Quantcast
Channel: Niepoprawni.pl
Viewing all 32864 articles
Browse latest View live

namiętności

$
0
0
Ilustracja: 
    właśnie się skończyły atrakcje murzyńskości a u Moniki aż buzują erotyczne namiętności
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

Kim jest w zasadzie Rysio ?

$
0
0
Ilustracja: 
Wprawdzie „wszystkie Ryśki to fajne chłopaki”, ale z tym Rysiem ludzie mają pewne kłopoty. Ot, choćby taki Paweł. Wystarczy, że Paweł napomknął coś o „niezłej rodzince” Rysia i już został oskarżony o mowę nienawiści! Czyli z Rysiem trzeba uważać. Bo niby to fajny chłopak, ale jak się Rysiu wkurzy! A jeśli się jeszcze wkurzą asystentki Rysia, to nawet Paweł ogon podkuli… Natomiast prawdziwe urwanie głowy mają z Rysiem internauci. Jedni mówią, że Rysiu to Rumun, inni – że wręcz przeciwnie. Że Rysiu to niby rusek. No bo jaki Polak świętował by dzień Sześciu Króli ? Obiektywnym jest faktem, że Rysiu nosił teczkę aparatczykowi PZPR, zatrudnionemu w Instytucie Marksizmu i Leninizmu przy KC PZPR. Wiadomo: żeby wejść do KC PZPR trzeba było mieć niezłe plecy. Ponoć Rysiu je miał i to właśnie dzięki „niezłej rodzince” – za którą Paweł już musiał przepraszać. Zapewne dzięki tym „plecom” doszło do zbliżenia Rysia ze Zbawcą polskiej ekonomii. Czy zbliżenie odbyło się w gmachu KC PZPR, czy już poza nim – niewiadomo. Jednak sukces ekonomiczny, jaki osiągnął Zbawca z Instytutu Marksizmu i Leninizmu, a zarazem nauczyciel Rysia jest widoczny na liczniku, umieszczonym w centrum stolicy. Wynik, jaki udało mi się odnotować w internecie (zważywszy na szybko przesuwające się cyferki) to 950 421 700 000. Co by nie mówić: towarzysz Gierek to była czysta amatorszczyzna z porównaniu z nauczycielem Rysia! Tak, czy owak – od spotkania Rysia ze Zbawcą ekonomii socjalistycznej, rozpoczęła się kariera Rysia w wolnej już Polsce. Kariera na tyle błyskotliwa, że Rysiu musiał podzielić majątek ze swoją małżonką, żeby zminimalizować swoje cyferki do takiego poziomu, aby uzyskać zaufanie zdrowych sił narodu po ubiegłorocznych wyborach. Dzięki temu, to teraz Rysiu lansowany jest na Zbawcę, który uwolni zdrowe siły narodu spod reżimu Kaczyńskiego, wjeżdżając do parlamentu na rączym Rubikoniu! Ale powróćmy do czasów, o których Rysiu woli nie wspominać, lub też od razu składa pozew o naruszenie godności swojej i jego „niezłej rodzinki”. Żeby się Rysiowi zbytnio nie narazić to powiem tylko to, o czym wszyscy wiedzą. Wiadomo, że tatuś i mamusia Rysia majstrowali przy bombie mezonowej. I to od lat sześćdziesiątych. Ale bynajmniej nie na własny rachunek, jak jacyś terroryści islamscy! Oni majstrowali przy bombie oficjalnie i dla Dobra Ludzkości. Czyli przy poparciu władzy radzieckiej. W tym celu wyjeżdżali do Kraju Rad, który w tych czasach przewodził w budowie postępu. Jednym z elementów tego postępu miała być bomba mezonowa, zbudowana przez człowieka radzieckiego. Czyli także przez „niezłą rodzinkę” Rysia... Ale takich „rodzinek” z innych krajów miłujących pokój było zapewne w ośrodku atomowym w Dubnej znacznie więcej. W tym np. z NRD. Przy pomocy tej bomby mezonowej, ludzie miłujący pokój zamierzali nawrócić cały świat na postęp. Czyli stworzyć wszędzie warunki dla człowieka nowego typu. Człowieka radzieckiego. Internacjonała, gotowego budować pokój wszędzie, gdzie go władza radziecka rzuciła… Rysiu, jako członek, wspomnianej przez Pawła „niezłej rodzinki” - kręcił się oczywiście przy tych mezonach. I chyba w tych mezonach trzeba szukać odpowiedzi na pytanie: Kim jest w zasadzie Rysio? Bo przecież nie możemy liczyć na redaktorkę Kim z GW, skoro (nie wiedzieć dlaczego) – Kim boi się do Rysia podejść. Tak, jakby Rysio był napromieniowany, czy co ? Z ujawnionych przez IPN informacji wiadomo tylko, że 12-letni Rysio pojawił się wraz z „niezłą rodzinką” w Kraju Rad już na początku stanu wojennego. Czyli w 1982 roku. I przebywał przez dwa lata w radzieckim ośrodku atomowym, gdzie prowadzono badania nad mezonami. Co tam Rysiu przez te dwa lata robił, trudno się nawet domyślać. Bo przecież nie bawił się w piaskownicy, albo w podchody z radzieckimi komsomolcami w tajnych pomieszczeniach badawczych – gdzieś między akceleratorem a stacją pomp ? Chociaż kto to wie ? Jedno jest pewne: Kim się stał Rysiu po pobycie w Kraju Rad, tego nawet redaktorka Kim dzisiaj z Rysia nie wyciągnie… Chodzą jednak po dzisiejszej Rosji słuchy (a więc wiadomości dla pewności szeptane ), że w ośrodku atomowym w Dubnej wcale nie tworzono bomby mezonowej, której zresztą nigdy nie stworzono. Tam ponoć tworzono człowieka nowego typu, przy pomocy mezonów. A więc człowieka – bombę, zdolnego do zdalnego poruszania się na sygnał wysłany z Dubnej. Taki człowiek nowego typu szybciej opanował by świat niż bomba mezonowa. Według tych szeptanych informacji - ponoć Kraj Rad stworzył całą armię napromieniowanych mezonem osobników, którzy żyją pośród nas niczym tykające bomby, lecz są sterowani z zewnątrz przy pomocy wysyłanych w przestrzeń mezonów, zawierających zakodowane informacje. Kod, wysłany z istniejącego nadal ośrodka atomowego w Dubnej, natychmiast aktywuje się w zaprogramowanych wcześniej głowach ludzi nowego typu. Czyli w zakodowanych głowach ludzi radzieckich. Jeśli więc zaprogramowany osobnik nagle plecie bzdury, to przecież nie jego wina. To wina programisty z Dubnej, który nie musi przecież wszystkiego wiedzieć. Ot, choćby tego, że w Polsce nie maluje się jajek w Wielkanoc, lecz przed Wielkanocą. Programista z Dubnej, mający pod swoją opieką określoną liczbę zakodowych osobników, zna świat tylko z telewizora, z filmów puszczanych w telewizji, które może sobie taki programista pooglądać w ośrodku w Dubnej. Zatem na pytanie: „Kto doprowadził cesarstwo rzymskie do upadku?” – taki programista natychmiast odpowie, że Asterix i Obelix, gdyż tych bohaterów programista zna z historycznych filmów z udziałem człowieka radzieckiego, jakim jest Gerard Depardieu... Powracając do Rysia, to Kim on w zasadzie jest, nikt nam nie odpowie. Będą więc się nadal szerzyły szeptane informacje, jak na ten przykład proroctwo o tajemniczym Zbawcy zdrowych sił Narodu:  „On przybędzie w święto Sześciu Króli po tym, jak jego Rubikoń wody z Wisły się napije” – głosi szeptane proroctwo… Czy to proroctwo Rysia dotyczy ? Na to pytanie, redaktor Kim z GW, ani nawet niezła rodzinka Kimów nie może nam odpowiedzieć….
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:6)
Kategoria wpisu: 

To nie islam jest głównym zagrożeniem

$
0
0
Co za paradoks ! Padamy ofiarą czynnika, który stanowi prawdziwe zagrożenie, a usiłuje je przykryć innym zagrożeniem, drugorzędnym. Ataki islamistów, przez swoją spektakularność i grozę, są dla mediów znakomitym tematem i źródłem do rozwijania najrozmaitszych wariantów apokaliptycznych narracji. A tymczasem to te media są częścią realnego problemu, o którym się milczy. Wiadomo, że są różne zagrożenia, wewnętrzne i zewnętrzne. Jak uczy historia, większą uwagę zwraca się na zagrożenia zewnętrzne, bo te są bardziej spektakularne, ale znacznie groźniejsze są zagrożenia wewnętrzne, po cichu niszczące tkankę społeczną i ułatwiające przenikanie wirusów z zewnątrz. Z tej perspektywy patrząc możemy dostrzec, że to nie islam stanowi główne zagrożenie, lecz konsumpcjonizm, który w sposób skryty i prawie niezauważalny podmywa fundamenty, na których sam funkcjonuje. Islam działa tylko jak padlinożerca, rzuca się na chory organizm. Potrafi zapolować, ale łatwiej przecież zdobyć padlinę. Więc spójrzmy na konsumpcjonizm, z obu perspektyw – indywidualnej i zbiorowej. Konsumpcjonizm opiera się na indywidualnym chciejstwie jednostki i poszukiwaniu przez nią nowych bodźców i źródeł przyjemności. W efekcie zorganizowanej akcji, sklania jednostkę do wyzbycia się swojej osobistej tożsamości i implantowania w sobie tożsamosci nowej np. w postaci upodobania do metki Adidas. Stąd pojawia się zjawisko zametkowanej tożsamości czego objawem na Zachodzie było kiedyś pojawienie się konkurencyjnych subkultur młodzieżowych w postaci fanów albo Rolling Stonesów albo fanów The Beatles. Pobudzając w jednostkach sterowane chciejstwo, kreuje się wsród grup docelowych określone trendy, powstające w wyniku presji wywieranej w grupach rówieśniczych. W przestrzeni zbiorowej daje to okazję do powstawania korporacji, które zatrudniają coraz więcej ludzi, sprzedają coraz więcej zbędnych lecz markowych, metkowych produktów i w ten sposób utrwalają z jednej strony taką właśnie strukturę gospodarczą i konsumpcjonistyczne mechanizmy (banki, kredyty, kreowanie pieniądza), z których trudno się wyrwać, a z drugiej strony powstają zjawiska grup spolecznych żyjących w tak stworzonej popkulturze konsumpcjonistycznej, w wyniku czego powstaje węzeł gordyjski, z którym trudno sobie poradzić. Przyjrzyjmy się oddziaływaniu konsumpcjonizmu w miejscu najmniej spodziewanym i najbardziej narażonym na jego złe strony – w edukacji. Pod pozorem niezbędnych reform i dążenia do swoiście rozumianej modernizacji mającej dostosować szkolnictwo do, właśnie, potrzeb nowoczesnej gospodarki, dokonuje się dezintegracji procesu edukacji na fazy – zwykłe szkolnictwo powszechne dzieli się na fazy trzy, a wyższe na dwie. Kiedyś mieliśmy tylko trzy fazy, teraz mamy pięć. Proszę zwrócić uwagę na demagogiczne sformułowanie -”dostosować ludzi do potrzeb gospodarki” co oznacza, że środek, czyli gospodarka staje się celem a cel - człowiek środkiem. Mało tego, dzieci zabiera się jak najwcześniej rodzinie – do żłobków, przedszkoli (wzrasta liczba faz znowu) by zdezintegrować także wychowanie w rodzinie i wychować dzieci na janczarów konsumpcjonizmu. Dezintegracja taka w oczywisty sposób sprzyja tworzeniu osobnych grup docelowych, targetów, ułatwia formulowanie precyzyjnych przekazów nacelowanych na określone grupy i ułatwia dotarcie do tych grup. Możliwość dezintegracji jest łatwiej osiągalna w systemie edukacji pięciofazowej niż dwufazowej. Dzieci i młodzież są, ze względów psychologicznych, oczywiście najbardziej bezbronne i podatne na manipulacje serwowane im i odgórne kreowanie zametkowanych tożsamości w kierowanych do nich przekazach. Wystarczy zainteresować się choćby uroczystościami pierwszokomunijnymi, by rozpoznać jak działają trendy konsumpcjonistyczne. Środowiska szkolne podlegają również prawidłowościom funkcjonowania grup rówieśniczych, które wywierają ogromną presję na uczestników i odgrywają ogromną rolę w szerzeniu popkultury konsumpcjonistycznej. Proszę sobie przypomnieć przyklad niezwykle spektakularny, ktory pokazuje rolę konsumpcjonizmu w Polsce w skali niespotykanej na Zachodzie. Pamiętacie Państwo zapewne powszechne oburzenie na próbę wprowadzenia mundurków w szkołach? Na Zachodzie, tam gdzie rozwój jest długotrwały i zrównoważony, mundurki są standardem, zrozumiałym dla wszystkich. O czym świadczyły te protesty ? Tak więc, drodzy Państwo, sprawdza się, jak zwykle, powiedzenie, że najciemniej jest pod latarnią. To ideologia konsumpcjonistyczna nam zagraża najbardziej, a nie islam. I co z tym fantem teraz zrobić ? Powoli lecz systematycznie to ograniczać, zaczynając od handlu w niedziele. I przede wszystkim przedstawiając zagrożenie w mediach. Proszę też nie zarzucać mi, iż sugeruję spiski w postaci dążenia do rozmyślnej dezintegracji. Dezintegracja może być bowiem efektem celowych działań jak i efektem zwykłej głupoty czy ignorancji.
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

"bomba, która może uderzyć w polityków"

$
0
0
  Zakładałem podsłuchy. Ok. 30 osób, które prowadziły szereg rozmów dot. świata biznesu i polityki. Ok. 30 osób i 40 rozmów. To lekcja i nauczka, z której wyciągną politycy [wnioski] na przyszłość i takich sytuacji w przyszłości nie będzie. Nie czuję się Konradem Wallenrodem i osobą, która może pretendować do roli zbawcy. Rosło we mnie poczucie złości i tego, co widziałem – zawłaszczania państwa i kupczenia nim, w sposób bezkarny traktowania go Nie zarobiłem na tym ani złotówki. Straciłem bardzo dużo. Gdybym chciał zarobić, sprzedałbym taśmy. Mieliśmy powiązania z politykami, biznesmenami. Nie byłoby problemu z dotarciem do nich i sprzedażą Policjanci zastraszali mnie, pokazując mi osoby, które miały wykonać na mnie po prostu wyrok śmierci. Byłem straszony przez nich prywatną zabójcą, karnymi scenariuszami. Przyznał też, że jego zdaniem była to rozgrywka polityczna w wykonaniu służb, w której oni byli pionkami. Jak dodał, taśmy, które jeszcze nie zostały opublikowane, to bomba, która może uderzyć w polityków, których już nie ma na scenie. Byłem i jestem człowiekiem, który zajmuje się winem i dobrym jedzeniem – dodał Konrad Lassota, kelner z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, gość Kontrwywiadu RMF.
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(1 głos)
Kategoria wpisu: 

Rotary Club w k(K)ościele, czyli idziemy do sądu. Kalendarium cz. 1.

$
0
0
11 marca 2016. Rankiem dowiedzieliśmy się, że tego dnia w bydgoskim parafialnym kościele pw. Świętej Trójcy ma odbyć się koncert inaugurujący ogólnopolski zlot aktywistów Rotary Club. Publicznie poprosiliśmy proboszcza tej parafii, by wycofał swoją zgodę na organizację tego przedsięwzięcia. Oto pełna treść naszego apelu:   Ks. dr Bronisław Kaczmarek           Proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej pw. Świętej Trójcy w Bydgoszczy Wielebny Księże Proboszczu!           Początkowo z niedowierzaniem, a obecnie z rosnącym oburzeniem odbieramy zapowiedź otwarcia w dniu dzisiejszym drzwi powierzonej opiece Księdza świątyni dla przedsięwzięcia organizowanego przez Rotary Club – instytucję ściśle związaną z lożami wolnomularskimi.           Pragniemy Księdzu Proboszczowi przypomnieć, że Urząd Nauczycielski Kościoła w ponad 400 dokumentach zabrania katolikom, pod karą klątwy kościelnej, należenia do masonerii i współpracy z nią w jakiejkolwiek formule, a dekret Świętego Oficjum z 20 grudnia 1950 r. imiennie wskazuje na Rotary Club jako na organizację,   z którą duchownym nie godzi się kooperować.           Nasza gorycz jest tym większa, że rotariańska narracja zatriumfować ma w katolickiej świątyni w piątek, a więc w dzień, który jest dla nas pamiątką śmierci Jezusa Chrystusa i wpisuje się niezwykle mocno w szczególną duchowość przeżywanego obecnie Wielkiego Postu. Komu zależy na tym, by ją tak bezkompromisowo brukać?          Apelujemy do Księdza Proboszcza o natychmiastowe wycofanie zgody na udostępnienie domu Bożego członkom Rotary Club i niedopuszczenie tym samym do bezprecedensowego publicznego zgorszenia. Niech nie dokona się ono ręką Księdza Proboszcza!       11 marca 2016. Koncert Rotary Club w bydgoskim kościele odbył się bez zakłóceń. Bracia RC czuli się tam jak u siebie, jak w loży.   12 marca 2016. Na nasz profil na Facebooku zaczyna przychodzić napastliwa i obraźliwa korespondencja. Pierwsza z brzegu obelga rzucona przez Małgorzatę K.: "Średniowiecze i srunum kretynipium".  14 marca 2016. Apel do x. Kaczmarka rozesłaliśmy do wszystkich bydgoskich proboszczów, z nadzieją na jakiekolwiek wsparcie. Doczekalismy się tylko jednej jednozdaniowej odpowiedzi: "Ale o co chodzi?" Bez komentarza.  16 marca 2016. Atak ze strony "Gazety Wyborczej". Ściek pomyj na nasze głowy (artykuł pod znamiennym tytułem "Krucjata idiotyzmu") wyszedł spod pióra dziennikarza, który już kiedyś wystraszył się sprawy sądowej i odpuścił sobie publikację paszkwilu na nasz temat. Tym razem okazał się mocno zmotywowany. Podobnie zresztą do swoich pryncypałów, gdyż tekst długo "wisiał" w serwisach gazeta.pl i wyborcza.pl. Próbki talentu dziennikarza GW: Unum Principium nie lubi brać jeńców, więc wniosek jest jeden: ekskomunika. Tylko kogo? Na pewno organizatorów. Pal licho masonów z Rotary, wyrzuci się ich z Kościoła, jak który jeszcze sam się nie poddał apostazji i już. Będzie się smażył mason jeden z drugim w ogniu piekielnym, ktoś musi. Unum Principium ma spore doświadczenie w obrzydzaniu ludziom Kościoła i wypisywaniu niepojętych głupstw. Pamiętam, jak zasłynęli w kraju swoim oburzeniem z powodu koncertu Madonny 15 sierpnia. Jak to możliwe, że w dniu Święta Maryjnego ktoś taki będzie profanować polską ziemię? Później był szereg protestów przeciwko działaniom artystycznym w Bydgoszczy, ataki wymierzone w homoseksualistów, i ciekawy pomysł, by w polskie godło wpisać krzyż. O Unum Principium usłyszeli nawet członkowie legendarnego zespołu hard core z USA Agnostic Front. Wszystko przez to, że ich bydgoski koncert na trasie po całej Europie przypadł w Wielki Piątek. Teraz jednak radykałowie przeszli samych siebie. Modlą się właśnie za biskupa i diecezję, by "nie przemogły ich bramy piekielne". I nie ma co się śmiać z bzdur opowiadanych przez Unum Principium. Tego typu stowarzyszenia trzeba pozbawiać tytułu "katolickie". I to biskup może zrobić jednym pociągnięciem długopisu. Chyba że jak chce Unum Principium, nie jest już biskupem. Całość tutaj.   17 marca 2016. Z całą tą sprawą postanowiliśmy pójść do sądu biskupiego przy diecezji bydgoskiej. Chcemy się przekonać, czy ponad dwustuletnie nauczanie Kościoła na temat stowarzyszeń masońskich jeszcze obowiązuje. Jesteśmy zdeterminowani, by odpowiedzi na to pytanie szukać do skutku, aż u Roty Rzymskiej. Pomoc merytoryczną w kwestii bractw masońskich otrzymaliśmy od dr. Stanisława Krajskiego. 18 marca 2016. Spadła na nas informacja, że Franciszek odprawi dla Rotary Club uroczystą Mszę świętą na placu św. Piotra. Mamy teraz dodatkową motywację do przygotowaniu pozwu, choć druga strona z pewnością nie omieszka nie powołać się na precedens.   23 marca 2016. Otrzymaliśmy wsparcie moralne od kilku zaprzyjaźnionych kapłanów. Dość zamiatania ważnych spraw pod dywan!   31 marca 2016. Do Jacka Gugli, redaktora naczelnego bydgoskiej mutacji "Gazety Wyborczej", zwróciliśmy się z prośbą o zamieszczenie sprostowania do artykułu pt. "Krucjata idiotyzmu". Oto treść listu przewodniego: Szanowny Panie Redaktorze, powołując się na zasady etyki dziennikarskiej oraz dobry obyczaj proszę o opublikowanie sprostowania do tekstu Marcina Kowalskiego pt."Krucjata idiotyzmu", zamieszczonego w "Gazecie Wyborczej" z dnia 18 marca 2016r., a także w serwisach internetowych Wyborcza.pl oraz Gazeta.pl. Rzeczony artykuł zawiera szereg nieprawdziwych, a jednocześnie krzywdzących nasze Stowarzyszenie informacji. Obowiązki dziennikarza powinny być wypełnione ze szczególną starannością i rzetelnością, a redaktor Marcin Kowalski przypisując nam cały ciąg cudzych wypowiedzi zaprzeczył swojej misji i wykorzystując środki masowego komunikowania pomówił nasze Stowarzyszenie, czym naraził je na utratę zaufania potrzebnego dla prowadzonej przez nie działalności. Wypełnił tym samym znamiona przestępstwa określonego w art. 212 §2 k.k. Postępek red. Kowalskiego jest tym bardziej karygodny, że przypisanych Stowarzyszeniu wypowiedzi nie zweryfikował u źródła, mimo że na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie z nami kontaktował się w innych sprawach.   A tu treść sprostowania: W związku z nieprawdziwymi informacjami zamieszczonymi w „Gazecie Wyborczej” z 18 marca 2016 r. w artykule Marcina Kowalskiego pt. „Krucjata idiotyzmu” (przez wiele dni publikowanego również w serwisach Gazeta.pl oraz Wyborcza.pl) wyjaśniamy, co następuje: Karygodnym jest, że autor artykułu nieprawdziwie przypisał Stowarzyszeniu Unum Principium cudze wypowiedzi opisujące okoliczności obecności organizacji Rotary Club w bydgoskim kościele pw. Św. Trójcy. Redaktor Kowalski prześmiewczo rozprawia się z rzekomo naszymi opiniami, które ujęte w cudzysłów dają czytelnikowi do zrozumienia, że są cytatami. Tak więc nigdzie nie ogłosiliśmy – jak chce tego dziennikarz – że: „Bydgoski kościół św. Trójcy został sprofanowany”. „Podczas koncertu wykonywano utwory kompozytorów masońskich”. „Proboszcz Bronisław Kaczmarek ze wstydu uciekł na ten jeden wieczór do Gniezna”. „Proboszcz zapewne poinformował szefa (biskupa Jana Tyrawę – przypis SUP) o tych uroczystościach i otrzymał jego pozwolenie”. „Modlimy się w intencji biskupa i diecezji, by nie przemogły ich bramy piekielne”.   Wyrażamy ubolewanie, że red. Kowalski przypisanych Stowarzyszeniu wypowiedzi nie zweryfikował u źródła, mimo że na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie z nami kontaktował się w innych sprawach. Jednocześnie informujemy opinię publiczną, że w najbliższym czasie zwrócimy się do odpowiednich trybunałów kościelnych z formalnymi wnioskami o rozpatrzenie obecności Rotary Club w bydgoskim kościele pw. Św. Trójcy w kontekście ewentualnego naruszenia autorytetu Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Czy wydrukują? Szansę na to mamy niewielką...   cdn. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 3.7(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

Islamiści zabili Polkę – no i co z tego?

$
0
0
W natłoku bzdetów w rodzaju Obama się spotka/ nie spotka z Dudą, Rzepliński czuje się/nie czuje się Blidą, czy Schetyna PiS zniszczy/nie zniszczy, media prześlizgnęły się (taka ich śliska, mediowa... proweniencja) nad sprawą najistotniejszą z istotnych: Otóż po kilku dniach od brukselskich zamachów okazało się, że wśród ostatnich zidentyfikowanych śmiertelnych ofiar jest Polka – p. Janina Panasewicz, a jeszcze troje Polaków zostało rannych. Czyli islamiści zabili Polkę – owszem, w Brukseli zabili, ale co to za różnica? No dobrze – jest różnica taka: gdyby islamiści odpalili bomby w Warszawie, to tych Polek i Polaków zginęłoby wielokrotnie więcej. Prawda? Prawda. Jaki stąd wniosek? Prosty: za żadną cenę nie można do Polski islamistów wpuścić, choćby Süddeutsche Zeitung ogłosiła werbunek najemników do tzw. sił stabilizacyjnych w Polsce, a Die Welt (zgodnie ze swoją obecną linią redakcyjną) uznała 3RP za jeden, wielki, polski obóz koncentracyjny. Ojtam ojtam – przecież platformerska premier Ewa Kopacz zgodziła się na sprowadzenie do Polski tylko 70 tys. islamistów! Owszem – a jakiś belgijski premier też się zgodził kiedyś na sprowadzenie na początek 70 tys. islamistów i teraz mają w Belgii rządy islamskiego terroru. Do PiSu chyba wreszcie dotarło, że jeśli będzie dalej kręcił z tymi islamistami, to Kukiz na referendum antyimigracyjnym do wyborów samorządowych spokojnie dojedzie i przy urnie może być nie/ciekawie, toteż stawia się zagranicą, do słusznego wniosku dochodząc, że w Berlinie i Brukseli i tak ma prze.... no wiadomo co ma „prze...”. Ale ja dziś o czersko-wiertniczej narracji, jakoby kilka lat temu Polska przyjęła 100 tys. Czeczenów i oni się rzekomo doskonale zasymilowali. Jak taka asymilacja w rzeczywistości wygląda – informuje sama Wyborcza, tylko trzeba trochę poszukać: Zambrów: Temu Czeczenowi nieszczególnie układało się z niektórymi z polskich rówieśników. Mieli tam w szkole konflikt, on hardy góral z Kaukazu, oczywiście, jak to u nich w zwyczaju, chodzący z nożem. Chłopakom z Zambrowa się to nie podobało.* Katowice: Nauczyciele tłumaczyli drobiazgi: Czeczeni plują nie z pogardy, ale dlatego, że w czasie ramadanu nie mogą przełykać śliny, a młodzi chłopcy noszą przy sobie noże jako symbol dorosłości.** Warszawa: Nauczyciele wiedzą już, że dziewczynki nie mogą mieć kusych strojów na WF-ie. Wyjście na basen też odpada - chyba że będą tam same dziewczyny, bo nikt inny nie może zobaczyć Czeczenki w bikini. U nas prawo tradycyjne, czyli adat, jest najmocniejsze na całym Kaukazie. Przychodzi do mnie kiedyś polski chłopaczek i zwierza się: "Zarina mi się podoba...". A ja do niego: "Broń cię Boże! W ogóle o tym nie myśl. Dziewczynka czeczeńska nie może wyjść za Polaka!".*** Łomża: młodzież demonstruje noże, nie schodzi z drogi - opowiadają policjanci w Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Łomży. - Czeczeni są niebezpieczni. Wystarczy jeden gest, który w swojej kulturze odbiorą za obraźliwy, i nieszczęście gotowe. Jest też lista zakazanych tematów, choćby tych dotyczących religii. Lepiej nie poruszać tych kwestii w ich obecności. **** Czyli jeśli pozwolimy Czeczenom chodzić do szkoły z nożami, bo to ich „symbol dorosłości”, pluć na podłogę, bo im islam zabrania przełykania śliny w czasie ramadanu, Czeczenkom przychodzić na WF zakutanymi i zwolnić je z chodzenia na basen, bo nikt nie ma prawa zobaczyć Czeczenki w kostiumie kąpielowym, a Polakom zabronimy broń Boże poruszać w rozmowach tematy religijne bo „nieszczęście gotowe”, to dadzą nam w NASZYM kraju spokój. Ja bardzo przepraszam ale to jest jakiś kosmos! Jeżeli Wyborcza nie kłamie (a przecież nie kłamie – ona jest wręcz wzorcem prawdomówności), to już mamy w Polsce kilkadziesiąt tysięcy ludzi plujących na nas, naszą kulturę, tradycję czy styl życia i to plujących nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Mamy w 3RP kilkadziesiąt tysięcy nożowników, których władze szkolne boją się ze szkoły najzwyczajniej w świecie wyrzucić. Ale na koniec coś optymistycznego się Państwu należy. Otóż powinniśmy tym czeczeńskim nożownikom i plujcom być za jedno wdzięczni: że się jeszcze żaden tutaj nie rozerwał – a mógłby.   –-------------- *http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/1,35241,16847669,Trzech_chlopow_na_jednego_dzieciaka__Bo_byl_z_Czeczenii.html#ixzz44SXz6hNv **http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35063,6004635,Czeczeni_wygnani_z_katowickiego_Zaleza.html#ixzz44SW63sYl *** http://wyborcza.pl/duzyformat/1,132506,13838744,Jestem_Czeczenem__Kocham_Polske.html **** http://www.wspolczesna.pl/wiadomosci/lomza/art/5683248,czeczeni-na-miejskim-garnuszku,id,t.html
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Bohaterowie transformacji są zmęczeni ?

$
0
0
Bohaterowie transformacji są zmęczeni, udało im się doprowadzić do transformacji i niezaleznie od tego, jakie okazały się jej wyniki, chcą mieć święty spokój. Niektórzy z nich, tacy jak Borusewicz czy Frasyniuk, wysiedli z pociągu historii, by nawiązać do znanej metafory, na przystanku kasa i stabilizacja, bo system zaoferował im laury, na których chętnie, w poczuciu spełnienionego obowiązku, spoczęli. Teraz tych laurów zaciekle bronią przed, ich zdaniem, uzurpatorami. W przypadku Polski to nie pierwszy taki przypadek, bo poprzeczkę nasze dzieje stawiają nam wysoko i sytuacja bywa dramatyczna, a nie wszyscy potrafią sprostać wyzwaniu. To przecież niegdysiejsi bohaterscy szwoleżerowie w końcu poszli na służbę u cara, zmamieni iluzjami. Trudno niektórym, bez odpowiedniego zaplecza duchowego i społecznego długo wytrzymać na barykadzie. Zostali na niej ludzie mniej zaangażowani w transformację albo wykluczeni, tacy jak Gwiazdowie czy Wyszkowski. Historia kołem się toczy z uwagi na uwarunkowania biologiczne, ale scenografia bywa, z uwagi na procesy kumulacji kulturowej, różna w różnych okresach i na tyle odmienna, że niektórym się wydaje, że to już całkiem inny świat – Polska w demokratycznej, solidarnej, zjednoczonej Europie, więc nic nam nie grozi i niczego nie braknie. W taki oto sposób Polacy pogrążyli się w iluzji wywołanej półwieczną izolacją od wolnego świata. Idee nie bytują w kosmosie, lecz pojawiają się w umysłach żywych ludzi i przejawiają w zachowaniach. Wprawdzie są też przechowywane w rozmaitych zbiorach woluminów, ale przed wykorzystaniem na większą skalę warto poddać je testowi. Na początku transformacji uznano dość zabawnie i arbitralnie, że pewne idee bytują w umysłach pewnej grupy ludzi, którym reszta powinna bezwzględnie się podporządkować. Po 25 latach okazało się to iluzją, która jednakże miała całkiem namacalne, materialne i szkodliwe konsekwencje, więc wybuchła w końcu potrzeba realnej demokracji, oddolnie i wbrew utrwalonym interesom promotorów odgórnej transformacji i managerów układu postkomunistycznego. Pani prof.Staniszkis, jako osoba publiczna, też należy do grupy bohaterów transformacji, ale wydaje się, że, z powodu intelektualnych nawyków formujących wiarę w moc abstrakcji straciła cierpliwość do realnych procesów społecznych. Ją też dopadło zmęczenie.
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Biegli wydumali "przedmiot o nieregularnym kształcie szer. 10 mm"

$
0
0
        Kilkakrotnie zdarzało mi sie tzw. "złapanie kapcia" (przy różnej prędkości samochodu) - przeważnie jakiś gwóźdź; NIGDY opony - wówczas nadzwyczaj niskich klas - nie przedstawiały sobą pojemnika na grudki kauczuku - nawet po przejechaniu w wolnym tempie paru kilometrów - nadawały się do dalszej eksploatacji. Felgi w Maluchu, czy starej Corsie, a nawt w Meganie - nie miały jakiegoś pierscienia, który po ujściu powietrza oszczędzałby ogumienie.        Wynika z tego, że opony do tanich popularnych samochodów są wytwarzane z materiałów o wiele bardziej wytrzymałych (szlachetnych), niż opony do luksusowych pancernych prezydenckich limuzyn.        Oglądałem kilkakrotnie film z tej awarii - był widoczny ogromny pióropusz drobnych cząstek (ziemi, grudek gumy ...?). Ewidentnie z opony, która pękła z hukiem po prawdopodobnym skrajnym przegrzaniu w wyniku intensywnej jazdy bez powietrza, lub ze zbyt niskim jego cisnieniem. Inna możliwość, to nasycenie materiału opony powolnie działającym materiałem żrącym - niszczącym jego strukturę, ale to łatwo mogli biegli stwierdzić i ta ewentualność został prawdopodobnie wykluczona. Podobno to auto ma wskaźnik cisnienia w oponach - jeżeli nie zadziałał, lub kierowca to zlekceważył - to któś powinien siedzieć - albo serwisant, albo kierowca. Poza tym wiceszef BOR, który "zaufał" poprzednikom - powinien oddać wszystkie zarobione na tym stanowisku pieniądze i być wyrzuconym na zbity pysk. Jemu się płaciło za pracę, a nie za przejawy zaufania w stosunku do poprzednika.        "Biegli" sądowi mówią o owym "przedmiocie" jako o bezpośredniej przyczynie awarii, ale z jakiego materiału był ten przedmiot - już nie. Ciekawe - może to przedmiot jedynie hipotetyczny, a nie realny. Do jakich cudów jeszcze ucieknie się "nasza" palestra, by wybronić kolesiów od paki? biegli nie wspominaja jeszcze o tym, że założono komplet opon przeznaczonych do utylizacji, a komplet nowych - założono do innej limuzyny. Może to rola sądu, a nie tych biegłych.         W każdym razie to wszystko bardzo brzydko pachnie...
Ocena wpisu: 
Brak głosów
Kategoria wpisu: 

Druga Wenezuela?

