Ilustracja:

Kiedyś, zaraz po wybuchu afery hazardowej, gdy rozpoczęła się nagonka PO na Mariusza Kamińskiego, narysowałem poniższy rysunek:
W końcu "Miasto Bezprawia" nie może dobrze funkcjonować, gdy bandytom przeszkadza uczciwy szeryf.
Dziś, jak pisze Niezalezna.pl, pojawiło się wreszcie pisemne uzasadnienie kuriozalnego wyroku, jaki 30 marca br. wydał na Mariusza Kamińskiego sędzia Wojciech Łączewski. Pisanie uzasadnienia zajęło mu bagatela pół roku i 13 dni. Ponoć biedaczek nie potrafił się wyrobić, bo część materiałów z procesu była tajna i musiał ją pisać w tajnej kancelarii sądu w godzinach pracy tegoż sądu! Ale na koniec kampanii wyborczej się wyrobił i premiera Kopacz mogła bez wstydu pochwalić się w spocie, że PiS ma za wiceprezesa i jeszcze dodatkowo wystawia jako kandydata do Sejmu kryminalistę! (Oczywiście o własnych zapomniała, bo wcześniej załatwiono im umorzenia spraw, lub jak Sawickiej uniewinnienie, bo się baba popłakała). Na wszelki wypadek, o jaką sprawę chodzi i, że wyrok jest za przeszkadzanie łapownikom w uprawianiu ich procederu, spot PO się nie zająknął...
Swoją drogą ciekawy jest brak równowagi między wymiarem sprawiedliwości, a podsądnymi w "teoretycznym kraju". Sędzia mógł o wiele miesięcy bezkarnie przekroczyć termin pisania uzasadnienia. Według mnie, niezależnie od tajnej lub nie kancelarii sądu, powinien mieć obowiązek dotrzymania terminu pod rygorem nieważności procesu, bo skazując ustnie musiał chyba mieć jakieś przesłanki i przemyślenia na temat sprawy. Dodatkowo, brak pisemnego uzasadnienia w terminie sugeruje, że wyroku nie da się merytorycznie i prawnie uzasadnić w sposób nie budzący śmiechu lub politowania dla logiki sędziego. Ale w czym innym problem. Otóż skazany i jego pełnomocnicy mają teraz określony czas na złożenie apelacji. Nie znam procedury i nie wiem, czy jest to 10, może 14 dni, czy miesiąc. Ale na pewno nie więcej (skłaniam się do 14 dni). Oni również będą musieli zapoznawać się 225 stronami wypocin sędziego w kancelarii tajnej. Bo tyle stron z 407 uzasadnienia jest tajnych. A kiedy mogą to zrobić? Ano, w czasie godzin pracy sądu. Oczywiście bez prawa robienia notatek, bo kancelaria tajna. Jeśli w tym czasie nie napiszą i nie złożą apelacji, to wyrok się uprawomocni i Mariusz Kamiński trafi do więzienia na 3 lata. Dodam, że chyba nie bez powodu wyrok pojawił się na dwa tygodnie przed wyborami. Teraz Kamiński zamiast zajmować się kampanią wyborczą, bezie musiał siedzieć w tajnej kancelarii sądu i wyszukiwać, zapewne liczne, kurioza pozwalające na napisanie skutecznej apelacji od wyroku. Sędzia dobrze spełnił powierzone mu zadanie. Trudno uwierzyć, że termin napisania uzasadnienia jest przypadkowy.
Jeszcze raz podkreślam: sędzia pół roku pisał coś, na co podsądny ma odpowiedzieć w dwa tygodnie wliczając soboty, niedziele i święta. Równość jak na Białorusi...
Ocena wpisu:
Kategoria wpisu: