicyzm" jest tylko na pokaz – na użytek wyborców albo wiernych?Czy pod tym "katolicyzmem" nie kryje się przypadkiem przekonanie o przynależności do "narodu wybranego"? Obserwując zachowania tych "katolików" - takie, jak obchodzenie Chanuki - a także obserwując niektóre głosowania w sejmie i senacie, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że powyższa teza jest jak najbardziej prawdziwa. Jeżeli dodatkowo przeanalizujemy pewne wypowiedzi tych osób, to to nasze "wrażenie", przeradza się niemal w pewność.  Żyjemy w czasach "wielkiej ściemy".Wmawiają nam, że mamy "demokrację" - a od 28 lat rządzi ta sama klika, której przedstawiciele za plecami Polaków dogadali się w Magdalence. Uwłaszczyła się ona na NASZYM – POLAKÓW narodowym majątku, a nasze suwerenne prawa polityczne przekształciła w farsę wrzucania kartek do urn wyborczych. Owszem, w ramach tej kliki dochodzi do sporów, a nawet do walki – ale, tak naprawdę, tylko o jedno: o "prawo" do "pierwszeństwa dziobania".Cała reszta to ściema na "użytek publiczny". Część tej "elyty", która nachalnie obwieszcza nam "wciąż i na nowo", że mamy "wolność" i "demokrację", wciska nam także "kit":o "bohaterskim""żydowskim narodzie wybranym", mającym mieć kilkutysiącletnią historię;o współistnieniu nad Wisłą tego "narodu wybranego" wraz z Polakami od początku NASZEJ – POLSKIEJ państwowości;( O tym w tekście: » "Naród"żydowski?.. Jaki naród, Panie (P)AD!« http://naszeblogi.pl/48964-narod-zydowski-jaki-narod-panie-pad )o "Żydach" jako "starszych braciach w wierze" chrześcijan;itd., itd.Pytanie: czy to przypadkowa koincydencja?A może jest to pytanie retoryczne? ..........Inne artykuły autora na: http://grudziecki.salon24.pl/http://naszeblogi.pl/blog/5461http://niepoprawni.pl/blogi/dariusz-grudzieckihttp://www.mpolska24.pl/blog/demokracja-czy-postmonarchia  
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Joe Chal: - Czy Polska powinna domagać się reparacji wojennych od Niemiec?

$
0
0
Ilustracja: 
Wiele milionów Polaków zostało zamordowanych przez Niemców, zrównano z ziemia prawie doszczętnie wiele polskich miast i wsi, wprowadzono w życie redukcje populacji ludności polskiej sprowadzając pozostałych przy życiu do roli niewolników. Czy należy się dziwić, że Polska domaga się miliardów euro reparacji wojennych od Niemiec?Polskie władze zajmują się żądaniem od Niemiec reparacji za zniszczenia wojenne podczas okupacji naszego kraju w czasie II wojny światowej.Polityk Jarosław Kaczyński powiedział, że „Polska oczekuje wielkich odszkodowań".Niemcy jednak od wielu lat zdecydowanie odmawiają wzięcia odpowiedzialności za II wojnę światową".Prowokacja niemiecka w małym miasteczku Gliwice w pobliżu polskiej granicy. Tutaj, w nocy z 31 sierpnia 1939 r., Niewielka grupa nazistowskich agentów wywiadowczych, odzianych w polskie mundury, wpadła do niemieckiej rozgłośni radiowej.Tam zaczęli wysyłać w eter różne antyniemieckie wiadomości po polsku, po czym przebranych  za polskich sabotażystów więźniów przywiezionych z obozu koncentracyjnego w Dachau rozstrzelali i okaleczyli ich ciała w taki sposób, aby uniemożliwić identyfikację.Kilka godzin później Adolf Hitler ogłosił w Reichstagu, że incydent w Gleiwitz o który całkowicie obwinił podstępnych antyniemieckich polskich sabotażystów - był ostatnim aktem.Wcześniej jednak siły nazistowskie były już zgrupowane wzdłuż granicy z Polską. Następnego dnia rozpoczął się najciemniejszy rozdział w historii ludzkości.Każdy pamięta z czasów II Wojny Światowej niezrównany heroizm, przedstawiony w formie dokumentu z Dunkierki. Jednak dla narodu polskiego wojna była koszmarem tak czarnym, tak krwawym, że żaden film nie byłby w stanie nawet uchwycić cząstki tego wielkiego horroru.Do 1945 r. Zginęło ponad sześć milionów obywateli polskich, jedna piata populacji przedwojennej ludności. Takie miasta jak: Warszawa, Kraków, Lublin czy Grudziądz znajdowały się w dymiących ruinach. Miliony książek zostały spalone; setki bibliotek, szkół, muzeów i laboratoriów zostały zrabowane lub doszczętnie zniszczone.W rezultacie Niemcy zrobili wszystko, aby unicestwić cały polski naród, wymazać jego kulturę, zamordować jego klasy średnie i zredukować resztę do roli niewolnictwa. I choć hitlerowcy zostali pokonani, męka Polski jeszcze się nie skończyła, bo koniec tyranii Hitlera był początkiem następnego agresora w postaci Armii Czerwonej Stalina, który przekształcił ją w zbrutalizowaną radziecką republikę. Nic więc dziwnego, że wielu Polaków nigdy nie wybaczyło tego, co stało się 31 sierpnia 1939 roku. I nic nie ma dziwnego, że przywódca polskiej partii konserwatywnej PiS, Jarosław Kaczyński, żąda teraz "wielkich sum" jako reparacje od rządu niemieckiego.Oczywiście ma to wymiar polityczny. Pan Kaczyński jest bezkompromisowym i nieskalanym nacjonalistą, który obecnie uwikłany jest w zażartą kłótnię z opozycją, która po przegranych wyborach szkaluje nową władze i donosi do UE, ze ograniczana jest demokracja, manipulowanie niezawisłością sądownictwa oraz Trybunału Konstytucyjnego i niestety trafiają te pomówienia na podatny grunt w Brukseli.Ponadto sytuacja prawna jest bardzo mętna. Polska faktycznie zrezygnowała z prawa do reparacji od Niemców pod koniec 1953 r., Chociaż pan Kaczyński i jego sojusznicy zawsze twierdzili - nie bezzasadnie, że nie powinno to być wiążące, ponieważ wynikło to z nacisków ze strony sowieckich okupantów.Jeśli jakikolwiek kraj zasługuje na restytucję po cierpieniach w ubiegłym stuleciu, to z całą pewnością jest to Polska. Ci którzy urodzili się po wojnie nie są nawet w stanie wyobrazić sobie okropność II wojny światowej, którą Polacy znosili po tym, jak pierwsze niemieckie czołgi przekroczyły granicę.„Polska musi zniknąć z mapy świata” A HitlerIntencje Hitlera od samego początku były bardzo jasne. Polska miała zostać oczyszczona z istniejącej populacji, którą uważał za podludzi, aby zrobić miejsce dla niemieckich kolonistów.Dziesięć dni przed inwazją powiedział swoim dowódcom, że powinni; ”zabijać bez litości wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiego pochodzenia lub języka". A w marcu 1940 r. Szef SS, Heinrich Himmler, był jeszcze bardziej wyrazisty w swoich słowach; „Wszyscy Polacy znikną z tego świata. Konieczne jest, aby wielki naród niemiecki uważał eliminację wszystkich Polaków za swoje główne zadanie ".Naziści byli konsekwentni w wykonywaniu zadań i poleceń Hitlera i Himmlera. Kiedy 17-go września 1939 roku Armia Czerwona Stalina zaatakowała Wschodnią Polskę to okupowana przez Niemców zachodnia połowa została natychmiast poddana panowaniu terroru niespotykanemu w historii Europy.Tylko w pierwszym miesiącu około 200 000 Polaków zostało zabitych podczas nalotów bombowych wykonywanych z pasją przez pilotów Luftwaffe a setki miast zostały bezlitośnie zamienione w kupę gruzów.Tymczasem, gdy niemieckie czołgi ruszyły w głąb Polski na wschód, dziesiątki tysięcy polityków, urzędników państwowych, właścicieli ziemskich, duchownych i intelektualistów zostało wyłapanych i rozstrzelanych.Na leśnej polanie w Palmirach pod Warszawą hitlerowcy wykopali masowe groby dla co najmniej kilku tysięcy osób z polskiej inteligencji.Każdy kto osiągnął jakikolwiek sukces, był na liście w pierwszej kolejności do odstrzału: jak złoty medalista  w biegach Janusz Kusociński, który zdobył medal podczas igrzysk olimpijskich w 1932 roku w Los Angeles, ale to nie oznaczało, że inni mogli spać spokojnie;sportowcy, aktorzy, malarze czy pisarze też byli traceni tylko nieco później. Jak powiedział sam Hitler, celem było na zawsze zniszczenie polskiej elity politycznej i kulturalnej.Nikogo nie łapano przypadkowo a był to akt zaplanowanej zagłady Polaków.Przykład;Wielu ludzi uważa, że Katyń to zbrodnia na polskich żołnierzach, którzy dostali się do niewoli sowieckiej wykonana przez NKWD – i to jest prawda, ale tylko kilkanaście tysięcy zamordowanych. W jednym z moich poprzednich artykułów starałem się udowodnić na podstawie dokumentów archiwalnych, że drugie kilkanaście tysięcy ofiar zostało zabitych rok później już po wkroczeniu Niemców na te tereny. Nic w tym czasie nie mogło uratować Polski i Polaków.Wyludniano całe wsie biorąc przy tym zakładników a gdy Polacy zaczęli stawiać opór to hitlerowcy po prostu mordowali ich.Według polskich źródeł, całkowita liczba mieszkańców zabitych w tak zwanych ćwiczeniach pacyfikacyjnych zbliżyła się do 20 000, podczas gdy ponad 500 tys. gospodarstw zostało spalonych a 8 milionów sztuk bydła i koni zarekwirowano i poddano ubojowi z przeznaczeniem dla niemieckiej armii.Jednak strasznym faktem jest to, że pozostawanie przy życiu wypędzonych z ich domostw Polaków było niewiele lepsze niż natychmiastowa śmierć. Niemal natychmiast naziści zaczęli oczyszczać całe tereny, aby zrobić miejsce przybywającym z Rzeszy Niemcom a 2,5 mln gospodarstw; mężczyzn, kobiet i dzieci zostało bez dachu nad głowa.Wielu zmarło z powodu zimna, głodu i chorób na drogach. Osoby, które przeżyły, były często zaganiane do 430 więzień, obozów i aresztów utworzonych w okupowanej przez nazistów Polsce a jeżeli były one zapełnione, co zdarzało się codziennie to wykonywano egzekucje na miejscu.Maszyna nazistowska działała z niemiecką precyzją mordując masowo Polaków w dzień i w nocy!Rzeczywiście 200 Polaków zamordowano w pierwszych nieludzkich eksperymentach, aby odkryć skutki działania gazu cyklon B, który został później użyty przeciwko europejskim Żydom w Holokauście.„Cyklon B został wynaleziony przez Fritza Habera, niemieckiego chemika, noblistę z 1918 roku, który ze względu na swoje żydowskie pochodzenie musiał emigrować z Niemiec w 1933”Setki księży zginęło w groteskowych zabiegach medycznych, podczas gdy w obozie Ravensbruck 74 młode Polki zginęły w przerażających eksperymentach w których pocięto ich nerwy, tkanki okaleczono szkłem a kości celowo łamano.Ale horror na tym się nie skończył. Kolejne trzy miliony Polaków zostały przymusowo wywiezione do Niemiec jako niewolnicy, gdzie bezustannie pracowali, by służyć maszynie wojennej Hitlera.Zakaz korzystania z transportu publicznego lub bratania się z Niemcami dotyczył Polaków, którym do czasu całkowitej eksterminacji nakazano nosić plakietki "P" i przebywali w specjalnych obozach koncentracyjnych w nędznych warunkach.Jedna specjalna grupa niewolniczaWkrótce po inwazji naziści zaczęli wyłapywać tysiące nastoletnich dziewcząt i młode kobiety, niektóre nawet poniżej 15-tego roku życia i zmuszając je do pracy jako niewolnice seksualne w burdelach wojskowych.Szwajcarski kierowca z Czerwonego Krzyża opowiadał, że w Warszawie w 1942 r. Widział niemieckich żołnierzy dokonujących ulicznych łapanek z nastawieniem na młode Polki.Napisał, ze „najmłodsze dziewczyny były jeszcze dziećmi” i dodał, że oficerowie obmacywali każdą swoimi łapami i słyszał jak mówili - Es ist perfekt für das Bett „Ta jest idealna do łóżka".Jeśli chodzi o polskich Żydów, ich los był tak straszny, że żadne słowa nigdy nie będą w stanie tego wyrazić.Dla nazistów Żydzi byli ostatecznym wrogiem, przeznaczonym tylko do likwidacji. Getto warszawskie było największym w całym imperium nazistowskim z prawie pół miliona ludźmi wtłoczonymi w obszar niewiele większy niż 1/3 km kwadratowego.Do końca wojny (jak podaje wikipedia) zginęło trzy miliony polskich Żydów.Zdecydowanie można powiedzieć, że żadna kwota pieniężna nie może zrekompensować takiego ludzkiego horroru i jest prawdą. Poza życiem ludzkim straty jakie poniosła Polska są jednak wymierne.Zniszczenie i okradzenie Polski z dziedzictwa narodowego i kulturowegoPolskie źródła szacują, że naziści zniszczyli miliony książek a historycy oceniają, że niemieccy okupanci ukradli:11 000 polskich obrazów, 2800 europejskich obrazów, 1 400 rzeźb, 75 000 rękopisów, 25 000 map, 22 000 starych książek i 300 000 starych druków .Wśród 63 000 prac wciąż brakuje obrazów Raphaela, Rembrandta, Rubensa, Durera i van Dycka. Niektóre z nich są prawdopodobnie nadal ukryte w prywatnych zachodnich galeriach czy archiwach rosyjskich muzeów, które zostały splądrowane przez Armię Czerwoną po 1945 roku z kryjówek na terenie III Rzeszy; inne niewątpliwie zostały zniszczone na zawsze.Szkody gospodarcze Polski są niemożliwe do oszacowaniaNikt nie jest w stanie obliczyć ile Polska straciła ze względu na brak dochodu narodowego przez okres prawie 6-ciu lat a są to sumy niewyobrażalne.Inne szkody gospodarcze są rownież niemożliwe do zmierzenia. Podczas gdy setki wiosek zostały zrównane z ziemią, stolica Polski Warszawa, została prawie całkowicie zniszczona podczas nazistowskiego represjonowania skazanego na upadek Powstania Warszawskiego latem 1944 r.Wspaniałe biblioteki miasta zostały spalone, a pałace zniszczone, a przestrzenie publiczne stolicy doprowadzone do ruiny. Do czasu wkroczenia wojsk radzieckich do miasta w styczniu 1945 r. Niemcy zniszczyli 90% warszawskich budynków.Moje miasto Grudziądz zostało zniszczone przez działania wojenne w 76 %.Oczywiście później miasta zostały odbudowane niewyobrażalnie wielkim narodowym wysiłkiem i kosztem a Stare Miasto zostało skrupulatnie zrekonstruowane cegła po cegle. Mimo to nigdy stolica Polski nie odzyskała dawnej świetności, podobnie losy spotkało wiele tysięcy polskich miast i miasteczek.Tragedia trwa, chociaż wszystko to było wystarczająco złe, ale na tym się nie skończyło, ponieważ przyszło jeszcze więcej cierpień.Chociaż Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, by uratować Polskę, ale nic nie zrobiono w tym kierunku poza notami pisemnymi premiera UK do Hitlera a wojna skończyła się wraz z Polakami zniewolonymi przez kolejną tyrańską dyktaturę - tym razem przez Stalinowski Związek Radziecki.Dopiero w latach 80-tych, kiedy ruch społeczny "Solidarność" zadał pierwsze poważne ciosy sowieckiemu komunizmowi, Polska zaczęła odzyskiwać wolność i dumę narodową.Nic więc dziwnego, że nawet dziś wielu młodych Polaków wciąż odczuwa apatie do wojny i wrogość do Niemców z powodu losu ich kraju - szczególnie, gdy widzą dawnych okupantów żyjących beztrosko i w wielkim komforcie.W Berlinie Niemcy z rozwagą podchodzą do problemu żądania przez Polaków reparacji.Rzecznik Angeli Merkel utrzymuje, że Niemcy rzeczywiście ponoszą odpowiedzialność za wojnę, "politycznie, moralnie i finansowo", starał się on jednak wyraźnie podkreślić, że "kwestia niemieckich reparacji dla Polski została już dawno temu legalnie i politycznie rozstrzygnięta".Jestem Polakiem, wiec dobrze rozumiem i z całych moich sił wspieram żądania pana Jarosława Kaczyńskiego dotyczące zadośćuczynienia finansowego dla Polski. Jednak jako osoba, która wystarczająco długo przebywała na zachodzie, pracując jako konsultant w niemieckiej firmie Siemens Australia wśród typowych Niemców, wiem i znam ich mentalność, że sprawa reparacji wojennych będzie wielkim wyzwaniem i mam obawy, że zadanie to przerasta możliwości polskiego rządu i naszych polityków, dlatego też już dawno powinniśmy zabiegać o wsparcie wielkich światowych mocarstw w celu uzyskania pomocy politycznej, prawnej „a może nawet militarnej” jeśli zajdzie taka potrzeba.Załóżmy, że kanclerz Niemiec pani Angela Merkel zgodzi się na żądania Polski, to gdzie to się skończy i kto będzie następnym?Może Grecy dla przykładu nagle odkryją, że oni również nie byli w wystarczającym stopniu rekompensowani za krzywdy z przeszłości?(Wielu wrogo nastawionych mieszkańców Hellady w swoich protestach przeciwko drakońskim niemieckim restrykcjom finansowym w ostatnim czasie odnosiło się do okrucieństw dokonanych przez nazistów na tysiącach Greków w czasie wojny).Istnieje wiele krajów na całym świecie, które mogą rozkoszować się myślą o spłatę należności od byłych gnębicieli, co może z łatwością sprawić, że Wielka Brytania czy Francja będą musiały stawić czoła ogromnym potrzebom finansowym ze strony swoich dawnych kolonii.„W tym roku przypada 60-ta rocznica Traktatu Rzymskiego - fundamentalnego momentu w dziejach UE, organizacji, która miała na zawsze wyrzucić wspomnienia o II-giej wojnie światowej”.Światowa globalizacja i masowa imigracja obudziły dawne urazy nie tylko w Polsce, ale także w krajach sąsiednich, takich jak Słowacja czy Węgry, gdzie migranci z Bliskiego Wschodu byli i są traktowani z otwartą wrogością.Jestem przekonanym, że celem i kartą przetargową pana Kaczyńskiego jest uleczenie blizn przeszłości i trzymanie wielkiego argumentu (Asa na talerzu) w rozmowach z UE w celu obrony naszej niezależności i danie prztyczka w nos wtrącającym się w wewnętrzne sprawy Polski.Od autoraNawet po 70 lat od zakończenia wojny można znaleźć ślady niemieckiej bytności na naszych ziemiach. Dom mój w którym mieści się również Polsko-Australijska Fundacja znajduje się niedaleko Grudziądza. Po wkroczeniu Niemców w 1939 roku wypędzono prawowitych gospodarzy do Generalnej Guberni i oddano ich posiadłość SS-manowi za „zasługi na polu walki” – (nawet jego nazwisko widnieje w księgach wieczystych). Latem tego roku, gdy kopaliśmy fundamenty znalazłem pozostałość po okupantach w postaci łyżeczki przedstawionej na zdjęciu poniżej.„Niemcy nie są w stanie zapłacić pełnego odszkodowania Polsce za zniszczenia wojenne jakie spowodowali podczas II wojny światowej, ponieważ musieliby nam oddać wszystko co mają a i tak nie pokryłoby to całkowicie naszych strat. Gdyby jednak zmuszono niemiecki rząd do wypłacenia pełnych reparacji, będzie to początek przygotowania się do wojny tak jak to miało miejsce w przeszłości światowych konfliktów”. JC
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Kochałam moją szkołę w Swojczowie na Wołyniu