$
0
0
  Po legalnych, wygranych przez demokratyczną opozycję wyborach prezydenckich i parlamentarnych rozległo się i trwa wycie „odrywanych od koryta” elit „politycznych”. Trwa nieustanny jazgot medialny i odbywają się manifestacje uliczne zaprzańców.  Powstał komitet obrony odsuwanych od władzy zdradzieckich elit działających pod przewrotną nazwą Komitetu Obrony Demokracji, sugerującą, że to oni demokracji bronią, a nie, że przed nimi jej trzeba bronić. Zarazem komitet ten broni dyscyplinowanej przez nowy rząd antydemokratycznej oligarchii i korporacji ponadnarodowych, wrogich suwerennej Polsce – czyli broni tych, którym się dotąd interesownie, a zdradziecko wysługiwali kosztem Państwa i Narodu Polskiego. Trwa szukanie poparcia zagranicy dla dzisiejszej Targowicy – fama głosi iż zapowiadane jest przyjęcie Kijowskiego - jego szefa na specjalnej wizycie przez Obamę, co ma zapewne oznaczać oficjalne niej błogosławieństwo rządu  USA, a więc i wrogie, antydemokratyczne  zamiary wobec legalnych polskich władz i samej Polski tego sojuszniczego oficjalnia państwa. Odbędzie się, czy nie, to wroga nam robota propagandowa już została zrobiona. Zresztą w PE był przyjęty.   Podobnie szef PO zabiega o protekcję u Merkel. Wciąż trwają antydemokratyczne próby PO dla ustanowienia nadwładzy w postaci PO-wskich „przetrwalników” mających im zapewniać wpływy na władzę mimo przegranych wyborów, oraz zwiększać ich perspektywę ich ponownego wyboru przez obronę skompromitowanych procedowaniem w ustawie i niekonstytucyjnym wyborem nadmiaru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Na to wszystko doszedł  ostatnio „Hołd warszawski” - kokos26-hold-warszawski-w-filharmonii-narodowej, manifestacja zaprzaństwa odsuwanych elit. Oprócz skojarzenia z „Hołdem krakowskim” Krzeptowskiego, mocno kojarzy się to z postawą elit wenezuelskich odsuniętych od koryta przez Chaveza, które nie odpuszczały, aż doszło do zamachem stanu w 2002 roku. W związku z powyższym warto przypomnieć, jak to się wtedy odbyło, bo analogia może wskazywać na szytą nam powtórkę.  W latach siedemdziesiątych Wenezuela była czwartym eksporterem ropy na świecie, i jednym z głównych źródeł ropy dla Stanów Zjednoczonych (Sylvia & Danopoulos, 2003).  Jednak bogactwo płynące z ropy nie służyło wszystkim obywatelom Wenezueli, wielka cześć mieszkańców żyła w skrajnej biedzie. W latach osiemdziesiątych kryzys walutowy i spadek cen paliwa wpędził Wenezuelę w kryzys. Kryzys szybko i wyraźnie pokazał jak chwiejna jest gospodarka oparta o jeden surowiec. Panujący układ polityczny też stanął na rozdrożu ponieważ było mniej do podziału. Potrzebne były zmiany. W lutym 1989 roku Prezydent Andres Perez wprowadził radykalny program reform podyktowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Reformy miały za zadanie zrestrukturyzować gospodarkę Wenezueli – ograniczyć ingerencję państwa, zmniejszyć wydatki i zdywersyfikować dochody w ten sposób zmniejszyć zależność gospodarki na paliwie (Lander & Fierro, 1996). Sposób w jaki te cele miały być osiągnięte to typowa strategia oparta na głównych doktrynach neoliberalizmu – obniżenie poziomu płac, cięcia w wydatkach publicznych, otwarcie rynku na artykuły importowane, deregulacja rynków walutowych i finansowych. Wiadomo było że reformy dotkną najbardziej tych najuboższych. Reakcja społeczeństwa była natychmiastowa. Na przedmieściach Caracas wybuchły zamieszki. Wojsko dostało rozkaz stłumić demonstracje siłą. Część żołnierzy jednak odmówiła wykonania rozkazu – żołnierze nie chcieli strzelać do tłumu. Jednym z żołnierzy który się sprzeciwił był Hugo Chavez Frias. ... W wyborach prezydenckich Chavez okazał się bez konkurencyjny wygrywając z poparciem 56% głosów. Jeśli ktoś wątpił w ten rezultat, uważając że to chwilowe zauroczenie wyborców, to już kolejne wybory nie pozostawiły wątpliwości że Wenezuela stawia na Chavez’a. Rok po wyborach prezydenckich, 88% wyborców poparło pomysł powstania nowej konstytucji, która została zatwierdzona w kolejnym referendum (91% głosów) (Sylvia & Danopoulos, 2003). W 2002 odbyły się kolejne wybory prezydenckie w których Chavez zdobył 59.5% głosów (Sylvia & Danopoulos, 2003). Jednak wydarzenia z Kwietnia 2002 pozwalają sądzić że działania opozycji w Wenezueli nie zawsze są zgodne z zasadami demokracji. Już w Grudniu 2001 stowarzyszenie przedsiębiorców, Federcamaras apelowało o strajk generalny w reakcji na zmiany wprowadzane przez rząd Chavez’a (Weisbrot et al. 2009). Ponowny apel zbiegł się z odwołaniem zarządu w państwowym przedsiębiorstwie paliwowym PADVSA. W tym samym czasie kilku wysoko postawionych wojskowych wycofało swoje poparcie dla prezydenta Chavez’a. W wyniku tych wydarzeń, 11 Kwietnia 2002 opozycja przeprowadziła zamach stanu. Prezydent Chavez został odsunięty od władzy. Wersje wydarzeń różnią się diametralnie. Jednak bez sprzeczny jest fakt że rząd tymczasowego prezydenta, przewodniczącego Federcamaras, biznesmena Pedro Carmony przetrwał tylko 47 godzin. Mimo doniesień opozycji, Chavez nie poddał się do dymisji, a poparcie dla niego wśród ludności Caracas nie osłabło. Demonstracje które zawładnęły miastem niezbicie udowodniły że zamach stanu nie miał poparcia wśród ludności. Hugo Chavez zdobył poparcie wśród tych grup ludności które miały najmniej. Mieszkańców podmiejskich slumsów, ludzi którzy nie mieli dostępu do edukacji, służby zdrowia a nawet żywności. Do tych ludzi nie docierało nic z pieniędzy płynących ze złóż ropy w ich kraju. Oprócz tych najbiedniejszych Chavez zyskał poparcie wśród grup sprzeciwiających się dotychczasowej hegemoni (Ramirez, 2005). Hegemonia, rozumiana tutaj jako dominacja pewnych idei, zasad i układów podtrzymywanych przez pewną grupę społeczeństwa (Gramsci, 1971), w Wenezueli oznaczała pogłębiającą się przepaść miedzy większością społeczeństwa, a elitą która zarządzała krajem i jego zasobami. Te wszystkie ruchy społeczne złożone były z ludzi świadomych tego, jakie zmiany są potrzebne w i ich kraju. Ta świadomość pozwoliła Chevez’owi zrzeszyć tych ludzi i w ten sposób powstały organizacje, które pomagały we wprowadzaniu licznych, dość radykalnych programów w wielu sferach życia w Wenezueli Wybór Chavez’a na prezydenta był zdecydowanie nie wygodny dla wcześniej rządzących elit. Chavez nie godził się na dotychczas panujący ład. Chciał zmienić układy, odsunąć tych którzy najbardziej skorzystali na dotychczasowo panującym porządku i doprowadzić do nowych zasad podziału majątku który by bardziej służył najuboższym. http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/hugo-chavez-jednoznacznie-dyktator   (wiki) Zamach stanu w Wenezueli 11 kwietnia 2002 – nieudana próba obalenia prezydenta Hugo Chaveza podjęta przez środowiska związane z wenezuelską organizacją pracodawców Fedecamaras. W ciągu 47 godzin Wenezuelą formalnie rządził Rząd Tymczasowy z liderem FedecamarasPedro Carmoną na czele. Rozwiązane zostało również Zgromadzenie Narodowe i Sąd Najwyższy, a konstytucja zawieszona[1]. O klęsce zamachu zdecydowało spontaniczne powstanie zwolenników Chaveza z Caracas, którzy po starciach z policją przejęli razem z Gwardią Prezydencką pałacMiraflores, oraz sprzeciw części środowisk wojskowych i opozycji antychavistowskiej wobec takiej formy zamachu[2][3]. Bezpośrednią przyczyną podjęcia próby zamachu stanu było niezadowolenie środowisk związanych z organizacjami pracodawców i prywatnymi mediami z ogólnego kierunku polityki Chaveza, zakładającego poważne państwowe inwestycje w edukację, służbę zdrowia i gospodarczy sektor państwowy przy równoczesnym zmniejszaniu tradycyjnie wysokich politycznych wpływów najbogatszej części społeczeństwa[4]. Szczególne nasilenie ataków opozycji na rząd nastąpiło po nacjonalizacji sektora naftowego i powstaniu państwowego koncernu PDVSA kontrolującego całość wydobyciaropy oraz po interwencjach państwowych w sektorze żywnościowym, których bezpośrednim inspiratorem był Chavez oraz jego zwolennicy wywodzący się spośród robotników.   Ogień do demonstrantów otworzyli snajperzy z dachów i tajemniczy cywile stojący na moście, uzbrojeni w rewolwery. 17 osób zginęło, kilkadziesiąt zostało rannych. Według opozycji, to prezydent nakazał strzelać do bezbronnych. Zwolennicy Commandante twierdzą, że do Gwardii Prezydenckiej jako pierwsi otworzyli ogień policjanci, których przysłał wrogi szefowi państwa burmistrz Caracas, Alfredo Pena. Zdaniem Dietera Schneidera, przebywającego w Caracas pracownika niemieckiej fundacji Eberta, \”potrzebni byli zabici, aby wojskowi mogli zmusić demokratycznie wybrany rząd do dymisji i aby wyglądało, że to Chavez rozkazał krwawo stłumić protesty\”. W każdym razie generałowie byli gotowi. Aresztowali prezydenta w pałacu Miraflores, oficjalnie informując, że podał się do dymisji.Commandante nie stawiał oporu, ostrzegł jednak, że masy ubogich Wenezueli nie pogodzą się z tym puczem. Przetrzymywany był w różnych miejscach, w końcu przewieziono go na karaibską wyspę Orchila. Prezydentem został biznesmen Pedro Carmona. Funkcjonariusze nowej ekipy natychmiast nazwali kolumbijskich rebeliantów narkopartyzantami i zapowiedzieli, że Fidel Castro nie dostanie ani kropli wenezuelskiej ropy. Nowe władze najwyraźniej zamierzały więc spełniać życzenia Stanów Zjednoczonych. Nic dziwnego, że na światowym rynku ceny ropy spadły. Waszyngton nie potępił puczu, aczkolwiek – zgodnie z kartą Organizacji Państw Amerykańskich – zbrojne przewroty przeciw demokratycznie wybranym władzom są niedopuszczalne. Większość krajów Ameryki Łacińskiej wyraziła swój sprzeciw wobec nowego reżimu w Caracas. Zamach stanu w Wenezueli trwał tylko 36 godzin. Usunięty przez wojskowych prezydent Hugo Chavez jako triumfator wrócił do Caracas. Dramatyczne wydarzenia w Wenezueli poważnie zakłopotały amerykańskich polityków. Początkowo bowiem Waszyngton nie potępił obalenia demokratycznie wybranego prezydenta. Rzecznik Białego Domu, Ari Fleischer, twierdził, że Chavez otrzymał to, na co zasłużył. Niektórzy uważają nawet, że Stany Zjednoczone dyskretnie popierały pucz. http://www.tygodnikprzeglad.pl/druga-szansa-chaveza/   Od dojścia Chaveza do władzy w 1999 r., odbyło się 16 wyborów w Wenezueli. Hugo Chavez wygrał 15, a ostatnie - 7 października 2012 roku. Chavez zmarł na raka w wieku 58 lat wkrótce po ostatnich wygranych wyborach. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama nie złożył kondolencji w związku ze śmiercią prezydenta Wenezueli. A jeszcze w 2011 nawet się lubili: Powtórzę to, co tu uważam za sedno analogii: W lutym 1989 roku Prezydent Andres Perez wprowadził radykalny program reform podyktowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Reformy miały za zadanie zrestrukturyzować gospodarkę Wenezueli – ograniczyć ingerencję państwa, zmniejszyć wydatki i zdywersyfikować dochody w ten sposób zmniejszyć zależność gospodarki na paliwie (Lander & Fierro, 1996). Sposób w jaki te cele miały być osiągnięte to typowa strategia oparta na głównych doktrynach neoliberalizmu – obniżenie poziomu płac, cięcia w wydatkach publicznych, otwarcie rynku na artykuły importowane, deregulacja rynków walutowych i finansowych. Wiadomo było że reformy dotkną najbardziej tych najuboższych.   ... Wybór Chavez’a na prezydenta był zdecydowanie nie wygodny dla wcześniej rządzących elit. Chavez nie godził się na dotychczas panujący ład. Chciał zmienić układy, odsunąć tych którzy najbardziej skorzystali na dotychczasowo panującym porządku i doprowadzić do nowych zasad podziału majątku który by bardziej służył najuboższym. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 4.5(głosów:8)
Kategoria wpisu: 

W Czerkasach pokrętne zaczątki haniebnych pokątków

$
0
0
Dzikie Pola w XVII – wiecznej Rzeczypospolitej to nie Wielkopolska, a dzisiejsza Ukraina to nie Polska w Zjednoczonej Europie. O tym trzeba pamiętać i bez emocji, a raczej na trzeźwo skomplikowane relacje rozważać. Absolutnie nie wolno lekceważyć procesu gloryfikowania na szczeblu państwowym ukraińskich organizacji nacjonalistycznych OUN – UPA,  na których spoczywa żywa odpowiedzialność za przeprowadzenie niezwykle okutnego ludobójstwa na niewinnej ludności poskiej podczas ostatniej II wojny światowej. Lecz nie może być to jedynym wyrazistym akcentem polskiej racji stanu, względem naszego wschodniego sąsiada bowiem coraz częściej dają się słyszeć głosy o narastającej na Ukrainie histerii antyżydowskiej. Jest to szalanie niebezpieczne, gdyż rozliczne pogromy Polaków na Rusi, a potem na Ukrainie, miały miejsce zawsze po uprzedniejszym wymordowaniu społeczności żydowskiej. Naturalnie następnym krokiem, dokonujących pogromu „nocnych watah wilków”, było grabienie pozostawionego po ofiarach pogromów majątku. Takie to w Czerkasach pokrętne zaczątki haniebnych pokątków! Otóż w poniedziałek 28 marca Pan Wiesław Tokarczuk napisał mi w mailu: „Dlaczego śledzę zmiany zachodzące na banderyzującej się Ukrainie w stosunku do Żydów? Ponieważ traktuję to jako "papierek lakmusowy": zawsze ludobójcze mordy zaczynały się od Żydów, a potem na Żydach się nie kończyło.... . Argument na rzecz zmiany nazwy w Lublinie Szewczenki na Sprawiedliwych Ukraińców  - jak się okazuję, Szewczenko to nie tylko polakożerca, ale i antysemita. Na ostatniej fotografii pod linkiem cytat z jego „poezji” został wykorzystany do podżegania nienawiści wobec Żydów w Czerkasach, w tłumaczeniu na polski: ‘Żydzi pogańscy rządzą nami. A my jesteśmy jeszcze gorsi niż Żydzi, myśmy sprzedali sławę przodków naszych, i Żydzi w jarzmo nas zaprzęgli.’. Władze Lublina powinny koniecznie się o tym dowiedzieć. W drugiej części e-maila sytuacja analogiczna do kościoła polskiego we Lwowie, gdzie władze [demokratyczne i grecko-katolickie religijne] do dzisiaj utrzymują toaletę publiczną w świątyni i salę koncertową, natomiast w Kołomyi przeciwstawiają się rekonstrukcji cmentarza żydowskiego za czasów sowieckich zamienionego w park miejski.”. Przytacza dalej dość wymowne przykłady. Relacja Aleksandra Kogan z 25 marca 2016 r. na jednym z portali. Czytamy mianowiecie, że antysemici w Czerkasach na Ukrainie nie mogą się uspokoić: 24 marca w centrum miasta pojawiło się nowe graffiti, wzywające do walki z „żydowską okupacją”. Jak zauważyli przedstawiciele społeczności żydowskiej, mamy do czynienia z wyraźną eskalacją. Służby specjalne zostały poinformowane. Nowe napisy antysemickie (fotografie zostały dostarczone przez społeczność żydowską). 24 marca, w dobę po pojawieniu się w centrum Czerkas, w pobliżu urzędu prokuratury miejskiej, graffiti o treści „Zabij Żyda” i „Żydzi dokonują aneksji Ukrainy”, antysemici zostawili nową wiadomość do Żydów w mieście. "Nie ma okupacji Ukrainy przez Żydów”, napisali na ścianie domu w centralnej części miasta Mitnica, podpisując się: „My – Ukraińcy”. Jak poinformowali portal IzRus przedstawiciele społeczności żydowskiej, graffiti pojawiło się w centrum Czerkas, w pobliżu miejsca, w którym zostały napisane poprzednie „wiadomości”. Przedstawiciele społeczności podkreślili, że mamy do czynienia o wyraźną eskalacją: jest to co najmniej czwarty incydent tego rodzaju w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Żydzi z miasta postanowili już, że widząc tego rodzaju graffiti, będą robić fotografie i wysyłać je do przywódców społeczności, a ono z kolei zwróci się do miejskiej i obwodowej (wojewódzkiej) administracji, policji i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. We wspólnocie zauważyli, że już zebrana została „kolekcja” tego rodzaju graffiti, oraz że pojawiają się akurat tuż przed świętami żydowskimi. Na przykład, antysemici „upodobali sobie” dom na ulicy Bohdana Chmielnickiego, gdzie graffiti z groźbami pojawiło się przed ostatnią Chanuką i przed obecnym świętem Purim. W związku z powyższym trzeba koniecznie przypomnieć, że banderowcy podczas rzezi wołyńskiej, upodobali sobie niejednokrotnie, rezanie Lachów właśnie podczas przeróżnych Świąt kościelnych, a przeróżnych po temu, gdyż było tego tak wiele, że trudno spisać tu wręcz wszystkie i to te najważniejsze. Zainteresowanych odsyłam do przelicznych relacji naocznych świadków, opublikowanych i dostępnych na wielu stronach w internecie.
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:5)
Kategoria wpisu: 

KOMPROMIS POLITYCZNY

$
0
0
Ilustracja: 
KOMPROMIS POLITYCZNY Dedykacja Panu Grzegorzowi Schetynie  Ulepiłem ze śniegu bałwana, Zadałem sobie trudu niemało Śniegowe kule tocząc od rana, Myślałem, że krócej będzie to trwało.   Gdy bałwan powstał już ulepiony, I kształty jego były gotowe, Spostrzegłem nagle, że sam jest zdziwiony Bo przetrwa tylko swe życie zimowe.   Chciałem przedłużyć życie bałwana, Ubłagać słońce, by go oszczędziło, Decyzja słońca nieubłagana Wysłała promienie, by go zniszczyło.   PO zimie nastały inne pory roku, Skończyły się potężne zimowe zamiecie A ja, spoglądając od świtu do zmroku Myślałem, skąd tylu bałwanów na świecie?     
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:11)
Kategoria wpisu: 

MUREM STOIMY !

$
0
0
Ilustracja: 
Prezydent Andrzej Duda w trakcie wizyty w USA. Niżej link do spotkania z Polonią w Ambasadzie Polskiej w Waszyngtonie.....   I słuchy mnie doszły, że ten wstrętny alimenciarz szykuje się też z wizytą i będzie szczekało i będzie ujadało na Polskę, no bo toto niczego innego nie potrafi. Obrzydzenie mnie ogarnia zawsze jak widzę tę wstrętną maskę. Ciekawe czemu mam taki odruch.......   Murem Stoimy   Murem Stoimy Prezydencie ! Murem Stoimy za Tobą. Za Naszą Polską, Która na zakręcie. Którą sKODziałe ścierwa bodą !   Jak dzicz spuszczona z jakiegoś łańcucha. Z pianą na ustach i z wściekiem ! I ujadają, i donoszą - jak zdrajcy i najgorsze śmiecie.   Murem Stoimy Prezydencie ! Wybrany Zostałeś przez Nas ! Ty i TEN Rząd Beaty Szydło ! Wybór Polaków. Wybór Narodu. Wybór Patriotycznych Mas......   I nie w smak jest polactwu wybór ! I nie pasuje złodziejom ! Nie do przełknięcia przez złoczyńców ! Więc POszuści szaleją......   I demonstrują na ulicach "babcie" i elyty ! I żurkiem nawet głupcy częstują. sKODziałe, kijowskie świry. KODy swetrowe świrują......   Lecz MY Stoimy murem za Tobą. TU w Polsce i wszędzie na świecie. Mur Naszych serc ze stali zbroją ! niczem są dla NAS swetrowe śmiecie.   Czuj Nasze Wsparcie Prezydencie ! MY rozbijemy hordy złego. niczem schetyny, kijowskie śmiecie ! Polska TO Świętość ! Bronimy Najświętszego.....   Murem Stoimy Prezydencie ! Razem Śpiewamy Mazurka  Dąbrowskiego................   https://youtu.be/z3YIElUp218  A poniżej rzut oka na to z kim i z czym walczymy: http://alexjones.pl/aj/aj-inne/aj-historia/item/80953-100-lat-agresji-zydowskiej-na-polske  
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

Subwencje na partie, których może nie ma...