$
0
0
Ilustracja: 
Kolonia Jesionówka była stosunkowo mała, choć czysto polska, liczyła tylko 14 domów. Położona była pomiędy dwoma wielkimi połaciami Lasu Świnarzyńskiego i tzw. poniemieckiego, należącego do gospodarzy Niemców, zamieszkujących wyłącznie kolonię Swojczówka.Kolonia Jesionówka położona była właściwie nad rzeką Turią, do której z mojego domu było zaledwie 500 m. Pamiętam, że bardzo lubiłam tam chodzić z koleżankami, ponieważ woda była krystalicznie czysta, że nawet dziś w studni takiej nie będzie. Brzeg był łagodny, bialutki piasek, a woda niegłęboka, tam lubiłyśmy się kąpać, wypoczywać i pływać „po warszawsku” – jak to się mówi potocznie: brzuchem po piasku. W rzece były piękne ryby i duże i smaczne. Nasz tatuś Kazimierz i wielu innych lubił tam niekiedy posiedzieć, a po pewnym czasie na naszym stole już dymiły gotowe i posolone karasie i szczupaki. Były również i piskorze, ale tych jakoś nie bardzo lubiliśmy jeść, bo takie podobne do węży.Moja pamięć sięga do chwili przeprowadzki na kolonię Jasionówka i to jest pierwsze wydarzenie w moim życiu, które dobrze pamiętam, miałam wtedy około 8 czy 9 lat. Od początku zaczęłam chodzić do szkoły w Swojczowie, do którego było około 5 km. W tamtych czasach czy lato, czy zima, musiałam wraz z innymi dziećmi zasuwać na piechotę, nie było żeby nas kto podwiózł. Oczywiście, gdy trafiła się wielka zadyma śnieżna, to i sanie się dla dzieci znalazły, raz mój tatuś powoził, innym razem pan Buczko, czy Zymon i Uleryk. Droga wiodła przez Hutę – mała placówka, liczącą tylko jedno gospodarstwo, a stamtąd było już tylko 2 km do Swojczowa. Mieszkała tam tylko jedna rodzina ukraińska o nazwisku Ostapiuk. To był człowiek b. dobry, któremu nasza rodzina wiele zawdzięcza, a przecież był baptystą.W mojej dużej klasie było około 30 dzieci, w tym dziesięcioro dzieci pochodzenia polskiego, dziesięcioro z rodzin ukraińskich, troje z rodzin żydowskich i siedmioro dzieci narodowości niemieckiej. Pomimo takiego zmieszania żyliśmy wszyscy w największej zgodzie i właściwie dziś nie przypominam sobie nawet jednego przykładu awersji wobec kogokolwiek w naszej klasie, a nawet w całej szkole. W naszej klasie atmosfera była wprost wspaniała, pamiętam to o czym piszą inni, że na początku była krótka modlitwa i wszyscy wspólnie modlili się, nikomu to nie przeszkadzało i nikt się na to nie skarżył i nie zżymał. Tylko trójka naszych Żydów w tym czasie cichutko stała, te dzieci były bowiem zwolnione z tej modlitwy.Pragnę zaznaczyć, że nigdy nie spotkałam się, choćby z najmniejszą krytyką, że jest modlitwa na początku i na samym końcu naszych lekcji. A dziś wydaje się to chyba nie do pomyślenia, chociaż w naszych klasach są dziś niemal same dzieci polskie, a przy tym wyłącznie wyznania katolickiego. Dlaczego więc nie ma dziś modlitwy w naszej szkole, komu brakuje tu dobrej woli i odwagi, aby i dziś po ten dobry przykład sięgnąć i ponownie wprowadzić go do naszych szkół?!I czy coraz bardziej eksponowana agresja młodych ludzi nie jest kolejnym, ważnym argumentem ku temu, by tak właśnie zrobić? Czy tak ciężko wypowiedzieć tych zaledwie kilka słów, w tak krótkim przecież czasie? Dziś tak dużo mówi się o wolności i tolerancji, a czy powyższy przykład nie jest paradoksalnie oskarżeniem dla dzisiejszej edukacji, nazywanej „nowoczesną i postępową”!?Naturalnie nie mnie osądzać, należę bowiem od lat do Legionu Maryi, widzę jednak gołymi oczyma, jak daleko nam dziś do osiągnięcia owoców tamtej, naszej przedwojennej szkoły. Dodajmy, programu szkoły tak opluwanej i niszczonej przez lata całe przez komunistów, którzy prześcigali się w krytyce niemal wszystkiego, co sanacyjne, burżuazyjne i piłsudczykowskie, nie wspomnieć o tym, co narodowe czy katolicko – narodowe.W szkole mieliśmy wielu dobrych nauczycieli, właściwie od każdego przedmiotu, ale ja najbardziej lubiłam nauczyciela od śpiewu. Nazywał się Stanisław Stanisławski i był ze Swojczowa. On to właśnie potrafił zachęcić mnie i innych do przychodzenia na próby szkolnego chóru. Zwykle ja i mój brat rodzony Feliks oraz brat stryjeczny Józef Południwski oraz wielu innych zostawaliśmy po lekcjach, nawet 3 razy w tygodniu. Spotkanie trwało zwykle do godziny czasu, śpiewaliśmy pieśni patriotyczne oraz ludowe przyśpiewki. Ja najbardziej lubiłam spiewać pieśni wojenne, takie nad którymi można się było zadumać, do dziś wiele z nich pamiętam bardzo dobrze, oto jedna z tych, które lubiłam najbardziej: „Jedzie ułan w las”. I Jedzie ułan w las, krew mu ciecze z ranPokrwawioną, poszczępioną chorągiewke ma czerwonąZ konia kipi pot, stanął u brzega, krew mu ubiegaTam się nasi rąbią, gonią, rżą koniki, szable dzwoniąA on stoi sam.II Z konia padł na wznak, pod kaliny krzakA kalina jak matula, w swoje listki go utulaNa śmiertelny sen. Gdy zbliżały się jakieś święta narodowe, patriotyczne, nasz chór zawsze brał udział w różnych uroczystościach. I czy to były Akademie szkolne, czy jakieś spotkania okolicznościowe. Ja również otrzymywałam różne role, dla przykładu wiele razy deklamowałam wiersze, po raz pierwszy gdy byłam w klasie trzeciej. Robiono nam wtedy zdjęcia, niestety nie zdążyłam zabrać ze sobą ani jednego z nich i wszystko przepadło wraz z naszym domem na Jesionówce.Nauczyciele organizowali także wiele wycieczek krajoznawczych w samym Swojczowie i po okolicach. Najczęściej poruszano problematykę historyczną, opiekował się wtedy nami nasz wychowawca, który nazywał się Szczepankowski. Był to człowiek bardzo dobry i miły dla dzieci, o niezwykłym wyczuciu pedagogicznym. Bardzo go lubiłam i to on właśnie, choć był polonistą naprawdę potrafił zorganizować lekcję historyczną, gdy chodziliśmy dla przykładu pod Krzyż ustawiony dla upamiętnienia Powstania Styczniowego lub Listopadowego. Niestety już dziś nie pamiętam, gdzie dokładnie stała ta Figura, ale było to ok. 3 km na wschód od naszej szkoły w Swojczowie. Bywało i tak, że chodziliśmy na święto lasu, każdego roku z rzędu.Pewnego razu gdy znów prowadził nasz nauczyciel, a my szliśmy dwójkami, trzymając się za rączki, jednolicie, pięknie na granatowo poubierani, była piękna pogoda, a my głośno, radośnie śpiewaliśmy do marszu naszą ulubioną piosenkę o dzielnym płk. Kuli – Lisie, który swoje młode nadwyraz życie złożył na Ołtarzu Ojczyzny. Właśnie przechodziliśmy przez jakąś miejscowość, nawet chyba tam gdzie stała wspomniana, już wcześniej Figura i widzieliśmy, jak wielu ludzi wychodziło do drogi z domów i z wyraźną sympatią przysłuchiwało się nam dzieciom.Na pewno ich serca napełniały się w tym momencie radością i dumą, bo przecież stanowiliśmy zastępy przyszłej, nowej Polski. Nagle z opłotków jednego takiego domu wyszedł zapłakany człowiek, starszy pan, bardzo poruszony i porosił naszego nauczyciela, aby tej pieśni w tym momencie nie śpiewać. Przedstawił się następnie uprzejmie, jako ojciec naszego bohatera płk. Lisa – Kuli. Nauczyciel uszanował tę prośbę, tak miłego gościa i dalej szliśmy przez chwilę w milczeniu. Nie pamiętam, abym wtedy o czymś mówiła, do dziś wspominam to b. miło. Trzeba przyznać, że takie historyczne spotkania, chwile, niespodzianki, zdarzają się niezwykle rzadko, ale zawsze są bardzo ubogacające.Święto lasu to była dla nas zawsze prawdziwa frajda, w tym czasie nie było bowiem lekcji, ale wszyscy szli do lasu, który był najbliżej, a tam odbywały się przeróżne imprezy szkolne. Organizowano ciekawe gry i konkurencje sportowe, jak choćby wyszukiwanie najokazalszych dębów, a poza tym mogliśmy wspólnie cieszyć się pięknem ojczystej przyrody. Ja najmilej wspominam sprzedawane tam pyszne lody, ponieważ tak powszchnie dostępnych, jak dziś, to ich wtedy nie było, a tam były zawsze. Impreza była tylko dla dzieci i dla młodzieży, zawsze w czerwcu, a organizatorem, była zawsze nasza szkoła.Na różnych imprezach szkolnych mówiłam okazyjnie wiersze, do dziś niektóre z nich pamiętam i to dość dobrze. Oto słowa z takich wierszy, które mówiłam w świetlicy szkolnej: Z okazji Święta 3 MajaRozbujały stary dzwon, na wieży od kraja po kraj.Niechże mocno uderzy na ten 3 Maj.Niechże dzwoni donośnie, radośnie.O tym święcie polskim, o tej wiośnie. Z okazji Święta 11 Listopada11 Listopada miała Polska biedę z sąsiadami trzema.Zabrali nam ziemię i krzyczą: nie ma Polski, nie ma!A nasz biedny Naród jeno ściskał pięści.Jeno czekał takiej chwili, aż mu się poszczęści.Aż tu huk armatni wstrząsnął całym krajem.Co to? Wojna, źli sąsiedzi pobili się wzajem.Zrywa się nasz dziadek za Polskę wojować.Będzie Polska Komendancie, jeno nas poprowadź.A my wojowali w głodzie, w poniewierce.Bośmy Polsce dali całe nasze serce.Żołnierskie mogiły drogę nam znaczyły.Bośmy Polsce dali wszystkie nasze siły.Aby wybiła godzina wygranej od dziada, pradziada.Nasza Polska zrzuciła kajdany.W ten dzień 11 Listopada. Nasza szkoła, nasi nauczyciele byli ludźmi nie tylko dobrze wykształconymi, wielkimi patriotami, ale byli przede wszystkim ludźmi głębokiej wiary, zdrowej i ugruntowanej religijności. Przekładało się to na dobrą współpracę z naszym kochanym proboszczem ks. Franciszkiem Jaworskim. W każdą niedzielę mieliśmy obowiązek szkolny przyjść do szkoły przed godz. 9 rano i parami szliśmy ok. 500 m przez wieś Swojczów do naszej kochanej mamusi Matki Bożej Swojczowskiej. Zresztą nie tylko wtedy, bo i w Wielkim Poście w każdy piątek całe klasy, udawały się po lekcjach do kościoła pw. Narodzenia NMP na uroczystą Drogę Krzyżową.Od najmłodszych lat dziecinnych rodzice zabierali mnie do naszego kościoła, a gdy tylko podrosłam sama już chodziłam, gdy trzeba było tam iść. Lubiłam chodzić do naszego kościoła, była to duża i piękna świątynia, a co najważniejsze był tam łaskami słynący Obraz Matki Bożej Swojczowskiej. Mieszkańcy Swojczowa, całej naszej parafii, a także wielu przybyszów otaczało Madonnę ze Swojczowa wielką czcią i miłością. Również i ja sama i nasza rodzina pałaliśmy do Matki Swojczowskiej wielką, gorliwą miłością. Dlatego nie było święta, czy uroczystości kościelnej i niedzielnej, abyśmy nie jechali na nabożeństwo.A gromadziły się w tych dniach prawdziwe tłumy, ludzie z okolicznych miejscowości Polacy i Ukraińcy, modlili się zgodnie i bez uprzedzeń. Ja szczególnie lubiłam stawać po prawej stronie świątyni, można powiedzieć męskiej, gdyż tam przeważnie siadali i stawali mężczyźni, choć jak widać nie było reguły. Stawałam zwykle blisko samego obrazu św. Tereski od Dzieciątka Jezus, to był duży i piękny obraz, który b. mi się podobał. W naszym kościele był piękny chór, który potrafił naprawdę zaśpiewać, tak że aż się serce radowało, ale nic dziwnego skoro chór prowadził nasz organista Jakubicki. Człowiek obdarzony wielkim i niecodziennym talentem, osobiście znałam jego córkę Sabinę, z którą chodziłam do jednej klasy. [fragment wspomnień Leokadii Michaluk z d. Południewska z kolonii Jesionówka na Wołyniu, wysłuchał, spisał i opracował S. T. Roch]
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Katowice bez Szewczyka. To gdzie zelować buty?

$
0
0
Ilustracja: 
Od lat mieszkam w Katowicach. Nazwa "plac Szewczyka" dotąd mi nie przeszkadzała. Ot, plac w centrum miasta, dawniej kolosalny przystanek autobusowy przed dworcem PKP, teraz plac obok nowej galerii handlowej z aneksem dworcowym.Nazwa ta nie przeszkadzała mi jedynie dlatego, że nie wiedziałem, kimże był ów Szewczyk. Nie jestem znawcą i koneserem literatury PRL-u, a szczególnie pisanej przez oficjalnych literatów dla socjalistycznych intelektualistów ze społecznego awansu, więc nazwisko to przebijało się czasem do mojej świadomości na marginesach jakichś artykułów prasowych, zbyt nudnych i nadętych, żeby doczytać do końca. Jednak przy okazji zastosowania ustawy dekomunizacyjnej wyszło dopiero o jakiej klasy człowieka chodziło. Bo był to człowiek wszechstronny. Przed wojną działacz skrajnego ONR-u i zażarty antysemita, po wojnie przeflancował się na zajadłego komunistę. Jego ideowość jak widać wyraźnie opierała się na sile i kierunku aktualnego wiatru historii. Dodatkowo wybitny humanista, czego dowodem jest to, że w młodości oblał maturę z matematyki. Po wojnie brał czynny udział w zwalczaniu duchowieństwa katolickiego, popierając w latach 50-tych represje wobec tegoż. Żołnierzy AK pieszczotliwie nazwał "wrogiem w cywilu, który popełnił najohydniejsze zbrodnie na działaczach komunistycznych". Aktywnie działał w w PPR a potem w PZPR, co zostało docenione w postaci wielokrotnego "wyboru" na posła do sejmu PRL. Jego spuścizny literackiej nie będę oceniał, bo na szczęście w szkole nie musiałem jej analizować, a dziś, po pobieżnym nawet zapoznaniu się z jego życiorysem, żadnych jego "dzieł" nie wezmę do ręki nawet w grubych rękawicach.. Po uzyskaniu powyższej wiedzy, stanowczo jestem za zmianą nazwy pl. Szewczyka na jakąkolwiek inną. Wojewoda Śląski właśnie zmienił rozporządzeniem zastępczym nazwę tego placu na Marii i i Lecha Kaczyńskich. Wywołało to protesty, głównie PO i RAŚ. Protesty zaprawdę liczne, bo petycję o pozostawienie komucha i żydożercy w centrum Katowic poparło 5,5 tyś osób, co stanowi 1,8% mieszkańców stalicy Śląska. Oby podobne poparcie zyskali autorzy protestów w najbliższych wyborach samorządowych! Szczególnie dziwię się tu PO, bo jako partia "do bulu" poprawna politycznie, nie powinni popierać patrona, który "Postulował wyeliminowanie Żydów z życia kulturalnego i gospodarczego. Literaturę i prasę żydowską uznawał za jedną z najgroźniejszych broni >żydowskiego państwa eksterytorialnego<". Ale widać nawet żydożerca jest dla nich dobry, byle nie widzieć Lecha Kaczyńskiego w nazwie placu.Dodatkowo dziwię się władzom Katowic (a i również innych miast), które teraz płaczą, że główne ulice zostały naraz rozporządzeniami zastępczymi wojewodów nazwane imionami ofiar katastrofy smoleńskiej, Żołnierzy Wyklętych czy nawet nazwami neutralnymi politycznie. Przecież sami są sobie winni. Znali ustawę, dostali od IPN listę patronów ulic do wymiany. Ale myśleli, że jak przeczekają, to może nikt się o te zmiany nie upomni. A teraz figa z makiem. Przecież nikt nie zabraniał władzom Katowic zmienić nazwę pl. Szewczyka na np. pl. Szewców, czy Szewski, albo choćby Dworcowy. Stało by się zadość wymogom ustawy, a i Wojewoda nie mógłby zmienić już tej nazwy w oparciu o ustawę dekomunizacyjną. Ja sam, jako katowiczanin, nawet się aż tak przy Kaczyńskim w tym miejscu nie upieram, choć uważam, że powinien znaleźć miejsce na którejś z naszych ulic.Ale władze miast przechytrzyły. Chcieli zostawić czerwonych patronów ulic, a teraz mają takich, których nie potrafią ścierpieć. Niestety, nieobecni nie mają racji...Patrz: Niezalezna.pl          Wikipedia.org - życiorys W.Szewczyka
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 4.9(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

Internet pełen fałszu

$
0
0
Ilość tak zwanych „fejków”, czyli kompletnie nieprawdziwych wiadomości ukazujących się w sieci rośnie wręcz lawinowo. Na liście najpopularniejszych fałszywek sporządzonej przez agencję prasową Associated Press znalazły się między takie sensacje jak:Ostrzeżenie psychologów Uniwersytetu Harvarda, że lubiana przez dzieci Świnka Peppa jest niesłychanmie niebezpieczna i oglądanie bajek z jej udziałem może powodować u dzieci autyzm. Co najmniej kilkanaście liczących się portali zamieściło tę rewelację. Również polskie portale w tym kobietaxl.pl, dompelenpomyslow.pl, mamasy.pl . Tymczasem okazało się, że na Harvardzie nie prowadzono badań nad Peppą, a cytowany „ekspert” Marc Wildemberg nigdy nie pracował na tym uniwersytecie i jego nazwisko nie widnieje w internetowej bibliotece JSTOR – archiwum ponad 2400 czasopism naukowych.Sensacją na skalę amerykańską była wiadomość, ze na parkinach supermarketów Aldi grasują oszuści, którzy oferują kobietom perfumy po okazyjnych cenach. Następnie tryskają na nie chmurą eteru, usypiają, a potem molestują lub okradają. Ostrzeżenie rozeszło się jak burza, a tymczasem ani dyrekcja Aldi, ani policja nie odnotowały takich przypadków.Równie fałszywa była informacja, że Burger King przyznał się do „wzbogacania” swoich hamburgerów koniną. Popularna hamburgerownia z miejsca zaprzeczyła, ale wiadomość poszła w sieć i się rozeszła. Tym szerzej, że była „odgrzaną” wersją skandalu z 2013 roku, kiedy w mielonym mięsie jednego z irlandzkich producentów wykryto koninę pełniącą obowiązki wołowiny. Wówczas Burger King przeprowadził badania DNA mięsa od swoich dostawców i okazało się, że wszyscy są solidni.  Od wieków wiadomo, że plotki rozchodzą się szybko i szeroko, zwłaszcza te negatywne o kimś znanym. To, że Kowalska NIE puściła się z listonoszem nikogo nie interesuje i we wsi się o tym nie mówi. Internet uczynił świat wielką wioską, w której plotki rozchodzą się z błyskawiczną szybkością we wszystkie strony. Pal diabli, jeśli są one sensacyjne, ale mało szkodliwe. Bardziej niebezpieczne są „fejki” z arsenału wojny informacyjnej, których celem jest destabilizacja atakowanego państwa lub sparaliżowanie konkretnej inicjatywy politycznej. W końcu listopada w Brukseli odbyło się spotkanie na szczycie Partnerstwa Wschodniego z udziałem liderów krajów Unii Europejskiej oraz Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdowy i Ukrainy, czyli byłych republik Związku Sowieckiego. Spotkanie poprzedziła fala rosyjskiej dezinformacji, której ewidentnym celem była opinia publiczna wschodnich uczestników Partnerstwa, a zadaniem sianie chaosu i pobudzanie wzajemnych niefności.Do mieszkańców Armenii adresowano narrację, że porozumienie z Unią Europejską nie przynosi krajowi żadnych korzyści ekonomicznych. Taką tezę usiłował nawet narzucić redaktor naczelny rosyjskiego radia i portalu Business FM, Ilia Kopielewicz, w trakcie wywiadu z prezydentem Armenii Serżem Sarkisjanem. W tym przypadku, forsowana narracja nie ma marginesowego znaczenia, bowiem Unia Europejska stanowi największy rynek zbytu dla armeńskiego eksportu i prawie jedną czwartą wolumenu wymiany handlowej.Z kolei Gruzinom usiłowano wmówić, że Unia Europejska ogranicza import z tego kraju tylko do towarów, których nie może dostarczyć Ukraina. Tymczasem w dwustronnych stosunkach handlowych towary gruzińskie, z wyjątkiem czosnku, nie są objęte żadnym unijnym cłem.Spośród uczestników szczytu Partnerstwa Wschodniego największą porcję dezinformacji „obdarzono” Ukrainę, przy czym kraj ten prezentowano w roli pionka interesów Stanów Zjednoczonych w nadziei na wywołanie niechęci w zachodnioeuropejskiej opinii publicznej.   Dominowały dwie narracje: Stany Zjednoczone zbroją wojska ukraińskie i płacą Ukrainie, aby podsycała konflikt na wschodzie kraju oraz USA sprowokowały konflikt ukraiński, żeby sparaliżować tworzenie „Jedwabnego Szlaku” prowadzącego z Chin do Europy Zachodniej. W obie narracje wpisała się nawet państwowa telewizja Pierwszy Kanał i jej publicystyczny program „Czas pokaże”. W obu przypadkach prezentowane dywagacje nie zostały poparte żadnymi konkretnymi faktamiUzupełnieniem tych narracji były zwykła „dieta” fałszywek adresowanych do ukraińskich odbiorców, czyli opowieści, że wojska ukraińskie prowadzą czystki etniczne w Donbasie, z wariantem, że wojska ukraińskie wspólnie ze służbami amerykańskimi planują wielką czystkę etniczną na wschodzie Ukrainy.  I znów zarzuty i żadnych faktów na ich poparcie. Faktograficznego fundamentu pozbawiona jest także kolejna narracja o tym, że pod kierownictwem sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony działają tajne „szwadrony śmierci”.W konteście Partnerstwa Wschodniego dostało się również Polsce, która według rosyjskiego portalu politnavigator.net, „w odwet za Banderę” blokuje przejazd ukraińskich ciężarówek przez Polskę do Europy Zachodniej. Korespondent portalu powoływał się na wypowiedź byłego ministra transportu i łączności, a obecnie biznesmena, Jewgienija Czerwonienki w telewizji ZIK. Czerwonienko miał narzekać, że na granicy z RP stoją tysiące ukraińskich ciężarówek, bowiem Polacy zamknęli Ukraińcom drogę do Europy. On sam, wraz z urzędującym ministrem transportu Wołodymyrem Omelianem interweniował ponoć we Lwowie, aby rozładować blokadę. Tymczasem sam Omelian twierdzi, że tranzyt przez Polskę przebiega bez zakłóceń. Również rzecznik ukraińskiej straży granicznej Oleg Słobodian zdementował doniesienia mediów rosyjskich zapewniając, że ruch graniczny cieżarówek przebiega normalnie.   Swoistą wisienką na rosyjskim torcie propagandowym było w listopadzie wideo piosenki „Wujku Wowa jesteśmy z Tobą” w wykonaniu małych policyjnych kadetów ze szkoły nr. 44 w Wołgogradzie. Towarzyszy im deputat do Dumy Państwowej Anna Kuwyczko. Umieszczone w sieci wideo obejrzało w dwa tygodnie ponad pół miliona internautów.  Dla przypomnienia Wowa to zdrobnienie od imienia Władimir, a o wychowawczym duchu dziecięcej piosenki może świadczyć solenna obietnica: „odzyskamy Alaskę dla ojczyźnianej macierzy”. (https://www.youtube.com/watch?v=-AViL_Q7t5k)        Na co licza producenci „fejków”? Przede wszystkim na swoistą ignorację z wyboru, na którą decydują się często dezinformowane społeczności. Dotarcie do informacji prawdziwej ma bowiem wysoką cenę w wymiarze czasu, wysiłku, pieniędzy, a nawet najwyższą cenę życia. Dołożyć należy do niej cenę interpretacji uzyskanych informacji. W sumie koszt uzyskania informacji prawdziwej może być zniechęcająco wyższy od spodziewanych profitów.Model ignorancji z wyboru składa się z 4 elementów:odbiorcy uzyskali niedoskonałą informację,odbiorcy są świadomi, że dysponują informacją niedoskonałą,wiedzą również, że wysoki jest koszt:uzyskania prowadzących do prawdy informacji dodatkowych,analizy i oceny informacji dodatkowych,spodziewane korzyści będą zapewne niższe niż koszty.Oszukując odbiorców autorzy manipulacji wykorzystują jeden lub więcej elementów powyższego modelu licząc na wywołanie efektu ignorancji z wyboru. Stosują przy tym cztery podstawowe rodzaje taktyki:dezinformację, czyli rozpowszechnianie informacji kłamliwych,cenzurę, czyli świadome ograniczanie dostępu do informacji,propagandę „białą”, czyli forsowne sponsorowanie informacji prawdziwych, ale dobranych pod kątem interesów manipulującego,przesyt informacji, to znaczy przekazywanie informacji w ilościach zwiększających znacznie koszt analizy, co sprawia, że odbiorcy rezygnują z samodzielnej oceny na rzecz interpretacji podsuniętej przez manipulującego.W sieci internetu dodatkowym elementem sprzyjającym „fejkom”, jest szybkość i łatwość rozpowszechniania wiadomości oraz przemożna chęć zaimponowania innym użytkownikom mediów społecznościowych. Jednym kliknięciem można rozkolportować fałszywkę dalej, a komputer już ją prześle całej liście korespondencyjnej. Idąc owczym pędem za baranem przewodnikiem nie sprawdza się przed wysłaniem źródła, nie kontroluje wiarygodności, nie zastanawia się, czy przypadkiem ktoś nie wprowadza w błąd. Ważne wiadomość jest ciekawa, atrakcyjna, barwna, tworzy nimb wtajemniczonego i jest warta jak najszybszego przekazania innym, bo może jeszcze nie wiedzą. Tak jak z plotką w maglu, tylko szybciej. Klik i poszło. Czasem dopiero później przychodzi zastanowienie, czy przypadkiem przewrotni autorzy „fejku” nie użyli mnie w charakterze pudła rezonansowego. Wówczas jednak zaczyna  działać odruchowa niechęć do samokrytyki.  Przekonanie, że „u mnie coś takiego się nie zdarza”, uławia niepomiernie życie dezinformatorom. 
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Morawiecki zostawił żonę i czwórkę dzieci

$
0
0
Wiódł burzliwe i pełne przygód życie, a w wieku 74 lat wciąż jest niespokojnym duchem. Świadczy o tym także jego skomplikowane życie uczuciowe. – W swoim życiu kochałem i wciąż kocham kilka kobiet – wyznaje „Super Expressowi” Kornel Morawiecki. Zbliżającą się wigilię spędzi z trzema kobietami swojego życia.”...” Legendarny przywódca Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki ożenił się młodo: miał 18 lat, gdy w 1959 r. poślubił Jadwigę. Z tego związku poseł ma czwórkę dzieci, w tym obecnego wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. „...”W tym roku Morawieccy obchodzą 56. rocznicę ślubu, ale marszałek senior od stanu wojennego, choć nie wziął rozwodu, nie żyje z żoną, ale z partnerką Anną. Ukochaną poznał w 1976 r., los rozłączył jednak parę na kilkanaście lat. Odnaleźli się i związali na początku lat 90. Anna jest młodsza od Morawieckiego o 15 lat. Mają 22-letniego syna Jerzego. Czy żona mu wybaczyła? – Nie wiem, raczej nie – mówił w 2010 r.Morawiecki kocha zarówno żonę, jak i partnerkę, ale w jego życiu była i wciąż jest jeszcze Hanna, z którą tworzył Solidarność Walczącą. – Hanna jest mi bardzo bliska – wyznaje „Super Expressowi”. „...(źródło )(link is external)"Czy powinno się zalegalizować związki homoseksualne?" - m.in. o to pytała kandydatów na prezydenta stacja TVN24. Niektórzy politycy związkom partnerskim mówili tak, małżeństwom jednopłciowym nie. Czy odpowiedzi byłyby inne, gdyby stacja TVN24 zapytała tylko o związki partnerskie, które cieszą się większym poparciem społecznym niż "homomałżeństwa"? „.”Tylko Grzegorz Napieralski, Bogusław Ziętek i Kornel Morawiecki jednoznacznie odpowiedzieli tak na pytanie „ ..(źródło )(link is external)Jan Bodakowski „ Równie oryginalne jak poglądy Kornel Morawiecki ma życie osobiste. Na stronie internetowej Super Expressu ukazał się artykuł w którym 74 letni Kornel Morawiecki ujawnił, że żyje od lat z konkubiną z którą ma 22-letniego syna. W artykule poseł deklaruje, że prócz konkubiny kocha żonę, z którą już nie mieszka (z żoną ma syna Mateusza, wiceministra w rządzie PiS), i trzecią panią, z którą zakładał Solidarność Walczącą. Co najciekawsze Kornel Morawicki z każdą z pań spędzi zbliżająca się Wigilię. „...”Przez lata w środowiskach katolickich panował bezrefleksyjny pogląd, że Kornel Morawiecki jest katolikom bliski. Wynikało to z założenia, że jeżeli legendarny przywódca opozycji antykomunistycznej nie znalazł się przy korycie w III RP to zapewne jest to bliski katolikom człowiek. Zapewne dalej żyliby katolicy w takim błędnym przeświadczeniu gdyby nie to, że Kornel Morawiecki zaczął udzielać wywiadów na temat swoich poglądów. „...”Pytanie dziennikarza „To jest pan katolikiem czy pan nim nie jest?” jest dla Kornela Morawickiego „dziecinne” i „niepoważne”. Duchowość, „postreligijna” jak to sam określa poseł, wykracza poza katolicyzm, który jego zdaniem ogranicza. „...”„coraz więcej ludzi, zwłaszcza młodych” chce czegoś więcej niż to, co daje wiara katolicka „bo w zderzeniu z nauką” wiara katolicka „wydaje się dziecinna” i dlatego „trzeba znaleźć inną perspektywę, ale nie niszcząc Kościoła”. „...”Duchowość Kornela Morawieckiego ukształtowały pisma Simone Weil (nie ochrzczonej Żydówki z Francji, żyjącej w pierwszej połowie XX wieku, która w czasie wojny domowej w Hiszpanii walczyła z siłami katolickimi i narodowymi w bandach anarchistycznych). W młodości Kornel Morawiecki uczęszczał „na wolnomyślicielskie spotkania i dyskusje w kamienicy na rogu Świętokrzyskiej i Nowego Światu”.Matka Kornela Morawieckiego była zwolenniczką powstania „Stanów Zjednoczonych Europy”. Podobne poglądy ma Kornel Morawiecki, który jest zwolennikiem dalszej integracji Unii Europejskiej. Poseł opowiada się by powoli, ewolucyjnie, dążyć do tego by był wspólny europejski rząd, budżet, policja, armia.W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Kornel Morawiecki zadeklarował, jest za przyjmowaniem uchodźców z Syrii bo „dla 38-milionowego narodu kilka tysięcy ludzi to nie jest problem. Tak samo jak kilka milionów dla całej Europy”.W wywiadzie dla „Wyborczej” Kornel Morawiecki poparł idee wielokulturowości stwierdzając, że „monokulturowa Polska jest niemożliwa”. Zdaniem posła, gdyby Polska zamknęła się imigrantów i idee wielokulturowości „to by była klęska. Regres”.”...”Zdaniem Kornela Morawieckiego w Smoleńsku miała miejsce zwykła katastrofa lotnicza a nie zamach, natomiast kłótnie o Smoleńsk są w cudzym interesie. Według Morawieckiego w dniu katastrofy wszyscy chcieli dobrze, w tym i Lech Kaczyński, który za wszelką cenę chciał wylądować, i Rosjanie. A do „tego była mgła i stały się jakieś nieuwagi”. „...(źródło )(link is external)Mateusz Morawiecki podczas exposé mówił o zakopaniu podziałów również między politykami. Ale zaraz po nim wystąpił Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu z PiS, który opozycję nazwał lumpami i kłamcami.KM Słowa pana Terleckiego były dzielące, niepotrzebne, popsuły dobry obraz wystąpienia mojego syna. Na totalną opozycję odpowiedzią nie może być totalny rząd.Nie możemy wyzywać się od faszystów. Byłem na Marszu Niepodległości i nie zgadzam się, żeby uczestników nazywać faszystami. Nie zgadzam się też, żeby opozycję nazywać Targowicą i zdrajcami. Unia Europejska nie jest naszym wrogiem. Mam nadzieję, że mój syn zbliży zwaśnionych Polaków i przywróci normalność debacie publicznej.”..”Brakowało panu w exposé premiera Morawieckiego zwrócenia się w kierunku Rosji, a tymczasem minister Macierewicz publicznie oskarża Rosję o katastrofę smoleńską.KM Antek nie powinien tak mówić bez żelaznych dowodów, bo psuje relacje Polski z sąsiadami. Nie możemy odwracać się od Rosji. Powinniśmy szukać porozumienia.Liczy pan na to, że zespół ekspertów Macierewicza przedstawi wiosną prawdę o przyczynach katastrofy smoleńskiej?KM W tym zespole nie ma ekspertów z komisji Millera, a powinni w nim być. Raportowi zespołu Macierewicza, choćby był rzetelny, i tak połowa polskiego społeczeństwa nie da wiary.Antoni Macierewicz powinien zostać w rządzie?Pod warunkiem, że znajdzie porozumienie z prezydentem..”A co z uchodźcami?KM A te 7 tysięcy na 40-milionowy kraj, na które zgodził się poprzedni rząd, nie powinno być problemem. Zaproponujmy im naszą kulturę. Powinniśmy z uchodźców czynić nas. Tylko powinniśmy przybyszom postawić wymagania, zmusić ich do wysiłku, sami podjąć działania, które „ich" przerobią na „nas".A co z korytarzami humanitarnymi, których chce Kościół i i nawet prezes Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" mówił o gotowości ich otwarcia?KMRząd Morawieckiego powinien uruchomić korytarze humanitarne. Nie ma powodów do zwlekania.”...(źródło )(link is external)Polska utworzy korytarze humanitarne? Adam Bielan: Uważam, że możemy rozważyć czasową pomoc osobom najbardziej potrzebującym”..”Dopytywany o możliwość utworzenia korytarzy humanitarnych, odpowiedział:W tej sprawie toczy się dyskusja wewnątrz rządu. Swoje poglądy wyrażał już wicepremier Gowin. Kluczowe zdanie ma w tej sprawie szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Uważam, że możemy rozważyć czasową pomoc osobom najbardziej potrzebującym, dzieciom, szczególnie chrześcijanom. Natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Musimy mieć jasność co do tego, jak długo te osoby będą potrzebowały pomocy, jak długo będą przebywać na terytorium Polski, co się stanie w momencie kiedy będą mogły już wrócić do Syrii. Mówimy o pomocy osobom, które mogłyby korzystać z pomocy w naszych szpitalach, a po wyleczeniu wracałyby do obozów albo do Syrii.”..”Dajmy chwilkę premierowi, a dopiero w styczniu zaprezentuje swój nowy gabinet i wtedy zapadną decyzje ws. innych ważnych sprawach „...(źródło)(link is external)2012 rok Zauważyliście tą prawidłowość, że prawicowi politycy, których usta pełne są banałów o wartościach konserwatywnych i znaczeniu rodziny - najczęściej biorą rozwody? Przynajmniej w Polsce. O tym zaś rozwodzie i kolejnym ślubie w PiS jest naprawdę głośno - donosi "Super Express" ...”Obecni oraz byli politycy PiS to niekwestionowani liderzy w zmienianiu żon na "nowy/lepszy model". Rozwodnikiem był śp. Przemysław Gosiewski, drugą żonę ma Ludwik Dorn, na ślubnym kobiercu z Isabel stanął Kazimierz Marcinkiewicz, a teraz za sprawą "Super Expressu" dotarła do nas wieść, że Adam Bielan nie tylko zdążył już się rozwieść, ale i wziąć kolejny, potajemny ślub!Faktem tym ponoć oburzeni są w PiS. Nie, nie - to nie chodzi o to, że ktoś oburzył się na niedotrzymanie świętej przysięgi przed kapłanem "że cię nie opuszczę do śmierci" i takie tam. W PiS oburzenie wywołało bowiem ponoć to, że ubiegający się o powrót do partii Kaczyńskiego Bielan - za świadka podczas tajnego ślubu w październiku ub. roku miał znienawidzonego przez PiS-owski mainstream - Michała Kamińskiego.I kto powiedział, że sprawy uczuciowe nie mają wpływu na życie zawodowe? „...(źródło)(link is external)NASZ WYWIAD. Gadowski: "Korytarze humanitarne to w rzeczywistości przyjęcie uchodźców. Jeżeli PiS się na to zdecyduje, popełni błąd"”...”Kornel Morawiecki jest zbyt szczerym człowiekiem jak na polityka. Powiedział głośno to, o czym mówi się w kręgach władzy „..”wPolityce.pl: Wicepremier Jarosław Gowin powiedział, że Polska powinna pomagać uchodźcom poprzez korytarze humanitarne. Co to oznacza? Czy władze zmieniają politykę wobec uchodźców?Witold Gadowski: Jeżeli władze zgodzą się na przyjmowanie uchodźców będzie to ogromnym błędem. Bez względu na to, czy rząd nazwie to korytarzami humanitarnymi, czy określi w jakikolwiek inny sposób, będzie to przyjęcie uchodźców. Korytarze humanitarne to w rzeczywistości przyjęcie uchodźców bez nazywania tego wprost. Jeżeli PiS się na to zdecyduje, popełni błąd. Nie łudźmy się, nikt społeczeństwu nie powie wprost, że przyjmujemy imigrantów.Hasło korytarzy humanitarnych ma służyć przyjęciu imigrantów?Tak. Podkreślam jeszcze raz - to jest opowiadanie o przyjęciu uchodźców innymi słowami. Jak to się ma do obietnic wyborczych PiS? Dlaczego społeczeństwu nie mówi się całej prawdy? Jeżeli są na Polskę wywierane ogromne naciski, np. ekonomiczne, polityczne, trzeba o tym powiedzieć społeczeństwu. Jeśli tak jest, należy wystąpić z orędziem i powiedzieć: Stoimy w obliczu ogromnych nacisków. Musimy podjąć bolesną decyzję. Chcemy Państwu opowiedzieć o kulisach.Jakie to mogą być naciski? Z czyjej strony mogą pochodzić?Mogą to być naciski ze strony UE, USA i pewnych kręgów kościelnych. Rozumiem, że przed pewnymi naciskami nie da się nie ugiąć. Trzeba jednak uczciwie o nich mówić. Nie można ubierać tego w jakieś inne słowa i robić ludziom wody z mózgu. Albo przyjmujemy uchodźców albo nie. Innej możliwości nie ma.Minister Gowin podkreślił, że obóz Zjednoczonej Prawicy jest nadal kategorycznie przeciwny przyjmowaniu emigrantów ekonomicznych.Biorąc pod uwagę stan naszych służb specjalnych, skąd będzie wiadomo, kto nie jest emigrantem ekonomicznym? Decyzje w sprawie relokacji uchodźców będą podejmować ludzie, którzy się na tym nie znają i nie byli nigdy w żadnym obozie dla uchodźców.Byłeś w obozach dla uchodźców. Jak wygląda tam życie?Byłem w kilkudziesięciu obozach dla uchodźców na różnych wojnach. Zwykle mieszkają tam najbiedniejsi ludzie, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Nie mają możliwości, żeby ruszyć się stamtąd. Są prześladowani i okradani przez gangi. Jedynie cwaniacy, którzy mają poparcie w różnych kręgach albo opłacają się mafii, mają możliwość wyjazdu i trafiają do lepszego świata.Sondaże wskazują, że Polacy są przeciwni przyjmowaniu uchodźców. Z lipcowego sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” wynika, że ponad 60 proc. Polaków jest przeciw korytarzom humanitarnym. Sondaż CBOS z grudnia 2017 r. mówi, że 74 proc. Polaków jest przeciwnych przyjmowaniu uchodźców nawet jeżeli miałyby nas dotknąć sankcje unijne. Trudno liczyć, żeby decyzja PiS o ewentualnym przyjęciu uchodźców spotkała się ze zrozumieniem elektoratu?Po raz pierwszy w historii Polak może być mądry przed szkodą. Obserwujemy to, co dzieje się w UE. Widzimy, jakie, m.in. dzięki uchodźcom są problemy z bezpieczeństwem na zachodzie Europy. Możemy tego błędu nie powtórzyć. Zamydlanie oczy, że to tylko korytarze humanitarne niczego nie zmieni. Będzie to tylko bzdurna retoryka, która nie przykryje kapitulacji władzy. Jeżeli PiS zdecyduje się na przyjęcie uchodźców, będzie tracił poparcie.Na czyją rzecz?Wyrośnie w Polsce populistyczna siła antyimigrancka. Poparcie dla niej będzie bardzo szybko rosło. Powstanie zupełnie nowa rzeczywistość polityczna, w której sprawy imigrantów będą bardzo mocno rozgrywane. Agentura rosyjska stanie po stronie tych, którzy będą przeciwstawiać się przyjmowaniu uchodźców. Rosjanie bardzo mocno rozgrywają takie gry.Podobnie jak inne konflikty.A to będzie autentyczny konflikt wewnątrz społeczeństwa.Słowa Kornela Morawieckiego(link is external) dla „Rzeczpospolitej” wywołały szok. Przypomnę, że marszałek senior powiedział: „Te 7 tys. uchodźców nie powinno być problemem. Tylko trzeba przybyszom postawić wymagania”. Jak należy traktować tę wypowiedź?Kornel Morawiecki jest zbyt szczerym człowiekiem jak na polityka. Powiedział głośno to, o czym mówi się w kręgach władzy.Może jednak te 7 tysięcy uchodźców nie będzie tak wielkim problemem? Może uda się ich zasymilować?Przed dwoma laty premier Kopacz chciała przyjąć 7 tysięcy uchodźców. PiS prowadził wtedy całą batalię, słusznie pokazując idiotyzm tej polityki. Jeżeli rząd zgodzi się na przyjęcie emigrantów, co wtedy? Unieważni krytykę, która spadła na rząd Kopacz? Premier Kopacz też nie chciała przyjąć więcej niż 7 tysięcy imigrantów. Po dwóch latach wracamy do punktu wyjścia, do pomysłu pani Kopacz.7 tysięcy uchodźców to 7 tysięcy problemów. Często ludzkich, bo to są ludzie cierpiący. Należy im pomagać, ale tam na miejscu, żeby mogli tam normalnie żyć. Niech z tych 7 tysięcy problemów, z 200 osobami będziemy mieli problemy związane z bezpieczeństwem. Biorąc pod uwagę stan naszych służb, fundujemy sobie 200 problemów z bezpieczeństwem. Można sobie wyobrazić co się będzie działo.Proszę zwrócić uwagę na to, co się dzieje w obozach dla uchodźców. Czeczeńcy terroryzują innych uchodźców. Nikt nic z tym nie robi. Czeczeńcy terroryzują okoliczne szkoły i miejscowości. Nic z tym nie możemy zrobić. Proszę pomyśleć, co będzie jak pojawi się 7 tysięcy takich przypadków. Nawet niech będzie 200 przypadków zagrożenia bezpieczeństwa.Jakie błędy obecny rząd popełnił w zakresie polityki imigracyjnej?Polska nie skorzystała z dwóch bardzo ważnych rozwiązań. Z uznania statusu emigrantów z Doniecka, którzy przebywają w Polsce, jako uchodźców wojennych i ofiary wojny. Nie postawiono tej kwestii na arenie międzynarodowej. Druga rzecz, której nie zrealizowano, a postulowałem ją od początku, to przygotowanie się do przyjmowania chrześcijan, którzy nie mogą wrócić do swoich domów. Możemy im pomóc i nie zagrozi to naszemu bezpieczeństwu. Struktury kościelne i humanitarne mają dobre rozeznanie, więc mogą wytypować ludzi, którzy nie będą terrorystami.Nie postawiono na forum unijnym także kwestii repatriacji Polaków ze Wschodu. Unia Europejska nie uznała repatriantów za uchodźców. Unia cały czas naciska na nas, żebyśmy przyjęli uchodźców, którzy spełniają normy unijne. Ale to są jakieś abstrakcyjne wyselekcjonowane kategorie. Oczywiście bardzo szkodliwe. My już widzimy, do czego doprowadziło na Zachodzie. Mam nadzieję, że nie będziemy mieli tego samego u nas.Rozmawiał Tomasz Plaskota”...(źródło )(link is external)-------Mój komentarzTimeo Danaos et dona ferentes (łac.(link is external) „Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”[1](link is external))Podczas oblężenia Troi(link is external) Grecy użyli fortelu, darując Trojanom wielkiego konia wykonanego z drewna(link is external), wewnątrz którego ukryli swoich wojowników. Dar ten poprzedziło zapewnienie dane obrońcom miasta o odstąpieniu greckich wojsk od oblężenia. Trojanie, za namową Sinona(link is external), wbrew przestrogom Kasandry(link is external) i Laokoona(link is external), wciągnęli konia do miasta, świętując zwycięstwo. Kiedy mieszkańcy zasnęli, Achajowie(link is external) wyszli z ukrycia i otworzyli bramy oblegającym wojskom, które szturmem zdobyły miasto. Tą łacińską sentencją Laokoon ostrzegał mieszkańców Troi przed wiarołomnością Greków.Fraza obecnie przytaczana jest jako przysłowie(link is external), które zwrócić ma uwagę na ukryte intencje osób ofiarowujących pozornie bezinteresowne dary.”..(źródło )(link is external)Kaczyński i PiS powinni strzec się rozwodników i ludzi który porzucają swoje żony i dzieci.film Marcin Luter wobec kobiet,Żydów, zdrady małżeńskiej, rozwodów.Ks prof.Tadeusz GuzFilm Małżeństwo i Rodzina w ujęciu chrześcijańskim oraz w myśli Marksa, Engelsa i nowej lewicyPowieść Pas Kuipera jest gotowa i można ją kupić Cena 35 złotych Wpłaty proszę kierować na konto Kasa Stefczyka , Marek Mojsiewicz , numer konta 87 7999 9995 0651 6233 3004 0001 wraz z e-mailem na którym ma być wysłana na ksiazka@paskuipera.pl(link sends e-mail)Więcej na stronie internetowej powieści http://paskuipera.pl(link is external)Marek MojsiewiczSubskrypcja bloga https://www.facebook.com/Marek-Mojsiewicz-133715660024501/(link is external)Strona powieści Pas Kuipera na Facebooku https://www.facebook.com/PasKuipera(link is external)Zapraszam do przeczytania mojej powieści „ Klechda Krakowska „rozdziały 1„ Dobre złego początki „ 2 Na końcu którego będzie o boginiKali„ 3 „Nienależynerwosolu pić na oko 4 „ O rzeźbie NiosącegoŚwiatło 5 „Impreza u Starskiego „ 6 „Tych filmów już się oglądać nie da „ 7. „ Mutant „ 8 „ Anne Vanderbilt „ 9 „ Fenotyp rozszerzony.lamborghini„ 10. „ Spisek w służbach specjalnych „11. Marzenia ministra ołapówkach „ 12. „ Niemierz i kontakt z cybernetyką „ 13„ Piękna kobieta zawsze należy do silniejszego „ 14 ” Z ogoloną głowa, przykuty do Jej rydwanu „
Ocena wpisu: 
Średnio: 2.5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