$
0
0
Ilustracja: 
Subwencje na partie, których może nie ma... http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=7929 Nie ma teraz ani chłopów ani szlachty, kto będzie nas rozliczał? - 170 rocznica rzezi galicyjskiej - panel popularnonaukowy w Tarnowie cz. 2 http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=7926 Kalejdoskop - Smoleńskie ekwilibrystyki redaktor Moniki http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=7930 Innowacje szansą dla Polski http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=7927 Nasze Radio Logos: http://www.pomniksmolensk.pl/viewpage.php?page_id=324 Ponadto stałe wątki - nowa satyra Vitka, przegląd prasy, kalendarium wydarzeń i zapisy wideo. Polubcie nas na Facebooku! Pozdrawiamy - redakcja portalu pomniksmolensk.pl
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

Ale są wku*wieni!

$
0
0
Ilustracja: 
Jadę sobie o porańcu samochodem. Śliczne słoneczko, ale zimno. Trzeba się rozgrzać i podnieść poziom adrenaliny bo kawa nie wystarczyła. Nastawiam sobie gebelsowsko – michnikowską szczekaczkę TOK.FM. Jest godzina 8:40. Wiadomości.   Kijowski jest już w USA! (Hit dna). Spotka się z byłym ambasadorem. I z wieloma bardzo ważnymi ludźmi i instytucjami. Nie wymieniono wprawdzie nazwisk i nazw, ale wiadomo, że to bardzo ważni. Obama, jak będzie przejeżdżał przez Waszyngton, to zatrzyma się obok McDonaldsa na 25-tej ulicy, by udać się do toalety. Kijowski już tam będzie czekał, by odbyć poufną rozmowę. Petru również mu polecił, by sprawdzić, jak będą sikać do pisuarów, czy to rzeczywiście prawda, że murzyni mają dużego. To ten nagminny kompleks małego fiuta.   Wiadomość druga (hit mniejszy). Prezydent Obama jednak znalazł sposobność by porozmawiać z prezydentem... Turcji Erdoganem! Niesamowite! A mówiły turki, że nie porozmawia. A, patrzcie, porozmawiał.   Dalej już normalne ble, ble, ble...   A Duda? Co Duda?! A kto to jest Duda? Może to ten Dupa jak mówią KODmici? Nieważne – o prezydencie Dudzie i jego rozmowie z Obamą ani mru, mru... Zrzygali by się czystą żółcią, gdyby mieli powiedzieć choć słowo o spotkaniu, gdy przez dwa tygodnie triumfalnie rechotali, że Obama z pogardą odwalił prośbę o rozmowę tego polskiego prezydencika. Tej marionetki. Za to Tusk w Ameryce na czerwonym dywanie. I wspomniany KODomita Kijowski. A czy ktoś słyszał, czy Obama w końcu dał coś zjeść Tuskowi? Czy biedak może wcinał bułki, które mu Kopacz przysyła regularnie do Brukseli. Tak, tak – stara miłość nie rdzewieje.   Potem w szczekaczce było zgrane trio: Lis, Żakowski i ten na wskroś chazarski z wizerunku (i charakteru) Wołek. Radio zachrypiało i zdechło. Poziom kwasu tam jest taki, że bezpieczniki się przepalają, a czipy smażą się jak naleśniki.   PISOWI NIC NIE MOŻE SIĘ UDAĆ!!! WSZYSTKO JEST ŹLE!!! 500+ DO DUPY! A DUDA?! KTO TO JEST?! Szczególnie dla wku*wionej gazowni.   .  .
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:11)
Kategoria wpisu: 

Otoczmy PO, .N, PSL, GW i KOD kordonem sanitarnym

$
0
0
Ilustracja: 
Gromy posypały się na moją redakcyjną koleżankę, Anię Dąbrowską, która po haniebnych, podłych i nikczemnych wpisach KOD-ziarzy, które pojawiły się po wypadku prezydenckiej limuzyny ośmieliła się napisać tekst „Zdelegalizować KOD” opublikowany w ostatnim numerze „Warszawskiej”. Okazało się, że ten jej apel według przeciwników obecnej władzy jest haniebny oraz sprzeczny z wszystkimi możliwymi wartościami począwszy od tych demokratycznych aż po chrześcijańskie. Popłynęły obelgi, mniej lub bardziej zawoalowane pogróżki oraz lewackie egzorcyzmy. Trudno przejść nad tą obłudą i hipokryzją obojętnie mając w pamięci ostatnie lata, kiedy to ci sami ludzie, którzy dzisiaj gardłują o prześladowanej i tłamszonej opozycji odmawiali PiS-owi bycia nią, mimo iż miliony Polaków dawały partii kierowanej przez Jarosława Kaczyńskiego demokratyczny mandat do zasiadania w parlamencie. Dzisiaj ci „prześladowani” niemal co tydzień manifestują swoją niechęć do rządu, a właściwie wielką niemal zwierzęcą nienawiść głównie do jednego człowieka – Jarosława Kaczyńskiego. Kwintesencją tych protestów są słowa posłanki-monstrum z PO, Henryki Krzywonos, która niczym Golem w spódnicy wrzeszczała z trybuny: To my wygraliśmy naszą wolność, którą nam teraz jakiś kurdupel chce zabrać. Precz z kurduplem! Nienawistny styl i ton naśladowany przez tego obleśnego babsztyla doprowadził już kiedyś do politycznej zbrodni na Marku Rosiaku dokonanej przez platformerskiego fanatyka, Ryszarda Cybę. Wtedy poszedł w ruch pistolet i nóż. Patrząc na tramwajarkę Krzywonos, w jej dłoniach jak bochny chleba widać już raczej siekierę i wyrzutnię „Bazooka”.    Ciekawy jestem czy ta dzisiejsza „tłamszona” opozycja zauważyła, że mimo panującego „pisowskiego krwawego reżimu” maszeruje i manifestuje sobie spokojnie i nikt jej nie pałuje, nie karze grzywnami, nie zamyka na długie miesiące w aresztach wydobywczych. Nikt nie traktuje ich gazem ani nie strzela do nich z broni gładkoludfowej. Jakoś poznikali policyjni prowokatorzy w kominiarkach i ubrani po cywilnemu funkcjonariusze kopiący po głowach Bogu ducha winnych ludzi podczas „Marszu Wolności”. Domyślam się, że dzisiaj zasilają oni marsze KOD i demonstrują swoje przywiązanie do państwa prawa. Czy zapomnieliście jak za przyniesienie krzesełka na wiec Komorowskiego człowiek na miesiąc wylądował w psychiatryku? Czy pamiętacie masowe aresztowania i hurtem wymierzane grzywny za hasła krytykujące Tuska?  To wszystko, co wymieniłem działo się podczas ostatnich ośmiu latach zanim „jakiś kurdupel” zdaniem tych koryciarzy „zabrał im wolność”. Prawda jest taka, że ta banda totalniaków, która dzisiaj odmawia prawa do rządzenia demokratycznie wyłonionej większości parlamentarnej i legalnemu rządowi, przez minione lata bezczelnie odmawiała PiS-owi bycia opozycją. Ja wiem, że pamięć ludzka jest ulotna, więc wszystkim tym zmartwionym ciężkim losem dzisiejszych przeciwników władzy, którzy protestując na przedwiośniu ryzykują jedynie nabawieniem się katarku i kaszelku, przypomnę jak traktowali oni Prawo i Sprawiedliwość, czyli legalną partię opozycyjną zasiadającą w parlamencie z woli wyborców.   Najpierw jednak tym wszystkim „demokratom” spod znaku, GW, PO, .Nowoczesnej i PSL chcę jeszcze raz wyłuszczyć coś, co w ich zakutych łbach nie może się pomieścić. Otóż w demokratycznych państwach władzę dłużej bądź krócej dzierży jakaś partia lub koalicja by po pewnym czasie przegrać wybory i przejść do opozycji. Ta występująca z różną częstotliwością zamiana ról to sedno demokracji, a naturalną i najważniejszą rolą opozycji jest kontrola rządzących, promowanie własnej autorskiej wizji państwa oraz dążenie do objęcia władzy w następnej kadencji i głośne artykułowanie tego głównego dla każdej opozycji celu. To dlatego spokojnie przez nikogo nie niepokojeni maszerujecie i manifestujecie sobie do woli i ile dusza zapragnie.   A teraz czas, żebym przypomniał wam wszystkich, jaki jeszcze nie tak dawno temu był wasz stosunek do opozycji. Prof. Radosław Markowski w „Polska the Times”: W normalnych krajach agendy rządowe za okrzyki typu „Tusk zdrajca, pachołek Moskwy” mogłyby zacząć podejmować jakieś kroki, czy partii antysystemowej nie zdelegalizować. Ciekawe gdzie się dziś podział ten platformerski profesorek z wytapirowaną siwą czupryną? Ogłuchł i oślepł? Nie słyszy wznoszonych dzisiaj okrzyków i nie czyta napisów na transparentach?   A teraz przypomnijmy, co kiedyś mówił na antenie TVN24 dawny komuch, a dzisiaj wzorcowy demokrata, Janusz Rolicki - obecnie często goszczący w „reżimowej telewizji” Kurskiego. Na antenie TVN24 stwierdził, że PiS:  …perfidnie dąży do przechwycenia władzy. Horror i groza – opozycja dążyła do wyborczego zwycięstwa i objęcia władzy. Towarzyszowi Rolickiemu nie mieściło się to w głowie, a dziś już spokojnie się mieści i jeszcze sporo miejsca w tej czerwonej mózgownicy zostaje na inne zdobycze demokracji.   Idźmy dalej. Przypomnijmy jak w „Gazecie Wyborczej” produkował się profesorek Wojciech Sadurski – chyba nie muszę dodawać, że demokrata pełną gębą: Dopóki partia Kaczyńskiego będzie obstawała przy delegitymizacji trzonu układu politycznego: rządu i partii rządzącej, musi być moralnie i politycznie ignorowana. Musi być traktowana jak trędowaty. To obrona demokracji przed jej wrogami. To obrona zdrowych przed chorymi, normalnych przed szaleńcami, demokracji przed jej wrogami.  Ponieważ PiS stawia się poza normalną logiką demokratyczną, należy wyciągnąć z tego wnioski. Musi być zdelegitymizowany. Nie, nie prawnie zdelegalizowany, ale zdelegitymizowany moralnie i politycznie. Profesorku Wojtku, gdzie żeś ty się podział niebogo? Przecież dzisiejsza opozycja „delegitymizuje trzon układu politycznego: rządu i partii rządzącej”. Broń naszej demokracji przed wrogami - zdrowych przed chorymi – normalnych przed szaleńcami. Nawołuj, aby PO, .Nowoczesna i KOD traktować jak trędowatych. Zażądaj ich delegitymizacji. Ja wcale nie żartuję z tą obroną zdrowych przed chorymi. Przypomnę, co mówił o pisowskiej opozycji rozdygotany i rozstrojony nerwowo, Stefek Niesiołowski: Nie ma żadnej nadziei! Trzeba zlikwidować PiS! Ale trudno to zrobić. [...] PiS jest zarazą, która musi być wymazana z polskiej polityki. Ktoś, kto chce się z nimi dogadywać, zapłaci olbrzymią cenę! Wsłuchujmy się dalej w Stefana: Wokół PiS tak jak wokół komunistów francuskich i włoskich, a przed wojną wokół Związku Sowieckiego, należy utworzyć kordon sanitarny w obronie demokracji, wolności, a w dalszej perspektywie także niepodległości. W imię obrony demokracji i wolności zwracam się do wszystkich polityków dobrej woli o stworzenie już dziś takiego sanitarnego kordonu. Polska niedemokratyczna, skłócona z sąsiadami, wroga wobec Unii Europejskiej, zbankrutowana ekonomicznie i jałowa kulturalnie, rządzona przez propagandystów w stylu stalinowskim i lizusów Rydzyka będzie Polską, której niepodległość w dłuższej perspektywie może być zagrożona.   Pomysł niezrównoważonego psychicznie Stefka podchwyciła Joanna Kluzik-Rostkowska twierdząc:Jeśli chcemy polityki roztropnej, opartej na współpracy, a nie wojnach, musimy zbudować swoisty społeczny, obywatelski "kordon sanitarny" wokół PiS.   Jak widzimy dzisiejsza opozycja wrzeszcząca „Precz z kurduplem” i życząca prezydentowi „śmierci w męczarniach” jest dla „elyty” III RP wspaniała, piękna i odpowiedzialna, a jeszcze nie tak dawno temu, kiedy tą opozycją był PiS mieliśmy do czynienia, z zarazą i trądem, czyli groźną epidemią, wokół której proponowano utworzyć kordon sanitarny. Nie możemy też zapomnieć o profesorze Marcinie Królu z Fundacji Batorego. Czekam z niecierpliwością na jego apel wystosowany do obecnej władzy. Ten urodzony plakatowy demokrata podczas rządów PO uważał, że opozycja przeszkadza w rządzeniu więc na łamach „Wprost” pisał: Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem. Wzywam, jako mieszkaniec demokratycznego kraju. Czy ktoś wie gdzie się podział dzisiaj ten rycerz demokracji? Przecież opozycja jak nigdy dotąd z premedytacją utrudnia rządzenie. Dlaboga, panie Król! Larum grają! Wojna! opozycja w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu demokracji?   Pamiętajmy, że ta przerażona utratą władzy czerwono-różowa hołota ma tyle wspólnego z demokracją, co komunista Jasiński z serialu „Dom”. Po raz kolejny przytoczę jego słowa:Demokracja jest dla nas i dla tych, co się z nami zgadzają. To jest motto szemranej sitwy, która najwidoczniej uwierzyła, że Polska jest należnym jej łupem wziętym w 1989 roku do spółki z komunistycznymi zdrajcami. To o tego typu ludziach tak pisał Stefan Żeromski: Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.   Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” Nowy numer już w kioskach
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:13)
Kategoria wpisu: 