Wigilia z ateistą

$
0
0
Wolno się snuł świąteczny czas. Hiobowscy oglądali najnowszą polską produkcję opartą na prozie Henryka Sienkiewicza "Uchodźcy".- Zaraz - zreflektował się dziadek Łukaszka. - Sienkiewicz nic takiego nie napisał!Okazało się, że to oparcie zostało dokonane przez potomka Sienkiewicza, również Sienkiewicza, i było oparciem bardzo luźnym.- W Święta zawsze Potop dawali... - przypomniała sobie babcia Łukaszka....grupa uchodźców ze Szwecji przedostała się do Polski. W Wielkopolsce doznali ciepłego przyjęcia, zwłaszcza w Ujściu, wędrowali zatem dalej aż dotarli do klasztorze na górze. Tam jednak katoliccy zakonnicy odmówili im wstępu czyniąc tym samym sromotę na całą Europę. Szczęściem jednak interweniowała Europa czyniąc bombardowania artykułem numer siedem...Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszła dozorczyni, pani Sitko, ze swoim mężem, wymienić się opłatkiem, dobrym słowem i potrawą wigilijną.- Co to? - zainteresowała się mama Łukaszka.- Sushi - odparła dumna pani Sitko prezentując zawartość talerza.- A nie wygląda.- Bo to ze śledzia. Był przepis w czasopiśmie "Egzystencja na ciepło"...- A tu coś na trawienie - pan Sitko pomachał butelką.- Co to? - zainteresował się tata Łukaszka.- Wódka! - odparł z dumą pan Sitko i wtedy ponownie rozbrzmiał dzwonek. Łukaszek poszedł otworzyć i wrócił z taką miną, że wszyscy ucichli. Za nim wsunęła się do pokoju mama Wiktymiusza, a za nią jeszcze jakiś pan.- Co się stało? - spytała wystraszona siostra Łukaszka.- A nic... Tak wpadliśmy... - bąknęła mama Wiktymiusza.- Ten pan... to z CBA? - wykrztusiła babcia Łukaszka.- Ależ skąd! - mama Wiktymiusza roześmiała się serdecznie. - Ten pan to ateista. Zaprosiłam go, bo chciałam, żeby zobaczył jak my, katolicy, świętujemy Gwiazdkę.- Co, przepraszam? - nastawił ucha tata Łukaszka.- Gwiazdkę. A co pan myśli, że teraz jest Wielkanoc? - i mama Wiktymiusza wraz z panem zaczęli się śmiać.- I jak się panu podobają Święta? - spytała babcia.- Super. Ładne, estetyczne. Tylko za dużo symboli religijnych. Weźmy na przykład taką wigilię. Piękne święto, nastrój, dekoracje, ale czy trzeba wszędzie pchać ten kościół?- Jest to Wigilia Bożego Narodzenia - poinformował tata Łukaszka.- Nie przesadzajmy - skrzywił się ateista. - Jeszcze nikt tego Boga nie udowodnił. Nie psujmy nastroju kłócąc się o sprawy drugorzędne. Trzeba umieć pójść na kompromis.Tata Łukaszka machnął ręką, siadł w fotelu i zaczął czytać książkę.- Ustaliliśmy, że dziś jest Wigilia i tylko Wigilia - pospieszyła z zapewnieniem mama Wiktymiusza. - Zdjęłam też z choinki wszelkie ozdoby religijne. Nie mamy szopki. Nie śpiewamy kolęd tylko Fasolki.- Czyli kompromis polega na tym, że pani robi wszystko to, co on chce? - spytał osłupiały dziadek. - Panie, a pan w ogóle ustąpił kawałek?- Oczywiście. Przecież przyszedłem na uroczystość religijną!- No a Jezus, Maryja, te sprawy i tak dalej? - zadała niewygodne pytanie siostra Łukaszka. Zapanowało niezręczne milczenie.- To są jeszcze święta Bożego Narodzenia? - zapytał Łukaszek.- Oczywiście! - zapewniła gorąco mama Wiktymiusza. - Święta jak najbardziej. Odsuwamy jedynie na bok ten religijny aspekt dzielący Polaków i skupiamy się na samym świętowaniu.- Jak tu świętować bez kolęd, modlitwy? - wzruszył ramionami dziadek Łukaszka.- Można jeść - podpowiedziała szeptem pani Sitko i podsunęła swój talerz panu ateiście.- Ryby, ble, fuj! - skrzywił się pan. - Jestem weganem!- Poza tym, ile można jeść - próbowała ratować sytuację mama Wiktymiusza.- Słusznie, trzeba też coś popić, żeby się lepiej trawiło - zauważył pan Sitko i wyciągnął butelkę zachęcającym gestem. Ale ateista i tego odmówił.- Jak to??? - zdumienie pana Sitko nie miało granic. - Czy jest coś bardziej wegańskiego od wódki???- Jak można pić na pusty żołądek - wykręcała się mama Wiktymiusza. - Zresztą, my już musimy iść.- No to może pożyczmy coś, życzenia zawsze można złożyć - powiedziała mama Łukaszka. - Życzymy państwu zdrowych, radosnych Świąt Boże...- Świąt i wystarczy - przerwał jej z uśmiechem pan ateista.Wszyscy zaczęli składać sobie życzenia oprócz taty Łukaszka. Siedział z boku w fotelu zagłębiony w lekturze.- Ty nie życzysz? - odezwała się z potępieniem w głosie babcia Łukaszka.- Nie. Jestem zajęty. Czytam przecież.- A co takiego pan czyta? - zagadnął przyjaźnie ateista.- Wstęp.- Wstęp do czego?- Do niczego. Sam wstęp.- Ależ proszę pana, nie może być sam wstęp, wstęp jak sama nazwa wskazuje, odnosi się do czegoś...- Wie pan, właściwie to się nawet z panem zgadzam - rzekł tata Łukaszka.Mama Wiktymiusza pożegnała się spiesznie i wyszła pociągając ateistę za sobą. Babcia Łukaszka chciała coś powiedzieć, ale siostra poprosiła żeby się nie kłócić w Święta i żeby włączyć telewizor. Może zdążą na końcówkę filmu?Ale w telewizji nie było już filmu. Pokazywano teraz występ Ludowego Chóru z Chin, który śpiewał piosenkę "Santa Claus is Kuomintang".-------------marcinbrixen.plhttp://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książkihttps://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

[Gwiezdne Wojny] Prequele 1,2,3

$
0
0
Ilustracja: 
Zorientowałem się ostatnio, że co chwilę muszę tłumaczyć, dlaczego druga trylogia, która jest pierwszą to są bardzo złe filmy. Dlatego przeprowadzam syntezę, żeby było już na zaś:Osobnikom nie przywiązującym żadnej wagi do sensu, logiki i innych walorów zalecam recepcje tego:https://youtu.be/ZPUPaxgIo98 Myślałem, że owo Red Letter Media trolluje publikę i takiego filmu w ogóle nie ma, ale widzę, że jednak jest. Cała seria Resident Evil to przykład skondensowanego bezsensu. Poziom montażu  efektów też zabójczy jest. Wracając jednak do naszych baranów, czyli do "Mrocznego Widma", "Ataku Klonów" i "Zemsty Sithów":Prawie każdy film jest utrzymany w pewnym klimacie, odpowiadającym z grubsza gatunkowi filmowemu. Mamy thillery, filmy akcji, rodzinne, dramaty, dramaty społeczne produkcji czesko-enerdowskiej, komedia, horrory, filmy familijne, przygodowe, dla dzieci itp. Jak robisz komedię jak Seksmisja ot nie dajesz na początku sceny mordu czy samobójstwa itp. Jak robisz poważny dramat to nie ładujesz w bohatera tortem itp. Utrzymujesz pewną konwencję. Jeśli ją łamiesz, to lepiej, żebyś wiedział co robisz. I żebyś potrafił.Z owymi preguelami (zwanymi dalej prekłelami) jest tu problem. Niby mamy tu kino familijne itp. Stąd liczne sceny humorystyczne dla dzieci. R2D2 z oliwą, itp. Ale za chwile mamy dekapitację Dooku, rzeź owych Tuskenów czy owych małych adeptów Jedi. Duszenia, dławienia itp. Nie nadaje się dla dzieci. Dalej: dla każdego coś miłego. Dodali Padme w tzw. kreacjach, aby sprzedawać lalki i żeby dziewczynki mogły je przebierać. Ale dla dziewczynek się nie nadaje, bo te rzezie wszak są.dalej: przeważnie siedzom tam i gadajom. Na sofie siedzom i wyznają. jak nie siedzom to się przechadzajom. Spacerujom i nie ma relacji między tym, o czym mówią a ich zachowaniem. Nie przyśpieszają kroku, nie widać u nich żadnego przejęcia waga tego odkrycia. Przyczyna jest prosta: prekłele były kręcone na green screenie i cała scenografia, potwory, postacie były dorabiane komputerowo. Mimo, ze widzimy przestrzenie to aktorzy są ograniczeni wielkością planu i nie mogą aktywnie działać, bo grając nie widzą, co się koło nich dzieje. nie ma planu, na którym można by zaaranżować jakieś dynamiczne działania. Lucas kręci dialogi na zasadzie kamera A - kamera B. Kamery te są ustawiona za plecami dyskutantów i pozwalają uzyskać łatwe, nudne ujęcia.Prześledźcie w pierwszej trylogii, która jest drugą, rozwój przyjaźni Hana i Luka. Widzimy ich wspólne ciężkie przejścia na Gwieździe Śmierci, widzimy, jak Han rusza szukać Luka na Hoth. Widzimy, jak Luke przeprowadza wyprawę ratunkową wyrywając Hana z macek Jabby. Widzimy, że sporo razem przeżyli i nie odpuszczą. A tu? Obi Wan i Anakin stojom i glendzom opowiadając, co tam razem przeżyli. Ale my tego nie widzimy. Widzimy, jak pitolom.Weźmy romans Lei i Hana: widzimy, jak się rozwija. W "Nowej Nadziei" niby Leia jest prowadzona pod Luka, ale już iskrzy z Hanem. W "Imperium Kontratakuje" osobowość Hana wymusiła zmianę planów matrymonialnych i wycofanie się z kazirodztwa. Ale nie ma tu nic łatwego. Leia łypie na Hana, pod naciskiem rzeczywistości uciekają razem, ich odmienne wizje działania się zderzają ze sobą. Ale nie od razu: Han zamierza zabrać kasę i odlecieć wszak. A ci? (W sensie Vader (wcześniej zwany Anakinem) i Amidala). No siedzom i gadajom. Siedzom w trawsku i gadajom. Spacerujom i gadajom. Ni mogę tego oglądać."Mroczne Widmo" jeszcze jakoś jest zjadliwe, na początku jest magia Jedi, te mordy z Federacji w ogóle boją się z nimi gadać. Ni ma tego romansu Vadera, Anakin się pojawia jako szczyl. Potem jest tylko gorzej.Popatrzmy na walki mieczami świetlnymi w pierwszej trylogii (która jest drugą). W Nowej Nadziei Obi-Wan Kenobi walczy z Vaderem, opowiada mu o swej potędzie itp. Widzę teraz, że Vader go nie zabija,tylko przecina mieczem powietrze bo Kenobi jednoczy się z mocą. W Imperium Kontratakuje Luke walczy z Vaderem, który próbuje przeciągnięcia na ciemną stronę mocy. Wyznaje, że jest ojcem (skąd on to wie?). W Powrocie Jedi Luke usiłuje przeciągnąć Vadera na Jasną Stronę, walczą, nie chce go zabić, nie chce przystac do Imperatora, ów Palpatine chce go wykończyć błyskawicami, Vader przechodzi i go zrzuca do szybu. Walki te mają znaczenie fabularne a w drugiej trylogii (która jest pierwszą) tylko kicają nie rozwijając fabuły. I znów - w Mrocznym Widmie jeszcze to uchodzi, bo niby choreografia, itp.  A potem to już nuda. Generał Grievous. Fabułę popychają do przodu siedząc i kłapiąc.Tu można by omówić fabułę, ale to jest tematyka na oddzielny cykl. Zrzynka z owej pierwszej trylogii itp. Wrażenie, że w sumie ta Republika to jest tak beznadziejna że niech ją Palpatine już wykończy. Nie chcę patrzeć na jej agonię. Jedi? Zakon, odbierający małe dzieci rodzicom i szkolący je przymusowo. To nie jest dobry pomysł. A niech giną w tych swoich śmiesznych kubraczkach.A tu macie krótki materiał o pracy kamery w Przebudzeniu Mocy: https://youtu.be/iyqnMrdrru4Kumacie różnicę?
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Rozpoczęła się wojna (hybrydowa) z Polską,

$
0
0
Pomnik Bandery we Lwowie. Na wzór kacyków komunistycznych.Już nie pamiętam przez kogo przesłany link z Ukrainy. Tekst butny, nacjonalistyczny pisany tonem wyższości, w którym pisze się o niejakich złudzeniach (nacjonalistów) ukraińskich 15 lat dobrej współpracy z Polską, która się skończyła. Skończyła się ponieważ już Polska nie chce uznawać Bandery i Banderowców, a także wszystkich tych którzy chcą przejąć po nich spuściznę na Ukrainie i (być może) kontynuować nienawistną politykę wobec polskich obywateli i naszego kraju OUN i UPA, wznosząc na piedestał ich przywódców i gloryfikując ich działania. Tyle tylko że Polska nigdy się z tym nie pogodziła. Być może niektóre rządy przekładały dobro wzajemnych stosunków ponad głośnie artykułowanie prawdy historycznej. Obecna ekipa chyba w końcu dostrzegła porażkę takiej polityki. Ukraińscy nacjonaliści obecnie mający coraz większe wpływy w tym kraju, przepychali po cichu i tak politykę gloryfikowania bandytów udając tylko przyjaźń i miłość do naszego kraju. Podatne na wpływy elity polityczne za cenę wyimaginowanych wpływów ekonomicznych i możliwości robienia biznesów na Ukrainie przymykały na te gloryfikacje oko - mówiąc np że każdy kraj ma prawo do własnej polityki historycznej. Oczywiście nic bardziej bzdurnego nie mogło być mówione w tej materii. To właśnie przemilczanie rodzącego się nazizmu w Niemczech, komentarzy do historii budowanych pod ideologię wrogą światu - i całkowity brak reakcji na te zbrodnicze działania, doprowadziły do postania III Rzeszy z Hitlerem jako wodzem i wybuchu II Wojny Światowej. A więc nic bardziej mylnego nie może się dziać, jak udawanie że zbrodnicza ideologia i jej gloryfikowanie to prywatna sprawa jakiegoś narodu. Tym bardziej że źródłem owej ideologii jest nawiązanie do nazizmu, który już pokazał swoje oblicze światu. Jakie - każdy wie. To nie jest nowa ideologia. Chodzenie w mundurach SS nagminne na krainie pokazuje jasno kierunek edukacji i rozwoju kulturowego, w którym chcą udać się przywódcy i naczelnicy tego państwa w jakiś sposób zaangażowani i popierający zbrodnicze działania nacjonalistów ukraińskich, którzy dodatkowo kolaborowali z nazistami mordując setki tysięcy Żydów w programie dokonania "czystości rasowej". Tymczasem Polska mówi w końcu: "nie". I co słyszymy ze strony Ukrainy? Że to wojna hybrydowa z tym krajem GROŹNIEJSZA niż wojna z Rosją. Dlaczego? Autor absurdalnie na podstawie głosów nielicznych polskich nacjonalistów - próbuje udowodnić że to cały nasz kraj tworzy politykę mającą doprowadzić do odzyskania utraconych ziem II RP na wschodzie, a np starania które trwają od wielu lat - odzyskania niektórych kościołów we Lwowie to pierwszy objaw polityki wpływu mającej na celu rewizjonizm terytorialny. Mimo zdecydowanego stanowiska niezmienności granic ze strony naszej (wiele razy o tym pisałem - osobiście krytykując jakiekolwiek próby odzyskiwania czegokolwiek na wschodzie - w sensie wcielania ziem), nacjonaliści ukraińscy czepiają się każdej możliwej poszlaki, aby tylko udowodnić nam złą wolę i szkalować na świecie. Natychmiast tłumaczy diaspora ukraińska w USA i Kanadzie te bzdury na angielski, budując krąg osób nam nieżyczliwych. Jakże podobne działania miały już miejsce w latach 30-tych, doskonale opisane w książce Adama Ostanka. Wtedy nacjonaliści przegrali - Liga Narodów jednoznacznie opowiedziała się po stronie Polski piętnując działania terrorystyczne dokonane przez OUN na terenach II RP. Co będzie miało miejsce w czasach nam współczesnych? Jakie działania dalej podejmą wrodzy nie tylko Polski ale i ludzkości w myśl doktryn takich zbrodniarzy jak Hitler czy Doncow, aby tylko zrealizować swoje chore plany? Pamiętajmy - coraz więcej Ukraińców w Polsce, nie znamy myśli ani zamiarów większości z nich, zakładamy tylko ze uciekają przed wojną, złą sytuacją ekonomiczną. Ale czy wiemy, pytamy się jaki mają do nas stosunek? Jaki mogą mieć po 25 latach nauki że mordercy Polaków to ich bohaterowie? Co się dzieje z przemycaną z Ukrainy do Polski bronią, która w wyniku rozkładu państwa masowo jest sprzedawana grupom przestępczym zamiast służyć w walce z najeźdźcą ze wschodu? Gdzie ta broń trafia i do kogo? Czy może się okazać że większym zagrożeniem dla Polski będzie ta nieznana nam grupa nacjonalistów pasożytująca tutaj u nas na naszym społeczeństwie? Jakie będą odpowiedzi na te pytania dowiemy się w przeciągu najbliższych lat i tylko nasza mądrość i zapobiegliwość może zapobiec najgorszemu... Polecam wypowiedź Jana Parysa: https://youtu.be/JWFWwKF035I Opracowano na podstawie:Wojna hybrydowa z Polską rozpoczęła się - dlaczego jest bardziej niebezpieczna niż ta z Rosją? - Гібридна війна з Польщею почалася – чому вона небезпечніша за російську  bezprzesady.com
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Finezja

$
0
0
Ilustracja: 
Dzieje się...Dzieje się aż tyle i w taki sposób, że nawet tęgie umysły zaczynają się gubić i rozpaczliwie poszukują mądrych odpowiedzi.Dziennikarz Piotr Semka, faktycznie bardzo tęgi, chodź czy umysłowo – nie mam pewności, stwierdził w telewizyjnej dyskusji z niezachwianą pewnością, że długotrwała rekonstrukcja rządu, według jego tajemniczych, acz wiarygodnych źródeł, miała polegać na objęciu sterów rządu przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który (w domyśle) obawiał się, że chwała naprawy Rzeczypospolitej mu umknie, a historia zapamięta jedynie prezydenta Dudę i premier Szydło.Jednakże ósmego listopada piekielnie rozbolały go kolana i uświadomił sobie, że jest już stary i nie dość silny, by sprostać tytanicznej pracy premiera w momencie sanacji państwa.Zdecydował się więc na scenariusz rezerwowy i do premierostwa desygnował młodego Morawieckiego, chodź równie dobrze mógł pozostawić Beatę Szydło na stanowisku.Takie wyrozumowane wyjaśnienie, bądź, co bądź, przodującego obserwatora sceny politycznej, dobitnie ukazuje intelektualną zapaść spowodowaną przez trzy czwarte wieku ogłupiającej propagandy i mentalnego prymitywizmu, powodującą niemożność zrozumienia bardziej skomplikowanych sytuacji.Nie będę już przytaczał, co za głupstwa z mądrą miną wypowiadają Andrzej Stankiewicz i Łukasz Warzecha. Ci dwaj, uważani długo za "naszych" dziennikarzy kompletnie się pogubili i zamiast wyciągania racjonalnych wniosków, prezentują emocjonalne bzdety.Tak, nawet na niegłupich ludzi, działa sytuacja do której nie dorośli.Wśród komentatorów i ekspertów popierających dobrą zmianę, rozumiejących dobrze, że to jedyna droga do silnej i suwerennej ojczyzny, trwa właśnie dyskusja nad tym fatalnym stanem cechującym tych, co samodzielnie uzurpowali sobie prawo, by być elitą i siłą przewodnią odradzającej się Polski, po latach niemieckiej i sowieckiej okupacji.Tylko, że to również był fałsz.Ci, z którymi komuniści handlowali w Magdalence i którzy niby byli po przeciwnej, zwycięskiej stronie, to też pomioty czystego socjalizmu – lewactwa, które niszczy świat.Jakimże wyzwolicielem może być taki Adam Michnik, z rodziny komunistycznych notabli, którego brat jest mordercą w todze, chroniący się w ogłupiałej Szwecji.Jakimże przywódcą narodu może być prymityw, sikający w młodości do chrzcielnicy w kościele, a potem do dzisiaj wodzony na smyczy tajnych służb.I tysiące innych, im podobnych, których dzisiejszym pokłosiem jest totalna opozycja: Platforma, Nowoczesna, wieczni, pazerni kombinatorzy PSL i te wściekłe, karykaturalne ruchy prowadzone przez przestępców – KOD, czy Obywatele PRL.Patrząc na to,co się dzieje na sejmowej mównicy, lub przed Sejmem i prezydenckim pałacem; oglądając wytrzeszczone oczy rozhisteryzowanej posłanki Nowoczesnej Scheuring-Wielgus (Uwaga! Menadżer kultury!), czy plugawego starca z wykrzywioną wściekłością twarzą, wulgarnie znieważającego młodą dziennikarkę, w tłumie i świetle kamer, profesor Kik mówi, że to niestety brak kultury politycznej. Wielu, bardziej analitycznych ekspertów, ku którym się skłaniam, mówi więcej: - nie politycznej... to całkowity brak kultury.Tak to niestety jest. Cywilizacyjny upadek zawsze oznacza dekadencję.A dekadencja to zawsze upadek obyczajów: chamstwo, prostactwo, wulgarność i całkowita amoralność.Schyłek i upadek tego całego lewactwa, na które składają się socjaliści, neo-liberałowie, krypto-komuniści wraz ze zidiociałą finansjerą Rotschildów i Sorosów, upadek, który już wywąchali w powietrzu, odebrał im kulturę i odbiera rozum. Sprowadza ich ponownie do korzeni, z których się wywodzą: - dzikich, zwierzęcych hord – plugawych, prymitywnych i wściekłych.Wykreślili ze swoich kodeksów prawdę, uczciwość, przyzwoitość i najważniejsze – dobro. Stąd destrukcja... burzenie, niszczenie i rozwalanie.Wzrastająca entropia. Jedynym pewnym sposobem by z entropią walczyć jest mądrość i inteligencja.I tutaj dochodzimy do finezji. Każdy się zgodzi, że finezja ma wiele wspólnego ze sztuką i kulturą. Jednym z jej synonimów jest kunsztowność.I gdy teraz obserwuję tego biednego głupka, lidera PO, Grzegorza Schetynę, politycznego kastrata, który już dzisiaj oskarża premiera Morawieckiego o impotencję,(taką samą, jak twierdzi, mają prezydent Duda i premier Szydło), to widzę, że prostota umysłowa, cechująca partyjnego geszefciarza, nie jest w stanie pojąć finezyjności działań i drogi dobrej zmiany.Lata tresowania homo sovieticus pozbawiła wielu zdolności głębszego rozumowania. A nawet w ogóle samodzielnego rozumowania. Wystarczy Gazeta i TVN i wszystko jasne.Niestety z przykrością należy stwierdzić, że i po jasnej stronie mocy, wśród zwolenników i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości panuje spore niezrozumienie i zamieszanie.Bowiem finezja wiąże się z delikatnością, subtelnością i pewną tajemniczością. Nie można głośno wszem i wobec, metodą łopatologiczną, wykładać kawę na ławę. Stąd rozpaczliwe dywagacje sympatycznego Piotra Semki, czy obwinianie braku kultury politycznej przez profesora Kika.Wielu doskonałych historyków, historiozofów, czy politologów powołuje się na wiekopomne myśli potężnych obserwatorów społeczeństw i myślicieli, którzy w swych dziełach pozostawili mnóstwo mądrych rad dla potomnych. Katon, Monteskiusz, Sun-Tzu, Machiavelli...Lecz nie tylko ci dobrze wykształceni, także różni mędrkowie i pozerzy; bo cytaty stały się modne; z fałszywą mądrością w oczach, oznajmiają gawiedzi, czy to z trybuny sejmowej, czy na forach internetowych, że już Kartezjusz powiedział, że już trzy tysiące lat temu twórca strategii i taktyki Sun Tzu mówił, a dopiero co odkryty polski, wybitny mędrzec Feliks Koneczny oznajmił, a Monteskiusz to a Machiavelli tamto.Sejmowy pozer i głupek ostatnio nawet cytował Apostołów.Zazwyczaj mówiąc to, czy pisząc, kompromitują się, bo głupio dobrany cytat, tylko po to, by błysnąć, świadczy, że kompletnie nic nie rozumieją.Mądrości i błyskotliwości nie da się szybko uzupełnić przy pomocy smartfonu i Wikipedii. No... ale jest taka poza, że,czy to poseł Szczerba, czy poseł Kosiniak-Kamysz, muszą okrasić swoją wypowiedź jakimś cytatem, lub przynajmniej bon motem. To takie mądre. Daje poczucie własnej wartości. Rośnie się we własnych oczach. A, że prawda o skrajnej indolencji i braku prawdziwej wiedzy zawsze wyjdzie na jaw, co tysiąc razy udowodnił bufon Ryszard Petru, jest poza zasięgiem ich rozumowania.*****Czy ktokolwiek potrafi wskazać choćby jednego prawdziwego intelektualistę w całym tym antyrządowym melanżu (nawet w aktualnym, slangowym znaczeniu tego słowa)?Z rozlicznych definicji inteligencji najbardziej lubię tą, która mówi, że jest to wrodzona i wykształcona umiejętność przystosowania się do zmiennych warunków otoczenia.Istotne jest także to, jak się to wykorzystuje.Ważne także jest zrozumienie, że inteligencja nie jest zero-jedynkowa, czyli – albo się ją ma, albo nie ma. Nie; jest to parametr, który zmienia się od zera do pewnego maksimum, które jeszcze nie jest dokładnie określone.Zwykły pokojowy termostat, ciało martwe, dosłownie kilka elementów, ma swoją malutką inteligencję, bo gdy w pokoju robi się chłodno, to włącza ogrzewanie. A gdy już jest dosyć ciepło, to wyłącza. Czyli reaguje na zmienne warunki otoczenia. Lecz jego inteligencja jest na bardzo niskim poziomie, bo reakcja jest wyłacznie w stosunku do poziomu temperatury, a jego akcja jest dwubiegunowa: - włącza, albo wyłącza. I tyle.Oczywiście są o wiele bardziej skomplikowane elektroniczne urządzenia regulujące atmosferę w pokoju. Wszystko to nazywamy automatyką. Mimo tego, inteligencja tych urządzeń ciągle jest malutka. Powiedzmy – w skali od 0 do 200 gdzieś w poziomach od 1 do 5.A co mamy powiedzieć o inteligencji takiego kameleona, który w zależności od barwy podłoża, po którym stąpa, zmienia kolor swojej skóry.Ponieważ robi to absolutnie bezmyślnie, powinniśmy tu raczej mówić o inteligencji Natury, albo Kreatora, którzy takim go stworzyli.Lecz przenieśmy się do góry, w regiony, jeżeli już zastosujemy skalę IQ, powyżej 130. ( Osobiście uważam skalę IQ i różne tam Mensy za sporą głupotę, vanity fair, czyli targowisko próżności. Choćby dlatego, że testów można się nauczyć i mamy dobrego kujona z nadymanym ego, a nie osobę bardzo inteligentną).Trzeba koniecznie dać tutaj pewne zastrzeżenie: nie należy mylić inteligencji ze sprytem. To pierwsze jest oryginałem, a drugie wyłącznie podróbą.Obecny szef PO, Grzegorz Schetyna, jest bez dwóch zdań sprytny. Lecz, czy jest inteligentny? Wątpię.Tym, co odróżnia prawdziwą inteligencję od prostackiego sprytu, jest przyzwoitość.*****Mateusz Morawiecki versus Donald Tusk.Według mnie – intelektualista vs. pospolity spryciarz.Zostawmy na razie wszystkie te charakteryzujące określenia: patriota vs. targowica; państwowo-twórczy vs. karierowicz; altruista vs. egoista. I jeszcze – człowiek dobry vs. człowiek zły.Można tak długo wymieniać.I nie chodzi tylko o Mateusza i Donalda. Sięgając na szczyt piramidy należałoby powiedzieć – Jarosław Kaczyński kontra ... no właśnie... kto?Michał Tusk, syn Donalda, w wywiadzie udzielonym dziennikarzom, Sylwestrowi Latkowskiemu i Michałowi Majewskiemu [1] w sierpniu 2012, m.in. tak powiedział o ojcu:" - Jest mistrzem w utrzymaniu władzy i partii. Ja nieraz dyskutowałem z nim filozoficznie. Weź, człowieku, zrób coś, autostrady, kolej. [...] On mówi, wiesz, fajnie, zajebiście. Powiedz mi... sztuka polega na tym, żebyś mógł tę władzę utrzymać i rzeczy realizować. Niekoniecznie ja muszę to robić.- Polityka małych kroków.- Filozofia taka, że jeśli chcesz zmieniać Polskę, to musisz mieć władzę. Oczywiście, są ludzie, jedni gorsi, drudzy lepsi, natomiast on ani jednego dnia nic nie zrobi, gdyby nie utrzymał władzy. Takie to jest kluczowe. Ja od tego jestem. Ja się na tym znam. Ja się nie znam na kolei, na tym... Ja się znam na tym, żeby utrzymać tę władzę [...]"Te gorzkie słowa, opisujące skrajny cynizm, mówi syn o własnym ojcu.Tylko byt samoistny – władza i jej utrzymanie są istotne. Reszta gówno mnie obchodzi.Czy to może być inteligencja? Czy tylko ordynarny spryt, prawdopodobnego socjopaty?A jeżeli nawet własny, kochający syn wyraźnie to widzi, to właśnie... nie ma w tym krztyny finezji.*****No i wreszcie mamy tą finezję...Większość ludzi będzie zazwyczaj łączyć finezję ze sztuką. A może nawet bardziej z mistrzostwem.A ja pozwolę sobie powiedzieć, że jest to wskaźnik wysokiej inteligencji. Dzięki niej staje się intelektualistą. A nie, jak młody Tusk mylnie określił – filozofem.Czterdzieści pięć lat trzepania mózgów przez sowieckich specjalistów i następne dwadzieścia pięć lat post-magdalenkowej bandy farbowanych lisów lewactwa i kryptokomunistycznego neoliberalizmu wyrządziły duże szkody w umysłach Polaków. Fundamentalne wartości i uczciwe zasady zastąpiono wszechobecnym relatywizmem. Jerzego Urbana, tubę stanu wojennego, zastąpił inny Jerzy, Jerzy Owsiak, indoktrynujący młodych ludzi ponurym hasłem – "Róbta, co chceta".Dwadzieścia pięć najwspanialszych lat życia mojego pokolenia odebrały miernoty intelektualne, uzurpatorzy pozujący na narodowe autorytety: Michnik, Geremek i Balcerowicz. A potem było już tylko gorzej: Wałęsa, Kwaśniewski, Tusk, czy Pawlak. Pomniejszych leszczy pominę.Świadomie psuto intelektualnie Polaków. I to zaczynając od przedszkola i szkoły podstawowej. Masowo produkowano niewykształconych, nikomu niepotrzebnych magistrów i doktorów. Świat to widział i polskie uczelnie w rankingach zajmowały miejsca w piątej setce. Czytelnictwo książek w Polsce jest chyba najgorsze w Europie. Z pełną premedytacją zamierzano uczynić z Polaków głupią tłuszczę. Bo z takim zapleczem sprytne cwaniaki, które opanowały kraj po okrągłym stole, jak dzisiaj widać wyraźnie – wcale nie mądre, raczej głupie, mogły liczyć na bezkarność, kraść spokojnie i wykorzystując swoje towarzyskie kontakty w kręgach lewacko – neoliberalnych na zachodzie (a praktycznie ruskiej agentury), sprzedawać im za markowe zegarki, tanią siłę roboczą, czy fabryki, kopalnie i stocznie za bezcen. Albo w zamian za lukratywne stanowiska. Przykład? Powiedzmy – były kanclerz republiki Federalnej Niemiec Gerhard Schröder obecnie szef rady dyrektorów ruskiego giganta Rosnieftu. Albo Jose Manuel Barosso, były przewodniczący Komisji Europejskiej, a od roku doradca w londyńskim oddziale Goldman Sachs (link is external), największego banku inwestycyjnego na świecie. No i oczywiście były premier rządu polskiego i prezes Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, obecnie na lukratywnym, zapewniającym mu do końca życia 80 000 zł emerytury, stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.*****I nagle w kończącym się właśnie, 2017 roku, coś tąpnęło.Komentatorzy polityki, eksperci, politolodzy, czy zwykli dziennikarze przestali cokolwiek rozumieć. Ba... kompletnie nic nie rozumiała cała antyrządowa opozycja, a nawet spora część członków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.Prezydent Andrzej Duda, namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego, składa zaskakujące veto do dwóch najważniejszych po przejęciu władzy ustaw. Szok.Brutalna walka pomiędzy prezydentem, zwierzchnikiem sił zbrojnych i ministrem obrony narodowej. Totalna konsternacja.Wlokąca się przez parę miesięcy rekonstrukcja rządu. Morze spekulacji, plotek i przecieków. I znowu szok. Ukochana premier Beata Szydło, dosłownie w apogeum sukcesu, zostaje wymieniona na pozornego technokratę, Mateusza Morawieckiego.Co się z tą władzą dzieje?!Nic dziwnego i co gorsza złego się nie dzieje. Przeszkody, które się piętrzyły, kłody rzucane pod nogi władzy w kraju i zagranicą, zostały zamienione w bloki startowe. Pierwszy etap naprawy państwa został zakończony. Pora uczynić następny krok.W tych wszystkich służbach, w Abwherze, czy tych na "C", w ważnych sprawach stosuje się czasami tak zwaną kombinację operacyjną. Wiedzą o tym zapewne dziennikarze śledczy, jak Gmyz, Sumliński, Latkowski, czy Bertold Kittel. Lecz raczej nie mają o tym pojęcia zajmujący się polityką Semka, Stankiewicz, czy Warzecha. Toteż, gdy nagle w działaniach politycznych pojawia się finezyjna zagrywka kombinacyjna, są zdezorientowani i zagubieni. Nie mówiąc już o rzeszy mniejszych leszczy, zarówno dziennikarzy i blogerów, którzy szachy znają tylko z nazwy.A taka rozgrywka miała właśnie miejsce w mijającym roku 2017.Wymienię po stronie realizatorów kombinacji tylko dwóch zawodników: są to oczywiście – Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki (z wielkim wsparciem ojca Kornela).Kto był w stanie im się przeciwstawić? Prostaki i niedouki, jak Schetyna i Petru? Czy nawet mózgi: Platformy – Grupiński i Nowoczesnej – Lubnauer?To różnica wielu klas. Liga okręgowa kontra europejska Liga Mistrzów.Efekt – po pozornie niezrozumiałych wydarzeniach w ekipie władzy, partie opozycji drastycznie tracą na znaczeniu i podejrzewam, że do następnych wyborów parlamentarnych za dwa lata, mogą nawet zniknąć.Bo tak jest właśnie Proszę Państwa, gdy nagle po prostocie i głupocie następuje coś mądrego, a nawet intelektualnego.*****Mój stary, dobry kumpel, kiedyś wesoły, inteligentny człowiek, niestety wszedł w dziwne towarzystwo i najprawdopodobniej, nie mając absolutnie pojęcia, dał sobie kompletnie wyprać mózg i pozwolił się zindoktrynować. Niestety, on już nie potrafi samodzielnie myśleć (choć mu się tak wydaje) i często słowo w słowo, jedzie sloganami i stereotypami ze słynnego "Prawda 24 godziny na dobę" TVN24. Jest to dla mnie przykre, gdy niegdysiejsza dusza towarzystwa, stała się starczym pieniaczem, pełnym jadu i nienawiści.Kiedyś, już dobre kilkanaście lat temu, był mimowolnym słuchaczem wykładu Jarosława Kaczyńskiego dla kierownictwa PiSu, o metodach działania i taktykach stosowanych w polityce. Wtedy to ten mój koleś nauczył się modnego wówczas słowa – socjotechnika.I od tamtego czasu, zgodnie z główna tezą anty-pisu - Kaczyński to manipulator, a jedynym jego celem jest władza.Tylko, że to gówno prawda ( zgodnie z teorią starszego brata Mariana, profesora weterynarii, ks. Józefa Tischnera, dobrego górala i kiepskiego filozofa).Ślepym jest ten i to intelektualnie ślepym, kto nie pojmuje, że bracia Kaczyńscy byli chyba (obok ludzi Solidarności Walczącej, czyli także Morawieckich) tymi, którzy najszybciej pojęli fałsz i oszustwo okrągłego stołu.A na dodatek byli mądrzy, uparci i cierpliwi.A, czego nie może pojąć mój kolega z wypranym mózgiem, oni byli autentycznymi patriotami, nie z gatunku tych, co chcą polec na barykadzie, tylko takimi, co autentycznie chcą naprawić swój kraj. Nie o władzę, jak to Tusk powiedział w cytowanej wypowiedzi jego syna, Kaczyńskim chodziło (dziś już tylko Jarosławowi), tylko o Polskę i Polaków. O kraj dumny i wolny, a nie lokajską kolonię, rozkradaną przez sąsiednie metropolie.Duet Kaczyński – Morawiecki musiał w końcu powstać. Dlaczego?Ponieważ są to intelektualiści i mężowie stanu.Mają najważniejsze, co potrzeba – wizję, strategię i finezję działania.Za dwa dni rok 2018. Kontynuacja przełomu. Dalszy postęp.Dlatego Wszystkim Szanownym czytelnikom życzę jeszcze więcej radości, jeszcze więcej dobrobytu i nie przejmowanie się tymi biedakami, którzy niewiele są w stanie pojąć.Plus ratio quam vis.___________[1] Sylwester Latkowski – "Układ trójmiejski" str. 60, wyd. Zysk i S-ka. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.4(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