Kaczologia kaczofobią doprawiona

$
0
0
O, o, rusza się, rusza, chyba się budzi, pewnie będzie wstawać... patrzcie, którą nogą będzie wstawać, lewą czy prawą... uff, prawą, co za ulga... Już się podnosi, siada na skraju łóżka... dokąd pójdzie najpierw, do kuchni czy do łazienki, bo jak do kuchni to znaczy że głodny, a jak głodny to zły, lepiej nie wchodzić mu w drogę... jednak do łazienki, całe szczęście... slyszycie coś ? , nuci coś przy goleniu,... to chyba “chłopcy bagnet na broń”, oj, niedobrze , niedobrze, może być ostro... O, wreszcie wychodzi, co on taki odmieniony i uśmiechnięty, pogwizduje sobie... ale dokąd zmierza, czemu nie do kuchni ? O, włącza telwizor, będzie poranna kawa czy teleranek w Kaczogrodzie ? Co ? Godzinki ? Jakie godzinki... ? *** Tabuny komentatorów, profesjonalistów jak i amatorów, śledzą każdy gest, każdy ruch, każde zmarszczenie brwi lub drgnienie powieki prezesa, rozkładają każdy słowo na fonemy i zmagają się z semantyką wypowiedzi... A tymczasem... *** Spójrzmy na to trochę z boku... Tymczasem media donoszą, iż Litwini czy Ukraińcy fatalnie zachowują się wobec polskich mniejszości w Wilnie czy Lwowie. Ludzie za to odpowiedzialni ignorują skargi, ignorują europejskie standardy, co świadczy o kompletnym braku racjonalności i kultury. Co z tym zrobić ? Niewiele da się zrobić w starym stylu, pozostaje narzekanie i utyskiwanie, zdanie się na ślepy los, bo za to wszystko odpowiada inercja, brak wyobraźni, strach i małostkowość, a z takimi cechami trudno racjonalnie dyskutować. No bo jak można mieć pretensje do Litwinów czy Ukraińców, gdy jedni Polacy zachowują się wobec innych Polaków w ten sam sposób? Tego środowiska inni Polacy po prostu nie obchodzą, oni mają ich gdzieś. Więc dlaczego inni , obcy mieliby traktować takich frajerów poważnie ? Więc nic nie da się zrobić ? Da się, tylko trzeba się do tego zabrać, bo przecież już dobrze wiadomo, jak się kreuuje trendy, tyle że robi się to w interesie korporacji, a nie normalnych obywateli. Potrzebna jest tylko odpowiednia organizacja grupy zdeterminowanych, mądrych ludzi z wyobraźnią, nastawionych na dialog, tworzących coś na kształt bardzo zdyscyplinowanego świeckiego zakonu i działających kreatywnie w przestrzeni publicznej. Tylko taka forma zbiorowego, spektakularnego działania inicjującego trendy, jest w stanie te trendy rozpowszechnić w skali społecznej, dać innym do myślenia i stworzyć innym pewne ramy działania. O kreowaniu trendów co nieco wiadomo, więc warto się tym zająć na poważnie w tej właśnie sferze wspólnotowej. A tymczasem co się dzieje ? Tabuny idiotów i półgłówków taplają się w kaczologii i kaczofobii. Ludzie bez wyobraźni, z wypranymi mózgami, gimbaza, lemingi, buractwo. XXI wiek. Dobrem podstawowym jest czas i należy go wykorzystać z pożytkiem dla siebie i współnoty.
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:3)
Kategoria wpisu: 

USA-Polska; Duda-Obama=sojusz

$
0
0
Wizyta prezydenta Dudy w USA urosła do rangi najważniejszego wydarzenia politycznego w tym półroczu. Stało się tak w dużej mierze dzięki opozycji. Opozycja uznała że owa wizyta będzie pokazaniem miejsca w którym nasze państwo znalazło się pod obecnymi rządami. Brak spotkania w cztery oczy z Obamą, miał być karą jaką ponosi prezydent Duda za politykę rządów PiS. W ocenie np. lidera PO nasza pozycja spadła. Taka też narrację podchwyciły ślepo antyrządowe media. Co więcej środowiska te liczyły nawet na odebranie nam szczytu NATO... Jak było w rzeczywistości? Podczas pobytu prezydenta Dudy w USA, z amerykańskich ust usłyszeliśmy że zostanie zwiększona obecność wojsk USA w Polsce i regionie. Jakby tego było mało, prezydent Duda spotyka się z chyba najważniejszym specem od naszego regionu u demokratów-prof. Brzezińskim Ale i tu nie koniec. Przy okazji oficjalnej kolacji w Białym Domu prezydent Duda odbył rozmowę z prezydentem Obamą.  Wizyta w USA okazała się ogromnym sukcesem dyplomatycznym Polski. Tym cenniejszym że ośmiesza całą opozycję i popierające ja media. Jak teraz wytłumaczą spotkanie z Obamą:)?  Jeśli brak takiego miał być karą, to jego odbycie jest nagrodą za prowadzoną politykę:)?   Mam świadomość że dużą zasługę maja w tym Chiny i wizyta ich prezydenta w Czechach. Tam wizyta zmusiła USA do podbicia swoich akcji w naszym regionie. Ale politycy muszą umieć wykorzystać takie sytuacje. Politycy PiS jak widać umieją to robić w przeciwieństwie do polityków opozycji którzy ośmieszają się w polityce zagranicznej nawet po oddaniu władzy. Doszło do takiej kuriozalnej sytuacji że poseł PO Siemoniak wzmocnienie militarnej obecności USA w regionie nazywa sukcesem tego i poprzedniego prezydenta, tego i poprzedniego rządu. Tylko jak to wytłumaczycie lemingom:)? W jednym zdaniu-amerykański kop w narrację KOD. Prezydent Duda jest jedynym politykiem któremu prezydent USA po 89 roku poświecił tyle uwagi, i zrobił tyle by go docenić. Podczas poprzedniej wizyty prócz rozmowy posadził go obok siebie i Putina przy jednym stole. Dziś znów odbył z nim rozmowę i potwierdził wzmocnienie obecności USA w Polsce i regionie. Jak entuzjasta tego sojuszu przyznaję że mnie to cieszy. Liczę że podczas szczytu NATO ogłoszona będzie decyzja w sprawie budowy baz sojuszu w naszym kraju i regionie.   Polecam http://jareknelkowski.pl/pawel-slomiak-krakow-niezlomnych-1946/
Ocena wpisu: 
5
Średnio: 5(głosów:10)
Kategoria wpisu: 

Trzeci wariant - Smoleńsk

$
0
0
Antoni Macierewicz zaskoczył wszystkich wyciągając dobrze ukrytą kartę z rękawa w grze o wyjaśnienie katastrofy Tupolewa. Ta karta to sugestia możliwej awarii. Podobno te samoloty mają stwierdzone wady fabryczne, czy też konstrukcyjne. Ja bym wcale nie polemizował, z tego co każdy dorosły powinien wiedzieć, wszystko co ruskie ma wady fabryczne i "inne". Przyczyny są różne, ale to nie jest w ty momencie ważne. Swojego czasu popełniłem wpis o tym, że tak naprawdę kwestii awarii nikt nie badał i nie wiadomo czemu? Skoro nagle pojawia się ta ewentualność, przypomnę ten tekst, wiele osób się z tym nie zgadzało, co było oczywiste w tej sytuacji.   Uporządkujmy scenę dotyczącą przyczyn katastrofy smoleńskiej. Oczywiście, oficjalne wersje, polskie i rosyjskie, czy też nazwijmy je "lennika i wasala", są zgodne. Za całą hekatombę obwiniają pilotów, a może i osoby towarzyszące. Wiadomo, lekkomyślny pilot, pijany prezydent, pijany generał, nic tak dobrze nie robi duszy jak upić się o ósmej rano w ważnym dniu. Sam ten tok myślenia wskazuje na pochodzenie tych pomysłów, ten ormowsko-sowiecki "life-style". Z racji monopolu (prawie) medialnego, oraz możliwości jakie ma władza, to wersja dominująca. Druga wersja katastrofy, jako wyniku zamachu, jest bliższa rozumowi od uprzedniej ze wględu na kilka czynników. Chodzi o "historię choroby" metod rozwiązywania problemów przez państwo rosyjskie i KGB, z którego wywodzi się ich prezydent, oraz niezgodności w raportach (ruskim i milleruskim) z rzeczywistością, co musi wskazywać na chęc zamaskowania prawdy, a to od razu rodzi podejrzenia co do "fair play", bo uczciwe sytuacje nie powodują mataczenia.   Jest jeszcze trzeci wątek, praktycznie pomijany, a na ogół, kiedy coś jest usuwane w cień, to właśnie dlatego, żeby nie drążyć tematu; otóż chodzi o awarię techniczną. Nikt w ogóle nie zajmuje się tym tematem, nie wiadomo czemu? Ktoś bada protokoły i zapisy remontu generalnego, który odbył się kilka miesięcy przed katastrofą? Kto? Czyżby zakładano, że praca rosyjskich pracowników jest tak perfekcyjna, że nie mogą niczego spieprzyć? Hahaha, oj mogą, mogą... Powiedziałbym, że są lepsi od nas! Wątek awarii wskutek niedbałego/nieumiejętnego remontu jest bardzo niewygodny dla Rosji, jego reperkusje rodzą OGROMNE KOSZTY i STRATY FINANSOWE, oraz utratę twarzy. Te wszystkie roszczenia, recalle, odszkodowania, rety! Z punktu widzenia Rosji, lepiej jest koncentrować i polaryzować uwagę ludzi na skrajnych wątkach, ukrywając prawdę. Same korzyści, bo: skoro ludzie uwierzą, że zawinił pilot (ach, te braki szkoleń na symulatorach) to dobrze, a jeżeli jakaś część upiera się w teorii zamachu, to dorobi się im mordę oszołoma i też pięknie i NIC NIE KOSZTUJE. Wrak wywietrzał, pole zaorane, brzoza wycięta, ciała już gniją... co tu udowadniać? Czym? A gdyby okazało się, że Sasza i Grisza spieprzyli remont, bo może byli tak zaangażowani w instalacje podsłuchów, że nie mieli czasu sprawdzić awioniki, to Rosja dostaje w ryj globalnie: jako ten sam, stary, sowiecki bardak, jako kraj niechlujnej myśli technicznej, dennego wykonawstwa, zerowego nadzoru i kontroli nad ważnymi zadaniami, czyli ogromne odszkodowania dla Polski i ogromna utrata twarzy w świecie. Patrząc na dwa, dominujące wątki, w jednym traci twarz Polska, a w drugim... też, bo nic nie możemy nikomu udowodnić i NIKT w kraju nie siedzi za to wspaniałe przygotowanie wizyty Lecha Kaczyńskiego. A tego trzeciego wątku... nie ma i nikt się tym specjalnie nie zajmuje.
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:4)
Kategoria wpisu: 