Marek Ciesielczyk ujawnia: red.Małgorzta Pogorzelska- Bonikowska-TW MARIA

$
0
0
POLEMIKA Z REDAKTOR BONIKOWSKĄ Gdy w czerwcu 2017 roku w czasie moich wykładów w Kanadzie (patrz: https://www.youtube.com/watch?v=6ldycXsQPVI  ) – zaprezentowałem dokumenty z IPN, świadczące o tym, iż redaktor naczelna jednego z największych polonijnych pism „Gazeta – Gazeta” z Toronto Małgorzata Bonikowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „MARIA”, zakwestionowała ona wiarygodność tych materiałów zarówno na łamach swego pisma jak i w innych mediach, powołując się m.in. na znany przypadek Małgorzaty Niezabitowskiej, rzeczniczki prasowej rządu Tadeusza Mazowieckiego oraz opinię profesora Andrzeja Friszke.Trafił swój na swegoBonikowska cytuje fragmenty książki Niezabitowskiej, z których ma wynikać, iż nie była ona tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, która sfabrykować miała dokumenty obciążające Niezabitowską, by się wykazać skutecznością. Podobnie miało być – jak twierdzi Bonikowska – w jej przypadku. Trzeba jednak w tym miejscu zauważyć, iż  IPN najpierw odmówił Małgorzacie Niezabitowskiej statusu osoby pokrzywdzonej, a następnie – po apelacji wniesionej przez IPN sprawa (wygrana najpierw przez nią) wróciła do sądu pierwszej instancji i była ponownie rozpatrywana. Niezabitowska w końcu sama wycofała się z procesu autolustracji (oficjalnie z powodu choroby, która nie przeszkodziła jej jednak później w innego rodzaju aktywności).Podkreślić przy tym wypada, iż powoływanie się na procesy lustracyjne w Polsce ma wątpliwą wartość dowodową. Lech Wałęsa, czyli TW BOLEK, został przecież oczyszczony przez sąd lustracyjny z zarzutu agenturalności, podobnie jak pewien wójt, który wcześniej sam przyznał się do współpracy z SB!Małgorzata Bonikowska chcąc uwiarygodnić swoją linię obrony powołuje się na „autorytet” profesora Andrzeja Friszke. Trudno się zresztą temu dziwić, iż wybrała osobę z tego samego środowiska politycznego. Wielu Polonusów w Kanadzie widzi w redagowanym przez nią piśmie rodzaj polonijnej „Gazety Wyborczej”. Warto przypomnieć, iż Andrzej Friszke w roku 1999 został powołany w skład Kolegium IPN z rekomendacji Unii Wolności, a w roku 2007 był ponownie kandydatem do tegoż Kolegium z ramienia Platformy Obywatelskiej. Wówczas nie został wybrany. Z jednej strony Friszke broniąc Bonikowskiej, kwestionuje wiarygodność materiałów zgromadzonych w IPN, z drugiej zaś – nie ma wątpliwości, iż na podstawie IPN-owskich dokumentów można na przykład twierdzić, iż w czasach PRL-u  „Maciarewicz donosił na kolegów” do SB! W innym miejscu Friszke „porównuje PiS do Polskiej Partii Robotniczej”. Nawet jeśli Friszke nie zgadza się z polityką PiS-u, to przecież tego typu porównania kompromitują go jako historyka.Czy w PRLU-u nie było SB?Gdyby dać wiarę byłym tajnym współpracownikom komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, musielibyśmy uwierzyć, iż w PRL-u nie tylko nie było kapusiów, ale także, że nie funkcjonowała sama SB. Tajni współpracownicy, kontakty operacyjne, kontakty informacyjne Służby Bezpieczeństwa czy też osoby, które nie były formalnymi kapusiami, a dostaczały SB informacji (trzeba pamiętać, że tacy też działali i czasem byli bardziej szkodliwi niż formalni współpracownicy) zawsze tłumaczą się w ten sam sposób:Zobowiązanie do współpracy podpisali nieświadomie, właściwie nie wiedzieli co podpisują. Na przykład Adam Skorek (b. Prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej w Quebec), czyli TW SB JAREK napisał do mnie, że przed podpisaniem przez niego zobowiązania do współpracy esbecy wsypali mu coś do herbaty – patrz: https://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/831875,marek-ciesielczyk-ujawnia-b-prezes-kpk-w-quebec-adam-skorek-to-tw-jarekMusieli podpisać takie zobowiązanie, bo byli szantażowani. Tak opisywał mi okoliczności podpisania zobowiązania np. Wacław Sikora (szef małopolskiej SOLIDARNOŚCI), czyli TW SB RETURN – patrz: http://niepoprawni.pl/blog/7514/kolejny-tw-sb-return-waclaw-sikora-szef-solidarnosci-malopolskiej-jeden-z-19Ich donosy były nieszkodliwe, o czym przekonywała np. żona Wojciecha Wierzewskiego (prawej ręki trzech kolejnych prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej), czyli KO SB TOWER – patrz: http://niepoprawni.pl/blog/7514/dlaczego-slawomir-cenckiewicz-nie-ujawnil-tych-dokumentow-na-temat-ko-sb-tower-czyliNiczego nie podpisali, nie byli więc współpracownikami SB. Tak niektórzy bronią np. Andrzeja Jarmakowskiego, który faktycznie niczego nie podpisał, nie był więc TW SB, a mimo to przekazywał potajemnie szkodliwe dla Polski i Polonii informacje rezydentom SB w Chicago – patrz: https://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/732311,progressforpoland-andrzej-jarmakowski-marek-ciesielczyk-polonia-i-sbCzy postępowanie Bonikowskiej było naganne?W tej części tekstu,  w której zaprezentuję dokumenty z IPN na temat Bonikowskiej, ustosunkuję się do jej linii obrony. Bonikowska twierdzi, iż materiały na jej temat zostały spreparowane przez oficerów SB, którzy chcieli wykazać się przed przełożonymi i dlatego przedstawili ją jako TW MARIĘ. Była szantażowana, więc podpisała zobowiązanie, ale w żaden sposób nie współpracowała z SB, z którą spotkała się 1-2 razy. Niemal natychmiast po podpisaniu zobowiązania odmówiła współpracy. Nie ma więc sobie nic do zarzucenia. Uzasadnienie tej linii obrony przedstawiła bardzo obszernie w Internecie, można więc je porównać z niżej zaprezentowanymi dokumentami z IPN.Dowiadujemy się z nich, że Małgorzata Pogorzelska-Bonikowska, dzisiaj redaktor naczelny polonijnej „GAZETY” w Toronto, została „pozyskana do współpracy z kontrwywiadem” PRL i zarejestrowana jako TW SB o pseudonimie „Maria”.Urodzona 5 września 1958, ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim w 1981 roku, w roku 1984 pozwolono jej wyjechać z PRL-u na stypendium w Wielkiej Brytanii, do Lancaster, później była adiunktem w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, wyemigrowała do Kanady w okresie, gdy w Polsce rozpoczynały się zmiany ustrojowe, w latach 90-tych była dziennikarzem polonijnej „Gazety” w Toronto,  od 2003 – redaktorem  naczelnym jej wydania internetowego, a od 2013 redaktorem naczelnym tejże „Gazety”. Była również korespondentką TVP Polonia od 2014. Pracuje także dla Radio BIS w Hamilton oraz Radio Polonia w Detroit (2003-2004), jest członkiem zarządu Polonii Przyszłości, działaczką  Polish-Jewish Heritage Foundation” (sama temu zaprzecza?).  W roku 2005 odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP (w 2007 Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczony został tajny współpracownik SB Piotr Mroczyk, ostatni dyrektor sekcji polskiej Radio Wolna Europa).Swoje liberalne podglądy na rzeczywistość Bonikowska przedstawia np. w obszernym wywiadzie w SUPESTACJI 3 kwietnia 2017 roku – patrz: http://www.superstacja.tv/program/nie-ma-zartow-malgorzata-p-bonikowska,6459893/W artykule „Polska bez Jarosława” w „Gazecie” 5 maja 2017 Bonikowska pisze m.in.:   „A im bardziej Jarosław Kaczyński nienawidzi świata i poszukuje wrogów, tym gorzej dla Polski i Polaków. Tym większa pewność, że będzie dążył jeszcze bardziej niż dotychczas do zemsty za wszelką cenę, że będzie nawoływał do nienawiści i odwetu… Im bardziej nieszczęśliwy jest osierocony bliźniak, tym gorsze perspektywy dla Polski. Lepiej byłoby gdyby odszedł i zostawił decydowanie o Polsce ludziom, którzy mają więcej sympatii do świata i bliźnich.”Z dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej – sygnatura IPN BU 001052/918, w przypadku których klauzulę tajności zniesiono dopiero 15 czerwca 2012 roku (dlaczego tak późno?), wynika, iż jedna z najbardziej znanych dziennikarek polonijnych w Kanadzie, Małgorzata Pogorzelska-Bonikowska (zdjęcie B-0 i B-1),była zarejestrowana jako tajny współpracownik komunistycznej Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „MARIA”, podpisała zobowiązanie do współpracy, co – jak należy przypuszczać – przyniosło jej korzyść w postaci akceptacji przez SB jej wyjazdu  stypendialnego do Wielkiej Brytanii oraz przekazywała Wydziałowi II Departamentu II SB (czyli kontrwywiadowi, zajmującemu się Wielką Brytanią) informacje na temat osób ze swego środowiska. Mając na uwadze sposób funkcjonowania SB, nie można wykluczyć, że mogły one być użyteczne dla esbeków.Na początku roku 1984 kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa w „Uzasadnieniu pozyskania do współpracy”  w taki oto sposób opisuje „cel pozyskania”: „do rozpoznawania cudzoziemców, a szczególnie Brytyjczyków zatrudnionych w Instytucie Anglistyki UW (Uniwersytetu Warszawskiego, przyp. MC). Ponadto bliższe rozpoznanie obywateli brytyjskich zatrudnionych w British Council w Warszawie”. (B-2)Kontrwywiad PRL-owski docenił możliwości działania kandydatki na tajnego współpracownika SB, Bonikowskiej, stwierdzając: „…z racji pracy w Instytucie Anglistyki UW kandydatka zna cudzoziemców zatrudnionych w tej placówce. Poza tym utrzymuje bliskie kontakty z Brytyjczykami w częścią personelu polskiego British Council w W-wie. Pozwoli to ujawnić osoby mogące mieć związki z Brytyjskimi służbami specjalnymi”. Tak więc Bonikowska miała – wg planów SB –  m.in. pomóc komunistycznym służbom specjalnym demaskować brytyjskich agentów na terenie PRL. (B-3)Mł. chor. Zbigniew Marciniak, w meldunku „Rezultat pozyskania”, zawiadamia: „ W dniu 12 marca 1984 r. w budynku DUSW W-wa Mokotów przeprowadziłem rozmowę werbunkową z wytypowanym kandydatem, w wyniku której pozyskano go do współpracy z kontrwywiadem. (…) Kandydatka wyraziła zrozumienie i chęć udzielania pomocy kontrwywiadowi  (podkreślenie MC) w zakresie swoich możliwości. Wyraziła pogląd, że pomoc naszej służbie jest jej patriotycznym i obywatelskim obowiązkiem. Godząc się na współpracę zobowiązała się do udzielania wszelkich informacji dot. cudzoziemców przebywających na terenie Polski i obywateli polskich będących w naszym operacyjnym zainteresowaniu. (…) kandydatka pozyskana została na zasadzie dobrowolności. Wyraziła chęć współpracy z kontrwywiadem, co zawarła w pisemnym zobowiązaniu. Dla konspiracji przyjęła pseudonim ‘MARIA’. Omówiono z tajnym współpracownikiem sposób nagłego nawiązywania kontaktu, który jest następujący: Nawiązanie kontaktu odbywać się będzie drogą telefoniczną. Zna mnie pod nazwiskiem MALIŃSKI Zdzisław. „ –  pisze esbek, który zwerbował późniejszą redaktor naczelną polonijnej „Gazety” w Toronto, uhonorowaną w 2005 roku przez Prezydenta Rzeczypospolitej Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP. (B-4, B-5, B-6)Informacje te stoją więc w sprzeczności z tym, co twierdzi sama Bonikowska, że była przyparta do muru, nie miała wyjścia, była szantażowana etc.O późniejszej działaczce Fundacji Dziedzictwa Polsko-Żydowskiego w Kanadzie wspomniany esbek pisze dalej: „Posiada pozytywny stosunek do przemian społeczno-politycznych zachodzących w naszym kraju i do pracy resortu spraw wewnętrznych.” (B-8) Przypomnijmy, iż w tym samym roku (nieco później), tenże „resort spraw wewnętrznych”, do pracy którego tak pozytywny stosunek miała TW SB MARIA, zamordował księdza Popiełuszkę. Bonikowska w swej mowie obrończej robi z siebie bohaterkę, która niemal natychmiast po podpisaniu zobowiązania odmówiła współpracy z SB.12 marca 1984 późniejsza „gwiazda” polonijnego dziennikarstwa w Toronto,  podpisała zobowiązanie następującej treści” „Małgorzata Pogorzelska-Bonikowska, ul. Wspólna…. Warszawa. Zobowiązuje się do zachowania w tajemnicy spotkań odbytych ze mną przez pracownika kontrwywiadu i jednocześnie do udzielenia informacji. Małgorzata Bonikowska”.  (B-14).Młodszy inspektor Wydziału II Departamentu II MSW (czyli kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa ds. Wielkiej Brytanii), mł. chor. Z. Marciniak po zwerbowaniu Bonikowskiej oświadcza z satysfakcją” „Nowopozyskanego tajnego współpracownika zamierzam wykorzystać w charakterze jednostki manewrowej, w zależności od potrzeb operacyjnych. Ponadto w toku współpracy TW angażowany będzie do rozpoznania cudzoziemców, a głównie obywateli brytyjskich, z którymi utrzymuje kontakty prywatne i służbowe oraz innych osób pozostających w naszym operacyjnym zainteresowaniu. W najbliższych dniach opracuję plan wykorzystania, szkolenia i kontroli tajnego współpracownika ps. ‘MARIA’.”. (B-15)Późniejszy kawaler (a dokładniej mówiąc kawalerka) jednego z najwyższych polskich odznaczeń państwowych spotyka się – wg dokumentów z IPN – 10 maja 1984 roku w jednej z warszawskich kawiarni ze swoim oficerem prowadzącym SB, a ten raportuje w notatce służbowej z 11.05.1984: „W czasie spotkania tw ps. ‘Maria’ przekazała następujące informacje.Jerzy RUBACH jest kierownikiem Zakładu Języka Angielskiego Instytutu Anglistyki UW. W najbliższym czasie będzie kandydował wyborach na dyrektora instytutu. Ma 36 lat, jest żonaty i ma syna. Często wyjeżdża za granicę, zabiega o te wyjazdy. (…) Nie stroni od kontaktów towarzyskich. Alkoholu nie pije, pali dużo papierosów.Piotr SADOWSKI jest doktorantem Instytutu Anglistyki. Ma trudności z napisaniem pracy doktorskiej. Żonaty, jedno dziecko. Mało udziela się towarzysko. Nie uczęszcza na imprezy rozrywkowe organizowane przez instytut. Pasjonuje się archeologią. „(B-16, B-17, B-18)Na pierwszy rzut oka laikowi może wydać się, iż Bonikowska nie przekazuje Służbie Bezpieczeństwa żadnych istotnych informacji, zresztą sama tak później twierdzi w swych tekstach w Internecie.  Jednak każdy, kto zna istotę działania służb specjalnych wie, iż informacje TW MARII mogły – choć oczywiście nie musiały – być wartościowe dla SB. Skoro Jerzy Rubach ma zamiar kandydować na dyrektora instytutu, to SB może mu w tym pomóc lub zaszkodzić. Skoro bardzo mu zależy na wyjazdach za granicę esbecy mogą mu to ułatwić lub spowodować wydanie zakazu wyjazdu za granicę. W zamian SB mogła czegoś oczekiwać od Rubacha.Bonikowska oczywiście bagatelizuje ten fakt, stwierdzając, że przecież SB wiedziała, że Rubach wyjeżdża za granicę, ale przemilcza już to, iż bardzo mu na tych wyjazdach zależało. Bonikowska utrzymuje ponadto infantylnie, iż SB nie mogła mieć wpływu na wybór dyrektora. Przypomnijmy (patrz link do artykułu wyżej), że Wacław Sikora, późniejszy współpracownik SB, został wybrany szefem małopolskiej SOLIDARNOŚCI dzięki temu, iż kilku TW SB, delegatów na zjazd SOLIARNOŚCI, kompromitowało kontrkandydatów Sikory i m.in. dzięki tej operacji SB, wygrał on wybory! Przypadek ten opisuję dokładnie w mojej książce  „Polonijni agenci Służby Bezpieczeństwa” (Nowy Jork – Chicago – Tarnów 2015). Przypomnieć w tym miejscu też wypada losy prawej ręki trzech kolejnych prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej, Wojciecha Wierzewskiego, który wyjechał na stypendium do USA dzięki pomocy SB, a następnie był jej kontaktem operacyjnym w Ameryce. Skoro Jerzy Rubach nie pije, ale nie stroni od kontaktów towarzyskich, to można mu np. „podsunąć” kobietę, by sprowokować romans, dzięki któremu będzie można wywierać presję na naukowca. Bonikowska powołuje się na wypowiedź Ruchaba, który stwierdza, że jego teczka jest pusta, ale to nie jest powód, by bagatelizować informacje przekazane przez Bonikowską SB. Na szczęście, jak twierdzi Rubacha, SB ich nie wykorzystała, ale przecież mogła to zrobić. Nie w tym rzecz, czy Bonikowska przekazywała cenne czy też mniej wartościowe informacje SB. Istotne jest to, że dzisiejsza „gwiazda” liberalnego dziennikarstwa polonijnego zachowała się co najmniej nagannie i to może w tej chwili rzutować na ocenę jej osoby np. jako dziennikarza.Jeśli Piotr Sadowski miał trudności z napisaniem pracy doktorskiej (choć teraz Bonikowska temu zaprzecza), w obronie doktoratu mogła mu „pomóc” Służba Bezpieczeństwa, np. gdyby  zechciał wyrazić ochotę na współpracę? Oczywiście ponownie trzeba powiedzieć, tak nie musiało, ale mogło być. Bonikowska wyśmiewa taką możliwość, twierdząc, że w Polsce nikt nikomu nie pisał pracy doktorskiej. Po pierwsze są już dowody, iż tak się zdarzało, po drugie nie chodzi przecież o to, że SB mogła taką pracę za naukowca napisać, tylko o to, że mogła mu ułatwić jej obronę. SB mogła w PRL-u wszystko. Poza tym miłość Sadowskiego do archeologii SB mogła wykorzystać, proponując mu np. wycieczkę do Grecji lub Egiptu w zamian za współpracę. Znowu istotę rzeczy stanowi nie wartość samych informacji przekazanych przez Bonikowską SB, ale fakt, iż według materiałów z IPN – przekazywała je. Zresztą temu nie zaprzecza. Twierdzi jedynie, że jej zdaniem były to informacje, które nie mogły nikomu zaszkodzić.Bonikowska (a za nią Friszke) starają się dowieść, iż „donos”, to informacja, która nie jest powszechnie dostępna i w związku z tym trudno mówić, że Bonikowska „donosiła”. Jednak – jak się wydaje – choć wiadomo było np., że Rubach wyjeżdża za granicę, to już jest mało prawdopodobne, że wiedziano powszechnie, iż mu na tych wyjazdach bardzo zależy. Nawet jeśli słowo „donos’ może wydać się w tym przypadku zbyt mocne, to na pewno przekazywanie informacji, które mogły służyć SB np. do sporządzenia charakterystyki psychologicznej, nie jest czymś chwalebnym, być użyć tutaj eufemizmu. Służba Bezpieczeństwa miała znacznie ułatwione zadanie w przypadku zamiaru werbowania tych osób. W w/w książce opisuję podobną działalność donosicielską Wierzewskiego, która sprawiła, iż sekretarka w instytucie badawczym stała się łatwym łupem dla Służby Bezpieczeństwa.W tej samej notatce służbowej esbek informuje przełożonych, iż zlecił tajnemu współpracownikowi MARII, czyli Bonikowskiej, dostarczenie informacji na temat Johna Shortera. Następnie oficer prowadzący Bonikowską melduje, iż TW MARIA „poinformowała mnie, że w lipcu br. John SHORTER wyjechał z Polski. Objąć ma on stanowisko dyrektora BC (British Council, przyp. MC) w Hamburgu. W czasie spotkania ‘Maria’ poinformowała mnie, że ma kłopoty z otrzymaniem paszportu. Otrzymać powinna go 15 września, gdyż wyjazd nastąpić miał 1.10.br. „.  W tym przypadku można także dyskutować, czy tego typu informacja jest czy też nie jest donosem. Chyba jednak nie była to powszechnie znana informacja, gdzie Brytyjczyk, którym interesowała się SB, będzie pracował w przyszłości. Gdy Bonikowska stara się dzisiaj odeprzeć zarzuty, ustosunkowuje się do informacji przekazanych przez nią SB na temat Rubacha i Sadowskiego, ale nie wchodzi w szczegóły sprawy Shortera, zapewne dlatego także, iż ten przypadek podważa wiarygodność jej twierdzenia dotyczącego ilości kontaktów z SB.  (B-19a)Mamy więc klasyczny model. TW informuje (np. o tym, gdzie SB będzie mogła znaleźć osobę, którą się interesuje), a w zamian za to może liczyć na jakąś korzyść. W tym wypadku jest to zgoda Służby Bezpieczeństwa na wyjazd na stypendium do Wielkiej Brytanii. Podobne korzyści jako TW WOLFGANG odnosił obecny ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski. Mimo, że spełnia on wszystkie formalne i praktyczne warunki bycia tajnym współpracownikiem SB, w dalszym ciągu reprezentuje Polskę w Berlinie!Bonikowska twierdzi dzisiaj, że tak bardzo opierała się namowom SB, że ta utrudniała jej wyjazd na stypendium do Wielkiej Brytanii. Jednak w końcu SB pozwoliła jej na ten wyjazd i tego Bonikowska nie może zakwestionować. Gdyby było tak, jak sugeruje Bonikowska, że odmówiła dalszej współpracy przed wyjazdem z Polski, prawdopodobnie SB nie zgodziłaby się na jej wyjazd. Przypomnijmy to wszystko ma miejsce w roku 1984 w PRL-u!W pewnym momencie Bonikowska próbowała faktycznie wycofać się ze współpracy z SB (ten fakt przemilcza i można odnieść wrażenie, że faktycznie już za pierwszym razem zdecydowanie odmówiła kontynuowania współpracy), ale bardzo szybko stanęła „na baczność” przed swym oficerem prowadzącym, który z satysfakcją mógł donieść przełożonym: „Obecnie ‘Maria’ ponownie podjęła decyzję kontaktu z naszą służbą i zobowiązała się do udzielania nam informacji. Źródło poinformowało mnie, że w roku akademickim 1984/85 jest przewidziana na wyjazd stypendialny z ramienia British Council do Londynu. Okres jej pobytu ma wynieść 9 miesięcy. Z uwagi na zbliżające się wakacje oraz wyjazd ‘Marii’ do rodziny poza Warszawę ponowne spotkanie umówiono na początek września.” (B-20)Ten sam oficer prowadzący SB, Marciniak w kolejnej notatce służbowej z 2.10.1984 roku raportuje ponownie, iż przywołał TW MARIĘ do porządku, gdy próbowała wycofać się ze współpracy: „W dniu 2 października 1984 r. odbyłem spotkanie z tajnym współpracownikiem ps. ‘Maria’, podczas którego tw poinformowała mnie, że w najbliższym czasie wyjeżdża na 9-cio miesięczne stypendium do Lancaster (W. Brytania). Na wyjazd została wytypowana przez Instytut Anglistyki UW. Wyjeżdża za pośrednictwem British Council (…) Na jej oświadczenia ostro zaprotestowałem tłumacząc jej, że decyzja, którą podjęła kiedyś w dalszym ciągu nas obowiązuje tym bardziej teraz gdy wyjeżdża do W. Brytanii. ‘Maria’ po tej  ostrej reprymendzie, zmieniła swoje stanowisko w stosunku do naszej służby.Wyraziła zgodę na odbycie następnego spotkania, które będzie (miało) na celu ukierunkowanie jej odnośnie wyjazdu na stypendium.  Poinformowałem ‘Marię’, aby podczas swojego pobytu w Lancaster zwróciła uwagę na:1. Osoby, z którymi się będzie kontaktować – ich charakterystyki i zainteresowania2. Ośrodki naukowo-dydaktyczne, miejsce pobytu, personel, zakres zainteresowań3. O swoich spostrzeżeniach zlecono tw poinformowanie mnie po swoim powrocie do Polski. Marciniak”  (B-22, B-23, B-24, B-25)Gdyby – jak twierdzi Bonikowska – zerwała współpracę z SB jeszcze przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii, to po co oficer SB miałby przekazywać jej te instrukcje?Jak wynika z dokumentów, Bonikowska spotykała się z SB wielokrotnie, a nie jak twierdzi 1-2 razy i nie zerwała współpracy przed swym wyjazdem za granicę. Jeszcze raz wypada zauważyć, iż w razie faktycznej odmowy przed wyjazdem na stypendium do Wielkiej Brytanii, Służba Bezpieczeństwa z pewnością by się zemściła i nie dopuściła do wydania jej paszportu.W notatce służbowej z 18.12.1985 czytamy z kolei: „ W dniu 11 grudnia br. odbyłem spotkanie z tw ps ‘Maria’. Wymieniona poinformowała mnie, że w okresie listopad 84 – wrzesień 1985 była na stypendium British Council w W. Brytanii (Lancaster)… stwierdziła, że nie odpowiada jej kontakt ze Służbą Bezpieczeństwa…. Proponuję rozwiązać współpracę i złożyć materiały w Biurze C MSW. Doniesienia zostaną włączone do teczki personalnej… Marciniak”   (B-26, B-27, B-28) Bonikowska próbuje się bronić, stwierdzając, że do spotkania z esbekiem 11 grudnia 1985 roku nie mogło dojść, gdyż wróciła do Polski dopiero 13 grudnia 1985 roku. Dla kwestii terminu zerwania jej współpracy z SB nie ma to znaczenia, gdyż z omówionego tu wcześniejszego spotkania Bonikowskiej z oficerem SB wynika, że nie zerwała tej współpracy przed swym wyjazdem na stypendium w Wielkiej Brytanii. Dzięki temu mogła w ogóle wyjechać. Warto tutaj zauważyć, iż wielu innych naukowców odmawiało podpisania zobowiązania do współpracy z SB i tym samym rujnowało swoje kariery, ale nie Bonikowska.  Bonikowska usiłuje zastosować tutaj klasyczny zabieg manipulacyjny, sugerując: jeżeli jedna informacja jest niedokładna, to wszystkie materiały z IPN, które dotyczą jej kontaktów z SB są nieprawdziwe. Jeśli prześledzimy system sporządzania raportów ze spotkań oficerów prowadzących z tajnymi współpracownikami, z łatwością zauważymy pewną prawidłowość. Raport z tego typu spotkania sporządzany był zazwyczaj 1-2 dni po spotkaniu z tajnym współpracownikiem. W tym przypadku oficer SB Marciniak pisze swój raport 18 grudnia 1985 roku. Można więc przypuszczać, iż spotkanie w TW MARIĄ musiało mieć miejsce prawdopodobnie między 14 i 17 grudnia 1985 roku. Co ciekawe, Bonikowska nie odnosi się do spotkania w dniu 2 października 1984 roku, kiedy to próbowała wycofać się faktycznie ze współpracy z SB, ale ostatecznie zgodziła się na jej kontynuację, co oczywiście musiało wynikać z jej obawy, iż nie wyjedzie na stypendium do Wielkiej Brytanii. Wynik spotkania z esbekiem 2 października 1984 roku potwierdza, iż Bonikowska liczyła prawdopodobnie na odniesienie korzyści z kontaktów z SB w postaci jej zgody na wyjazd do Anglii.Ostatnia dostępna (do maja 2017)  notatka w archiwum IPN pochodzi z 18 lipca 1986 roku i potwierdza w/w uwagi. Czy to oznacza, iż możemy mieć pewność, iż TW Maria nie wznowiła kontaktów z SB później? By jednoznacznie odpowiedzieć na tego typu pytanie, musielibyśmy mieć dostęp do całej zawartości archiwum zastrzeżonego.W tym miejscu warto sobie przypomnieć, kto jako pierwszy – po zmianach roku 1989 – miał dostęp do archiwum MSW. Była to tzw. „komisja Michnika”, która „buszowała” w tych archiwach  oficjalnie od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990. W jej skład wchodzili: dyrektor Archiwum Akt Nowych Bogdan Kroll, prof. Jerzy Holzer historyk z PAN, historyk prof. Andrzej Ajnenkiel i ówczesny poseł OKP Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.  Komisja Michnika  musiała mieć dostęp do akt osobowych byłych współpracowników SB. Nawet w WIKIPEDII można przeczytać, iż „Nie zachowały się żadne informacje o tym, kto zażądał jakiej teczki, kiedy ją otrzymał, kiedy zwrócił, co kopiował lub wynotowywał – co nie powinno zachodzić przy korzystaniu z tego typu archiwów”.Czy ujawnienia szczegółów współpracy Bonikowskiej i podobnych przypadków ma dzisiaj jakieś znaczenie? Oczywiście. Do niedawna opinia publiczna nie wiedziała, iż przez pewien czas dziennikarka polonijna z Toronto spotykała się z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Jeśli o tym fakcie ktoś wiedział wcześniej, mógł dziennikarkę szantażować możliwością ujawnienia informacji z akt SB. Na tego typu osobę nacisk mógł wywierać każdy, kto dysponował dokumentami SB. Pamiętajmy, iż dokumenty na temat Bonikowskiej odtajniono dopiero w 2012 roku!Jakie znaczenie ma ujawnienie dokumentów z IPNWarto ustosunkować się także do innych argumentów „mowy obrończej” Bonikowskiej.Bonikowska twierdzi, że „całkowicie oczyszcza” ją wypowiedź jej szefa (ma chyba na myśli prof. Rubacha). To argument typu: to nie ja to nieprawidłowo zaparkowałam, gdyż tak twierdzi piekarz Franek, który wie, jak robić dobry chleb, a nie historyk analizujący dokumenty z IPN.  Profesor Rubach może mieć o Bonikowskiej jak najlepsze zdanie, ale to nie ma wpływu na ocenę jej kontaktów z SB w świetle dokumentów z IPN.Niektóre informacje przekazywane przez Bonikowską SB spełniać mogą definicję donosu, ale tak naprawdę ważny jest fakt przekazywania tych informacji w nadziei na brak odmowy SB wydania paszportu, co jest moralnie naganne.Próbą wyjątkowo infantylnej dezinformacji jest twierdzenie Bonikowskiej, że wydanie jej paszportu zależało od jakiejś „jednostki paszportowej uniwersytetu”, a nie biura paszportowego, całkowicie kontrolowanego w tamtym czasie  przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Podobnym absurdem jest stwierdzenie, że Bonikowskiej wydano paszport wówczas, gdy prof. Rubach „tupnął nogą” (sic!). Faktycznie Bonikowska otrzymała paszport, bo ta chciała SB.Jeśli – jak twierdzi Bonikowska – dostała kopię dokumentów jej dotyczących z IPN na przełomie marca i kwietnia 2017 i jeśli faktycznie uważała, że zawartość tej teczki jej nie kompromituje, to dlaczego sama wcześniej nie upubliczniła tych materiałów, tylko ustosunkowała się do zawartości dopiero po późniejszej publikacji konkurencyjnego pisma polonijnego w Toronto „Gońca” oraz po moich wykładach? Co więcej, należy spytać, dlaczego nie upubliczniła faktu kontaktów z SB od razu w roku 1984? Wówczas można by przyjąć jej dzisiejsze argumenty jako słuszne.Bonikowska twierdzi, że pseudonim „MARIA” nadała jej SB bez jej wiedzy i dlatego nie można jej uznać za współpracownika Służby Bezpieczeństwa, ale przecież często się tak zdarzało, że bardziej szkodliwi od TW SB byli nieformalni współpracownicy, którzy nie tylko nie mieli swych pseudonimów, ale nic nie podpisywali, o czym piszę dość szczegółowo w mojej książce, podając przykłady takich osób, jak: np. Andrzej Jarmakowski, Robert Lewandowski, Józef Migała, Adam Grzegorzewski.Nie jest prawdą, iż nie dałem Bonikowskiej możliwości ustosunkowania się do zaprezentowanych przeze mnie dokumentów z IPN na jej temat. Przed moimi wykładami w Kanadzie, na wiosnę 2017 roku przesłałem także do jej redakcji informację o moich spotkaniach z Polonią. Przedstawiciele innych mediów polonijnych byli obecni, zaś „GAZETA, GAZETA” nie pojawiła się. Następnie zaproponowałem Bonikowskiej publiczną debatę w Toronto, jesienią 2017 roku. Nie podniosła rękawicy.Gdyby Bonikowska była przeciętnym Polonusem, nikt nie wymagałby od niej ujawnienia swej przeszłości. Bonikowska jest jednak bardzo aktywnym członkiem społeczności polonijnej, dziennikarzem, redaktorem dużej gazety polonijnej, kształtującej opinię publiczną. Dlatego ważnym jest ujawnienie dokumentów na temat jej kontaktów z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Teraz, gdy znamy materiały z IPN, których wcześniej nie ujawniła sama Bonikowska, choć nimi dysponowała – jak sama pisze – już na przełomie marca i kwietnia 2017, inaczej możemy spojrzeć na jej działalność dziennikarską. Bonikowską można by oceniać zupełnie inaczej, gdyby ujawniła swe kontakty z SB w 1984 roku lub przynajmniej zaraz po przybyciu do Kanady. Oczywiście nie wiadomo, jak wówczas zareagowałyby na to kanadyjskie władze imigracyjne.Jako że Polonia w Nowym Jorku i New Jersey po moich listopadowych wykładach przetłumaczyła już na język angielski cześć ujawnionych wówczas przeze mnie dokumentów i przekazała te tłumaczenia adwokatom amerykańskim, którzy mają ocenić, czy warto nimi zainteresować prokuraturę i urząd imigracyjny USA, być może także Polonia kanadyjska zdecydowałaby się na podobne kroki i wówczas kanadyjskie urzędy przeanalizowałyby zasadność wszczęcia stosownego postępowania wobec ludzi, którzy zataili fakt współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi?Marek CiesielczykO autorze:doktor politologii Uniwersytetu w Monachium, wykładowca w University of Illinois w Chicago, Fellow w European University Institute we Florencji, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, autor pierwszej w języku polskim książki na temat KGBkontakt: tel. +48 601 255 849,   dr.ciesielczyk@gmail.comCzytaj także na temat innych Polonusów:https://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/831875,marek-ciesielczyk-ujawnia-b-prezes-kpk-w-quebec-adam-skorek-to-tw-jarekhttps://www.salon24.pl/u/oburzeni/831838,marek-ciesielczyk-demaskuje-aleksander-pruszynski-tw-sb-rawiczhttps://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/831146,marek-ciesielczyk-demaskuje-tw-zbyslaw-petryka-z-los-angeleshttps://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/831131,ciesielczyk-demaskuje-tadeusz-bocianski-to-ko-sb-yorkhttp://3obieg.pl/adam-bak-bambo-tomasz-sommer-pinokiohttps://niepoprawni.pl/blog/marek-ciesielczyk/polonijne-lobby-antylustracyjne-edward-duszahttps://www.salon24.pl/u/m-ciesielczyk/828607,stanislaw-sliwowski-polonijne-lobby-antylustracyjnehttp://marekciesielczyk.neon24.pl/post/141466,marek-ciesielczyk-demaskuje-waldemar-glodek-agent-witezhttp://oburzeni.pl/marek-ciesielczyk-demaskuje-wieslaw-krajewski-tw-sb-brun/Relacja filmowa z moich wykładów w USA w listopadzie 2017:https://www.youtube.com/watch?v=pWHN5JirnBE[video:https://www.youtube.com/watch?v=pWHN5JirnBE] 
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Jak wyleczyć polskich facetów z infantylizmu ?

$
0
0
Przy okazji dyskusji nad moją notką o Morawieckim i Szydło ujawniły się kompleksy polskich facetów, które odbijają się także na polskiej polityce.Problem trudności prowadzenia polityki w Polsce wynika nie tylko z przyczyn strukturalnych i historycznych, lecz także z infantylizmu polskich facetów. Nie będę wchodził w przyczyny tego infantylizmu, wystarczy powiedzieć, że polscy faceci nie chcą z nim walczyć i nad sobą nie pracują.Infantylizm ten, w sferze politycznej, objawia się tym, że politykę traktują oni jako koncert życzeń z długą listą życzeń. Tymczasem skuteczną politykę mozna prowadzić tylko w odniesieniu do paru, PARU, ograniczonych lecz najważniejszych kwestii, a co ważne, nie należy do nich kwestia dobrobytu, bo dobrobyt pojawia się jako produkt uboczny paru cech społecznych. Tymczasem trzeba się skupić nad pewnymi punktami, a inne odpuścić.Rozmaici politycy próbują ten problem obejść, i złowić infantylnych baranów na jakiś specjalny haczyk, proponując jakieś wymyślne, skonstruowane na potrzeby infantylnych durniów propozycje, takie jak choćby ostatnio koncert wykonawcy “Despacito”. A to tylko pogarsza sytuację.Polscy faceci objawiają mentalność zepsutych bachorów, które domagają się wciąż nowych zabawek, gadżetów, które mają im wypełnić pustkę egzystencji i w tym właśnie tkwi ryzyko pobudzającego konsumpcjonizm programu Morawieckiego, który tę tendencję może pogłębić.Nic dziwnego, że sytuację próbują ratowac kobiety przejmując pałeczkę i odpowiedzialność, ale to sytuację, na dłuższą metę, pogarsza zamiast poprawić. No bo kto się zajmie wychowywaniem facetów do pełnienia męskich ról?
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Drastyczna wrażliwość banderowców

$
0
0
Ilustracja: 
Pomnik Rzezi Wołyńskiej najprawdopodobniej stanie w Toruniu  i jest autorstwa Andrzeja Pityńskiego. Nie jest to jak go niektórzy przedstawiają jakiś nieznany autor. W Wikipedii można przeczytać o jego pracach i pochodzeniu. Dla mnie ważniejsze nawet od odznaczenia go przez Andzeja Dudę w tym roku Orderem Orła Białego za zasługi na polu kultury, jest właśnie fakt jego pochodzenia. Dla mnie to zawsze ważne jest, że jakimś dziwnym trafem Polacy w pełnym tego słowa znaczeniu jakoś dziwnie pod górkę mają. Autor tego pomnika również zalicza się do nich.cyt: "Urodził się jako syn pary partyzantów antykomunistycznych, Aleksandra Pityńskiego ps. „Kula” i Stefanii Pityńskiej ps. „Perełka”. Był siostrzeńcem Michała Krupy ps. „Pułkownik”. Pod koniec lat 50 wraz z ojcem wspomagał i zaopatrywał aktywnych żołnierzy wyklętych, w tym Michała Krupę."Otóż pierwotnie ten pomnik miał stanąć w Jeleniej Górze tyle, że radni odmówili zgody. W ogóle rozpętała się nagonka w mediach polskojęzycznych i tych prawdziwie ukraińskich, że ... zbyt drastyczny jest.Pytanie za 100 pkt. a jaki ma być?To wszystko w ogóle dziwne jest, te groźby ze strony naszych "braci" tutaj... w Polsce zwłaszcza.cyt:"Nowy pomnik rzezi wołyńskiej przedstawia dzieci przebite widłami. Według informacji Onetu 15-metrowy monument stanie w parku Pamięci Narodowej w Toruniu, którego powstanie zapowiedział Ojciec Tadeusz Rydzyk. Zdjęcia pomnika pokazaliśmy ekspertom zajmującym się stosunkami polsko-ukraińskimi: Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz, dyrektor Programu Otwarta Europa w Fundacji Batorego, Adamowi Balcerowi ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i Andrzejowi Szeptyckiemu z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowcy są przekonani, że monument wpłynie negatywnie na wzajemne stosunki."Fundacja Batorego zwłaszcza i pan Szeptycki to faktycznie "eksperci" od udzielania rad Polakom w sprawie pomników strasznej w końcu polskiej historii...Ciekawe swoją drogą kiedy znów usłyszymy, że to Rosja chce mieszać w naszych stosunkach? Ojciec Tadeusz Rydzyk miałby być ich agentem?W zeszłym roku w końcu nazwano ludobójstwo ludobójstwem, tyle, że znów okazało się, że zamiast ustawy jedynie uchwała została niestety.cyt"11 lipca w 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonała skoordynowanego ataku na około sto wsi i miejscowości zamieszkałych głównie przez Polaków w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Historycy szacują, że w czasie rzezi wołyńskiej zamordowano około 100 tys. Polaków. W marcu 2016 r. Kukiz'15 złożył ustawę ustanawiającą 11 lipca jako dzień pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego prze OUN i UPA na Wołyniu.- Zakładaliśmy, że w Polsce nastąpił pewien przełom i będzie możliwe nazwanie w końcu oficjalnie rzezi wołyńskiej ludobójstwem - wyjaśnił Stanisław Tyszka. - Ten projekt został zamrożony przez PiS - dodał. Gość Jedynki zauważył, że wprawdzie były później propozycje uchwały PiS w tej sprawie, w której pojawiało się określenie "ludobójstwo", ale obniżona została ranga z ustawy na uchwałę"Tylko dzięki posłom Kukiz15 wykreślono z treści tej uchwały słowa o "bratobójstwie". Natomiast sama uchwała nie przeszła nawet przez aklamację i musiało odbyć się głosowanie przy 10 posłach (PO i Nowoczesna) wstrzymujących się! W treści uchwały jest mowa o liczbie ponad 100 tys. ofiar.Chciałabym zapytać na jakiej podstawie ustalono tą liczbę. Otóż na takiej, że ustalili to "naukowcy". Ciekawe którzy, ci z Fundacji Batorego? może koledzy pana Szeptyckiego?Prawda jest taka, że nikt nie ma pojęcia o skali tej potwornej rzezi. Istnieją szacunki, że zginęło od 300 tys. do nawet pół miliona!!Podejrzewam, że nigdy się tego nie dowiemy, bo nigdy nie dojdzie do zgody Ukrainy na ekshumację.Na samą myśl, że te setki tysięcy polskich ofiar leżą przysypane jak... zwierzęta, bez grobów, krzyży, modlitwy... Otóż wtedy szlag mnie trafia, że to maleństwo przebite tryzubem wydaje się psuć banderowską legendę nie tylko zwolennikom UPA ale i SS Galizien, którym oodano hołd w zeszłym roku pod Brodami przy udziale władz lokalnych i duchowieństwa.To za mało, ta uchwała..a udawanie, że nic się złego nie dzieje w stosunkach polsko-ukraińskich to jest błąd historyczny za który przyjdzie nam drogo zapłacić jeśli nic z tym nie zrobimy już dzisiaj. Na razie jest przebąkiwanie coraz głośniejsze o polskiej zbrodniczej Akcji Wisła, naciski na to jakie pomniki wolno nam stawiać a jakie nie, bo drażnią banderowców.Tyle, że już niedługo zakłamanie strony ukraińskiej i bezmyślne, głupie milczenie strony polskiej doprowadzi do zafałszowania historii i na świecie zaczną pisać o ludobójstwie polskim na banderowskich bohaterach. Wypisz-wymaluj czeka nas powtórka z niemieckiej wersji historii i "polskich obozach zagłady"Tak się tworzy historię... na początku przeszkadza maleńki chłopczyk nabity na tryzub na pomniku...Źródła:https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Pity%C5%84skihttp://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tak-ma-wygladac-nowy-pomnik-rzezi-wolynskiej-naukowcy-nie-kryja-oburzenia/reyl869https://www.polskieradio.pl/7/129/Artykul/1641737,Ustawa-ws-ludobojstwa-na-Wolyniu-PiS-uleglo-naciskom-miedzynarodowym
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Za mało finezji w czynieniu dobra

$
0
0
   To miał być tylko komentarz do artykułu „Finezja” blogera jazgdyni. Ponieważ wyszedł tekst dość obszerny i temat przeze mnie uwypuklony nie jest tematem wiodącym notki "Finezja", postanowiłem moje uwagi przekształcić w oddzielny wpis.   Zawsze chętnie czytam, to co pisze jazgdyni i zawsze oceniałem wysoko. Po raz pierwszy musiałem dać ocenę trochę mniejszą, bowiem nie mogę zgodzić się z każdym zdaniem, szczególnie gdy chodzi o kwestię dla mnie zasadniczą, jaką jest dobro, zdrowie i przyszłość Polaków.   Niewątpliwie J. Kaczyński jest inteligentnym i finezyjnym politykiem. Również Morawiecki, Szydło, Macierewicz i wielu innych są to ludzie wielce mądrzy i uzdolnieni. Mam jednak wątpliwości, czy aby na pewno chodzi tym intelektualnym doskonałościom o dobro i przyszłość Polaków.   Proszę mi wytłumaczyć pewien dysonans. Dlaczego ludzie tak zacni i światli wprowadzili nakaz przymusowych szczepień i to noworodkom. W pierwszy dzień po urodzeniu, co jest groźnym ewenementem światowym. Szczepionki nie są bezpieczne, są toksyczne i czynią szkodę dzieciom. Składniki toksyczne przenikają do mózgu tworząc stany zapalne trwające wiele lat. Negatywny skład i skutki szczepionek są udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Dobrze, mogli nie wiedzieć, pomylili się. Lecz człowiek inteligentny, mający na uwadze dobro, powinien umieć przyznać się do błędu i naprawić krzywdę. Tymczasem mijają dwa lata rządów ludzi ponad przeciętnie inteligentnych a oni nie zorientowali się, że dzieciom będącym przyszłością narodu polskiego grozi niebezpieczeństwo, gdyż nadal wstrzykuje się im substancje powodujące autyzm i wiele innych chorób.   Mało tego, coraz nowsze konglomeraty trucizn są w drodze. Od stycznia przyszłego roku będzie się (przymusowo!) szczepić dziewczynki substancją toksyczną powodującą bezpłodność, szczepionką zakazaną w wielu krajach. W drodze czeka ustawa do przymusowych szczepień przeciwgrypowych ludzi starszych, po których prawdopodobnie będą żwawiej umierać. Uwaga emeryci, będziecie doprowadzani siłą pod igłę zawierającą substancję, której producent nie ma obowiązku badać, testować ani podawać składu!   Dlaczego ta rzekomo dobra dla Polaków intelektualna elita nie wprowadza przymusowego przyjmowania brakujących witamin i minerałów? Ludziom, żeby nie zapadać na choroby, nie są potrzebne szczepionki i tzw. lekarstwa.  Narodowi do przetrwania i rozwoju przede wszystkim potrzebna jest zdrowa żywność. Żywność zawierająca to, czego komórkom ciała brakuje do obrony przed chorobami Na pewno forsowana na siłę przez rządzących produkcja i ciągłe sprowadzanie paszy GMO nie spełnia tych warunków.   W życiu najważniejsze jest zdrowie. Więc proszę nie zachwycać się tym, jak to nasza inteligencja z finezją dba o Polaków i ich przyszłość. Bowiem o zdrowie nasze nie dbają, wręcz przeciwnie. Mam na myśli setki razy udowodnione fakty, nie puste zapewnienia i dawno obalone naukowo mity szczepionkowe, których decydenci medyczni mają pełno na ustach.   Inteligencja to nie tylko umiejętność dostosowania się do zmiennych warunków. Chyba, że chodzi jedynie o zwierzęcą siłę przetrwania. Inteligencja to także umiejętność dostrzegania i kojarzenia faktów, niejednokrotnie bardzo od siebie odległych, w celu tworzenia prawidłowego obrazu otaczającej rzeczywistości.  To również umiejętność odróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu oraz chęć czynienia szlachetnych wyborów. (Nie ważne czy się wygrywa czy przegrywa panie jazgdyni. Jezus przegrał?). Żeby być mądrym władcą, trzeba być dobrym, naprawdę dobrym dla tych czasem mniej inteligentnych, którzy są od zależni.
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

A jednak są oznaki dobrej zmiany !

$
0
0
A jednak są oznaki dobrej zmiany ! Pomyślności w Nowym Roku !Jakoś tak okres Świąt Bożego Narodzenia kojarzy mi się z atakami sił nieludzkich. 31 lat temu dostałem przed Wigilią wyrok -jak się okazało dożywocia pozauniwersyteckiego- i mimo że o tym nieraz wspominałem – także kombatantom – nie uznawano tego za represję komunistyczną, choć dokonany przez anonimową, zorganizowaną grupę przestępczą realizującą program zbrojnego związku przestępczego.Tak to już jest, że etatowi antykomuniści uważają chyba, że komunizm był wszędzie, ale nie na uniwersytetach, więc tam represji komunistycznych nie było ! A jeśli byli partyjniacy, to oni selekcjonowali materiał ludzki pozytywnie i nikomu dobremu niczego złego nie zrobili. Taki niestety jest stan mentalny i moralny sporej części opozycjonistów [wobec prawdy ?].Przed kilkunastu laty [ rok 2004] kiedy umieszczałem w przestrzeni publicznej nieco swoich opinii na temat tego co się działo i nadal dzieje na uniwersytetach i uruchomiłem Niezależne Forum Akademickie, rektorzy zatrwożeni rodzeniem się wolnej myśli próbowali ściąć mi głowę korzystając z gościnnych łamów najpopularniejszej wówczas, szczególnie na uniwersytetach gazety. [https://blogjw.wordpress.com/2008/12/20/jaselka-akademickie-z-rektorem-uw-w-roli-heroda/ ]Moja głowa jednak nie spadła, nadal trzyma się prosto, ale rektorzy i ich milusińscy, mimo że stoczyli się na samo dno, prestiżu wśród gawiedzi -nie tylko akademickiej – nie stracili !Tym razem w roku 2017 r. na nic dobrego nie liczyłem, ale zmobilizowany przez prof. Mirosława Dakowskiego [legenda opozycji antykomunistycznej, tak w PRL jak i III RP – https://lustronauki.wordpress.com/2014/04/09/miroslaw-dakowski/] który mnie czyta i propaguje http://www.dakowski.pl/ [ tak, tak są jeszcze tacy profesorowie ! I znajdują na to czas ! ] przesłałem papiery do Urzędu Kombatantów, a ten nie wysłał siepaczy, aby skutecznie i ostatecznie ściąć mi głowę, lecz przysłał decyzję o przyznaniu mi statusu działacza opozycji antykomunistycznej.Czy może być lepszy prezent pod choinkę, kiedy inni – także ci, z którymi od lat jestem solidarny – nawet na rozmowy na ten temat nie mieli czasu, nie mówiąc o mobilizacji ? Takie to mamy to krakowskie kombatanctwo. Kombatanci są – mobilizacji brak !Dobrze, że chociaż nie zwierają szeregów przeciwko mnie, co czyniła niegdyś jagiellońska „solidarność’ [ z komunistami], abym czasem nie wrócił na uniwersytet, gdzie obecność, tak tajnych, jak i jawnych współpracowników komunistycznego systemu kłamstwa wcale im nie przeszkadzała i nie przeszkadza do dziś ! To ja im przeszkadzałem i przeszkadzam, mimo że – a może właśnie dlatego – jestem solidarny z krzywdzonymi. [ np. https://nfapat.wordpress.com/, https://nfamob.wordpress.com/category/poradnik-mobbingowy/]I tak się dziwię, że do tej pory tacy solidarni z moimi prześladowcami, nie wystąpili aby nadać im status opozycji represjonowanej – przez takich jak ja.W końcu na początku tzw. transformacji ustrojowej bronili towarzysza – dyrektora, który na początku stanu wojennego przebił nawet Jaruzelskiego ogłaszając, że nie ma już „Solidarności” i chyba za to ta ‚solidarność’ tak go polubiła [ nie musieli strajkować !] .To ja – osobnik o niewłaściwym charakterze i psuj młodzieży akademickiej – miałem podobno represjonować ukochanych partyjniaków. Podobno w PRLu byłem kimś na kształt dyktatora ujotowskiej uczelni, który nomenklaturowych kierowników podobno zmieniał jak rękawiczki ! – oskarżającym nawet nie przeszkadzał fakt, że rękawiczek nie noszę, co paradoksalnie powodowało, że takie absurdalne oskarżenia były zgodne z prawdą i tylko one były!Dziś niektórzy z tych solidarnościowych opozycjonistów chodzą w marszach, w obronie ‚demokracji’ przed takimi jak ja ‚faszystami’, ‚nacjonalistami’, co to jeszcze – o zgrozo – pro publico bono takie ekscesy i takich ‚patriotów’, ‚opozycjonistów’ dokumentują.Nie bez przyczyny nadzwyczajna kasta sędziowska i jej kasta-matka – nadzwyczajna kasta akademicka nie zamierzają przestać mnie grillować, także w nadchodzącym roku. [ rozprawa apelacyjna od niesprawiedliwości – 1 lutego !]Zobaczymy w Nowym Roku, czy represje wobec opozycji antykomunistycznej wreszcie się skończą, czy też komuniści będą nadal uznawani za represjonowanych, jak to nieraz nadal bywa, także wśród tzw. antykomunistów, a prawdę mówiąc Komunistycznej Partii Antykomunistów do tej pory nie zarejestrowanej, ale istniejącej w realu.Skoro jest status opozycjonisty antykomunistycznego to nie można tolerować książek/tekstów, szczególnie edukacyjnych, historycznych o dziejach najnowszych, w których takie słowo jak komunizm nie istnieje.Takie teksty, takie fałszowanie historii winny być wyeliminowane z obiegu edukacyjnego, podobnie jak ich autorzy i patroni.Dekomunizacja we właściwym znaczeniu musi obejmować przede wszystkim przestrzeń nauki i edukacji, tak personalną, jak i materialną – bez tego nigdy z komunizmu się nie wyzwolimy.Chociaż oznaki dobrej zmiany są widoczne, to są one przesłaniane przez potężne jeszcze zło komunistyczne.Żeby jakoś przeżyć trzeba mieć nadzieję na ostateczne pokonanie tego zła i jej wychodzić naprzeciw – krokiem godnym, zdecydowanym, z głową podniesioną, po przekazaniu podręcznych strusiówek do muzeów komunizmu.Z nadzieją na ostateczne pokonanie komunizmu w Polsce, na zwycięstwo dobrej zmiany w Nowym Roku, żegnam Rok Stary, nie do końca taki zły.Pomyślności w Nowym Roku !
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

Przemyślenia na rozdrożu starego i Nowego Roku...