Demokracja czyli czego moglibysmy sie nauczyc od starozytnych Grekow

$
0
0
Jak wszyscy absolwenci szkol podstawowych wiedza demokracje wymyslili starozytni Grecy. Wymyslili ja dlatego, ze ktoregos dnia miarka sie przebrala i postanowili zrobic rewolucje i obalic tyranie. W rzeczy samej byla to druga fala rewolucyjna ktora przeszla przez greckie panstwa w okresie VIIgo i Vigo w pne. Pierwsza fala rewolucyjna zmiotla te slynne z Illiady pierwsze greckie tyranie. Powstaly one jakies 1400-1500 lat pne a zmiecione zostaly mniej wiecej w XII w pne. Co bylo potem wiemy mniej ale ustroj przypominal bardziej wspolnote niz scentralizowane systemy wladzy. I z tej sielanki wylonily sie nowe tyranie na poczatku pierwszego tysiaclecia pne.  W roznych panstwach greckich rewolucje i zmachy stanu nie nastapily w tym samym czasie. Proces ten trwal ponad sto lat i doprowadzil do powstania kilku wybitnych demokracji z ktorych najbardziej znane sa Ateny i Teby ale nie wszystkie panstwa greckie staly sie demokracjami. Niektore przypominaly monarchie parlamentarne.  Wiec co to jest demokracja? Demokracja to nie jest wladza ludu w co pewnie wierzy wiekszosc absolwentow szkol podstwowych. Demokracja to wladza obywatelska sprawowana w znacznej mierze bezposrednio. O szczegolach i rozwoju demokracji greckich jest bogata literatura i ambini moga ja zglebic. Dzis tylko to co najwazniejsze i to czego w szkole nie ucza a powinni.  Otoz po obaleniu tyranii najpierw wprowadzono wybory na ogol na jednoroczne kadencje ale Atenczycy pierwsi dosc szybko sie polapali, ze najbogatsi maja tyle kasy, ze moga kupic dosc glosow aby przeforsowac to co jest dla nich wygodne.  Wiec wybory zostaly zastapione loteria w ktorej bral udzial kazdy obywatel majacy skonczona szkole, odbyta sluzbe wojskowa plus pare innych wymogow. Losowano na kadencje jednoroczne do Zgromadzenia (Boule) i administracji. Zgromadzenie mialo 500 osob i funkcjonowalo nieco podobnie do parlamentu z tym, ze wiekszosc ustaw i tak musiala byc poddana pod publiczne glosowanie w ktorym w Atenach musialo wziac udzial minimum 8.000 obywateli. Decyzje byly podejmowane wiekszosciowo i wszyscy mieszkancy (nie tylko obywatele) danego panstwa musieli sie tym decyzjom bezwzglednie podporzadkowac.  Wybrani o ile przyjeli urzad badz czlonkowstwo w zgromadzeniu musieli oddac w zastaw swoj majatek a po kadencji byli sadzeni na zgromadzeniu obywatelskim. Placem zebran w Atenach byla znana wiekszosci Agora.  Idiotami nazywano obywateli, ktorzy usilowali stronic od brania czynnego udzialu w zyciu publicznym.   Kary za wszelkie przestepstwa wybrancow byly takie same jak dla kryminalistow. Wiezien nie bylo bo starozytni Grecy nie na darmo wymyslili logike a utrzymywanie jakiegos pasozyta z logika zupelnie sie klocilo. A wiec kary byly pieniezne az do pelnej konwiskaty majatku, banicja czasowa badz permanentna, utrata obywatelstwa albo po prostu likwidacja. Na ogol podawano cykute ale mordercy czy zdrajcy nie mogli liczyc na taki akt laski. We wczesniejszym okresie demokracji mozna bylo zostac niewolnikiem i zostac sprzedanym do pracy jako czesc motoru na okrecie czyli zostac zawodowym wioslarzem albo gorzej: gornikiem.  Co dala demokracja Gekom i Swiatu? O tym bedzie w nastepnym odcinku. 
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 

Pederastka na placu zabaw dla dzieci

$
0
0
Ilustracja: 
pederastka
Staram się aby moje pociechy codziennie spędzały trochę czasu na świeżym powietrzu. To nie jest stracony czas. Dotlenione dzieci, które zażyły ruchu na świeżym powietrzu mają lepszy nastrój i apetyt, są bardziej chętne do współpracy, oraz wysiłku intelektualnego, co się przekłada na podniesienie harmonii życia rodzinnego w godzinach późniejszych. Że się tak wyrażę... Krótko mówiąc wieczorem dzieci nie są upier*liwe i szybko idą spać. Banał, ale za to jaki zyskowny! Tym niemniej co i rusz spotykam rodziców skarżących się na drażliwość ich potomstwa, płaczliwość i różnego innego rodzaju „kłopoty wychowawcze”, których z pewnością by nie mieli, gdyby codziennie pozwolili dzieciom spalić nadmiar kalorii i adrenaliny. Zwłaszcza z tą adrenaliną to jest ważna sprawa. Nawet w szkołach zapomniano ostatnio o tych podstawowych zasadach higieny. A może nie zapomniano tylko otrzymano takie wytyczne z dołu? Z tego dołu co się uważa za górę. W dobie walki ukazami z drożdżówkami, wszystko zdarzyć się może... Coraz częściej mamy więc do czynienia z narzekaniem pedagogów „PEDAGOGÓW!” na to, że uczniowie są rozkojarzeni, nerwowi, nieposłuszni, skorzy do agresji itd. I oczywiście przypisywaniem winy za ten stan rzeczy rodzicom. Bo tak najłatwiej, bo przecież od kiedy świat poszedł naprzód wiadomo, że rodzic najlepiej się nadaje na chłopca do bicia. Jak dziecko ma kłopoty to trzeba je zabrać z domu rodzinnego i umieścić w domu rodzinnym inaczej. Jak dziecko jest zdolne i ma genialne wyniki w nauce, o to co innego, wtedy to jest zasługa nauczyciela. No i oczywiście pani dyrektor skierniewickiego MOPR-u Janiny Wawrzyniak. Nie żartuję! Nie tak dawno temu, na posiedzeniu jednej z komisji Skierniewickiej Rady Miejskiej właśnie ta nieszczęsna kobieta przypisała sobie zasługi za to, że moje dzieci są zdolne, dobrze wychowane i wzbudzają zachwyt wszystkich pedagogów, którzy mieli z nimi styczność. I wiecie co? Nikt z obecnych tam radnych nie parsknął na to śmiechem. Nawet Ci z PiS-u tylko bezmyślnie przytakiwali. Nawet radny T, który uchodzi za wzorowego katolika. Pisałem o nim w notce pt: „Dlaczego pan Bóg widzi i nie grzmi?” http://godnoscojca.salon24.pl/670256,dlaczego-pan-bog-widzi-i-nie-grzmi Nawet pani psycholog i pedagog Ewa Baranczewska, która nigdy nie miała z moimi dziećmi żadnej styczności zeznała w sądzie, że są one wspaniałe i cudowne i w ogóle... och i ach, i och i ach - że aż strach. Pisałem o tej ciekawej postaci w notce pt: „List Otwarty – też na Berdyczów” http://godnoscojca.salon24.pl/664968,list-otwarty-tez-na-berdyczow Ile wywiadówekw tym nieszczęśliwym kraju poświęconych zostało poszukiwaniom remedium na agresję, rozkojarzenie i tumiwisizm u dzieci? I jakoś nikt nigdy, żeby nie wiem ile miał magisterek i doktoratów jakoś nie wpada na pomysł, żeby pozwolić uczniom po po prostu pohasać w przerwach lekcyjnych po podwórzu. Jak uczniowie mają nie być przydymieni lub drażliwi, kiedy wszystkie przerwy spędzają na korytarzu? Co chwilę przymuszani przez oficera prowadzącego... to jest nauczyciela dyżurnego, do stania lub siedzenia w bezruchu. Wszystko w atmosferze ogłupiającego harmidru nie do wytrzymania. Wszystko w atmosferze fermentacji beztlenowej. Czy ktoś pamięta jak wygląda szkolny korytarz w czasie przerwy? To jest po prostu horror! Przez pierwszy miesiąc, zanim moje dziecko nie wypracowało mechanizmów obronnych, przychodziło ze szkoły z bólem głowy i dzwonieniem w uszach. Większość rodziców od razu swoje dzieci zagania do odrabiania lekcji. Ja musiałem toczyć boje ze swoją ambitną i zaangażowaną w życie szkolne pociechą żeby jej wytłumaczyć, że lekcje zdąży zrobić później, że spacer jest ważniejszy mimo deszczu, ciemności, wichrów, czy jakich tam innych przeszkód pogodowych. A nawet jeśli nie zdąży to co? Świat się nie zawali. Nie jej zmartwienie tylko moje. Pani to na pewno zrozumie, a jeśli nie zrozumie to ja jej przetłumaczę.   Ale wracając do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Otóż jednego razu kiedy moja starsza na największym w okolicy placu zabaw trenowała zawzięcie jazdę na rolkach, a młodsza obserwowała ją pilnie z wózeczka, podszedł do mnie pan z pieskiem. Właściwie najpierw to przyszedł piesek, pomerdał ogonkiem, obwąchał nas, połasił się, poocierał, wzbudził zaufanie i sympatię, dopiero wówczas wkroczył jago pan. Miał na obliczu uśmieszek fałszywy jak akcyza na bimberku. Wyciągnął rękę i przedstawił się. Człowiek ten od razu przywołał mi na myśl stereotyp SB-eka z końcówki lat siedemdziesiątych. Oczywiście SB-eka niższego szczebla. A jego pies „pederastkę”. Pederastka jak wiadomo, to taka torba bardzo męska, która w okresie schyłkowej komuny służyła za znak rozpoznawczy tajnych służb. Ale o tym to napiszę w kolejnym odcinku. CDN
Ocena wpisu: 
Średnio: 5(głosów:2)
Kategoria wpisu: 
Viewing all 32864 articles
Browse latest View live