$
0
0
Gdy patrzę na policyjne i wojskowe przygotowania do "świętowania Sylwestra" w krajach zachodniej Europy, po raz kolejny dziękuję Bogu, że pozwolił Polakom przejrzeć w 2015 roku i oderwał od koryta władzy i publicznych pieniędzy PO-mafię i jej koalicjantów. Zasieki, bariery, wykrywacze metali, betonowe zapory na ulicach są widocznym efektem lewackiego szaleństwa liderów UE  oraz kanclerz Angeli. Decyzja o otwarciu granic dla tabunów dzikich ludzi, niosących na sztandarach wersy islamskiej nietolerancji nie mogła dać innego efektu. Już dwa lata zwykli, niewinni ludzie płaca za to każdego dnia - na ulicy, w metrze, sklepie czy na spacerze. Tysiące młodych i silnych nierobów i lumpów, "zaproszonych" przez Frau Angelę - tylko żąda i wymaga, nie dając nic w zamian od siebie. Lewacka "poprawność" nakazuje rodzicom milczeć o szkolnych udrękach własnych dzieci, nękanych i molestowanych w szkołach przez tę islamska dzicz. Milczą nauczyciele, policjanci, prokuratorzy, cynicznie uśmiechają się politycy. W Berlinie tworzy się "specjalne strefy bezpieczeństwa" dla kobiet a "wolne zachodnie me(n)dia" milczą. To normalność ? Mielibyśmy tu to samo gdyby zakłamana i wyprana z samodzielności ekipa Tuska - Kopacz nie została wykopana kartka wyborczą na śmietnik. Dzięki Ci Boże...Rządowi pana premiera Morawieckiego podpowiadam gratis - żadnych "negocjacji" w sprawie przyjmowania tej dziczy w Polsce, żadnych "korytarzy humanitarnych". No pasaran!!! "Proeuropejskie" głosy pana Gowina, Bielana czy pana marszałka Kornela są ich osobistą interpretacją sytuacji i nie powinny się liczyć. Polsce wręcz nie wolno zmienić narracji w tej sprawie. Po pierwsze - unijni lewacy liczą się tylko z silną i suwerenną władzą, takich Tusków, Schetynów czy Komorowskich traktują tak jak na to zasłużyli - jak lokai i "użytecznych idiotów". Po drugie - Polska przez dwa lata wyrosła na lidera państw Europy środkowo - wschodniej, nie wolno nam pozostawić samych sobie Węgrów, Czechów, Słowaków , Austriaków czy państw bałtyckich. UE zdycha cuchnąc brzydko - nie ma powodu by ulegać jakimkolwiek naciskom. Brexit zakończy żywot lewackiego potworka z Brukseli. Pozostać musi zdrowe porozumienie gospodarcze, ale pozbawione politycznej i ideologicznej pajęczyny. Gospodarcze porozumienie wolnych i równych państw - jak najbardziej, ideologiczny lewacki eurokołchoz - nigdy... Najnowszy sondaż (45,7% poparcia dla PiS) pokazuje, że po dwóch latach Polacy nadal wierzą rządowi Dobrej Zmiany, ufają władzy ustawodawczej i wykonawczej. Reformowanie kraju postępuje szybko, mimo codziennego wycia "totalnych". Nie wolno roztrwonić tego 45-50%- wego poparcia nierozważnymi poczynaniami. Gospodarka polska przyspiesza, niknie bieda i bezrobocie. Prawie nikogo nie obchodzą dziś lamenty łże-elyty III RP, obdartej z mitu mądrości, prawości i uczciwości. Gromada lumpów o sowieckich korzeniach została, jeszcze przez PRL-owskich speców od propagandy, przygotowana przed Magdalenką do roli - elyty "wolnego państwa". I okradali nas cynicznie, mając cały czas na ustach hasła wolności, równości, sprawiedliwości itd. Powrotu do tej sytuacji byc już nie może. Dlatego kluczowym będzie rok 2018. Wynik wyborów samorządowych przesądzi o tym czy Dobra Zmiana zejdzie na poziom gmin i powiatów, potwornie zasitwionych i skorumpowanych obecnie. Pozwoli rozpocząć proces oczyszczania samorządów z lokalnych sitw, mafii, nepotyzmu czy zwykłego zPOdziejstwa. Ale i druga strona wie , że walczyć będzie o życie. Przegrana dla wielu z prezydentów, burmistrzów czy wójtów oznacza nie tylko polityczny kres ale początek przygody z reformowanym właśnie wymiarem sprawiedliwości. Nie rozumiem wie po co Sejm i Senat tak mocno okroiły i złagodziły pierwotny projekt nowelizacji prawa wyborczego. "Totalni" podobnie jak unijni lewacy rozumieją tylko argument siły - żaden gest pod ich adresem nie będzie doceniony, zrozumiały i przyjęty. "Totalni" to mafia - a z mafią nie walczy się przez "negocjacje". Zero tolerancji dla tych ludzi...I na koniec - opisywanie wszystkich głupot, "inicjatyw" i "pomysłów" tzw. "totalnej opozycji" nieco już nuży. Ograniczę się więc tylko do jednego przykładu. Gregor i spółka "urodzili PO-mysła" by wzorem prezesa Kaczyńskiego oddać na licytację PO-szustowi Owsiakowi - "Atlas kotów" i to w dodatku z ich cennymi podpisami.Internetowe memy zmieliły i ośmieszyły do kości ten bezmyślny plagiat. Dlatego podpowiadam PO-liderom gratis - a nie lepiej wystawić na aukcję zegarek Sławku Nowaka albo Gawłowskiego? Albo bibliofilski egzemplarz "Anny Kareniny" Bułhakowa (!), zachwalany i podpisany przez Kindzię Gajewską ? A może bestsellerową płytkę z piosenkami z grudniowego "puczu" w wykonaniu Muchy, Wielichowskiej, Szczerby, Kierwińskiego i - przepraszam za słowo - Szejnfelda, z bonusem w postaci tradycyjnego "europejskiego " pasztetu do każdej płytki? Cennym prezentem byłby też zapewne flakon łeż PO-słanki Sawickiej, albo autorskie wykonanie "Ody do radości" przez tercet (mało egzotyczny) - "Zbychu, Miro i Rychu" ? Na pewno niezłą sumę osiągnęłoby ponadczasowe grudniowe "expose" Gregora i to w oryginalnej niemieckiej wersji. Podpowiadać dalej kolesie...?
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

Dary dla Polaków z Białorusi

$
0
0
Ilustracja: 
Dary dla Polaków z BiałorusiWszystkim dotychczasowym darczyńcom SERDECZNIE DZIĘKUJEMY !Mamy już uzbieraną dostateczną liczbę bajek dla dzieci i pluszaków (3 worki). Nadal pilnie potrzebna żywność mamy na razie zaledwie 10 konserw (żywność na Białorusi jest bardzo droga) Gdyby każdy z czytelników tego artykułu ofiarował 1 konserwę, wystarczyłoby by na obdarowanie 500 rodzin jedną lub dwoma konserwami. Nadal zbieramy materiały szkolne: piórniki, kredki, długopisy, pisaki, plastelinę, przybory do kreślenia (linijki, ekierki, cyrkle); płyty z polskimi filmami, polską muzyką, słodycze. Na Białorusi zima potrzebne czapki, rękawice, szale dla dzieci. Zbiórka darów przedłużona do 10 stycznia. Czytelnicy mieszkający zbyt daleko od miejsc zbiórek mogą dokonać wpłat na konto (konto poniżej), z wpłat zostaną zakupione w/w artykuły.Konwój odwiedzi parafie w Prużanach, Mozyrzu i Narowli. Pod opieką ks. Jerzego Prokopiuka z Mozyrza znajdują się 4 parafie największa z nich Mozyrz-Narowla to 500 polskich rodzin. MIEJSCA ZBIÓRKI:Bydgoszcz:Bractwo Inflanckie : ul. dworcowa 62/2 w godzinach od 8.00 – 17.00Biuro Posła Tomasz Latosa; ul. Gdańska 10 w poniedziałki od 9.00-18.00;wtorki, środy, czwartki od 9.00-17.00; w godzinach od 9.00-17.00 w piątki do 15.00ToruńBiuro Posła Krzysztofa Czabańskiego ul. Kopernika 7Biuro Posła Jana Ardanowskiego ul. Piekary 35/39 w godz. 10.00-15.00Zławieś WielkaSzkoła Podstawowa ul. Szkolna 6 sala 27CzarnowoSzkoła Podstawowa - bibliotekaKoordynatorzy:BydgoszczPrzewodniczący bydgoskiego klubu GP Krystian Frelichowski tel. 510005023ToruńPrzewodniczący młodzieżowego klubu GP Maciej Stawiski, tel. 798 693 695Zławieś WielkaPrzewodniczący młodzieżowego klubu GP Marcin Pieńkowski tel. 512032038Zbiórka zarejestrowana !!!Można tez przekazać środki finansowe na zakup darów:Fundacja Prawa, Nauki i Przedsiębiorczościul. Magazynowa 185-790 Bydgoszcz(KRS: 0000504066)nr konta: 46 2490 0005 0000 4530 2892 6303tytułem: Darowizna na cele statutowe: Mikołaj dla polskich dzieci z Białorusi
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

U progu Nowego Niewspaniałego Świata

$
0
0
To, z czym mamy obecnie do czynienia w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych, to nie są  jedynie grymasy chylącej się ku upadkowi zachodniej cywilizacji, nasyconej wielokulturowością, liberalizmem i bez wątpienia dość powszechnym dostatkiem. Z perspektywy Polski, która dopiero zaczyna się wznosić w kierunku bogactwa, widać wyraźnie, jak wiele zagrożeń niesie za sobą trwający już drugą dekadę kryzys wartości. Nie doświadczamy go tak bardzo, choć niezwykle wpływowe lobby tworzące elity III RP chciałoby, żebyśmy dołączyli do budowania nowego świata, już postliberalnego, w którym wolność - ukonstytuowana na tradycji europejskiej, a więc wpisana w wartości chrześcijańskie - będzie teraz oznaczała wolny wybór i swobodę myślenia w obrębie nowego świeckiego dekalogu, który budowany jest z mozołem od czasów Oświecenia. To jest cały czas to samo marzenie stworzenia nowej wizji świata - alternatywnej wobec dorobku cywilizacji judeo – grecko – chrześcijańskiej. Najsilniejsze państwa, takie jak Niemcy, wykorzystują ten trend do realizacji swoich partykularnych narodowych interesów. I tu jest pewna oczywista oś sporu pomiędzy liberalnymi elitami Zachodu a Berlinem. Niemcy znowu chcą dominować w Europie, rozszerzać swoje strefy wpływów, markując jedynie, że postliberalny porządek na kontynencie jest  zgodny z ich wizją nowego świata. Nie jest, tak samo jak nie jest to zgodne z interesami autorytarnej Rosji czy polityką administracji Donalda Trumpa.W tym kontekście, ciągle mało doceniane wystąpienie Prezydenta USA na Placu Krasińskich było, poza gestem wykonanym wobec Polski, jasnym sygnałem obrony starego porządku, dziś nazywanego już konserwatywnym. To starcie musi mieć jakiś swój finał i Polska – czy tego chce czy nie chce – weźmie w nim udział. Będzie musiała stanąć po jednej ze stron. Widać wyraźnie, że zajęliśmy pozycję stronników Trumpa i wszystkich tych sił politycznych w Europie, które w cywilizacji postliberalnej upatrują nadejście nowego totalitaryzmu, znacznie bardziej wyrafinowanego niż ten, który znamy z historii. Bo opartego na wszystkich hasłach będących synonimem wolności i demokracji. W tym porządku, znaczenie słów przestało mieć znaczenie, bo w każdej chwili można im nadać nowy, jeszcze bardziej ekscytujący sens, będący zaprzeczeniem poprzedniego. Część analityków mówi o Nowym Porządku Świata (NWO) i bez wątpienia taka tendencja do stworzenia władzy światowej istnieje, ale ona sama w sobie nie oznacza jeszcze końca demokracji. Poza tym, cały czas mamy do czynienia z silnymi aspiracjami narodów, które - pod hasłami liberalnymi -wykorzystał na przykład w swojej kampanii wyborczej Emmanuel Macron. Prawo i Sprawiedliwość też bazuje na naszych aspiracjach narodowych, ale Jarosław Kaczyński ma pełną świadomość tego, że można je zrealizować tylko dzięki modernizacji państwa i nowoczesnej gospodarce.W wewnętrznym sporze obozu władzy z opozycją, ta jawi się dziś jedynie jako posłuszne narzędzie realizacji wizji postliberalnej Europy, którą Berlin wykorzystuje oczywiście do swoich własnych ekspansywnych celów. Chwilowo, ze względu na brak nowego rządu i krach polityki imigracyjnej, Niemcy są zajęci sobą, ale i tak widać już wyraźnie, że nie „odpuszczą” Polsce, że nadal chcą by była ona ich strefą wpływów. To jest kuriozalne, ponieważ i tak nią jesteśmy na poziomie gospodarczym. Najwyraźniej balans w relacjach polsko – niemieckich, który byłby najlepszy dla Polski i dla zachowania stabilizacji w Europie, z jakichś powodów nie odpowiada Berlinowi. Doskonale widzi to Waszyngton, który nie chce dopuścić do całkowitej utraty wpływów na naszym kontynencie, więc wspiera Polskę czy ideę Trójmorza,  i bez wątpienia miesza też w niemieckiej polityce, co robił zresztą od zakończenia II wojny światowej. Trump jednak, tak jak i Kaczyński w Polsce, ściera się z tym samym postliberalnym i kulturowo totalitarnym atakiem na swoje rządy. Jak wiele jest podobieństw, to chyba widać doskonale. Być może wola narzucenia całej Europie (na razie z wyjątkiem Rosji) nowego porządku wartości zostanie powstrzymana przez tendencje odśrodkowe, opór narodów, ale to wielkie przesilenie z narastającym zagrożeniem islamizacji Europy i tak nastąpi. Historii nie da się ani zatrzymać, ani jej skończyć. Obecny rząd, cały polski obóz władzy, musi być wyjątkowo czujny i zdyscyplinowany wewnętrznie w nadchodzącym 2018 roku, ponieważ największe wyzwania dopiero przed nami. Samych Serdeczności na Nowy Rok!
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Wspólnota narodowa

$
0
0
Ilustracja: 
By w Polsce odbudować wspólnotę narodową, czy jakąkolwiek inną, trzeba pozbyć się socjalistycznego państwa. Trwałe wspólnoty mogą powstawać tylko dobrowolnie, oddolnie, zgodnie z tradycją i obyczajami - nie da się stworzyć żadnej trwałej wspólnoty opartej o przemoc i przymusową przynależność. Taka wspólnota momentalnie się rozpadnie jak tylko władza, która ją stworzyła, trochę osłabnie.            Zwolennicy tworzenia wspólnoty narodowej przez państwo uważają, że w Polsce panoszy się liberalna ideologia, która jakoby niszczy wspólnotowość poprzez swój indywidualizm. To jest fałszywa diagnoza.            W Polsce mamy socjalizm - obowiązuje i jest skrupulatnie realizowana ideologia socjaldemokratyczna, która posługuje się przemocą. To jest ideologia obca nam cywilizacyjnie, ideologia zaborcza, przyniesiona na bagnetach sowieckich żołdaków. W systemie emerytalnym, w edukacji i służbie zdrowia mamy ciągle sowiecki PRL. W reszcie dziedzin mamy kapitalizm państwowy, czyli zachodnią odmianę socjaldemokracji. Państwo wtrynia się w najdrobniejsze aspekty ludzkiego życia.            Władza wychowuje sobie niewolników - tacy nigdy nie stworzą żadnej wspólnoty. Program 500+ uczy Polaków, że samodzielnie człowiek nie jest w stanie się utrzymać przy życiu i musi mieć pana, który się nim opiekuje. Człowiek musi być kosztownym, kapryśnym i krnąbrnym poddanym, wymagającym od swojego nadzorcy jeść, wymagającym pić, wymagającym ciepłych barłogów i stójkowych dla ochrony spokojnego snu i trawienia, i dobry pan musi mu to wszystko zapewnić. Po takiej nauce nikt nie zechce być obywatelem, bo obywatel musi sam sobie to wszystko załatwić. Nikt nie zechce tworzyć wspólnot. Więc lepiej być niewolnikiem. A jak młody człowiek do tego niewolnictwa przywyknie, to władza zapędzi go do spłacania wszystkich długów, które zaciągnęła, by go w tym niewolnictwie wychować.            Dlatego Polacy z Polski uciekają. Tęsknią za kulturą, klimatem, językiem, jedzeniem, krajobrazem, rodziną, sąsiadami - ale uciekają przed państwem, które Polskę okupuje. Nie będziemy wspólnotą narodową, dopóki państwo będzie nas niszczyć - podatkami, przepisami, szykanami, ograniczeniami, zakazami. Grzegorz GPS ŚwiderskiPS. Notki powiązane:Wspólnota celówObywatelMy, naród!
Ocena wpisu: 
Średnio: 3(1 głos)
Kategoria wpisu: 

65 miliardów dolarów kontra ekshumacje w Jedwabnem

$
0
0
Ilustracja: 
„Jak informuje mój Honorable Correspondant w USA, 12 grudnia br. Senat Stanów Zjednoczonych aprobował Act S.447 (na zdjęciu powyżej), znany jako Justice for Uncompensated Survivors Today (JUST) Act of 2017. Otwiera to drogę do przekazania go pod rozwagę Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów. Jeśli zostanie on przez Izbę Reprezentantów zatwierdzony, to stosowna dokumentacja może trafić na biurko prezydenta Donalda Trumpa, a po podpisaniu ten akt stanie się obowiązującym w USA prawem” - pisze Stanisław Michalkiewicz na swoje stronie internetowej: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4095Polska nie ma pieniędzy, nie ma również możliwości drukowania banknotów jak amerykańska Rezerwa Federalna, bo tego zabrania naszej ojczyźnie międzynarodowa finansjera.  Red. Michalkiewicz przytomnie stwierdza, że szykuje się przejmowanie nieruchomości w Polsce. „Nasze ulice, wasze kamienice!”.Sprawa jest przemilczana w mediach, zarówno przez „Koszern Zeitung” jak i te prawicowe, dla których USA jest niemalże drugą ojczyzną. Czyżby te ostatnie były w szoku?                                      Polska do boju!Lech Kaczyński, jak mówił Sławomir Cenckiewicz na spotkaniu w Opolu – uważał, że dla ojczyzny, wzorem Piłsudskiego, trzeba czasem umoczyć się w gównie. Pomiędzy Kaczyńskim, a środowiskami żydowskimi miało dojść do porozumienia. Temat 65 miliardów dolarów odszkodowania dla amerykańskich Żydów – choć nie wiadomo za co – ucichł, ponieważ: Lech Kaczyński obiecał, że nie będzie dokonywana ekshumacja w Jedwabnem. Żydzi strasznie bali się tych ekshumacji.Swoją drogę ciekawe, że nie protestują przeciw ekshumacjom w Gross-Rossen, których byłem świadkiem, ale pewnie sprawa obozu na Dolnym Śląsku nie jest dla nich sprawą polityczną i do politycznego ugrania korzyści ekonomicznych.Lech Kaczyński był naiwny. Źli ludzie nie dotrzymują umów. Kto wie, może gdyby żył, powiedziałby jak było. Tak czy inaczej, nazywanie go zdrajcą jest nieuczciwe. Bardzo prawdopodobne, że „katastrofa w Smoleńsku” była dziełem masonerii (jak twierdzi dr St. Krajski) i tych samych „środowisk”, które kilkadziesiąt lat wcześniej mordowały polskich oficerów.W związku z ponowieniem bezczelnych roszczeń, wzywam do przeprowadzenia ekshumacji w Jedwabnem. Wzywam również polskie środowiska do przypominania zbrodni i zdrady probolszewickich żydów w 1939 roku, a także do przypominania, że getta żydowskie były na rękę potomkom Chazarów, ponieważ oddzielały ich od wojny i rzezi, jaką Niemcy urządzali w Polsce.Jeśli Polska ich nie zapłaci, będzie poniżana na arenie międzynarodowej mówił, w latach 90-tych,  Izrael Singer – sekretarz generalny Światowego Kongresu Żydów:Ja już wyrosłem z miłości do USA. Leszek Żebrowski i Bogdan Świeczkowski na spotkaniach w Opolu odpowiadali mi, że Polska w razie zagrożenia może liczyć tylko na siebie. „Pokojowe” misje USA w Iraku, Syrii, Libii, Afganistanie, i kierowanie islamskich najeźdźców do Europy przez amerykańskich żołnierzy, zdają się potwierdzać moje obawy.                                          Szykuje się nowe-stare państwo w EuropieTrzeba przypomnieć, że „Ivanka Trump, córka kandydującego na urząd prezydenta USA miliardera Donalda Trumpa, urodziła w niedzielę wielkanocną 2016 r. synka. „Ojcem dziecka jest biznesmen żydowskiego pochodzenia Jared Kushner. Donald Trump już wcześniej publicznie cieszył się, że będzie miał kolejnego żydowskiego wnuka".„Ivanka "Yael" Trump przeszła na judaizm w 2009 roku. Kilka miesięcy później poślubiła potentata w sferze handlu nieruchomościami, Jareda Kushnera”.https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/corka-donalda-trumpa-urodzil...Dziecko Iwanki nie jest niczemu winne. Także tego, że chazarscy żydzi świadomi swojego pochodzenia, jak i tego, że sprawa ich pochodzenia wychodzi na jaw, chcą budowy nowego Izraela na wschodniej Ukrainie.O tym, że Ukraińcy są przygotowani do pracy na rzecz nowych panów, może świadczyć, że Godło Ukrainy to chazarska (turecko-mongolska) „tamga”.  Krym a projekt „nowa Kalifornia”. Historie krymskiego geszeftu możecie  obejrzeć na kanale Bald.tv:https://www.youtube.com/watch?v=ZFunccG_C7ECzy ustanawiając stolicę Izraela w Jerozolimie, Trump nie spełnia przypadkiem postulatów amerykańskiej żydowskiej finansjery? Takie potraktowanie sprawy grozi wojną i kolejną emigracją Żydów na tereny obecnej wschodniej Ukrainy?Wróćmy do polskich spraw.                                                        Polsko, uwierz we własne siłyPolacy mają problem z wiarą w siebie. Na politykę patrzę realnie i wiem, że jest w nas ogromna moc.Od wielu lat trwa nagonka na słowiańszczyznę. Podzielona Słowiańszczyzna jest słaba i łatwa do łupienia. Chazarscy Żydzi i inne nacje nienawidzący Polaków, wykorzystują mit tzw. wielkiej Lechii do udowadniania, że... Żydzi, byli na naszych ziemiach pierwsi, ponad 5000 lat temu! Gdy nikt jeszcze nie słyszał o Jakubie, Abra kadabra chamie i Mojżeszu.„Lechię założyli przodkowie Lewitów. Przodkowie dzisiejszych Polaków dopiero od pięciu tysięcy lat są w Europie Środkowej” czytamy bzdury, wpisujące się w modę na Lechię, na dobrze wypozycjonowanej przez Google stronie internetowej:http://rudaweb.pl/index.php/2017/12/12/lewici-byli-nad-wisla-tysiace-lat...„Lewici – potomkowie Lewiego (jednego z dwunastu synów Jakuba), a ściślej jego trzech synów: Gerszona, Kehata i Merariego. Od nich pochodzą trzy rody lewickie: Gerszonici, Kehatyci i Meraryci” czytamy na polskiej Wikipedii, której źródła to:Księga Rodzaju 46:11; Księga Liczb 3:17–33; 7:6–9; 1 Księga Kronik 5:27; 6:1.Tymczasem Chazarowie – wyznawcy Talmudu, nie są żadnymi starszymi braćmi w wierze. Szowinistyczny Talmud został ukształtowany pomiędzy IV a VI wiekiem i prawdopodobnie miał wpływ na Mahometa. To chrześcijanie są prawowitym „Nowym Izraelem”.Głupoty gada Wojciech Cejrowski, gdy twierdzi, że Palestyńczycy są „gośćmi na swoje ziemi” i Izraelczycy przybyli tam, skąd pochodzili. Jedynie Żydzi sefardyjscy są prawdziwymi żydami, ale w populacji Izraela jest ich, wg różnych szacunków, od 13 do 7 procent. Jednak istnienie państwa Izrael, z dala od naszych ziem, jest w polskim interesie. Przykro mi Palestyńczycy, choć Jesteście prawdziwymi Żydzi, a Wasi przodkowie znali Jezusa.Izrael Singer mówił, że Żydzi 800 lat słuchali Polaków. Idiotki zgromadzone w Berlinie na kongesie omawiającym budowę Judeo-Polonii twierdzą, że Polin to znaczy „tutaj zostaję” i stwierdzenie to padło na ziemiach polskich w 966 roku – ciekawe, że zbieżne z oficjalną datą chrztu Polski (Wiślanie-Krakowiacy, zostali ochrzczeni 100 lat wcześniej). Teraz przekupieni naukowcy na szemranych stronach internetowych twierdzą, że Żydzi mieszkają na naszych ziemiach od ponad 5000 lat.Drodzy rodacy! Ile będziecie pozwalali pluć sobie w twarz?Kto ma uszy, niechaj słucha. Kto ma oczy, niech ogląda: 100 lat dręczenia Polaków – Judeopolonia. Aby obejrzeć kliknij w Link:https://www.youtube.com/watch?v=uEbxUWRrWCQ&lc=z12thjbbuuqhfj33n221ztqpu...
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 32790 articles
Browse latest View live